Biedny BioWare i źli, niedobrzy gracze - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

krzyslewy,
Negatywne komentarze napływają pod adresem wielu firm, więc nie wiem, czemu tak narzekają. Inna sprawa, że oni negatywnych komentarzy mają chyba najwięcej, ale to jest kwestia ich pośpiechu i ogromnych obietnic. "DA2" miał być świetnym RPG-iem, a sknocili go niesamowicie i lekcje odrobił tak naprawdę jedynie scenarzysta. Trochę pracy nad np. lokacjami mogli jednak poświęcić, ale oni woleli się pospieszyć. To samo jest z "ME3", który miał godnie zakończyć trylogię o Shepardzie, a decyzje gracza miały mieć duży wpływ na niego. Okazało się jednak, że jedyny ważny wybór jest na samym końcu, a zakończenie ma błędy. Tak się po prostu nie robi, inna sprawa, że dla mnie "ME3" był ich najgorszą grą i dobija mnie fakt, że mógł być lepszy, gdyby było - właśnie - więcej czasu. Miało być między innymi więcej przeciwników, może by też naprawili sprawę ze starymi znajomymi, którzy nas olewają i mają głęboko gdzieś... Mimo wszystko liczę jednak, że "DA3" nie spieprzą, chociaż jeśli znowu będziemy zbierali wojsko na wojnę to pochlastam się suchym chlebem
Sosna,
Bioware to bardzo znana firma, muszą liczyć się z olbrzymimi oczekiwaniami fanów, w końcu od najlepszych się wymaga, o ile Mass Effect 3 był produkcją udaną, to Dragon Age 2 wypadł bardzo bardzo przeciętnie, było widać wiele niedoróbek, jak choćby powtarzające się lokacje, czego żadne patche nie mogły nadrobić, wydali grę w pośpiechu, określili ją mianem wielkiego sukcesu co wzbudziło uzasadnioną złość graczy i w tej chwili nie mają się czemu dziwić. To oczywiste że wszyscy podchodzą sceptycznie do zapewnień studia odnośnie nowej produkcji, uważam że Bioware powinien zacisnąć zęby i wziąć się do pracy, jeżeli Dragon Age III będzie godnym następcą jedynki to bez wątpienia studio wróci do łask graczy.
Hassan',
Może to dlatego, że sami nie dotrzymują swoich obietnic i robią graczy, czy nawet klientów zwyczajnie w jajo?

Już dawno przestałem ufać Bioware'owi jako developerowi, niezależenie od powodzi hejtu, czy jej braku - po prostu przestali robić tak dobre gry jak kiedyś.
piter375,
Bez przesady. Każdy by się wkurzył. Nie rozumiem, czemu wszyscy tak się wyżywają na Bio Ware. Trudno, raz gra im się mniej udała, niż zamierzali. To nie jest powód, by chordy "fanów" dzień w dzień powtarzały te same zażalenia. Halo! Czas wrócić do rzeczywistości i nie żyć przeszłością!
Hassan',
Ojoooooj. Jacy biedni. Głask głask.
Wiktul,

Jest pewna firma w Edmonton, która szczyci się tym, iż z każdą kolejną produkcją i kolejnymi topionymi w niej milionami zyskuje sobie coraz więcej pogardy i antypatii odbiorców swoich produktów. Można rzec nawet, że narzekanie na BioWare oraz wygłaszanie pod jego adresem słów internetowej, płomiennej nienawiści, stało się swego rodzaju modą, obowiązkową dla wszystkich, którzy "przecież znają się na grach". Wiadomo też, że stało się tak nie bez przyczyny, nie bez przyczyny też temat "hejtu" i relacji BioWare z jego społecznością powraca właśnie teraz, przy okazji prac nad "Dragon Age 3".

dragon age 3

Tym razem robi się o tyle ciekawiej, że swój żal wobec graczy zalewających fora społecznościowe niesłabnącymi falami krytyki wyraził David Gaider, główny pisarz i scenarzysta BioWare, który poza "Dragon Age" ma na koncie prace przy "Star Wars: Knights of The Old Republic", pierwszym "Neverwinter Nights" i obu jego dodatkach, czy także przy nagrodzonym jedenastoma Oscarami "Titanicu".

Cóż ciekawego na temat obserwacji forumowych dyskusji miał do powiedzenia Gaider?

"Spędzanie tam zbyt wiele czasu sprawia, że zaczynam czuć się źle – nie tylko w związku z grami, które tworzymy, lecz w związku z sobą samym i życiem w ogóle. Zdecydowanie nie jest to uczucie, które chciałoby się mieć."

"Jestem pewny, że wielu zjeży się na taki komentarz, sugerując, że wszelkie negatywne wypowiedzi są usprawiedliwione, zaś ignorowanie ich jest równoznaczne z chowaniem przez nas głów w piasek. Jak zamierzamy kiedykolwiek rozwinąć się, jeśli nie wysłuchamy ich opieprzu i nie przyjmiemy lania jak grzeczni, mali developerzy?"

"Oczywiście, to wszystko przy założeniu, że do tej pory nie musieliśmy strawić całej masy opinii, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych (...) Możemy zatem co najwyżej podjąć jakieś decyzje (na podstawie tych opinii, lecz oczywiście tylko części z nich) i dalej robić swoje."

dragon age 3

W dalszej części wpisu na swoim blogu Gaider wyraził swą obawę wobec faktu, że wielu graczy przez sam fakt komentowania poczynań firmy nabiera przekonania o posiadaniu swoistych praw do danego tytułu.

"Koniec końców zaczynasz czuć, że jesteś w jednym z tych momentów, w którym jedyną rzeczą jaką wszyscy robią, jest pieprzenie bez sensu o tym, jak bardzo jest do dupy. Nie liczy się nawet na temat czego pieprzą, skoro, prędzej czy później, i tak będzie to jedynym, co możesz usłyszeć."

"Sądzę, że jest coś, co trzeba powiedzieć na temat retoryki i wrażenia posiadania praw do danego tytułu pośród społeczności graczy jako całości. Prawdopodobnie należy też powiedzieć co nieco o tym, czy gry, które tworzy BioWare, nadal satysfakcjonują naszych głównych fanów."

Trzeba przyznać – genialny sposób na poprawę wizerunku firmy w oczach graczy, tylko czekać, aż Blizzard podłapie ten sam styl. Czy można jednak na dłuższą metę dziwić się takiej reakcji głównego scenarzysty BioWare? Pomyślmy... Nowe zakończenie "Mass Effect 3" w zgodnej opinii wielu sklecone na kolanie, wydane za darmo. "SW:TOR" – najdroższy niewypał w historii gier komputerowych, z konieczności zmieniony na Free2Play, obecnie bombardowany krytyką i drwinami z nieżyciowych, niekiedy żenujących wręcz ograniczeń. Nic więc dziwnego, że "Dragon Age 3: Inquisition" powstaje niemal całkowicie pod kątem opinii i wymagań graczy. I nic dziwnego, że niektórym mocno się to nie podoba.

Wczytywanie...