Za nami wielki, dwuodcinkowy finał Smallville. Po blisko 10 latach, Clark Kent w końcu postanowił włożyć swój trykot i wzbić się w powietrze, by już jako Superman ratować świat. To nie jest news dla tych, którzy finał mają dopiero przed sobą i nie chcą wcześniej poznać wszelkich niespodzianek.
Zapowiadany powrót znanych z poprzednich serii aktorów ziścił się. W Smallville pojawia się mama Clarka, zaś w formie ducha powraca Jonathan Kent. Do stawki dołączają także Chloe, Lionel Luthor i Lex. Tak, Michael Rosenbaum ponownie wciela się w rolę głównego antagonisty Kal-Ela, wskrzeszony dzięki staraniom swego ojca. Poskładane ciało potrzebowało serca, które Lionel chciał wydobyć z Tess. Do tej ostatniej szczęście uśmiechnęło się i Mercer przypomniała sobie swoje umiejętności agentki, tym samym unikając operacyjnego ostrza. Dobra passa nie trwała jednak długo, gdyż w Luthorcorp odwiedza Lexa, który "częstuje" ją ostrzem prosto w brzuch. Tess jednak przygotowała swój ostatni plan w postaci zawartej w jej krwi substancji, pod wpływem której wskrzeszony braciszek traci pamięć. Wszystko to jednak dzieje się w tle nadchodzącej Apokalipsy spod znaku Darkseida. Ale o tym przeczytacie w rozszerzeniu newsa.
Dzięki staraniom zainfekowanego Green Arrow, zbyt późno Tess dowiaduje się o ogromnym meteorycie, który zmierza nad ziemię. Okazuje się, że skala problemu jest znacznie większa, gdyż do naszej planety zbliża się nie meteoryt, a kolejna... planeta. Należy dodać, że planeta ta wygląda raczej mało przyjaźnie i niechybnie zwiastuje zagładę. Zapobiec jej może tylko Clark.
Wątek przeznaczenia jest w tym serialu jeszcze silniejszy niż do tej pory. Scenarzyści bombardują nas nim od samego początku sezonu, jednak tutaj mogli sobie w pełni pofolgować. Wpierw Clark przeżywa rozterki Lois, która myśli, że ogranicza przyszłego Supermana. Wystarczył jednak jeden list i rozmowa przez drzwi, by pojęła swój błąd i była gotowa stanąć na ślubnym kobiercu. Przed ceremonią obserwujemy, jak drużba, w osobie Olivera, oddaje obrączki swoim towarzyszom spod znaku Omegi. Już Clark ma włożyć obrączki z kryptonitu, który odbierze mu moce na zawsze, gdy do akcji wkracza Chloe i ratuje swoją dawną miłość. Wtedy Green Arrow objawia swoje zamiary i po krótkiej i mało widowiskowej walce w kościele powraca na właściwą ścieżkę. Nie wie jednak, że czeka go jeszcze spotkanie z Lexem.
Do rozmowy dochodzi w spalonych ruinach dawnej posiadłości Luthorów w Smallville. Nieco patetyczny dialog o tym, jak też Clark nie zdołał uratować dawnego przyjaciela właściwie nic nie zmienia poza faktem, że Kent dowiaduje się o wskrzeszeniu syna Lionela. Nie wie o tym, iż senior rodu przygotował zestaw "części zamiennych" dla swego ukochanego syna, którego stworzył na wzór bestii Frankensteina. Potrzebował jednak serca, którego nie udało mu się zdobyć od Tess.
Jak się okazuje, niegdyś widziany Lionel na cmentarzu, na którym pojawiło się widmo Darkseida, nie przyjął propozycji mrocznego władcy. Teraz, postrzelony przez Tess w trakcie jej ucieczki i z pewnością umierający, zawiera z Darkseidem układ. Oferuje swoją duszę za życie Lexa. Darkseid wyrywa jego serce, które otrzymuje Lex, po czym przejmuje ciało starszego z Luthorów. Następnie udaje się do Smallville, by zmierzyć się z Clarkiem. W trakcie walki z Lionelem Kent doznaje wizji Jor-Ela, w której widzimy scenki z wszystkich poprzednich sezonów. Pod ich wpływem odkrywa w sobie zdolność latania, dzięki której porywa zainfekowane ciało Luthora w nieznanym kierunku. W finale więcej Darkseida nie zobaczymy.
W tym czasie Green Arrow udaje się do dawnych "towarzyszy" i za pomocą tajemniczych strzał pozbywa się ich, osłabiając Darkseida. Jednak Ziemi wciąż zagraża wielka, ognista planeta.
Jor-El dodaje synowi siły, podobnie jak widmo Jonathana Kenta. Pojawia się czekający na swój czas strój, który Kent wreszcie na siebie zakłada. Warto odnotować, że scenarzyści sprytnie starali się ukryć obciachowe czerwone majtki. Cóż, tego elementu nie mogli w żaden sposób zastąpić. Wracając jednak do fabuły – Clark wzbija się w powietrze i wpierw ratuje Lois (ku jej wielkiej uciesze), a następnie wysyła w kosmos kłopotliwego ognistego giganta. Cały odcinek kończy się podobnie jak komiks, który Chloe czyta swojemu synowi. Okazuje się, że cały odcinek był właśnie komiksową opowieścią o chłopaku ze Smallville, który stał się Supermanem. Zadowolone dziecko zasypia, ostatni raz patrząc na kołczan należący zapewne do jego ojca, czyli Olivera Queena.
Tym, którym nadal mało Smallville, polecam wrażenia z finałowego odcinka, które na łamach Hatak.pl można poznać udając się w to miejsce. Jeśli wam marzy się historia zostania superbohaterem, to powinniście przeczytać ten tekst, czyli jak tego dokonać w 10 lat.