Licznik doszedł do zera, wszyscy wstrzymali oddech i nowe informacje zostały ujawnione. Każdy wpatruje się w ekran komputera, czyta i... czuje się zawiedziony bądź zażenowany.
Premiera "Baldur´s Gate: Enhanced Edition" na PC i iOS niestety dopiero 18 września, a większość pewnie liczyła na to, że wypadnie ona w wakacje. Jednak największe emocje wzbudza cena – 19,99 dolarów, co na naszą walutę wynosi około 60-70 złotych. Edycja rozszerzona jest droga, więc powinna zawierać ciekawe rzeczy. Oto one:
- Elfia czarodziejka Neera, z którą będzie można nawiązać romans. Ma on trwać około 4 godzin i będzie rozgrywał się w dużej mierze w nowej lokacji, umiejscowionej na północny wschód od Wieży Durlaga.
- Czarny Strażnik półork Dorn II-Khan, z którym związany będzie quest trwający około 4 godzin. Ma on polegać na zemście na byłych kompanach. Dodatkowo możemy stworzyć nowego bohatera – Czarnego Strażnika.
- Mnich z Calimshanu, Rasaad yn Bashir. Quest związany z nim odbędzie się w nowej lokacji – Chmurne Szczyty.
- Lochy o nazwie Czarne Jamy, w których stoczymy piętnaście bitew, a naszym celem będzie ucieczka z owego miejsca. Misja będzie trwała około 6 godzin i możemy do niej stworzyć nową drużynę.
- 400 poprawek, między innymi: rozdzielczość dopasowana do panoramicznych ekranów, ulepszenie trybu wieloosobowego (możliwość grania z osobami, korzystającymi z różnych platform) i nowe sceny przerywnikowe.
- Nowe zestawy głosów postaci.
Tak szczerze powiedziawszy – słabo. Posiadaczom "Baldur's Gate", zakup edycji rozszerzonej się nie opłaca. Obawy można też mieć, co do jakości nowych postaci, przygód i wątku romansowego. Ulepszonych rzeczy jest wiele, jednak część z nich jest dostępna poprzez mody. Dziwi mnie też fakt, tak niewielu nowości. Trzy postacie, kilka nowych lokacji i misji za 60-70 zł? Przecież to przedłuży grę o maksymalnie 15 godzin! Ulepszenia "weteranom" nie zrobią dużej różnicy. Skoro twórcy planują dodatki, to moim zdaniem lepiej by zrobili, aby kilka z nich przenieśli do "podstawowej" edycji rozszerzonej.
Podsumowując mój wywód – osoby, które nie grały w "Baldur's Gate", mogą kupić edycję rozszerzoną, chociaż taniej wyszłaby im zwykła. Reszcie raczej nie opłaca się wydać 60-70 złotych, za które można np. kupić "Game of Thrones". Poczekajmy jeszcze na premierę i pierwsze recenzje, ale na razie gra nie zapowiada się tak dobrze, jak na początku. Wszystko wskazuje na to, że edycja rozszerzona to zarobienie pieniędzy na tym samym produkcie z małą liczbą nowości.