Zajdlowa afera z Jakubem Ćwiekiem - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Od kiedy upubliczniono nominacje do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla, w sieci wybuchła afera wokół Jakuba Ćwieka. Przypomnę, że aż trzy z jego opowiadań, pochodzących z książki "Chłopcy", zostało nominowanych do nagrody, a w kategorii powieści tego samego czynu dokonał "Kłamca 4. Kill’em all". Tym samym dorównał on wynikowi Andrzeja Pilipiuka z 2003 roku. Niektórzy jednak przypisują ten sukces nie tyle talentowi pisarza, ile jego kampanii marketingowej.
Jakub Ćwiek udostępnił za darmo jedno ze swoich opowiadań pt. Będziesz to prać! i opatrzył je takim komentarzem: jeśli ci się podobało i masz ochotę, to może wyślij nominację do Zajdla, fanie mój. Również na stronie wydawnictwa SQN widniał podobny tekst: Przy okazji, jeśli się Wam spodobało, możecie zagłosować na ten tekst, nominując go do tegorocznej Nagrody im. Janusza A. Zajdla (możecie też inne, rzecz jasna). To zawsze fajnie, gdy doceniacie moją pracę. I zrobił się z tego ogromny skandal – bo przecież to jest zwykła promocja swojego opowiadania, która na dodatek się powiodła ("Będziesz to prać!" dostało nominację).
Nie tylko jednak ta zagrywka Jakuba Ćwieka spowodowała oburzenie. Również jego ogromny wysiłek włożony w wypromowanie swojej osoby uważany jest, o zgrozo, za niestosowny! Pisarz aktywnie udziela się na swoim Facebooku, wykonywał trasę Rock&Read po Polsce, często spotykał się z czytelnikami, a nawet zorganizował huczne urodziny w Rudym Goblinie. Krótko mówiąc: pokazywał się wszędzie, gdzie mógł i robił, co mógł, aby jak najlepiej wypromować swoje dzieła. Ale to postrzegane jest za złe. Czemu? Bo doprowadził w ten sposób do sukcesu w postaci czterech nominacji do Zajdla? Jego książki – gorsze od innych czy nie – dobrze się sprzedają? Nikt nie broni innym promowania swoich tytułów, więc osobiście uważam (wyjątkowo jest to bardzo subiektywny news), że Jakub Ćwiek ma w tej chwili rację. Oto co napisał na ten temat:
Mimo iż staram się nie śledzić, cały czas docierają do mnie sygnały na temat tego, jak to zawłaszczyłem sobie cwanym marketingiem zajdlowe nominacje. I nagle przyszły mi do głowy dwie związane z tematem refleksje. Pierwsza: Gdyby ci ludzie, właśnie krzyczący włożyli dokładnie taką samą dawkę energii w działania promujące ulubionego autora, nie mielibyśmy tego tematu.
Druga: a może czas wreszcie dać szansę tym, którzy rozumieją na czym polega dzisiaj oferowanie ludziom kultury? Bo jasne, że docelowo liczy się wartość dzieła, to jakie wywołuje emocje lub refleksje (zależnie od założenia), ale krzewienie kultury polega na dbaniu nie tylko o to, żeby była, ale także o to, żeby ktoś się nią zainteresował. Nie zamierzam prosić o wybaczenie za to, że promuję swoją wizję.
Jakub Ćwiek zresztą nie tylko przedstawił argumenty przeciw panującemu oburzeniu. Wyszedł również z ciekawą propozycją promowania debiutantów. Mianowicie w każdej jego książce, pod koniec znajdować się będzie opowiadanie napisane przez wschodzącego autora.
ZAMIERZAM COŚ ZAPROPONOWAĆ
Otóż uważam, że aktualne pokolenie autorów jest, niezależnie od wartości literackiej ich dzieł, promocyjnie stracone. Albo im się nie chce, albo nie chcą (to nie błąd, jest zasadnicza różnica), nie czują się na siłach, nie mają pomysłu, a te, które proponują im specjaliści od marketingu im nie leżą. Wreszcie doszli już do takiego poziomu sławy (i tym samym do takiej puli odbiorców), że więcej im nie trzeba i dobrze im tam gdzie są. Rozumiem, przyjmuję, szanuję. Moja propozycja nie będzie dla nich.
A WIĘC DLA KOGO? I CO ZA PROPOZYCJA?
To, że autorzy nie potrafią/ nie chcą się promować szkodzi fantastyce ogółem (bo skoro nie umiemy się promować, nie docieramy na zewnątrz, a tym samym psujemy sobie nerd-geny chowem wsobnym). Jeżeli natomiast przyjąć założenie z akapitu wyżej, że obecnie znanym autorom dobrze tam gdzie są, trzeba dać szansę nowym. Problemem jest jednak słaby rynek i niechęć do wydawania debiutów. Ludzie chętnie by podziałali, ale nie wiedzą jak wystartować, nie mają gdzie.
I TERAZ DOSTANĄ SZANSĘ! Otóż już niebawem, najprawdopodobniej w każdej mojej książce (jeszcze to dogrywam, ale to już detale) na ostatnich stronach będzie można PRZECZYTAĆ OPOWIADANIE DEBIUTANTA. Na normalnych zasadach – tj, jego nazwisko znajdzie się na okładce (nie szalenie wielkie, ale widoczne) a rzeczony autor dostanie za tekst normalne honorarium wypłacone albo z mojej kieszeni albo do spóły z kieszeni mej i wydawcy. Więcej, zaproszę go do udziału w trasie promo, żeby mógł się pokazać czytelnikom, więc jego nazwisko znajdzie się też na plakatach. I TAK BĘDZIE Z KAŻDYM KOLEJNYM DEBIUTANTEM W KAŻDEJ KOLEJNEJ KSIĄŻCE. JEDEN DEBIUTANT NA KSIĄŻKĘ, DWA DEBIUTY ROCZNIE!
Gdzie haczyk? Otóż moi drodzy, NIE ZAMIERZAM CZYTAĆ WSZYSTKICH TEKSTÓW JAKIE DO MNIE WYŚLECIE. Sięgnę wyłącznie do tych, które DOBRZE MI SPRZEDACIE. Sky is the limit jak mawiają, nie ma żadnych ograniczeń, a warunek tylko jeden – ZAINTERESUJCIE MNIE WASZYM TEKSTEM. Zróbcie szum, użyjcie znajomych, rodziny, znajomości w telewizji i w areoklubach, powieście apel do mnie w miejscu skradzionej przez Was Mona Lisy! Wasza sprawa, ale PRZECZYTAM TYLKO TE OPOWIADANIA, KTÓRYMI MNIE ZAINTERESUJECIE! To jak, ktoś reflektuje?
Kilka zasad konkursu, bez których obejść się nie może.
1. Oficjalnie konkurs wystartuje na POLCONIE w WARSZAWIE (ostatni weekend sierpnia 2013) i przed tym czasem NIE WARTO ZACZYNAĆ AKCJI, BO NIE BĘDĄ SIĘ LICZYŁY
2. TEKST NIE MOŻE PRZEKROCZYĆ OBJĘTOŚCIOWO 36 tys. znaków (ze spacjami)
3. NIE NARZUCAM TEMATU, PISZCIE O CZYM CHCECIE.
4. Pierwsze opowiadanie pojawi się w książce, którą wydam następną po drugim tomie Chłopców.
5. Nie odpowiadam na pytania związane z konkursem na chacie. Wszelkie zapytania na priv oficjalnego FP do Tess.
Tyle ode mnie w temacie promocji siebie i fantastyki. Na dziś/Kuba.
I w sumie chyba sam się na to zgłoszę. Kiedyś, jeśli to będzie jeszcze aktualne. A niedowiarkom, twierdzącym, że opowiadania pochodzące z "Chłopców" nie zasłużyły na nominacje do Zajdla – polecam recenzję Ati, z której oceną w pełni się zgadzam.
Jeśli chcecie poczytać więcej o innych zajdlowych aferach polecam artykuł napisany przez serwis Geekozaur.