III Gimnazjum to jedyny rok, kiedy oceny mają jakiekolwiek znaczenie
Jakie macie średnie ? - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
To ja sobie tak mówiłem, że na następny raz się nauczę i miałem, co rok wyższą średnią 4,6 - 4,8 - 5,0 W gimnazjum tylko się nie udało i z 4,8 na 3,85. Ale w 3 klasie liczę, że się uda i moja mobilizacja przetrwa do następnego zakończenia roku szkolnego
Albo nagle opracuje super-duper system ściągania.
Wiecie, z tym gadaniem, że za rok zaczniecie się uczyć to sobie darujcie, albo ktoś się uczy systematycznie albo wcale
To może ja też się pochwalę.
I klasa gimnazjum i średnia 5.06
Jakoś udało mi się dotrwać do WAKACJI
I klasa gimnazjum i średnia 5.06
Jakoś udało mi się dotrwać do WAKACJI
u mnie pierwsza klasa gimnazjum i średnia 4,16 ale tak jak napisał powyżej Bhaal998 już WAKACJE!!!
Ja też druga klasa gimnazjum, też bardzo dobre zachowanie, a średnia 3.85
W trzeciej klasie będzie lepiej - przeszedłem już dawno Skyrima i nie ma już w co grać
Ale po co teraz się martwić w końcu WAKACJE!
W trzeciej klasie będzie lepiej - przeszedłem już dawno Skyrima i nie ma już w co grać
Ale po co teraz się martwić w końcu WAKACJE!
2 klasa gimnazjum. 3,87 z b. dobrym zachowaniem. Kiepsko. Na pierwsze półrocze miałem 4,4. Ech, muszę się naprawdę postarać w 3 klasie, jeśli chcę mieć 5,0 i pójść do liceum. W tym roku dopadło mnie lenistwo
Na koniec 1 klasy tech. ekonomicznego średnia 3.58 i dobre zachowanie. Że tak się wyrażę, dupnie.
Ja w całej mojej historii chodzenia do szkoły średnią liczyłem tylko może 3-4 razy. Nigdy mnie to nie interesowało.
W żuciu się nie spodziewałem że uda mi się osiągnąć taką średnią.
Mam 4.58 i jestem zaskoczony takim wynikiem.Oczywiście brałem też pod uwagę mój czas spędzony tutaj.
Wiem,wiem chwalipięta ze mnie
Mam 4.58 i jestem zaskoczony takim wynikiem.Oczywiście brałem też pod uwagę mój czas spędzony tutaj.
Wiem,wiem chwalipięta ze mnie
Oh, mi też fizyka w liceum obniżała średnią
Wtedy to krążyłem między 3.6, a 3.9. Nigdy nie byłem wielce zadowolony z takiej średniej, ale jeszcze rzadziej starałem się, żeby to inaczej wyglądało, po prostu jestem leniwym człowiekiem, któremu wysokie oceny były potrzebne jak... jak... no, nie były potrzebne. Teraz mam niewiele niższą, ale biorąc pod uwagę, że na studiach nie ma oceny 1...
Wtedy to krążyłem między 3.6, a 3.9. Nigdy nie byłem wielce zadowolony z takiej średniej, ale jeszcze rzadziej starałem się, żeby to inaczej wyglądało, po prostu jestem leniwym człowiekiem, któremu wysokie oceny były potrzebne jak... jak... no, nie były potrzebne. Teraz mam niewiele niższą, ale biorąc pod uwagę, że na studiach nie ma oceny 1...
O zgadzam się z Tobą. Teraz to np. mój kolega chodzi za mną przed sprawdzianem i błaga, żebym go przepytał albo całą przerwę spędza z podręcznikiem i mówi "jak mu ciężko i że nie wyrobi". Recytacja tak samo - chodził za mną i ględził ten wiersz... Masakra. To się dopiero nazywa stres. A po sprawdzianie dostaje ocenę taką samą jak ja to się chwali, że nic się nie uczył tak jak ja, a wcześniej kłuci się z nauczycielem, bo czemu tu nie ma punkta, a Krzysiek tu ma! To dopiero doprowadza człowieka do szału! Mnie stres łapie tylko przy recytacji (głos mis ię wtedy załamuje) i przy odpowiadaniu. A Tobie Kasiu gratuluję klasy!
W liceum oscylowałam głównie koło średniej 4.2. Zawsze moje "ulubione" przedmioty tj. fizyka czy biologia, skutecznie mi tą średnią obniżały (ale 2 z fizyki była dla mnie jak spełnienie najskrytszych marzeń). Sama z siebie i swoich wyników byłam zadowolona, ale nigdy też z osiągania mega wysokich stopni nie czyniłam jakiegoś specjalnego celu. Podobało mi się pod tym względem podejście mojej klasy w liceum i mocno niestresowe zachowanie do sprawdzianów. Ale teraz "wyścig szczurów" jest tak wszechobecny wśród młodzieży, że pewnie podejście moje i mojej klasy teraz by pewnie uchodziło za dziwne.
Rozdzielmy tu udział w życiu szkolnym (bo to zależy od każdego z osobna), od zwykłych lekcji. Zawsze jest tak, że w klasie są ludzie bardziej rozpoznawalni przez nauczycieli, oraz ci mniej. Większość zauważonych to ci, którzy sobie nagrabili, a reszta, to z reguły ci którzy się wybijają na tle klasy, przez to nauczyciele wymagają od nich więcej, nie mówię że bawię się jak niektórzy w ninje, ale jeśli nie trzeba nie wychylam się przesadnie przed szereg.
Użytkownik Enether dnia środa, 12 października 2011, 23:26 napisał
Kwestia tego Lionelu, czy ktoś lubi być widzialny/rozpoznawalny/popularny. Ja na ten przykład ni ch*. Nienawidzę gdy ludzie dostrzegają moją obecność. W Liceum udało mi się doprowadzić mój ninja skill do tego poziomu, że nawet nauczyciele nie zauważali mojej nieobecności. O "kolegach" nie wspominając.
Bo podstawa to robić swoje w ten sposób, by nikt tego nie zauważył. I ofkoz robić to dobrze.
Bo podstawa to robić swoje w ten sposób, by nikt tego nie zauważył. I ofkoz robić to dobrze.
Ja tego nie rozumie, ale wiecie... jestem 'attention whore' .
Kwestia tego Lionelu, czy ktoś lubi być widzialny/rozpoznawalny/popularny. Ja na ten przykład ni ch*. Nienawidzę gdy ludzie dostrzegają moją obecność. W Liceum udało mi się doprowadzić mój ninja skill do tego poziomu, że nawet nauczyciele nie zauważali mojej nieobecności. O "kolegach" nie wspominając.
Bo podstawa to robić swoje w ten sposób, by nikt tego nie zauważył. I ofkoz robić to dobrze.
Bo podstawa to robić swoje w ten sposób, by nikt tego nie zauważył. I ofkoz robić to dobrze.
Żałuję, ale pamięć mnie zawodzi. Skleroza po prostu. Zgadzam się, że uczyć się trzeba na lekcjach (jeśli to możliwe). Szkoda życia, trzeba rozwijać swoje pasje i zainteresowania. Ostatnio szukałem pół dnia swojego świadectwa maturalnego. Oceny nie miały znaczenia. Czyli morałów ciąg dalszy.
Nierzucanie się w oczy to +? Mnie się wydaje, że właśnie w szkole - gimnazjum czy liceum - należy jak najbardziej dać się poznać i nie być szarą myszką, bo już mogę powiedzieć, że w późniejszym życiu mało jest okazji do pokazania siebie i wytworzenia własnego wizerunku. Należy wyryć się przynajmniej średnimi literami w życiu szkolnym, by później nie żałować. Na studiach raczej trudniej się wybić, by większość to zauważyła, za dużo tam szarej masy. A więc jeżeli macie niedosyt związany z przeogromnym ego (jak ja), to korzystajcie w liceum z wszelkich okazji - teatry, zespoły, sporty itp. - by zaistnieć i czuć się spełnionym, a nie przemknąć przez te trzy lata jak duch. To mija się z celem.
... ale mi się zebrało na morały xD, no, ale tak sądzę i siuup...
... ale mi się zebrało na morały xD, no, ale tak sądzę i siuup...