Jak dobrze być złym? - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Raven Captain,
W kwestii Wiedzmina: Ja przechodziłem tę grę trzy razy, ale nigdy nie mogłem się przełamać aby stanąć po stronie Zakonu. Dwa razy grałem po stronie elfów, raz jako neutralny


Ale jestem zdecydowanie za Scoia'tael
krzyslewy,

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik manfret dnia sobota, 24 marca 2012, 23:29 napisał

Co zabijanie elfów jest złe? Mi się nie podobali Zakonnicy więc ubijałem ich, to znaczy że jestem ten dobry?

Moim zdaniem stanięcie po stronie elfów to mniejsze zło, a po zakonie większe. No bo to ludzie zaczęli wojnę i oni traktują elfów dosyć rasistowsko.
manfret,

Cytat

Druga gra to "Wiedźmin". Może nie jest to stary RPG, ale tam możesz być zły. W pierwszej części możesz zabijać elfów i podejmować wiele złych decyzji.


Co zabijanie elfów jest złe? Mi się nie podobali Zakonnicy więc ubijałem ich, to znaczy że jestem ten dobry?
krzyslewy,
"Deus Ex". Nie grałem w prawdzie w starsze części, ale skoro w Buncie Ludzkości można być złym, zabijać wszystkich i wybierać złe dialogi, to chyba w starszych częściach jest podobnie.

Druga gra to "Wiedźmin". Może nie jest to stary RPG, ale tam możesz być zły. W pierwszej części możesz zabijać elfów i podejmować wiele złych decyzji. W drugiej jest podobnie, choć brakuje mi możliwości dołączenia do Loredo i zabicia Iorwetha.
manfret,
Jak było już wspomniane, gry ogólnie idą w stronę' tego dobrego'. Fable to gra w której zaatakowanie złego równa się profitem do paska dobroci, przez co cały czas trzeba siekać biednych i bezbronnych kupców. W Baldursach chyba niewiele było misji ( o ile w ogóle były ), które nagradzały ujemną reputacją za wykonanie misji w ten czy inny sposób. Owszem w NWN2 było to ciut lepiej, 'źli' towarzysze, którym podobało się nasze podłe zachowanie. Zresztą wiele w temacie wypowiedziano.
eimyr,
W Fable chyba nie jest się złym, tylko złyśkim. Takim kochanym złysiem, który jest zły, ale motylki i tak fruwają. Nie wiem, grałęm krótko, takie odniosłem wrażenie, że w "jedynce" bycie złym to raczej pozowanie na złego.

Zagraj w któregoś Fallouta. Tłumaczy się samo przez się.
krzyslewy,

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Obserwator dnia czwartek, 22 marca 2012, 15:26 napisał

No to ja dorzucę od siebie Star Wars Knights of the Old Republic i SW:KOTOR: The Sith Lords. Tam możesz pobyć złym dżedaj

Ja dodam od siebie, że KOTOR oferuje nie tylko bycie złym, ale także posiadanie podłych towarzyszy, więc nie zawiedziesz się na nim tak jak na "ME"
Obserwator,
No to ja dorzucę od siebie Star Wars Knights of the Old Republic i SW:KOTOR: The Sith Lords. Tam możesz pobyć złym dżedaj
Jezid,
Śliczny temat

Chyba Cię nie ucieszę. Jest kiepsko. Gry RPG mają "edukacyjne" zacięcie i premiują politycznie poprawne decyzje. Nie znam takiej w której opłacałoby się być prawdziwym sk... W BG 1 grałem kiedyś z Viconią i Shar Tael(?), feministyczną - złą do szpiku kości - wojowniczką, którą przerobiłem z konieczności i ku ogólnemu pożytkowi na złodziejkę. Ciągłe balansowanie na linie. Reputacja rosła, a ja kląłem.

Zgadzam się co do NWN2. Pozwala grzeszyć. Najtrudniej przychodziło mi zdobycie lojalności tego pyszałkowatego wywyższającego się czarodzieja. Szczerze mówiąc, nie udało mi się. Reszta, i ci dobrzy, i ci źli, zwykle stawała po mojej stronie. Czyli dobrym też się da.

W Dragon Age polecam mabari.

Dlaczego tak jest? Podejrzewam, że twórcy myśląc o odbiorcach, ciągle wyobrażali sobie dzieci (dawne RPG). To się zmieni. Teraz prawdziwych erpegów jak na lekarstwo, ale jak już się pojawią, to będą dorosłe. Może Wasteland 2?
Bhaal998,
Może to nie jest żadna nowość, ale seria The Elder Scrolls charakteryzuje się swobodą. Co do tego złego fajnie się gra tym-złym w TES 4 i 5. Chociaż Skyrim bardziej. W końcu nikt ci nie zabrania podrzynać gardeł wieśniakom czy strażnikom od tak z nudów. Tak samo z niektórymi misjami. Po co robić misję dla jakiś tam ludzi, skoro można go zastraszyć, aby zdobyć informację, albo zabić żeby zdobyć potrzebny przedmiot?
Kiyuku,
A tak sobie zarzucę... Fable. Gra, która znudziła mi się do szpiku kości, ale granie złą postacią jest tam przynajmniej dla mnie dwadzieścia razy fajniejsze, niż tym dobrym. Co prawda, niefajnie pomyślany system zabijania potworów(za każde zabicie i cios w potwora dostajemy punkty dobrego charakteru), ale zabijanie wieśniaków, robienie tych złych questów jest dość fajne
Withord,
Neverwinter Nights: Hordes of the Underdark.
Co prawda nigdy nie grałem w to złą postacią, ale z wypowiedzi kilku kolegów wnioskuję, że jest to możliwe i daje dużo frajdy.

Niestety jeśli chodzi o cRPG to nie widzę specjalnie wielkich możliwości
(a przynajmniej nic nie mogę sobie więcej przypomnieć).
Raven Captain,
No jeśli chodzi ci wyłącznie o cRPG to hmmm... niestety raczej niewiele można Ci zaproponować. A nic czego nie znasz/nie wymieniłeś nie przychodzi mi do głowy
Tokar,
Czy niezbyt wyraźne zasugerowałem, że chodzi mi o cRPG?
Raven Captain,
Hmm propounuje Overlord albo Overlord 2. Tam możesz wcielić się w tego złego
Tokar,
Otóż, od dłuższego czasu zastanawiam się, jaki tytuł mógłbym sobie elegancko odgrzać i poprzypominać sobie stare intrygi, którymi jeszcze niedawno żyła (lub wciąż żyje) nasza skromna brać cRPG'owa. Jakby jeszcze tego było mało, doszedłem do słusznego wniosku, że lekko mi zbrzydło granie cnotliwego Pana Prawo i Porządek, co łaskawie podciera nos połowie królestwa/krainy/galaktyki i pomaga ściągać wieśniakom niewinne kocięta z drzew. Zamiast tego spaliłbym kilka wsi, poderżnąłbym gardło dobrotliwemu strażnikowi miejskiemu, sprofanowałbym jakąś świątynię i czynił te wszystkie niegodziwe rzeczy, które tak kochamy. Problem jednak leży w tym, że zazwyczaj granie złą do szpiku kości postacią, to kara i ustawiczna walka z przeciwnościami losu bez żadnych profitów. Dobra, dobra... wiem, że najczęściej zmuszeni jesteśmy uratować jakiś świat od zagłady i z automatu żywoty tych marnych ludzi, ale dlaczego zawsze trzeba odstawiać świętoszka, zamiast mieć w tym wszystkim pewien własny, egoistyczny i niezwykle dochodowy cel?

Na chwilę obecną spotkałem się chyba tylko z jednym tytułem, gdzie granie chaotycznie złą postacią było ciekawe zbalansowane i po prawdzie przynosiło więcej bonusów niż pykanie praworządnym bohaterem. Tą produkcją jest "Neverwinter Nights 2". Sporo smacznych możliwości do ujawnienia swego złego charakteru, które oprócz spodziewanych konsekwencji, przynosiły również potencjalne profity i otwarcie innych dróg (czasem łatwiejszych) dotarcia do celu. W żadnym momencie nie poczułem się traktowany niesprawiedliwie z powodu wybrania ciemnej strony mocy. Miałem też odpowiednio dobraną ekipę towarzyszy i obok szlachetnego paladyna czy przesłodzonej druidki, mogłem do swojej drużyny wybrać charakternego najemnika (typ człowieka, który w momencie, gdyby ktoś rozkazał zabić mu niemowlę przytulone do matczynej piersi, zadałby tylko jedno pytanie – "za ile?"), chorobliwie ambitną i pyszną czarodziejkę lub złodziejkę wychodzącą z założenia, że tylko cwani i silni przeżyją. Nawet podczas ostatniej potyczki, gdy mamy do czynienia z charakterystycznym "testem lojalności", grając dobrym kapłanem pół ekipy przeszło na drugą stronę barykady (wspominani źli i niemoralni), a w przypadku złego łotrzyka była to tylko jedna bohaterka (niestety ktoś musiał, aby ukazać tę opcję), bo złych miałem w kieszeni i byli mi lojalni, a wspomniani praworządni zdecydowali się na trudny sojusz ze mną, bo przecież nie mogliby przejść na stronę "Tego Złego"™ Takie coś, to ja rozumiem

Właśnie tego brakuje mi w cRPG. Kiedyś próbowałem grać złym w sadze "Baldur's Gate", ale było to wysoce niesatysfakcjonujące. Korzystanie ze złych linijek fabularnych owocowało tym, że zazwyczaj dostawałem mniejszą nagrodę lub potencjalny zleceniodawca strzelał popularnego focha i tyle byłoby z zadaniem pobocznym... Pomijam już fakt samoistnego nabijania pozytywnej reputacji przy rozwiązywaniu 90% misji, a następnie potrzebę rozpaczliwego znalezienia jakiegoś wieśniaka do zabicia na odludziu, aby dostać te -7 do reputacji. Porażka.

"Dragon Age: Początek" też wywołał u mnie mieszane uczucia. Prawda, jest dużo okazji i alternatyw do odegrania naprawdę złej oraz chciwej postaci, ale rozczarowują towarzysze. Brakuje mi tutaj różnorodności znanej z NWN2, bo jeżeli popatrzymy, to nie ma tutaj jakichś złych do szpiku kości bohaterów, którzy ubarwialiby całą intrygę. Sten jest bardziej pragmatycznym facetem i trudno przyszyć do niego łatkę negatywnego. Z kolei Morrigan oraz Zevran to raczej postacie, których niełatwa młodość zmusiła do odbierania świata w taki, a nie inny sposób. Niby mają coś za uszami, czasem delikatnie pokręcą nosem, gdy będziemy przesadnie łaskawi, ale nie są to żadne podłe skurczybyki czy zakazane mordy. Trudno mi było ukryć pod koniec kampanii uczucia niedosytu.

Seria "Mass Effect" - jak wyżej. Duża paleta możliwości do odgrywania złego Sheparda, ale tych podłych towarzyszy również jest jak na lekarstwo (chyba Morinth i rodzynek z DLC - Zaeed). Poza tym w finale trylogii negatywna droga jest raczej nieopłacalna, bo skutkuje poważnymi komplikacjami i obrazą ze strony połowy ras, co jest równoznaczne z mniejszą liczbą aktywów wojennych. Niefajnie.

Hm... Nie pamiętam jak to było z "Arcanum", ale chyba w kwestii zadań pobocznych też było podobnie jak z BG i to mnie wtedy trochę zraziło. No, ale może coś źle kojarzę.

Dlatego też, znacie jakiś dobry tytuł, w którym można porządnie nagrzeszyć, ale nie być z tego powodu traktowanym przez twórców po macoszemu? Też uważacie, że w tej kwestii jest nadal kiepsko, jeżeli chodzi o cRPGi? Dajcie znać
Wczytywanie...