[Zwiastun] „Prometeusz” – nowy początek - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Wśród hollywoodzkiej śmietanki, trzymającej za twarz światową kinematografię, nadal w dobrym guście jest odgrzanie jakiegoś klasycznego tytułu, który w umysłach kinomanów urósł do rangi dzieła kultowego i nieskazitelnego. Pasjonaci mogą lamentować, błagać, złorzeczyć i pikietować w akcie protestu przed siedzibami potentatów filmowych, lecz raczej nie zmienią tej tendencji, gdyż taka mała ekshumacja zawsze odniesie kasowy sukces. Ciemny fan wszystko kupi, a że w efekcie legendarna marka zostanie bezpardonowo zbezczeszczona? Cóż, kolejna ofiara kapitalizmu.
Pozostaje tylko modlić się o cuda, bo te wbrew pozorom czasem się zdarzają. Prawda, koncept na prequel zazwyczaj przypomina pomysł wprowadzenia demokracji do Iraku – może założenia są słuszne, a cele szczytne, lecz ktoś ewidentnie nie czuje tutaj bluesa i stara się załatać luki w planie radosną improwizacją. Czasem jednak trafia się człowiek z wizją, dzięki której potrafi umiejętnie przeszczepić lekko zakurzony tytuł na współczesne realia. Choćby w tym roku – z jednej strony mamy absolutną herezję w postaci filmu „Coś”, natomiast z drugiej klimatyczny „X-Men: Pierwsza Klasa”.
„Prometeusz” przypomina trochę taką rosyjską ruletkę, której ostateczny wynik jest niejasny.
Na plus można zaliczyć osobę reżysera – ojca sagi o „Obcym”, eksperta od kina fantastyczno-naukowego, mistrza ciężkiego klimatu i wizjonera z pasją. Nie należy również zapominać o plejadzie utalentowanych gwiazd (Michael Fassbender, Noomi Rapace czy Charlize Theron), które z niejednego pieca chleb jadły i potrafią zachwycić swoim kunsztem. Trudno jest jednak ukryć, że Ridley Scott zgubił dawną formę z czasów „Łowcy Androidów” czy „Gladiatora” i istnieje obawa, że jego najnowsze dziecko podzieli los ostatniego „Robin Hooda”. Czy taki scenariusz jest realny? Przekonajmy się, pierwszy konkretny materiał prequela „Obcego” właśnie zawitał do sieci.
Teaser jest wielce obiecujący i „Prometeusz” zaczyna mnie coraz mocniej intrygować. Czuć w tym wszystkim duszny klimat i wręcz poetycki mrok „8. pasażera Nostromo”. Scenografia i efekty specjalne zwalają z nóg, a na widok bezkompromisowości można jedynie zatrzeć ręce z zachwytu. Oby tylko w kwestii fabularnej nie dano ciała.
Tak czy siak, jest na co czekać. „Prometeusz” zawita do kin 8 czerwca.