Katastrofa magiczna w Faerunie! - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Na Fae gildia to tylko ogólna nazwa organizacji, które tworzą gracze. Nazewnictwo jest dowolne.
I last but not least, nie ma żadnego steampunku na Faerunie, a nawet jeśliby ktoś chciał wprowadzić jakieś bardziej skomplikowane mechanizmy, może zawsze podeprzeć się Janem Jansenem, który nie strugał figurek z drewna, tylko tworzył rzeczy niezwykłe. Ha! Całuj mnie w cyc i nie mów nic:P
Cytat
- serio? Korporacja w Faerunie - wtf? To w końcu tak bardzo fantasyyyy, że hej... No chyba, że przez to całe zamieszanie z Czarodzicielem...ekhm... Plagę Czarów skrzyżował wam się Toril z jakimś cyberpunkowym światem.
Nowa Era w Faerunie rozkwitłą nowym zapałem graczy mechanicznych. Powróciło kilka starych twarzy, jednak umiarkowanym powodzeniem cieszy się również akcja "kto nie zmienia postaci ten trąba!" W zeszłym tygodniu odbyła się także pierwsza sesja otwierająca wątek główny obecnej ery. Wzięło w niej udział ponad 10 graczy fabularnych prowadzonych przez dwóch Mistrzów Gry – Regnara i Hassan'a. Tradycyjnie też zawierucha naruszyła, cieszącą się największą popularnością we Wrotach Baldura, karczmę, ale na szczęście obyło się bez większych ofiar. Gra doczekała się również swojego fanepage'a na Facebooku.
Wielobarwne łuny, uderzające co rusz pioruny, spadająca z nieba krew... Ci, którzy mieli nieszczęście być tego wieczora we Wrotach Baldura, a szczególnie na jego ulicach, mogli właśnie takie zjawiska obserwować. Po kilku dniach niepokojącej aury, mrok zapadł nad grodem Baldurana. Świadkowie mogli w przerażeniu oglądać owe fenomena, lecz po spektakularnym crescendo i dziwacznym rozbłysku, który przetoczył się przez niebo, okazało się, że magia nie działa, a przedmioty zawierające w sobie magiczny pierwiastek zostały uszkodzone. Przegonił ciężkie chmury, choć może zrobiły to złowrogie słowa niesione niskim, mrukliwym głosem.
Magowie nie mogli poczynić nawet najprostszych sztuczek, szkielety nekromantów zamieniły się w pył, a na ulicach Wrót życie straciło co najmniej kilka setek gapiów. Największe larum podniesiono w murach Akademii Magii, ponieważ podobno serce wyspy – wielki świadomy konstrukt – zamilkł, zaś najwyższa wieża zawaliła się w spektakularnej kaskadzie pyłu i dymu. Kapłani Mystry i Azutha nie potrafili wyczuć Splotu wokoło Akademii tak jak i w całym mieście. Kupcy, którzy przybyli w ciągu dnia z Askavaru mówili o wielkiej panice na ulicach elfiego miasta oraz potężnym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło miasto w momencie katastrofy. Mówiono, że las wokół Askavaru zamieniał się w pustynię, a potem znowu las, uśmiercając przyrodę i zwierzęta. Miejsce pod miastem, w którym umieszczony był chroniący je Mythal zostało dotknięte potężną eksplozją. Gród Alondara został pozbawiony swojej najlepszej ochrony.
Podobnie ucierpiał Beregost – magiczne fortyfikacje nagle przestały działać – niektóre w sposób spektakularny zabierając życie tym, którzy odważyli się podejść i sprawdzić co w zasadzie się wydarzyło. Skarbce pełne magicznych przedmiotów nagle straciły całą wartość – gdy tylko rozwarto ich wrota, okazywało się, że są puste, albo wszystko stopiło się w jedną, bezkształtną masę. Więcej takich plotek napływało ze wszystkich stron świata, a heroldowie w przygnębieniu wyczytywali nazwiska zmarłych.
Dobre czasy we Wrotach skończyły się tak szybko, jak się zaczęły.
Szybko zaczęto też szukać winnych. Krasnoludy oskarżały elfy, ludzie magów, zaś elfy ludzi i krasnoludzkich runotwórców. Mówiło się jednak, że tylko wysoka magia elfów albo czary rodem z Netherilu mogły doprowadzić do kataklizmu na tak szeroką skalę, gniew pospólstwa skupił się więc na elfach i akademickich magach. Nie przybrał on jednak radykalnej formy – były to wciąż raczej pijackie obelgi pełne wściekłości, niż marsz z widłami i pochodniami na marny ochłap tego, co jeszcze niedawno było Akademią Wrót Baldura.
Imperium ogłosiło w tej sprawie zakrojone na szeroką skalę śledztwo i otworzyło program dla najbardziej pokrzywdzonych rodzin i manufaktur. Każdy mógł zgłosić się do specjalnych punktów po ciepły posiłek oraz po nocleg. Do poszukiwań winnego zaangażowano jednak nie magów, a naukowców. Mówiło się, że baron Prynds Tempestados, arcyprezes Korporacji TempChi otrzymał sowitą zaliczkę i obiecał znaleźć sprawcę “za wszelką cenę”. Za wszelkie informacje o jakichkolwiek możliwych przyczynach takiej katastrofy obiecano nagrody.
Mimo, że nie wiedziano jeszcze o tym we Wrotach Baldura, wschód Faerunu ucierpiał najbardziej. Tajemniczy właściciel księgi zniknął, by już nigdy nie powrócić, lecz tom, który osierocił leżał teraz na piedestale i czekał na kogoś, kto go odnajdzie.