Ten pierwszy raz - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Kubski,

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Floo dnia sobota, 7 grudnia 2013, 15:03 napisał

U mnie pierwsza sesja wystąpiła w grze Metin2.

Hmmm

Pierwsza sesja RPG, w której brałem udział, była prowadzona na systemie DnD (a jakżeby inaczej), jakieś dziewięć lat temu. Pamiętam, że nie mieliśmy specjalistycznych kości, dlatego rzucaliśmy K6. Prowadziliśmy jakieś śledztwo. Nie pamiętam dokładnie natury tego czegoś, jednak głowę dam sobie uciąć, że chodziło o jakąś mroczną energię płatającą figle w małym miasteczku, w którym się zatrzymaliśmy (znikające ciała np.). Sesja zakończyła się polowaniem (nie było nas stać na jedzenie w karczmie), podczas którego ubiliśmy czarnego wilka. Od miejscowego druida dowiedzieliśmy się, że jest on zwiastunem apokalipsy dla tego miasta. Jak na pierwszą sesję mistrz gry dał radę, a wszyscy gracze przez sześć godzin siedzieli jak zahipnotyzowani
Floo,
U mnie pierwsza sesja wystąpiła w grze Metin2.
Dalejdoichgardelwyrzanacic,
Ja pamiętam moją pierwszą sesję...

Był to Warhammer

Prowadził ją mój brat (GMował sobie i mi ) Byłem człekiem czarownika uczennikiem sumiennym, zaczęło się tak iż przeszedłem test czarowania, dostałem list do Totka Bringera z Middenheim, ale była Burza Chaosu, czyli najazd Archaona (którego tak z innej beczki wyobrażałem sobie tak: i ,,ziomów".Wypłyneliśmy wraz z Krasnoludzkim tarczownikiem jako ochotnicy do wojska. Dopłyneliśmy tam i dostaliśmy zadanie sprawdzenia wąwozu. Nie zeszliśmy od razu tylko sprawdziliśmy wokoło. Była tam banda szkieletów z łukami. była strzelanina przez bardzo długo. Spojrzeliśmy póziniej na dno wąwozu. było tam kilka jakiś stworków (nie pamiętam jakich), więc wróciliśmy i po drodze padłem na pierwszej sesyji (bo mnie ,,na szczała" wziął pewien mag chaosu...) to tyle co z pierwszego razu (na dywanie )pamiętam. A kilka sesji póżniej, mój brat wpadł na ,,oczywisty" pomysł-wysadzić wąwóz prochem strzelniczym kolesia BN'a którego ekwipunku nie widziałem nigdy (...)i tak oto pewien człek strzelec-BN,ja i mój brat przyczynili się do uratowania imperium... Pochorowane.

[Dodano po 33 sekundach]

Sorka coś mi link nie zadziałał .

[Dodano po 3 minutach]

Miało być http://www.google.com...---------.jpg& .
Lavo,
Za czasów gimbazy. Nudziliśmy się na godzinie wychowawczej, więc wycięliśmy kostkę z gumki i na kartce papieru rozpisaliśmy jakieś statystyki
A potem stwierdziliśmy, że trza spróbować na poważnie, więc zakupiliśmy kości, wypożyczyliśmy z biblioteki podręcznik do Warhammera i żeśmy grali
Lionel,
No nie wiem czy bym polecał D&D2nd dla początkujących, szczególnie jak później przejdą do 3rd. Lepiej zacząć od 3rd, bo i tak większość ludzi to kojarzy jako tako.

Nigdy nie ogarnąłem systemu 2nd, więc mogę być negatywnie nastawiony .
Hassan',
Oj, trzecia edycja to zdecydowanie było zbawienie - chociaż miałem trudne chwile przy tworzeniu pierwszych postaci z drużyną, żeby się przestawić - szczególnie, że miałem felerne pierwsze wydanie podręczników i na przykład brakowało mi dwóch stron opisu umiejętności. Do dzisiaj nie wiem do czego było wróżenie w 3ed.
Ranger Krzyś,
II edycja była ciężka do ogarnięcia - kiedy lepiej jest mieć niższy, a kiedy wyższy rzut? Ale jak już ktoś załapał to szło już szybko. Trójka mimo, że pod tym względem klarowniejsza, to jednak rozrosła się zasadami do rozmiarów cholernej książki telefonicznej. II ed AD&D imo to dobry start dla zaczynających przygodę z RPG.
Hassan',
AD&D po sieci, jak miałem chyba z 11 lat. To był jeszcze piracko tłumaczony podręcznik, którego większość rozumiałem raczej dzięki graniu w BG - choć ogarnięcie koncepcji Thac0 zajęło mi jeszcze dużo czasu. Na żywo jakiś czas później, też w drugą edycję. To były śmieszne sesje.
Ranger Krzyś,
Wiedźmin RPG - pierwsza i w zasadzie ostatnia na tym systemie. Kolejne sesje w czasie tych"pamiętnych" wakacji rozgrywałem na DnD 3 .0.
Algernon,
Pewnie śmiesznie to zabrzmi ale co to ta sesja ?
Ranger Krzyś,
W dużej mierze ten tekst oparty jest na moim poście z tematu "Sesje z rekwizytami" z forum Paradoksu, gdzie przed trzema laty występowałem jako Aihal.

Pierwsza moja sesja to zarazem mój debiut w roli mistrza gry, związana jest z tym mała anegdotka. Niestety miałem to nieszczęście, że złapałem bakcyla RPG dość późno, mianowicie kiedy moi bardziej doświadczeni koledzy i koleżanki stwierdzili, że sesje są fajne, ale oni już "dorośli". Cóż, rzekłem na to: tedy idźcie swoją drogą dobrzy ludzie, a ja jeszcze przez jakiś czas dokarmię dzieciaka w sobie (a był on łakomy). Zebrałem całą drużynę podobnie myślących (choć młodszych) poszukiwaczy przygód i wyruszyliśmy w krainę... A dokładnie zebraliśmy się w małym korytarzu pomiędzy pokojami (bo ja wiem 2,5 na 2 metry?). No i nie było stołu, a dochodziła już 11 w nocy. Cichcem na palcach wdarliśmy się do sąsiedniego pomieszczenia, gdzie spała Monika. Jak komandosi akcje przeprowadziliśmy w całkowitym milczeniu, złapaliśmy stolik i usiłowaliśmy go wynieść (co nie było łatwe, pomieszczenie było ździebko zagracone - jak to przystało na małą szwalnie) a tu tymczasem niewiasta (nic dziwnego, że Bóg wygnał Ewe z raju) ryknęła śmiechem. O mało zawału serca nie dostałem, pewnie jak reszta domowników. Na szczęście Mistrz Gry zwanej Światem, czuwał nad nami i zesłał im twardy sen. Tak narodził się zwyczaj, że prowadzę sesję przy stoliku, a nie jak jakiś pohaniec na dywanie.
von Mansfeld,
Moja pierwsza sesja to była sesja przeze mnie prowadzona z jednym rozdziałem Oka Yrrhedesa z numeru Fenixa. Scenariusz był zgoła niepodobny do inspiracji wiedźminowskich, wszak to było klasyczne przechodzenie szlakiem przez rzeki i las, z napotykaniem pojedynczych orków. Sztampa rocznik '06... Wtedy to nie wiedziałem, że grałem w Oko Yrrhedesa - zorientowałem się ponad pięć lat później.

Pierwsze sesje jako gracz? Pierwsza w WFRP 2nd, w moduł "Popioły Middenheim". Nie było źle, aczkolwiek mistrz gry nie radził sobie z prowadzeniem, a po jednej sesji olał sprawę. Drugą sesją był początek 18-sesyjnej kampanii w D&D 3.0. Początek - dwójka schwytanych do roli gladiatorów, człowieczy szlachcic z talentem do rzezania oraz elfi druid... Od areny gladiatorów, po ratowanie kolejnych osad, zdobywanie twierdz, odnowę rodowej posiadłości i odpieranie ataków Dużego Zła.
Amral,
Hmmm to moja pierwsza sesja była w systemie autorskim na bazie k100. ala warhammer ale podręczników nie było ani nie ten świat. Mój uczeń maga odciął sobie prawie nogę mieczem i musieli go odnieść do karczmy, a kumpel chodził po kramach i zadawał pytanie "psss dostane nielegalne strzały?" W sumie kupa śmiechu mało rpg. "Kolejny" pierwszy raz to Gasnące słońca i tu już pełen rpg grając postacią nazywającą się Adi Asim Miliardo al-Malik. Rycerz z bractwa wojennego, szlachcic wysokiego rodu i rycerz poszukujący, mistrz fechtunku dwoma katanami i uwodziciel nielicznych dziewic. Sam zaś pierwszy raz poprowadziłem dd w świecie FR:) i uwierzcie mi szafa może być dobrym teleportem:P
Ati,
Ej, właśnie jestem w trakcie swojej pierwszej prawdziwej kampanii RPG, takiej z kostkami i w ogóle. Zawsze jak przeglądałam podręczniki ilość tych wszystkich cech itp raczej mnie odrzucała, ale teraz muszę przyznać, że nawet mi się podoba. Aż bym sama coś poprowadziła.
Ardis,
O kurczę, jaki fajny temat. Wspomnienia powróciły, jestem szczęśliwy - dziękuję
Na samym początku, kiedy zostało mi zaproponowane uczestnictwo w czymś takim jak sesja Warhammera, brałem w tym wydarzeniu jedynie bierny udział. Chciałem obczaić z czym to się w ogóle je. I tak mi się spodobało, że zaraz stworzyłem swojego bohatera i następnym razem mogłem już umoczyć krasnoludzki topór we krwi wrogów (byłem niezłym przepakiem - krasnolud gladiator z dużą ilością statystyk zbliżonych do maksa, np. wytrzymałość smoka )
Jak się później okazało, moja pierwsza kampania, została stworzona na bazie Baldursa, ale i tak było fajnie
Krix,
DnD mieliśmy dopiero z pół roku później. SW(d20) było tym pierwszym bo kumpel który nas wkręcał sam pierwszy raz w to grał z bratem w wakacje i załatwił podręcznik. W tamtych czasach (6 podstawówki) byliśmy też bardziej fanami Gwiezdnych niż jakiś elfów i magii. Slayers sporo zmieniło.
Ati,
Star Wars wydaje mi się dość nietypowym początkiem. Zazwyczaj słyszę od dedekach, neuro albo warhammcu. ;p
Dany,
W okolicach 3 klasy podstawówki, nie pamiętam z niej właściwie nic. Tylko to, że mój bohater miał rozwolnienie i podczas walk latał w krzaki No i był to oczywiście Warhammer.
Wiktul,
Hehe, piąta lub szósta klasa podstawówki Brat (wówczas w liceum) prowadzący mnie i kumplowi Warhammera, wraz z jego dziewczyną ówczesną. Mój iluzjonista i marynarz kumpla, poczęstowani przez elfią pannę dziwnym wywarem po walce z Krakenem, zaczęli patrzeć na siebie... Nieco "inaczej", co oczywiście bezwzględnie kazano nam odegrać...
Tak oto powstały, funkcjonujące w naszym języku do dziś, zwroty: "Mmm... Arabski chłopcze" oraz "Hej, złoty marynarzu"
Krix,
Ach wspomnienia. Pierwsza sesja to Star Wars lata (już pewnie eony) temu. Grałem jedim gunganinem z dwoma mieczami łączącymi się w podwójny. Kumpel był jedi ewokiem z podobnym zestawem. Nasz MG szalał na całego, zniszczyliśmy bazę imperialną i zdobyliśmy własny statek. Zdobyłem level i od tamtego czasu mamy tradycję, że pierwsza sesja oznacza level do góry.
Wczytywanie...