Kocham. Widziałem wszystko i często wracam. Choć przyznam że Atlantis trawię z trudem. I do tej pory pomstuję na Syry za przerwanie produkcji Universe. Taki ładny skok międzygalaktyczny, Eli samotny na Destiny i... dupa. Bo Syfy zmieniło wcześniej czas emisji na taki w którym ogólnie panuje pustkowie a nie oglądalność, po czym uznali że niska oglądalność to wina serialu.
SG-1 do 6 sezonu było świetne, potem nieco gorzej, odkąd weszli Ori robił się mętlik, ale nadal trzymało fason. Tylko Asgaardu szkoda. Atlantis na początku mnie wciągnął, ale potem robiło mi się szczerze niedobrze na widok gęby Sheparda i reszty. Poza tym brak Dean-Andersona i Teal'ca. Filmy także były niczego sobie, aczkolwiek Continuum wydawało się lekko naciągane.
Universe wymiatał, genialna kreacja Dr. Rusha, świetna spójność fabularna, wciągająca fabuła i cudowna oprawa audiowizualna. (Powaga, koleś odpowiedzialny za design Destiny ma u mnie szacunek dozgonny).
I kupa. Bo liczą się jak zwykle tylko pieniądze.
SG-1 do 6 sezonu było świetne, potem nieco gorzej, odkąd weszli Ori robił się mętlik, ale nadal trzymało fason. Tylko Asgaardu szkoda. Atlantis na początku mnie wciągnął, ale potem robiło mi się szczerze niedobrze na widok gęby Sheparda i reszty. Poza tym brak Dean-Andersona i Teal'ca. Filmy także były niczego sobie, aczkolwiek Continuum wydawało się lekko naciągane.
Universe wymiatał, genialna kreacja Dr. Rusha, świetna spójność fabularna, wciągająca fabuła i cudowna oprawa audiowizualna. (Powaga, koleś odpowiedzialny za design Destiny ma u mnie szacunek dozgonny).
I kupa. Bo liczą się jak zwykle tylko pieniądze.