„Mass Effect 3” – bronie, customizacja, wybory i przeciwnicy - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Przygotowania do karnawałowych ostatków idą pełną parą, gdyż czas pokuty zwany Wielki Postem już za pasem. Jednak szalona branża elektronicznej rozrywki przyzwyczaiła nas do tego, że za nic ma sobie konwenanse i przestrzeganie utartych zasad, dlatego też w najbliższych tygodniach przypadnie okres pompowania prawdopodobnie największego hype’u w tym roku, albowiem do premiery wyczekiwanego „Mass Effect 3” pozostał równo miesiąc. Bardzo przewrotnie. Po wielu miesiącach ustawicznego nabierania wody w usta, analizowania jednego fragmentu rozgrywki siedemset razy i serwowania nudnych materiałów, BioWare musi wreszcie zacząć odkrywać karty. Jak nie teraz, to kiedy?
Kanadyjczycy postanowili więc pójść za ciosem i obok wersji demonstracyjnej, która trafi do czeluści sieciowych w Walentynki, zdecydowali się na delikatne przemodelowanie oficjalnej strony gry. Zmiana nie jest jedynie kosmetyczna, gdyż oprócz paru świeżych informacji na temat broni czy przeciwników, znalazło się również miejsce na kilka widowiskowych filmików.
Pierwszy z nich demonstruje aspekt, do którego przyzwyczaiła nas seria „Mass Effect”. Każdy wybór ma swoje bezlitosne konsekwencje i w zależności od reakcji naszego dziarskiego komandora, jego ambitna misja potoczy się inaczej. Jeden nierozważny błąd i możemy sobie znacznie utrudnić wykonanie kluczowego zadania, a nawet doprowadzić do eksterminacji całej rasy.
Poniższy materiał ma również spore walory edukacyjne, ponieważ uczy, że w towarzystwie pięknych dam należy czasem być cierpliwym dżentelmenem, który zachowuje zimną krew. Cóż, w przeciwnym razie można uzyskać jedynie mentalnego kopa prosto w krocze i dostanie wyjątkowo nieprzyjemnego kosza.
Kolejny filmik dobitnie ukazuje, że ofiary mody poczują się w „Mass Effect 3” jak u siebie w garderobie. Różowy pancerz i jaskrawe wykończenia? Dość kontrowersyjny pomysł, ale najwidoczniej byłemu „Widmu” i bohaterowi galaktyki nie takie rzeczy ujdą na sucho. Gracze, którzy lubią ubrudzić się smarem oraz ślęczeć godzinami nad stołem rusznikarskim też nie powinni kręcić nosem.
Wojna, wojna nigdy się nie zmienia – tego faktu nie da się poważyć, jednakowoż nowe zagrożenia postawią przed dumną ekipą Sheparda prawdziwą menażerię świeżego i różnorodnego tałatajstwa. Płatni zabójcy organizacji Cerberus czy przerażające hybrydy stworzone za pomocą bluźnierczej technologii Żniwiarzy, to ponoć jedynie wierzchołek góry lodowej…
…lecz ta legendarna rasa i banda Człowieka Iluzji chyba zapomnieli, że nikt nie zadziera z Shepardem, bo inaczej jego koniec jest fatalny i wyjątkowo brzydki. W końcu dziarski komandor to największy „badass” w kosmosie, zaraz po kapitanie Jamesie Tyberiuszu Kirku.
No, no... Trzymam kciuki, aby BioWare w następnym tygodniu szumnie nie powrócił do „polityki jednego screena”. Inaczej na samotnym westchnieniu obrazującym moje głębokie rozczarowanie z pewnością się nie skończy.
„Mass Effect 3” trafi na półki sklepowe już 9 marca.