[The Elder Scrolls V: Skyrim] Recenzja - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Co do smoków, to pamiętam, że w "Dragon Age: Początek" nie były one takim prostym wyzwaniem i musiałem się trochę napocić moim łucznikiem (nawet w tej nieszczęsnej dwójce, na najwyższym poziomie trudności). Choć zapewne celowo utrudniałem sobie te potyczki, gdyż zawsze dobierałem drużynę pod względem fabularnym, a nie z perspektywy siły. Tak czy siak, trzeba było się trochę nagłowić i każda walka ze smokiem wzmagała emocje - odwrotnie niż w "Skyrim", gdzie widok gada przyjmowałem na zimno (no, może z lekkim podirytowaniem, że znów stracę kwadrans na ganianiu za nim).
..i dziękuję za miłe słowa
Pierwsza:
Cytat
Ten wybór nie ma praktycznie żadnego znaczenia! Nawet nie mamy wyboru co zrobić z oponentem (w obu przypadkach). Ba! Autorzy odwalili taką fuszerkę że dialogi są niemalże identyczne! Strasznie nas to ze współlokatorem zawiodło. A lecieliśmy równocześnie, ja za nordami, on za cesarskimi.
Wątek... bardzo biedny i rozczarowujący. Jego największy (i jedyny) plus to fakt że stronnictwa nie są czarno-białe i często uważałem posunięcia buntowników za głupie, pochopne i szkodliwe...
Cytat
W obu tych grach smoki były stosunkowo proste (DA2 gada zabiłem na dwóch potach...). Tylko w BG trzeba było używać czarów przeciwko nim i do zabezpieczenia swojej drużyny. I tylko tam był jedyny możliwy element... taktyczny? Smoki zawsze były w otwartych pomieszczeniach więc i taktyki zwz na pomieszczenie nie bardzo można było robić.
Co do całej reszty + i - to się zgadzam w pełni.
Recenzja więcej niż dobra, a co ważne- nie męczy podczas czytania!
Cytat
Ano, jak to w grach made in Bethesda.
walczyć, ani zrobić z nich jucznych koni, a osoby towarzyszące nie mogą ich używać nawet jak wyda im się
polecenie. W kwestii wojny domowej to jakoś jej nie widać specjalnie. Może dlatego że świat gry kręci się
wokół gracza. Świat stoi w miejscu chyba że gracz go poruszy (można się poczuć jak Chuck Norris ).
Jasne jakiś tam postęp jest ale trochu za mały w stosunku do Obliviona. Po prostu Skyrim to niewykorzystany
potencjał. Moja ocena to 7 po ponad 100 godzinach grania. Skupiłem się tylko na minusach,bo plusy i
tak zostały napisane. No poza jednym że gra ma ogromne możliwości do modyfikacji
Ja daje 10/10. I zdaje sobie sprawę, że to dość mocno zadziwiający werdykt. Ale prawda jest taka, że nie ma gier idealnych i Skyrim jak najbardziej idealnym tytułem nie jest. Problem polega jednak na tym, że przyjemność z grania jest przeogromna i do tego czasu myślę w wolnych chwilach, co zrobię jak zasiądę do "Skyrim" ponownie. A te wszystkie błędy, braki.. no i cóż z tego?
Plusy:
- system walki
- klimat
- grafika
- świetne lokacje
- świat Nordów (legendy itk.)
- liczebność i posiadanie towarzyszy
- przez 40h grało się świetnie
- niektóre postacie poboczne są ciekawe i się mogą podobać np. generał Tulius
- Polski dubbing
- system profitów
- konflikt pomiędzy Cesarstwem, a Gromowładnymi
- Gildie
- różne dodatki (posiadanie domu, małżeństwo)
- wolność
- długość
- zadania deadryczne
- rozwój postaci
- kowalstwo
Minusy:
- sporo błędów i bugów
- większość postaci, z którymi dałoby się zaprzyjaźnić i mogłyby nam pomagać, nie spotykamy w dalszej podroży (np. ten gościu, z którym uciekamy z Helgen)
- duża część słabych zadań pobocznych
- słaba fabuła
- mało wyborów i mało konsekwencji wynikających z nich (powinno być wolno dołączyć tylko do jednej gildii)
- słabe AI przeciwników i towarzyszy
- bezklasowość
- niepraktyczny interfejs
- źle wykorzystane smoki (mogły być lepsze, inteligentniejszy, trudniejsze)
- dialogi
- towarzysze, którzy nie mają swojej historii i nie można z nimi pogadać (są tylko dla ozdoby, choć czasem są pomocni)
- z czasem nudzi (tak jak mnie po 40 h)
- mizerny poziom trudności
- źle wykorzystany level scaling
- schematyczna (znowu pójście do tam, zabicie tego...)
- brak atrybutów
Moja ocena - 7,5/10 Po tych 40 h dałbym 9, ale ja oceniam całokształt gry i dalszą jej część, w którą nie chce mi się grać, więc tylko 7,5/10 Myślę, że znów zagram po kilku miesiącach. RPG-iem roku dla mnie jest W2. Grą roku - W2 albo Batman Arkham City, w którego niedługo zagram i wtedy zdecyduję.
pozwolę wtrącić swoje 3 grosze...
Pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Było wspaniale i widowiskowo. Z czasem gra robi się strasznie..... SCHEMATYCZNA!
Za pierwszym razem spotykamy ciekawe i wiarygodne. Jarl jest władczy. Najemnik przerażający. Mag tajemniczy. Grając nawet 70h ciągle wyczekiwałem tych samych emocji co na początku, potem przekonałem się że to złudzenie. Kolejny władca który jest władczy. Kolejny najemnik straszny. Kolejny mag zagadkowy. Wszędzie widziałem SCHEMATY SCHEMATY SCHEMATY!
Każde bóstwo, czy to dobre czy złe... Chce bym był jego tzw "wybrańcem". Jestem obrońcą wdów i sierot, niosącym światło i nadzieję uciśnionym, a jednocześnie jestem skrytobójcą-ludojadem siejącym zło, pożogę i zniszczenie... do wynajęcia rzecz jasna.
Za dużo swobody wyborów, a za mało sprzeczności i świadomości w dokonywaniu wyborów.
Trochę to robienie z gracza debila... no cóż... widocznie tak też można.
Zapraszamy do zapoznania się z recenzją gry "The Elder Scrolls V: Skyrim"!
Przyznam szczerze, że niechętnie podszedłem do pomysłu napisania recenzji „Skyrim”. To w końcu największa produkcja ostatnich lat – gwarantująca mnóstwo godzin zabawy i ogromny, otwarty świat, oddający w nasze ręce niespotykaną wolność w kwestii wyboru tego, co naprawdę pragniemy robić. Mamy tutaj również do czynienia z grą kontrowersyjną, która kolejny raz podzieli mocno skłóconą społeczność fanów serii „The Elder Scrolls”. Nie pomaga również fakt, że pomimo skomplikowanej historii tej marki, kocham ją całym sercem, a to oznacza, iż miałem w stosunku do piątej części olbrzymie oczekiwania i niewiele będę potrafił jej wybaczyć. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy potraktują moje rozważania jak słowa lunatycznego szaleńca, który jak najszybciej powinien być przetransportowany do ośrodka w Tworkach na intensywne leczenie za pomocą elektrowstrząsów...... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!