„Mass Effect 3” – koniec ze skanowaniem planet - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Radi,
Ja tam nie robie sobie wielkich nadziei jak to będzie wyglądać. Poza tym rozgrywka chyba nie będzie polegać na ciągłym skanowaniu. I zgadzam się z krzyslewy, lepiej mniej planet ale za to bogatych w surowce.
Sosna,
Ciężko powiedzieć jak to będzie dokładnie wyglądać, ale jak dla mnie powinien być to krok w dobrą stronę, bo jednak te sondy były bardzo nużące.
Eirin,
Tehehehe... Dałeś czadu dzisiaj Tokar.



Szczerze mówiąc, mako nie było wcale takie straszne, choć przekonałam się do niego co nieco dopiero podczas 4tej rozgrywki ME1. Ze skanowaniem planet już było lepiej, bo do tego potrzebna była tylko jedna ręka i mogłam drugą coś zajadać. Chwila przerwy od przeżywania romansu z Garrusem. :3
krzyslewy,
Mi to wygląda na zwykłe chodzenie po planecie i zbieranie rzeczy. Ameryki nie odkryli.

"Starać się znaleźć ocalałych, zbierać przydatne minerały i… znajdować różne ciekawe rzeczy.”
A ten tekst świadczy o tym, że eksploracja planety może być nudna. Wolałbym, aby planet było mniej, ale aby każda zachwycała swą ogromnością, wyglądem (jedna to wielka dżungla, druga to pustynia itk., coś na kształt planet w KOTOR) i zawierała dużo zadań pobocznych i trochę głównych. W ME to tylko łażenie za niczym.
Tokar,

Nie da się ukryć, że skanowanie planet i eksploracja dziewiczych światów jest piętą achillesową serii „Mass Effect”. Owszem, trudno odmówić BioWare braku przemożnej chęci usprawnienia tego elementu rozgrywki, lecz niestety wszystkie ambitne plany zawsze spełzały na niczym. Mako M35 zwane „marzeniem pijanego alpinisty” do dziś wzbudza dreszcze, gdy człowiek przypomni sobie fatalne sterowanie, dziwną fizykę tego pojazdu oraz zwiedzanie monotonnych planet, opuszczonych przez jakiekolwiek życie.

Skanowanie planet i wystrzeliwanie sond w „Mass Effect 2” było trochę bardziej przemyślane, przynajmniej w moim mniemaniu, lecz twórcy wciąż nie potrafili uniknąć widma nudy, jakie ciągnęło się za tym elementem. Po dwudziestu minutach wspomniana czynność robiła się diabelnie irytująca i praktycznie każdy z grymasem na twarzy przeszukiwał te planety w myśl zasady „nie chcem, ale muszem”.

mass effect 3

Czy Kanadyjczycy w finale trylogii dziarskiego komandora dopną swego i usprawnią ten element na tyle, aby sprawiał on autentyczną przyjemność? Pożyjemy, zobaczymy – w końcu do trzech razy sztuka. Na łamach czasopisma „Xbox World Magazine”, Preston Watamaniuk, jeden z głównych projektantów „Mass Effect 3”, postanowił delikatnie naświetlić, jak będzie wyglądała ta kwestia w ostatnim epizodzie przygód Sheparda. Trudno nazwać ten materiał wyczerpującą analizą, ale zawsze coś.

W tym miejscu pozwolę sobie zacytować jednego z użytkowników BioWare Social, który postanowił podzielić się z resztą świata tym ciekawym smaczkiem:

„Cały system skanowania planet został zastąpiony przez kompletnie inną metodę. Preston Watamaniuk zdradził, że zamiast mozolnego przeczesywania planet z orbity, całość opierać się będzie na działaniu w stylu „poszukiwania i ratunku”. Będzie można spokojnie rozejrzeć się po danej strefie konfliktu i dowolnie ją eksplorować – starać się znaleźć ocalałych, zbierać przydatne minerały i… znajdować różne ciekawe rzeczy.”

Brzmi interesująco, o ile nie skończy się na czymś takim:

mass effect 3, przeczesywanie pustyni

Choć z drugiej strony, analogicznie było przed premierą „Mass Effect 2”, gdy pokładaliśmy spore nadzieje w systemie skanowania. Pozostaje tylko trzymać kciuki za tym, aby BioWare w końcu wyciągnął należyte wnioski z porażek, jakich doznał na tym polu i znalazł legendarny „złoty środek”. Drodzy Kanadyjczycy, tym razem odrobinę więcej wysiłku i rozwagi, a jestem święcie przekonany, że wszyscy będziemy ukontentowani.

Wczytywanie...