Ma poprostu błąd językowy i zdanie nie ma sensu. Ogólnie chodziło o wydostanie się z tamtego przęklętego miejsca.
Pyrokar story [wiersz] - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Dany ja gralem i ogólny sens rozumiem, tylko nie rozumiem sensu zdania:
się przeklętego całego tamtego przeklętego miejsca.
się przeklętego całego tamtego przeklętego miejsca.
Ja chyba rozumiem, ale trzeba zagrać w grę, by wszystko skumać. Są magowie wody i ognia w przeklętej dolinie z Barierą.
Szczerze to bardziej mi się podobal tamten wiersz, ale ten też jest fajny. Jest parę błędow, ale są one nieznaczne. Tylko jednego nie skumalem.
jedni ognia, drudzy wody- zwolennicy wydostania,
się przeklętego całego tamtego przeklętego miejsca.
jedni ognia, drudzy wody- zwolennicy wydostania,
się przeklętego całego tamtego przeklętego miejsca.
No a to praca z lipca tego roku minęło 12 miesięcy i powiedzcie czy na lepsze moj styl się poprawił
Na kontynencie, na malutkiej farmie,
w jednym z domów było ciepło i parnie,
wszystko to za sprawą narodzin dziecka,
rodziców, których sytuacja była kiepska.
Matka młoda umarła podczas tego porodu,
syn się wychowywał z ojcem, tak żył za młodu,
ale pewnego dnia, gdy było piękne popołudnie,
zaraz po chorobie Pyrokar zbyt pewnie i złudnie,
udał się na niebezpieczną wycieczkę w las,
a był wtedy taki czas, że cieniostwory,
wychodziły polować na inne potwory.
Pyrokar był osłabiony, bo trochę chory,
zobaczył go potwór i zaczął gonić,
Pyrokar jako dziecko nie mógł się bronić,
więc biegł szybko i długo, lecz nagle,
cieniostwór położył mu zęby na gardle,
ale pojawił się w tempo myśliwy,
i jednym pociągnięciem cięciwy,
sprawił, że Cieniostwór leżał nieżywy.
Myśliwy tylko się uśmiechnął ładnie,
i w głęboki las wyruszył składnie,
Pyrokar więc o śmierć się mało otarł,
i gdy tylko prędko do domu dotarł,
opowiedział ojcu dokładnie wszystko,
jak dziś po lesie uciekał szybko.
I to był akurat ten piękny dzień, kiedy,
Pyrokar postanowił uciec od biedy,
postanowił, że się w końcu bronić nauczy,
a chłopak miał do tego zapał kruczy,
wybrał sobie amatorską ścieżkę magii.
Uczył się szybko, bo czas go naglił,
a gdy był z doświadczeniem nastolatkiem,
podkradał w mieście telekinezą ukradkiem,
różne napoje, trunki jedzenie i towary,
ale w końcu jeden Arcymag stary,
podpatrzył jak to on robił w mieście,
i powiedział do nowicjuszy „jego bierzcie”,
wtem rzuciło się na niego dwóch nowicjuszy,
a Pyrokar czuł coś złego w głębi duszy,
i myślał, że pójdzie siedzieć do więzienia.
Ale po kilku minutach zdanie zmienia,
gdy wraz z magiem zamiast w koszary,
udał się na spacer w las gęsty i szary,
stanął wtedy prosto stary Arcymag,
i podniosłym głosem powiedział tak:
„Zrób coś młodzieńcze tak, aby,
pozdychały tu wszystkie żaby”
Pyrokar jedna lodowa fala,
i ropuchy w stawie rozwala.
Wtem głębiej w puszcze mag go wziął,
„zrób tak, aby z wilka był kozioł,”
jeden ruch palcem młodego Pyrokara,
i nieszczęsnego wilka spotkała kara.
„Podniesiemy teraz wyżej porzeczkę”
powiedział Arcymag i przez rzeczkę,
razem z Pyrokarem na dalszą wycieczkę,
udał się, aby zapisać dobrze jego teczkę,
i nadal w las go coraz głębiej targa.
„Teraz zabij mi tego młodego warga”
więc nasz bohater sprytny, choć młody,
bez żadnej psychicznej przeszkody,
wyjął z kieszeni czar „Ognia kula”,
ruchem ręki sprawił, że warg się skula,
i zaraz po tym nieoficjalnym teście,
Arcymag cicho powiedział wreszcie:
„Chciałem cię sprawdzić człowieku,
potrzebuję ludzi w twoim wieku,
którzy tak jak ty dobrze i sprawnie,
wykorzystują moc magii ładnie.
Robimy zapisy do Klasztoru Ognia,
a to nie odbywa się tak, co dnia,
przestałbyś chodzić w spodniach,
założyłbyś piękne szaty nowicjusza,
sam się zastanów, ja się nie zmuszam,
dla ciebie jedyna taka szansa wielka,
a ty wspinałbyś się po szczebelkach,
dość szybko, bo jesteś w końcu zdolny,
więc nie bój się o sukces powolny,
nauczylibyśmy cię bardzo dużo,
a tylko najlepsi z nowych zasłużą,
na zaszczyt bycia Magiem Ognia,
nieobca ci będzie żadna pochodnia,
i wszystko, co z ogniem związane.
Idź już, spotkamy się nad ranem,
a do tego czasu masz się zastanowić,
co chcesz w przyszłości swojej robić”.
I tak minął wieczór, i minął ranek,
dziś szczęśliwy nasz wybranek,
udał się więc namyślony do miasta,
i zaczął maga pytaniami chlastać,
„jak długo, czemu, jak i po co,
czy będę musiał dniem i nocą,
w tym klasztorze ciągle siedzieć,
czy będę mógł do rodziny lecieć”.
Po tej bardzo długiej serii pytań,
w końcu Arcymag powiedział witaj,
bo Pyrokar się zdecydowanie zgodził,
i już na początek mu to wynagrodził,
Arcymag stary, bo od niego dostał,
nowy zwój, któremu od razu sprostał,
i się prędko nowej nauczył rzeczy,
„no to teraz nikt ci nie zaprzeczy,
że będzie z ciebie wielki człowiek,
i niejeden mistrz u nas ci to powie,
więc lepiej teraz się tego dowiedz,
gdy dojdziemy to za twoje zdrowie,
i za przyszłe twoje czyny wielkie,
wypije z radością wina butelkę”.
Tak sobie szli dzień za dniem,
ciemną noc za nocą, lecz wtem,
ujrzeli z daleka światła klasztoru,
w których przeważała moc koloru,
czerwonego, który ogień symbolizuje,
„chyba to miejsce bardzo umiłuję”
powiedział Pyrokar do Arcymag,
„to dobrze, będziesz mi pomagał”.
Odrzekł prędko jego mistrz magii,
a Pyrokar ugryzł się w wargi,
bo spodziewał się już tego,
co będzie musiał robić dla niego,
„na razie musimy rozbić ostatni obóz”
będziesz żył jak nowicjusz, nie jak łobuz.
Pyrokar więc ostatnią wolności noc,
pędził na polu zawinąwszy się w koc,
domyślał się, że skończy się swoboda,
ale wiedział, że mu się tu spodoba,
i nadszedł znowu ranek, zaczęli znowu iść.
Pyrokar ze stresu zgniótł winogron kiść,
którą przedtem trzymał delikatnie w ręce,
nie chciał się myć, iść chciał czym prędzej,
końcu stanęli naprzeciwko wielkiej bramy,
przywitał ich nowicjusz elegancko ubrany,
i rozgościł się Pyrokar w pokoju swoim.
„Wielki Mistrzu, on jest ulubieńcem moim”
szeptał co kilka dni Arcymag w świątyni,
gdy widział, że Pyrokar jeszcze nie zawinił,
tak mijały klasztornego życia tygodnie,
Pyrokar już sprzątał, pas owce, palił pochodnie,
ale nagle, coś co nie zdarza się co dnia,
Arcymagowie zarządzili Próbę Ognia.
Wybrani z najlepszych zakonni nowicjusze,
wykonywali zadania, przechodzili katusze,
Pyrokar większość konkurenci wygrywał,
ale był okres, gdy młody Ulthar się zrywał,
po tych trzech ciężkich dniach zadań i prób,
skończył się morderczego wyścigu trud,
Kapituła klasztoru ogłosiła dzień odpoczynku,
z dala od tych całych czynów i wyczynków.
Na następny dzień kapituła zwołała wszystkich,
i nowicjuszom ogłosili werdykt dość szybki,
„Próbę Ognia tylko Ulthar i Pyrokar przeszli,
i tak oto w grono Magów Ognia weszli”.
To był wielki dzień dla naszego bohatera,
stał się kimś, zaczął od kompletnego zera,
wystarczyło kilka miesięcy poświęceń,
i doczekał się klasztornych święceń,
dostał on ładną szatę ognia i kilka run,
mógł pouczać nowych, rozdzielać rum.
Mijały lata, lecz nagle wybuchła wojna,
bo Myrtana była to kraina niespokojna,
Król Rhobar I kazał magów na wyspę wysłać,
i dał rozkaz „Jak najwięcej rudy przysłać”,
kazał także stworzyć magiczną barierę,
która odgradzała by wykopalisk teren,
i hamowała masowe ucieczki więźniów.
Tutaj Pyrokar dostał poważne zadanie znów,
miał razem z dwudziestoma-czteroma magami,
udać się na wyspę Khorinis z paladynami,
gdy już dopłynęli zatrzymali się w mieście,
Pyrokar gdy zobaczył ląd powiedział „nareszcie”,
i rozdzielili się magowie na dwie części.
Jedna grupa w mieście, a druga ma chęci,
na wybranie się do Górniczej Koloni,
Pyrokar został tutaj, będzie miasta bronił.
Minęło parę miesięcy, o buncie się dowiedzieli,
że, kopacze władze w Starym Obozie przejęli,
że, kilku za Y’Berionem na bagna poszło,
i do powstania śniącego sekty tak doszło,
magowie podzielili się na dwa zgrupowania,
jedni ognia, drudzy wody- zwolennicy wydostania,
się przeklętego całego tamtego przeklętego miejsca.
Pyrokar na miejscu się modlił o nich z całego serca,
prze ten czas, postawili w centrum wyspy Klasztor,
żeby, w Khorinis mieście nierobie się zator.
Mieli wokoło siebie bardzo dużo przestrzeni,
zbudowali się w otoczeniu wody, gór i zieleni,
pewnego dnia musiał napisać ważny list do Corristo,
ktoś go musiał dostarczyć, było sprawą oczywistą,
więc udał się już Arcymag do miejsca wymiany.
Stał tam sędzia i jeden człowiek skazywany,
„masz powiedział Pyrokar i list mu dał w rękę,
masz to dostarczyć, dostaniesz w podziękę,
nagrodę od Arcymag Corristo która wybierzesz,
sam powiedz, bardzo opłaca ci się to przecież”
tak ten bezimienny nikomu znany człowiek,
sprawił, że się o nim Arcymag Corristo dowie,
a Pyrokar udał się powrotem między mury,
i rządził klasztorem, a było człowiek, który,
bardzo dokładnie się przykłada do wszystkiego.
Ale sam nie spodziewał się czegoś takiego,
że, tamten człowiek prosty zniszczy barierę,
wróci do Khorinis, lecz nie będzie bohaterem….
i tu się spotkał Pyrokar z „naszym” bezimiennym.
Dalszą części znacie z zakończeniem niezmiennym…
Na kontynencie, na malutkiej farmie,
w jednym z domów było ciepło i parnie,
wszystko to za sprawą narodzin dziecka,
rodziców, których sytuacja była kiepska.
Matka młoda umarła podczas tego porodu,
syn się wychowywał z ojcem, tak żył za młodu,
ale pewnego dnia, gdy było piękne popołudnie,
zaraz po chorobie Pyrokar zbyt pewnie i złudnie,
udał się na niebezpieczną wycieczkę w las,
a był wtedy taki czas, że cieniostwory,
wychodziły polować na inne potwory.
Pyrokar był osłabiony, bo trochę chory,
zobaczył go potwór i zaczął gonić,
Pyrokar jako dziecko nie mógł się bronić,
więc biegł szybko i długo, lecz nagle,
cieniostwór położył mu zęby na gardle,
ale pojawił się w tempo myśliwy,
i jednym pociągnięciem cięciwy,
sprawił, że Cieniostwór leżał nieżywy.
Myśliwy tylko się uśmiechnął ładnie,
i w głęboki las wyruszył składnie,
Pyrokar więc o śmierć się mało otarł,
i gdy tylko prędko do domu dotarł,
opowiedział ojcu dokładnie wszystko,
jak dziś po lesie uciekał szybko.
I to był akurat ten piękny dzień, kiedy,
Pyrokar postanowił uciec od biedy,
postanowił, że się w końcu bronić nauczy,
a chłopak miał do tego zapał kruczy,
wybrał sobie amatorską ścieżkę magii.
Uczył się szybko, bo czas go naglił,
a gdy był z doświadczeniem nastolatkiem,
podkradał w mieście telekinezą ukradkiem,
różne napoje, trunki jedzenie i towary,
ale w końcu jeden Arcymag stary,
podpatrzył jak to on robił w mieście,
i powiedział do nowicjuszy „jego bierzcie”,
wtem rzuciło się na niego dwóch nowicjuszy,
a Pyrokar czuł coś złego w głębi duszy,
i myślał, że pójdzie siedzieć do więzienia.
Ale po kilku minutach zdanie zmienia,
gdy wraz z magiem zamiast w koszary,
udał się na spacer w las gęsty i szary,
stanął wtedy prosto stary Arcymag,
i podniosłym głosem powiedział tak:
„Zrób coś młodzieńcze tak, aby,
pozdychały tu wszystkie żaby”
Pyrokar jedna lodowa fala,
i ropuchy w stawie rozwala.
Wtem głębiej w puszcze mag go wziął,
„zrób tak, aby z wilka był kozioł,”
jeden ruch palcem młodego Pyrokara,
i nieszczęsnego wilka spotkała kara.
„Podniesiemy teraz wyżej porzeczkę”
powiedział Arcymag i przez rzeczkę,
razem z Pyrokarem na dalszą wycieczkę,
udał się, aby zapisać dobrze jego teczkę,
i nadal w las go coraz głębiej targa.
„Teraz zabij mi tego młodego warga”
więc nasz bohater sprytny, choć młody,
bez żadnej psychicznej przeszkody,
wyjął z kieszeni czar „Ognia kula”,
ruchem ręki sprawił, że warg się skula,
i zaraz po tym nieoficjalnym teście,
Arcymag cicho powiedział wreszcie:
„Chciałem cię sprawdzić człowieku,
potrzebuję ludzi w twoim wieku,
którzy tak jak ty dobrze i sprawnie,
wykorzystują moc magii ładnie.
Robimy zapisy do Klasztoru Ognia,
a to nie odbywa się tak, co dnia,
przestałbyś chodzić w spodniach,
założyłbyś piękne szaty nowicjusza,
sam się zastanów, ja się nie zmuszam,
dla ciebie jedyna taka szansa wielka,
a ty wspinałbyś się po szczebelkach,
dość szybko, bo jesteś w końcu zdolny,
więc nie bój się o sukces powolny,
nauczylibyśmy cię bardzo dużo,
a tylko najlepsi z nowych zasłużą,
na zaszczyt bycia Magiem Ognia,
nieobca ci będzie żadna pochodnia,
i wszystko, co z ogniem związane.
Idź już, spotkamy się nad ranem,
a do tego czasu masz się zastanowić,
co chcesz w przyszłości swojej robić”.
I tak minął wieczór, i minął ranek,
dziś szczęśliwy nasz wybranek,
udał się więc namyślony do miasta,
i zaczął maga pytaniami chlastać,
„jak długo, czemu, jak i po co,
czy będę musiał dniem i nocą,
w tym klasztorze ciągle siedzieć,
czy będę mógł do rodziny lecieć”.
Po tej bardzo długiej serii pytań,
w końcu Arcymag powiedział witaj,
bo Pyrokar się zdecydowanie zgodził,
i już na początek mu to wynagrodził,
Arcymag stary, bo od niego dostał,
nowy zwój, któremu od razu sprostał,
i się prędko nowej nauczył rzeczy,
„no to teraz nikt ci nie zaprzeczy,
że będzie z ciebie wielki człowiek,
i niejeden mistrz u nas ci to powie,
więc lepiej teraz się tego dowiedz,
gdy dojdziemy to za twoje zdrowie,
i za przyszłe twoje czyny wielkie,
wypije z radością wina butelkę”.
Tak sobie szli dzień za dniem,
ciemną noc za nocą, lecz wtem,
ujrzeli z daleka światła klasztoru,
w których przeważała moc koloru,
czerwonego, który ogień symbolizuje,
„chyba to miejsce bardzo umiłuję”
powiedział Pyrokar do Arcymag,
„to dobrze, będziesz mi pomagał”.
Odrzekł prędko jego mistrz magii,
a Pyrokar ugryzł się w wargi,
bo spodziewał się już tego,
co będzie musiał robić dla niego,
„na razie musimy rozbić ostatni obóz”
będziesz żył jak nowicjusz, nie jak łobuz.
Pyrokar więc ostatnią wolności noc,
pędził na polu zawinąwszy się w koc,
domyślał się, że skończy się swoboda,
ale wiedział, że mu się tu spodoba,
i nadszedł znowu ranek, zaczęli znowu iść.
Pyrokar ze stresu zgniótł winogron kiść,
którą przedtem trzymał delikatnie w ręce,
nie chciał się myć, iść chciał czym prędzej,
końcu stanęli naprzeciwko wielkiej bramy,
przywitał ich nowicjusz elegancko ubrany,
i rozgościł się Pyrokar w pokoju swoim.
„Wielki Mistrzu, on jest ulubieńcem moim”
szeptał co kilka dni Arcymag w świątyni,
gdy widział, że Pyrokar jeszcze nie zawinił,
tak mijały klasztornego życia tygodnie,
Pyrokar już sprzątał, pas owce, palił pochodnie,
ale nagle, coś co nie zdarza się co dnia,
Arcymagowie zarządzili Próbę Ognia.
Wybrani z najlepszych zakonni nowicjusze,
wykonywali zadania, przechodzili katusze,
Pyrokar większość konkurenci wygrywał,
ale był okres, gdy młody Ulthar się zrywał,
po tych trzech ciężkich dniach zadań i prób,
skończył się morderczego wyścigu trud,
Kapituła klasztoru ogłosiła dzień odpoczynku,
z dala od tych całych czynów i wyczynków.
Na następny dzień kapituła zwołała wszystkich,
i nowicjuszom ogłosili werdykt dość szybki,
„Próbę Ognia tylko Ulthar i Pyrokar przeszli,
i tak oto w grono Magów Ognia weszli”.
To był wielki dzień dla naszego bohatera,
stał się kimś, zaczął od kompletnego zera,
wystarczyło kilka miesięcy poświęceń,
i doczekał się klasztornych święceń,
dostał on ładną szatę ognia i kilka run,
mógł pouczać nowych, rozdzielać rum.
Mijały lata, lecz nagle wybuchła wojna,
bo Myrtana była to kraina niespokojna,
Król Rhobar I kazał magów na wyspę wysłać,
i dał rozkaz „Jak najwięcej rudy przysłać”,
kazał także stworzyć magiczną barierę,
która odgradzała by wykopalisk teren,
i hamowała masowe ucieczki więźniów.
Tutaj Pyrokar dostał poważne zadanie znów,
miał razem z dwudziestoma-czteroma magami,
udać się na wyspę Khorinis z paladynami,
gdy już dopłynęli zatrzymali się w mieście,
Pyrokar gdy zobaczył ląd powiedział „nareszcie”,
i rozdzielili się magowie na dwie części.
Jedna grupa w mieście, a druga ma chęci,
na wybranie się do Górniczej Koloni,
Pyrokar został tutaj, będzie miasta bronił.
Minęło parę miesięcy, o buncie się dowiedzieli,
że, kopacze władze w Starym Obozie przejęli,
że, kilku za Y’Berionem na bagna poszło,
i do powstania śniącego sekty tak doszło,
magowie podzielili się na dwa zgrupowania,
jedni ognia, drudzy wody- zwolennicy wydostania,
się przeklętego całego tamtego przeklętego miejsca.
Pyrokar na miejscu się modlił o nich z całego serca,
prze ten czas, postawili w centrum wyspy Klasztor,
żeby, w Khorinis mieście nierobie się zator.
Mieli wokoło siebie bardzo dużo przestrzeni,
zbudowali się w otoczeniu wody, gór i zieleni,
pewnego dnia musiał napisać ważny list do Corristo,
ktoś go musiał dostarczyć, było sprawą oczywistą,
więc udał się już Arcymag do miejsca wymiany.
Stał tam sędzia i jeden człowiek skazywany,
„masz powiedział Pyrokar i list mu dał w rękę,
masz to dostarczyć, dostaniesz w podziękę,
nagrodę od Arcymag Corristo która wybierzesz,
sam powiedz, bardzo opłaca ci się to przecież”
tak ten bezimienny nikomu znany człowiek,
sprawił, że się o nim Arcymag Corristo dowie,
a Pyrokar udał się powrotem między mury,
i rządził klasztorem, a było człowiek, który,
bardzo dokładnie się przykłada do wszystkiego.
Ale sam nie spodziewał się czegoś takiego,
że, tamten człowiek prosty zniszczy barierę,
wróci do Khorinis, lecz nie będzie bohaterem….
i tu się spotkał Pyrokar z „naszym” bezimiennym.
Dalszą części znacie z zakończeniem niezmiennym…