Już 6 lipca przekonamy się, czy najnowszy dodatek do wielokrotnie nagradzanego „Dragon Age: Początek”, okaże się czymś więcej niż kupą śmierdzącego łajna, w które wdepniemy na swoje własne życzenie. Na dodatek ciesząc się, że ubrudziliśmy nasze nowe buty i delektując się zapachem efektu końcowego przemiany materii.
Może to porównanie jest dość niesmaczne, ale takie uczucie towarzyszy mi zawsze po ukończeniu kolejnego oficjalnego DLC, umieszczonego w świecie Thedas, gdyż do tej pory fani Szarych Strażników nie mieli szczęścia do tego typu formy rozrywki. Jak nie wyżynanie wszystkiego, co się rusza na mapie, to jakieś bzdurne przedmioty niszczące niezbędny balans i psujące rozgrywkę. Niby cieszy, że twórcy nadal pracują nad urozmaiceniem uniwersum, ale nieczystości zawsze pozostaną nieczystościami, nie?
Tak czy siak, tendencja równania w dół ma się zmienić za sprawą „Pieśni Leliany”. BioWare nie oszukuje, że w związku z tym DLC wiążę spore nadzieje i chce wypróbować kilka ciekawych elementów, które mają uczynić przemierzanie Fereldenu jeszcze bardziej frapującym. Czy to coś więcej niż tylko czcze gadanie? O tym przekonamy się za niespełna dwa tygodnie, natomiast w sieci właśnie zadebiutował oficjalny zwiastun dodatku.
Jak zapewne wiecie lub domyśliliście się, „Pieśń Leliany” będzie swoistym prequelem, w którym będziemy mogli zapoznać się z historią tej rudowłosej zabójczyni i barda. Tym razem nie uratujemy świata, bo akcja będzie osadzona na bardzo osobistym oraz intymny wątku Leliany. DLC jest samodzielną przygodą, co oznacza, że nie ingeruje w historie zawarte w kampaniach „Dragon Age: Początek” oraz „Przebudzenie”. Wyjątkiem jest tylko specjalna nagroda (potężny przedmiot dla klasy łotrzyka), którą otrzyma nasz Szary Strażnik wraz z zakończeniem rozszerzenia. Oczywiście zmienić się też może nasze osobiste postrzeganie charakteru Leliany, ale to już czynnik subiektywny, niezwiązany z grą.
Dialogi w dodatku mają być po raz pierwszy „w pełni udźwiękowione”. Innymi słowy – postać, którą będzie kierować gracz nie jest już niemą kukłą, która kiwa tylko głową. Za tą zmianą idzie też kolejna – system dialogowy. W rozszerzeniu będzie przypominał on odrobinę ten z „Mass Effect 2”, czyli parafraza tekstu, która prowadzi do w pełni udźwiękowionej konwersacji. Pojawi się też kilka filmowych wstawek, przedstawiających bardzo intensywne sceny. Oczywiście nie będzie to nic epickiego, jak starcie dwóch żądnych posoki armii, ale ma być równie interesująco. Bardzo mocny nacisk na wizualizację, pełne udźwiękowienie, szybka akcja oraz nowy podkład muzyczny – to jedne z mocniejszych cech tego DLC.
Leliana i jej towarzysze rozpoczną przygodę na 10 poziomie doświadczenia, który pozwala na elastyczność i satysfakcjonujący rozwój talentów. Twórcy dobrze wiedzą, że nasza zabójczyni będzie znacznie silniejsza, niż miało to miejsce przy naszym pierwszym spotkaniu z nią w Lothering, ale hej! Co to za gawędziarz, który nie koloryzuje historyjek i nie gloryfikuje swoich boskich umiejętności?
Co do kwestii eksploracji – będzie można ponownie zwiedzić kilka poznanych wcześniej lokacji, które zostaną przedstawione w innym świetle, lecz generalnie dodatek jest bardzo skoncentrowany na głównej historii, a akcja pędzi na złamanie karku. Na dłuższe podziwianie i dogłębne przeszukiwanie zakamarków nie ma więc czasu.
Czy ukażą się kolejne DLC skupione na przeszłości naszych starych towarzyszy? Lukas Kristjanson, jeden z głównych pisarzy BioWare, nie przeczy, iż trwają już wstępne prace projektowe, zmierzające w tym kierunku. Część z nich to wątki poboczne, niektóre to epilogi, jedne będą z udziałem naszego Szarego Strażnika, inne nie… Co ciekawe o kolejnym rozszerzeniu mamy usłyszeć już za niedługo, choć trzeba mieć na uwadze, że „Pieśń Leliany” nie jest jakimś szablonem. Każda przygoda toczy się inaczej, ma co innego do przekazania i nowe doświadczenia do poznania.
„Pieśń Leliany” zadebiutuje już 6 lipca (na wszystkich platformach) i ma kosztować 7$ (ok. 24 złotych).