Cytat
Racja, gusta są różne.
Otóż to i z tym się nie zamierzam spierać, ale jak się kogoś miesza z szajsem to wypadałoby powiedzieć dlaczego
Cytat
Zacznijmy od tego, że "Ocalenie" było... no, nie było tym czego oczekiwałam. Tak właściwie to poszłam na ten film dla Christiana Bale'a. I wyszłam z sali kinowej z nagłą chęcią napadnięcia pracowników kina z rządaniem oddania mi tych 15 złotych za bilet. Przynajmniej popcorn był ciepły tym razem.
Tak jak pisałem wcześniej "Ocalenie" może co najwyżej buty lizać dwóm pierwszym "Terminatorom" i tu się z Tobą w całej rozciągłości zgadzam. Jednakże mało jest tu raczej winy samego Worthingtona - bardziej kiepskiego reżysera bez wizji, bandy grafomanów, którzy karzą na siebie mówić per "scenarzyści" oraz Bale'a, którego rola Johna Connora wyraźnie przerosła.
Cytat
Mój argument na to, że Worthington jest kiepski? Ja osobiście, ani po Avatarze ani po Ocaleniu wogóle nie pamiętałam ani jednego momentu, w którym dobrze zagrał. Tak właściwie, to parenaście godzin później, w szkole na lekcji, nie umiałam sobie przypomnieć nazwiska tego gościa, jak opowiadałam znajomym o filmie. Do końca dnia nie mogłam sobie przypomnieć, dopóki nie spojrzałam na ulotkę filmu, którą z ciekawości wzięłam z Multikina. A przecież nazwisko dobrego aktora zapada w pamięć, prawda?
No niekoniecznie jestem przekonany do Twojej oceny i punktu widzenia. Bo skoro aktor w ogóle Cię nie zachwycił i nie za bardzo pamiętasz momentu, w którym zagrał wyśmienicie, to raczej nazwałbym go "przeciętnym", niźli "kiepskim". Gdyby był kiepski to po wyjściu z kina raczej byś pytała "co ten !@#$ z ulicy robił w tym filmie?!" i każda scena z jego udziałem zniesmaczałaby Cię do takiego stopnia, że zabierałaby całą przyjemność z filmu - a jeżeli mam być szczery, wątpię czy tak było
A czy aktor jest "dobry" czy "przeciętny" dywagować nie zamierzam, bo i sensu to raczej nie ma (bo wchodzimy na terytoria personalnych gustów). Tak swoją drogą opinia ta niestety nie została w ogóle podparta jakimkolwiek przykładem, co samym w sobie argumentem jest średnim i obronić oceny z Twojego pierwszego posta (musisz mi wybaczyć, ale wygląda mi ona jak rodem z Onetu czy Filmweb
) nie potrafi. Czy przekonałbym Cię, że Worthington to dobry aktor zdaniem "No przecież gość ogólnie był zajebisty i wymiatał w każdej scenie, Pacino przy nim to marny aktorzyna"?
Cytat
A przecież nazwisko dobrego aktora zapada w pamięć, prawda?
Niekoniecznie się z tym zgodzę. Zasadniczo to aktor jest młody oraz dopiero zaczyna swoją karierę i wyrabianie "marki". Jedną z jego pierwszy i głośniejszych ról była właśnie ta w "Ocaleniu". Nie dziwiłby się więc, gdyby ludzie pytali po wyjściu z seansu, "a co to jest za aktor, który wcielił się w rolę Marcusa?". Poza tym taki przykład - powiedz mi z ręką na sercu ile osób na ulicy powie Ci, że kojarzy takiego aktora jak Mark Hamill, a ile "tego gościa z Gwiezdnych Wojen co zagrał Luke'a Skywalkera"?
Za dobrym aktorem powinien przemawiać jego warsztat, talent i (po troszeczku) dorobek artystyczny, a nie ile osób zna jego nazwisko.