Zresztą mechanika dyskusji z drugą, grającą z nami osobą też jest świetna. Muszę sobie ją zapisać w kajeciku pomysłów do
Zresztą mechanika dyskusji z drugą, grającą z nami osobą też jest świetna. Muszę sobie ją zapisać w kajeciku pomysłów do
Zostało 5 dni do końca kickstarterowej zbiórki na Divinity: Grzech pierworodny. Początkowo nie przebiegała ona w zastraszająco szybkim tempie, a jak sprawa wygląda obecnie?
Twórcom udało się zebrać wymaganą kwotę – 400 tysięcy dolarów – do rozbudowania swojej produkcji o nowe lokacje, możliwości, postacie niezależne i zadania – w chwili, gdy piszę te słowa, są na poziomie 570 tysięcy. Tym samym osiągnięty został pierwszy dodatkowy próg finansowy (500 tysięcy dolarów) zapewniający pojawienie się w grze schronienia umiejscowionego "na skraju czasu". Gracz będzie mógł udać się do niego w każdym momencie w celu odpoczynku. Tkwz. baza na początku nie wygląda imponująco, ale z czasem będzie stawała się coraz bardziej przytulna, dzięki naszym działaniom. Będziemy mogli między innymi sprowadzić do niej NPC-ów, ale to nie wszystko – nasze schronienie przybierze inny wygląd w zależności od podejmowanych w fabule decyzji.
Nasze przytulne, słodziutkie schronienie... No, może trochę przesadziłem...
Reszta progów, które miejmy nadzieję uda się zdobyć dzięki szybkiemu finiszowi, wygląda następująco:
Widmowy las. Klimatyczny, z posągami (?). Też chcę taki!
To nie koniec planów twórców. Na każde tysiąc osób, które przyczynią się powstania gry w sposób finansowy, poczynając od 10 tysięcy, rozbudowywane będzie o jeden poziom leże smoka (znajdujące się w Widmowym lesie). A na Facebooku każde tysiąc "lajków" jest równoznaczne z dodatkowym spotkaniem z rymującym magiem o imieniu Bellegar.
Trzeba przyznać, że progi finansowe są bogate w interesujące profity. Larian się stara, aby zadowolić graczy, już same pojawienie się towarzyszy, których miało nie być, oznacza pójście za trendem – w końcu kto nie chciałby posiadać własnej drużyny! Ale studio nie zamierza dać nam nudnych, nijakich, drewnianych postaci za kompanów, wolą włożyć w to wszystkie swoje siły, aby ta funkcja nie była jedynie "miłym dodatkiem". Więc albo uda im się zebrać wymaganą do tego kwotę albo towarzyszy nie będzie. Jest to zdecydowanie uczciwsza propozycja niż "oferowanie" w zamian za dodatkowe pieniądze zadań dla każdego członka drużyny. Tutaj mamy cały proces z tym związany – czyli ich osobowość, cele, talenty i misje. A sama gra, cóż, prezentuje się na razie świetnie.
Kompan, którego los wydawał się przesądzony. Dopóki nie zjawiłeś się Ty.