[Gothic] Wiersz - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Rabittous,
No szczerze ci powiem, że pisalem od feri zimowych (niewiem jak to wypadalo w tamtym roku) gdzies do kwietnia, napisalem do walki z pierwszym smokiem, i to tak lezalo, lezalo i czekalo na mnie, gdzies w maju sobie uswiadomilem ze wypadalo by toskonczyc bo przypal tak tylko do 4 rozdzialu napisac
Medivh,
- masz Gorna uwolnić! czekam do rana
- uwolnię, spokojna twoja rozczochrana

To bylo dobre :lol:

Wielki respect. Ile pisales? Miesiac?
Ola,
podobnie jak rincewind ;p dluuugo jeszcze kurza dupa mac? nie no dobra przeczytam o jaa wymiekam czytam czytam O! koniec! ;p ale fajne bylo luzne podobalo mi sie dostal w dupe i zrobil kupe
Rabittous,
Joana prawda hmm dostalem 9/10 wg mnie jak zapodam kolejny wiersz to koledze skali braknie ;p

Cytat

Bo wolę poezje rapowaną

Mam i to ale nie do pokazywania tylko nawijania....
Atis,
Heh, znam ten wiersz z GS, pokazywałeś chyba ile to ci zajęło na kartkach w zeszycie, prawda?
Rincewind,
Po pierwsze nie napisałeś, że jest to ogromny, bardzo ogromny SPOILER, a to jest przestępstwo . Po drugie styl i jakość rymów rzeczywiśćie nie jest wygórowana, ale wiersz mi się podobał. Właściwie to moja reakcja była w miarę czytania taka: słabiutko, robi się ciekawiej, wow, czytam do końca, długo jeszcze? . Po pierwszych kilkunastu wersach myślałem, że skończysz na pierwszej cześci, a tu jeszcze bach, druga połowa. Trzeba jednak przyznać, że sporo Cię to musiało kosztować.
Finkregh,
Wow... że tobie się to chciało pisać ^.^
O poziomie się nie wypowiem - coż, niektóre rymy sa jakby pisane na siłę...
Dostajesz ode mnie 5+/10 [+ za długość]
Tokar,
Wierszyk fajny.................... Szkoda tylko, że w Gothica grałem 15 minut i trochę nie kumam niektórych momentów ;p
Valen,
Spokojnie już poprawiłem ... klawiatura mi siadła . Wrócmy już do tematu i nie offtopicujmy.
krag,
PZ prosze cie czy możesz choć raz napisac post nie robiąc błedów ortograficznych? Nawet sobie nie zdajesz spary jak mnie głowa zaczyna boleć patrząc na posty z takimi błedami. A do wiersza to jak dla mnie fajny. Ale ja sie na tym i tak nie znam Bo wolę poezje rapowaną.
Valen,
Nekromanta w końcu zniknął,
Bezimienny na łóżko fiknął.
Fajny rym

Ale poważnie dla mnie 9 na 10
Rabittous,
No to tak na rozgrzewke, ma juz ponad półtora roku, od tego czasu bardzo bardzo wiele sie zmienilo w moim stylu pisaniu, sam dostrzegam teraz błąd na błędziew tym wierszy, ale sami przyznacie, ze za duzo tego aby popawiać (malo czasu mam)


Na krańcu skały widzimy Bezimiennego,
sędzia czytał przewinienia jego,
kiedy zjawił się jakiś Ognia Mag
i powiedział właśnie tak :
„mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia,
masz tu list do dostarczenia”.
Tak do Koloni został wrzucony,
na dole pięścią ostudzony.
Wstać mu pomógł Cień Diego,
później dobry kumpel jego.
Gdy od Diega się dowiedział o życiu w Koloni,
musiał poszukać jakiejś broni,
tylko kilof był pod ręką,
podniósł te „broń ”z udręką.
Po drodze jednego ścierwojada zabił
i prędko w starym obozie się zjawił.
Gdy się dowiedział że to bratni obóz Diego,
postanowił się przyłączyć do niego,
aby czynu tego dokonać,
musiał parę zadań wykonać.
Tu do Rączki, Dextera i Fiska,
pooglądał obóz z bliska,
jak Cieniem został powołany,
przypomniały mu się jego plany.
Do wewnętrznego pierścienia się udał,
tam Arcymaga Ognia odszukał,
jeszcze u magów zobaczył Miltena,
spotkanie to nie było bez znaczenia.
Mag Milen tak jak Diego,
został przyjacielem jego,
ale załapał też inne znajomości,
poznał Lestera i Gorna, dwóch spoko gości.
Wreszcie jakaś poważna sprawa w Koloni,
nie obejdzie się bez użycia broni,
potrzeba jaja Królowej Pełzaczy,
to zadanie już coś znaczy.
Gdy Bez skorupiaka ukatrupił,
lepszy miecz sobie kupił,
ze starym kilofem ciężko było,
niechcący jedno jajo się rozbiło.
Jaja całe Baal chciał mieć,
trudno, teraz jedno to jest śmieć,
ale i tak Strażnikiem został,
nową lepszą zbroje dostał.
Cor Kalom wywar z jaj ugotował,
i Śniącego prędko przywołał,
ale oni tego nie przewidzieli!!!!!
przed sobą demona widzieli.
Wtedy Y’Berion zachorował,
nawet Bezimienny go nie uratował,
cała sprawa poszła się fukać,
teraz Xardasa musiał odszukać.
Tylko on im mógł poradzić,
jak Bariere należy „wysadzić”.
Nekromanta wieże miał między orkami,
do tego otoczył się golemami,
Mag Wody może coś poradzić,
jak te bestie należy zgładzić.
Saturas stare księgi zaproponował,
„może do nich też byś zaglądał !!! ”
Teraz wiedział, trzeba golemy czarami zgładzić,
ale on z magią nie mógł sobie poradzić,
dostał miksturę + 15 do many,
teraz był lepiej przygotowany.
Z golemami poradził sobie łatwo,
ooo Demon, nie tak gładko,
na szczęście strażnikiem Xardasa był,
naszego ziomka runą obdarzył.
Tak dostał się do Xardasa,
wnętrze wieży pierwsza klasa,
gdy z Xardasem się rozmawiać odważył,
ten go nowym zadaniem obdarzył.
Miał odszukać Ur-shaka szamana,
Ork ten miał dobrego plana :
: „Bez miał odszukać orka niewolnika”,
co siedział w kopalni u Najemnika,
ork na imię miał Tarrok,
ponoć siedział już tam rok.
Tarrok chory na jakieś cholerstwo,
zgubił gdzieś swoje lekarstwo,
gdy niewolnik był już zdrowy,
opowiedział swój plan nowy,
żeby zrobić ULU-MULU,
składników do niego jak pszczół w ulu.
Plan Tarroka doskonały,
orki Beza nie atakowały.
Według planu miał się udać do Śniącego,
gdy się pojawiły sługi jego,
mianowicie pięć szamanów,
każdy z innego klanu czarów,
trzeci piorunem, czwarty ogniem, piąty wodą,
syn Horacego mało nie pożegnał się z nogą.
Pierwszy i drugi też używał czary,
z wojownika życia zdzierały.
Celowo jego imienia nie wspomniałem,
gdyż go nigdy nie poznałem,
on Bezimiennym się nazywa,
taka była jego ksywa.
Z szamanami się rozprawił,
Cor Kalomowi czoła stawił,
tego Baala szybko zabił,
wreszcie Śniący się pojawił.
Bezimienny uzbrojony w Urizjela miecz,
Śniącego zabić, żadna rzecz,
tylko że Demon nieśmiertelny,
Bez potrzebował jakiś plan dzielny.
Legendy o pięciu szamanach mu się przypomniały,
i cztery serca przekute zostały,
piątego serce przekucie, aż Śniącego uszkodziło,
jakiś mechanizm to uruchomiło.
Widać bramę, Śniącego wessała,
cała Świątynia się zawalała,
nasz bohater wyczerpany był,
przewrócił się, wszędzie gruz i pył,
leżał kamieniami załadowany,
nie mógł być przez nikogo uratowany…….
Tak się skończyła historia tego dzielnego człeka,
nikt nie wiedział że druga go czeka.
Tak Bezimienny leżał dni trzydzieści,
nie dochodziły do niego żadne wieści,
nie wiedział że zniszczył Bariere,
że wśród ludzi zrobił kariere,
ale ludzie o nim zapomnieli,
ponieważ długo go nie widzieli.
A Bariera wielki huk zrobiła,
ludzi okropnie wystraszyła,
wszyscy do Khorinis uciekali,
tam w mieście i na farmie zamieszkali,
nawet Xardas do Khorinis się przeprowadził,
tam swoją wieże nową postawił.
Nekromanta stare księgi studiował,
magom pokazać się nie próbował,
wtedy dowiedział się o nowym zagrożeniu,
o smokach i ich do celu dążeniu,
aby ludzi życia pozbawić,
i wieczorem ich sobie strawić.
Xardas nie mógł sam smoków dręczyć,
musiał się więc kimś wyręczyć,
Bezimiennego czyny mu się przypomniały,
„ale te bestie by go pozabijały”,
i tak postanowił go do życia wskrzeszać,
i jeszcze jednym nie mógł się pocieszyć,
aby się mógł nim posłużyć,
musiał swoją energię całą zużyć.
Wreszcie bohater na nogach stał,
pot się z niego lał,
bo o smokach się dowiedział,
i do nich prędko by leciał,
więc go Xardas o jednym powiadomił,
że swoją moc w świątyni roztrwonił,
nawet swoją zbroje stracił,
Bez zapał w sobie zatracił.
Więc Xardas pocieszył go jednym,
„Oko Innosa” kolejnym zadaniem wrednym,
„dzięki niemu moc dawną zdobędziesz”.
dla smoków nie pokonany będziesz”.
Więc uradowany z wieży wyszedł,
jakiś wilk do niego przyszedł,
„kurde…nawet wilka nie zabije,
na tej farmie się ukryje”,
Tak doszedł do Lobarta farmy,
z tego to był gościu marny,
żony dawno nie wyruchał,
tylko ćwierkania ptaków słuchał,
ale miał porządne ubranie,
Bez wykonał za nie zadanie.
W ten sposób odziany,
w mieście był mile widziany,
ale gdy podszedł do bramy,
został prędko zapytany:
- co jest facet szukasz wpadki??
- nie, idę do kupca po grabki
- pracujesz dla Lobarta??
- tak, praca ta coś warta
- a masz od niego jakąś wieść??
- nie mam, muszę iść coś zjeść !!
- dobra, to nie będę cię dłużej zatrzymywał,
ale Lothar będzie cię wypytywał !!!
W mieście spotkał tego paladyna,
„pal” myślał że będzie zadyma,
ale Bez mu wytłumaczył że tylko pracuje,
i że sobie coś kupuje,
i na farmę zpowrotem zmyka.
Za takie kłamstwa w pace się zamyka,
ale paladyn mało inteligentny,
na rozmowę nie bardzo chętny,
więc przepuścił naszego ziomka,
teraz Bez potrzebował domka,
ale najpierw do roboty się najmie,
domek później sobie zajmie.
Został czeladnikiem u łuczarza Bospera,
co za skóry się od niego kasę zdziera,
poznał też porządnych ludzi,
Lorda Andre i Vatrasa co ludzi nudzi,
w Khorinis spotkał też kumpla swego,
Laresa z „zakłady karnego” .
Bez kupił sobie jakiś ekwipunek,
teraz farmerom szedł na ratunek,
udał się do Akkila i Sekoba,
nie uważali go za nieroba,
bo pomógł im w wielu sprawach,
ponieważ znał się na „wyspy prawach”.
Poszedł do Onara majątku ziemskiego,
co wynajął Lee i najemników jego,
aby farmy jego pilnowali,
co ją Strażnicy atakowali,
Bezimienny znał Lee z czasów Koloni,
przed najeźdźcą obóz mu obronił.
Jak Bez zpowrotem do Khorinis się dostał,
to Strażnikiem Miejskim został.
Teraz drogę do zarządcy miasta miał otwartą,
teraz tylko zagadał z jego wartą,
i przed obliczem staną Lorda Hagena.
Nie, nie chciał iść do więzienia,
miał mu coś do powiedzenia,
o Innosa Oku i o smoku,
sorki…..o kilku smokach,
i o swoich dalszych krokach.
Ale aby Oko zdobyć,
musiał się trochę narobić,
Bezimienny musiał dowody dostarczyć,
że ze smokami trzeba walczyć.
Tak więc do Koloni się udał,
tam Garond go wysłuchał,
i jego zadanie na inne mu zmienił,
aby sytuacje w kopalniach ocenił.
Wtedy ziomek do kopalni pobiegł,
wiele bestii dookoła obiegł,
aż wreszcie miał potrzebne informacje,
nawet myślał że ma wakacje,
kiedy Gorna spotkał w więzieniu,
nie było mowy o kluczu podwędzeniu.
Trzeba na kaucję kase zbierać,
niema co w środkach przebierać.
Więc poszedł polować na orki,
miały one z kasą worki,
już mu zostało sto do uzbierania,
kiedy doszło do pewnego spotkania.
Bezimienny z Miltenem się przywitał,
i u Garonda powrotem zawitał:
- masz Gorna uwolnić! czekam do rana
- uwolnię, spokojna twoja rozczochrana
ale o kaucję była umowa
- i dotrzymałem swego słowa
masz tu tysiąc kasy w złocie
Gorn tam siedzi w brudzie i pocie
do rana nie, w tej chwili ma być uwolniony
- umowa umową, Gorn jest zwolniony
- i masz mi dla Hagena list napisać
z kopalnią nie mogłem się lepiej spisać
- masz, list przygotowany
- nareszcie, Hagen będzie uradowany
Tak więc Bez postanowił do Khorinis się wrócić,
tu mógł swoje emocje ostudzić,
gdy już się ocknął całkowicie,
mógł u Hagena sprostać wizycie.
Dał mu o smokach istnieniu dowody,
i doczekał się swojej nagrody,
do Magów Ognia list dostał,
aby do Klasztoru wpuszczony został,
i żeby Oko mu wydano,
tak jak to zaplanowano.
A Pyrokar go smutkiem zapełnił,
że misji swojej nie wypełnił,
bo Oko zostało skradzione,
i z Klasztoru wyniesione.
Zaczął szukać, o Oko pytał ludzi,
tak się drogi nigdy nie skróci,
trzeba pytać o nowicjusza!!
co się prędko porusza.
Tak do celu został doprowadzony,
bo sposób stary i sprawdzony,
aby dokładniejsze pytania innym zadawać,
to się będzie lepsze odpowiedzi dostawać.
W Kręgu stało parę Poszukiwaczy,
o kurde, czy to znaczy?
że oko zniszczone zostało?
„Poszukiwaczy szybko się pokonało,
ale Oko Innosa nie działa,
mądrość Vatrasa co robić będzie wiedziała!”
Mag Wody poradził Oko naprawić,
ale trzeba innych przyprowadzić,
czyli Pyrokara i Xardasa,
nie pomoże Bezimiennego kasa.
Pyrokar w Xardasie widzi człeka złego,
zbuntowanego, wstrętnego i podłego,
małe oszustwo trzeba wykonać,
aby ich do siebie przekonać.
Tak podrzucił Pyrkowi księgę,
i dla niej złożył przysięgę,
że z Nekromantą spotkać się zgodzi,
i może się nawet pogodzi.
Ponieważ Bez miał coś z kowalem do załatwienia,
wyciągnął Benneta z więzienia,
tak sprawiedliwość zwyciężyła,
bo siła nieczysta kowala wrobiła.
Bennet niewart był żadnego wyroku,
Lothara źli zabili na widoku,
a Sędzia na niego zwalił winę,
do tego miał zadowoloną minę,
bo jak spotkał się z siłą nieczystą,
dostał łapówkę soczystą.
Ale Bezimienny wymusił nowe zeznania,
przedtem doszło do pewnego skłamania,
kowal Bennet został wrobiony,
dlatego teraz jest zwolniony.
Tak szlachetny czyn został wykonany,
ziomek został Paladynem mianowany,
zbroję dostał wyborową,
do walki już gotową.
A gdy Bennet w kuźni się stawił,
bohaterowi artefakt naprawił,
skuł zpowrotem Innosa Oko,
teraz wszystko było spoko.
Teraz Magowie z ziomkiem w kręgu się spotkali,
jakąś magiczną formułkę wymawiali,
aby Oko zpowrotem na pełnić magiczną mocą,
i aby mogli spokojnie spać nocą.
W końcu Oko zostało naładowane,
i w bezpieczne miejsce zabrane,
czyli na szyję Bezimiennego,
on został panem jego,
moc dawną odzyskał w jednej chwili,
to zdarzenie mu życie umili.
Orków bać się już nie musi,
bo ich swoimi rękami udusi.
W Khorinis wykonał już wszystkie zadania,
musi się przygotować do smoków spotkania.
Ale najpierw nasz Bezimienny,
poczuł się bardzo senny,
więc poszedł zdrzemnąć się przez chwile,
do przejścia miał niejedną mile,
musiał siły zregenerować,
aby na smoki móc polować.
A więc gdy wstał o świcie,
był wyspany całkowicie,
i wyruszył do Górniczej Kolonii,
teraz będzie orków gonił,
troszkę gorzej z orkami Elitarnymi,
bo te są orkami silnymi.
Tak wrócił do zamku obleganego,
i uwięzionych w nim kolegów jego,
więc postanowił teren oczyścić z orków,
pół godziny i nie było już tych stworków,
nawet parę orków pokonał z pięści,
ze smokami mu się tak nie poszczęści.
Dlatego mocno dzierżąc swoją Smoczą Zgube,
poszedł poharatać smokom kości grube,
pierwszy się nawinął Bagienny Smok,
z tego ziomek zrobił błotny sok.
Następny do pokonania Smok Kamienny,
Bezimienny styl walki miał zmienny,
więc smok nie mógł się połapać o co chodzi,
i jak głupi do wojownika podchodzi,
unik w lewo, unik w prawo i atak,
Kamienny Smok też miał atak,
serca i zdechł biedny od strasznych ciosów dostania,
Bez nie mógł się doczekać następnego smoka spotkania.
Tak więc usłyszał o wulkanie strasznym,
i o smoku tam schowanym,
i prędko się tam udał,
po tym jak Orika wysłuchał.
Poprzednie smoki były słabe,
lecz ten miał ognia władze,
z Ognistym Smokiem ciężko będzie,
do tego jeszcze lawa wszędzie.
Bez łukiem i mieczem próbował,
a smok tylko się śmiał,
więc przypomniała mu się runa nabyta,
więc ją w rękę szybko chwyta,
i Świętym Pociskiem trafił smoka w dupe,
smok się przestraszył i zrobił kupe.
Ale się nie poddawał w walce,
kiwną prawym palcem,
i struga ognia z pyska wyleciała,
prawie Bezimiennego pokonała
jednak wojownika trafiła,
Smoka ta wiadomość ucieszyła,
ale wojownik miał Paladyna zbroję,
a to zrobiło swoje.
Dzięki zbroi z życiem ledwo się ostał,
dlatego dalej w bitwie pozostał,
więc miksturkę wypić odszedł,
i z powrotem do Smoka podszedł.
Cios z lewej i prawej strony,
nie zapomniał też obrony,
Smok już ledwo stał na nogach,
ziomek nie zapomniał o bogach,
do Innosa szybka modlitwa,
prawie dobiegła końca bitwa,
ostatni cios Bezimiennego,
zabił Smoka Ognistego.
Koniec bitwy, duże zmęczenie,
czekało go do zamku powrócenie,
tak, gdy doszedł, spać się położył,
po śnie na nowo ożył.
Dowiedział się o Smoku Lodowym,
do walki już gotowym,
więc wyruszył ostatniego Smoka pokonać,
jak zawsze nie zapomniał Oka naładować.
Teraz był gotowy tego stwora zabić,
ale z jedną rzeczą nie mógł sobie poradzić,
że się znalazł w krainie mrozu i zimna,
a wokół Smoka obstawa silna,
Golemy i Jaszczuroczłeki,
nie pomogą żadne leki.
Trzeba siły w sobie skupić,
te bestie ukatrupić,
w końcu ostał już tylko Smok Lodowy,
a przeciwnik z niego wyborowy,
zbyt pewny siebie był ten Smok okrutny
i to miało skutek zgubny.
Bezimienny wreszcie trafił mieczem czysto,
to odmieniło wszystko,
Smok biedulek zaczął się męczyć,
więc ziomek postanowił dłużej go nie dręczyć,
zadał cios śmiertelny,
zabił Smoka, on jest dzielny.
Do Khorinis jak prawdziwy bohater wrócił,
w domu pancerz z siebie zrzucił,
Khorinis się nie zmienia, a czas leci,
tam ciągle nie ma dzieci,
ale nie wystarczy tylko dzieci chcieć,
potrzebna kobieta i mężczyzna, a nie cieć.
W końcu Bezimienny spać się położył,
dużo w Górniczej Kolonii potworów wyłożył,
tak jego historia ze Smokami końca dobiegła,
całe Khorinis w koło obiegła.
Ale on udał się do Pyrokara, Maga,
teraz informacji o Bibliotece wymaga,
aby ten mu cooe o niej powiedział,
nic nie mówił, Bezimienny ją pozwiedzał,
znalazł tam Łez Innosa buteleczkę,
poszedł do Kaplicy i wyciągnął zawleczkę,
oblał nimi swój miecz wspaniały,
te mieczowi obrażeń dodały.
W ten sposób dzierżył teraz Świętego Kata,
teraz każdego nim wymiata,
ale to nie wszystko, znalazł tam teleportu runę,
teraz tylko „brzękną w strunę”
i w tajemniczej komnacie się znalazł,
tam najlepszą zbroje odnalazł,
tak oto uzbrojony,
wpadł na pomysł z innymi uzgodniony,
że z przyjaciółmi na wyspie się pojawi
i Smokowi Ożywieńcowi czoła stawi.
Dopłynęli na Dwór Irdorath,
z ludzi nikt tu nie był ze sto lat,
ale teraz ludzi tu w dostatku,
na dodatek wszyscy na jednym statku,
ale w głąb wyspy zapuścił się tylko Bezimienny,
tylko on z nich wszystkich taki dzielny,
sam powybijał wszystkie Orki,
smocze jaja do plecaka wsadził.
Teraz na drodze stanął brat Smoka Ognistego,
powiedział: "Pomszczę brata swego.",
ale tak, jak reszta Smoków, mocny tylko w gębie,
tracił w walce ząb po zębie.
Gdy pokonał Smoka, spotkał Poszukiwaczy,
czyli to znaczy,
że do ostatniego Smoka już tuż, tuż,
„Pozostanie po nim tylko kurz.”,
jednak spotkał jeszcze Czarnego Maga,
ten się z Bezimiennym rozmowy domaga,
a gdy dowiedział się już wszystkiego,
zabił maga złego.
Ostatnia przeszkoda, drzwi niemiłe,
ale ziomek pomyślał chwilę,
to jednym słowem drzwi otworzył
i ze zdziwienia oczy na wierzch wyłożył,
przed sobą widział Smoka, godnego przeciwnika,
reszta Smoków przy nim znika,
ten był Smok Ożywieniec, wróg Xardasa,
to był cios poniżej pasa.
Ale Bezimienny postanowił się niepoddawać,
i zaczął czoła stawiać,
Smok jednym uderzeniem przeciwnika odrzucił,
a ten się koło ściany dopiero ocucił,
z ręki mu już leciała krew,
dalej walczył niczym lew,
przeciwnik ze Smoka potężny,
„Ja też jestem bardzo mężny.”
i gdy tak sobie przez chwilę rozmyślał,
to (pewnie Innos) mu pomysł przysłał,
aby zwoju Zniszczenie-ożywieńca użył,
więc się nim prędko posłużył.
Kilka tych strzałów, Smoka nie ma,
ale Bezimienny prawie padł ze zdziwienia,
w tej samej chwili co Smoka w piach posłał,
kogoś spotkał,
tak, to on, Xardas Czarnoksiężnik.
Bezimienny zajrzał w swój Dziennik,
ale tam nic o tym nie pisało,
że się coś takiego mieć stało,
Xardas duszę Smoka jednym ruchem wchłonął,
i nagle zniknął.
Bohater własnym oczom nie wierzył,
że właśnie coś takiego przeżył,
trudno się mówi, Xardas go wykiwał,
ziomek się powoli z Dworu zmywał,
gdy na statek doszedł wreszcie,
powiedział: „W końcu zawitam w Khorinis, moim mieście”.
Do kajuty prędko się udał na spoczynek,
spotkał Xardasa, spytał go o jego uczynek,
a ten odpowiedział, że służy Beliarowi,
chociaż nie tak wiernie jak Bezimienny Innosowi.
Nekromanta w końcu zniknął,
Bezimienny na łóżko fiknął.
Do Khorinis postanowił się udać,
ale nikt nie wiedział co może się stać,
gdy tak płynęli z minami szczęśliwymi,
ujrzeli ich piraci, z gębami chciwymi...

no to na tyle, przydalo by sie tam NK wcisnąć ale pisalem to jak jeszcze NK niebylo....
Wczytywanie...