Pragnę uroczyście ogłosić wyniki dwóch zakończonych wczoraj konkursów, które zorganizowaliśmy dzięki uprzejmości wydawnictwa Media Rodzina. W puli nagród pierwszego z nich znajdowały się cztery egzemplarze książki pt. "Trylogia Kosmiczna". Niestety jedynie dwa z nadesłanych zgłoszeń spełniały kryteria, a ich autorami są: Magdalena B. z Torunia oraz Ewa K. z Kępna. Gratuluję!
W drugim konkursie na największych szczęśliwców czekały aż cztery sztuki porywającej lektury pt. "W Pierścieniu Ognia". Jedyną osobą, która nadesłała poprawne zgłoszenie, jest Małgorzata B. z Jejkowic. Serdecznie gratulacje!
W rozwinięciu można znaleźć nagrodzone prace.
"Moja krótka wędrówka po Marsie"
Autor: Magdalena B.Myślę, że gdybym mogła znaleźć się na Marsie? Wszystko wydawałoby mi się wielkie, wysokie, trochę przerażające i obce (przecież to inna planeta, inne byłoby życie i roślinność na niej), ale przecież niemniej przez to cudowne i zachwycające.
W głęboko niebieskich wodach ciepłych, parujących rzek i jezior, w słoneczny dzień, tuż przy dnie, widać byłoby wolno przesuwające się cienie wielkich, podwodnych olbrzymów. Podobne do ziemskich wielorybów, wypływałyby na powierzchnię jedynie na krótki moment, na chwilę tuż przed wschodem słońca, by głębokim, pełnym życia i uczucia trąbieniem powitać nadchodzący dzień. Na szczytach lesistych wzgórz dostrzec można by czasami tajemnicze, wysokie, szczupłe postacie, machające rękami do mnie, a może do bladego nieba, po którym żeglowałyby purpurowe obłoki.
W nocy, na tle nieba można by zauważyć przesuwające się wolno cienie wielkich Nocnych Ptaków, o dużych, łagodnych oczach. Ptaki nuciłyby śpiącemu światu delikatne, pełne snu, ciche kołysanki.
Wśród piasków rozległych pustyń żyłyby czerwone Piaskowe Dżinny, które dmuchając potężnie, z wiatru i czarów tworzyłyby wielkie, fantastyczne rzeźby i wysokie zamki. Porywisty wiatr wygwizdywałby w nich tajemnicze, smutne melodie. Konstrukcje zastygałyby na chwilę, a potem rozsypywałyby się znowu w piasek i wiatr, by ustąpić miejsca nowym rzeźbom.
Wysoko w górach, w krainie mrozu i śniegu, wznosiłyby się do góry strzelistymi iglicami błękitne lodowe zamki, w których żyłyby srebrnowłose centaury. W wolnych chwilach, pomiędzy studiowaniem mądrych ksiąg i toczeniem filozoficznych dysput, centaury urządzałyby pełne radości pikniki, na które tłumnie ściągałyby także stworzenia z niżej położonych krain. Otaczające zamki, lodowe, skamieniałe drzewa obwieszone byłyby kolorowymi lampionikami, wokół których uwijałyby się malutkie i brodate Lodowe Chochliczki, ubrane w ciepłe wełniane kubraczki, kolorowe szpiczaste czapeczki i szaliki. Na czarnym, upstrzonym tysiącami malutkich gwiazd niebie, co chwilę rozbłyskiwałyby i pękały z hukiem kolorowe sztuczne ognie, wystrzeliwane przez wielkie, nieśmiałe, pokryte futrem stworzenia w wielkich, przeciwodblaskowych goglach. Obok zamku byłyby ogromne, spadziste skocznie narciarskie, z których z radosną wrzawą i zgiełkiem zjeżdżałyby całe korowody (grawitacja na Marsie jest o wiele mniejsza niż na Ziemi) uczepionych siebie stworzonek.
Na koniec, po wielkich, wykutych w skale stopniach zeszłabym do wnętrza dawno wygasłego wulkanu. Znajdowałyby się tam wielkie, zdobione płaskorzeźbami korytarze, przestronne sale, oświetlone bladymi ognikami, w których tryskałyby gorące źródła. Po całym tym labiryncie krzątałyby się liczne krecikopodobne stworzenia, odziane w buty o zawiniętych czubkach. W porośniętych rudą, gładką sierścią rękach trzymałyby dziwne instrumenty muzyczne.
Gdy wychodzę już z Labiryntu Czarów, dostrzegam na koniec malutką płaskorzeźbę, na której rozpoznaję siebie: stoję na wysokim wzgórzu, macham ręką i uśmiecham się wesoło, bo wiem, że już niedługo powrócę tu znów, by odkrywać nowe tajemnice?
Praca 2
Autor: Ewa K.Kiedy rozmyślam, o tym jakie niezwykłe stworzenie najchętniej ujrzałabym na Marsie, od razu przychodzi mi na myślę lew Aslan z "Opowieści z Narnii". Jednak znając pomysłowość C.S. Lewisa, przypuszczam, że podczas lektury "Trylogii Kosmicznej" czytelnik będzie mógł oczami wyobraźni ujrzeć inne, ale równie fascynujące istoty. Biorąc przykład z mojego kochanego pisarza, C.S. Lewisa, puszczam wodzę wyobraźni:
Jestem na Marsie, planecie owianej tajemnicą, której każdy zakątek kusi perspektywą przeżycia niesamowitej przygody. To tutaj spotykam stworzenie, które od pierwszej chwili zachwyca mnie swoją bezpośredniością, mądrością oraz przyjaznym nastawieniem. Mikklin, bo tak się nazywa owe stworzenie, z wyglądu przypominają trochę chomika, a trochę szynszyla. Jest również posiadaczem ogonka jak u wiewiórki i zadziwia rozmiarami (pod tym względem nie przypomina swoich ziemskich krewniaków) – Jest wzrostu przeciętnego dorosłego człowieka. Podróżników, którzy przybyli na Marsa, raczy opowieściami i marsjańskimi legendami oraz grą na flecie. Ma tak podzielną uwagę, że może czytać trzy książki naraz i wszystko z nich zapamiętuje. Nigdy nie odczuwa zmęczenia i wcale nie musiałby spać. Jednak poświęca chwilę na popołudniową drzemkę, bo bardzo ciekawią go sny. Aby przetrwać potrzebuje mleka, które na Marsie rośnie na drzewie, w postaci przepysznych owoców w kształcie gruszek. Oprócz mlecznych owoców, innym jego pożywieniem jest ciepło płynące ze słońca. Kiedy bardzo zgłodnieje, na jego plecach pojawiają się maleńkie skrzydła, które szybko rosną i unoszą go jak najbliżej marsjańskiego słońca. A tam Mikklin, całym sobą wchłania słoneczne promienie i przetwarza je na niezbędną do życia energię. Ponad wszystko kocha również wodę, dlatego przynajmniej raz dziennie się nią delektuje. Co ciekawe, kiedy zanurza w jeziorku dolne kończyny, momentalnie zmieniają one kształt na rybi ogon. Gdyby nie jego przesympatyczny pyszczek, to podczas takiej kąpieli, ktoś mógłby go pomylić z syreną. Mikklin mimo że jest wyjątkowy, to wszystkich traktuje jak równych sobie. W jego towarzystwie, nie można nabawić się kompleksów. Wręcz przeciwnie, za jego sprawą człowiek odkrywa w sobie dotychczas ukryte umiejętności i talenty. Najwspanialsze w tym stworzeniu, pełnym wewnętrznej harmonii, są jego oczy. Bo raz są niczym spokojną toń morza, innym razem jak rosa o świcie , a następnie przypominają gwiazdy na nocnym nieboskłonie. I chociaż Mikklin, nie zna podrzędnych uczuć jak gniew, czy złość, to jestem pewna, że gdyby odczuwał takie uczucia, to jego oczy przypominały, by wtedy rozżarzone węgle. Bo oczy mówią, o jego nastroju i naturze. A poza tym mają taką fantastyczną właściwość, że gdy w nie zaglądam, to zaczynam powoli pojmować sens istnienia stworzeń takich jak Mikklin, człowiek czy planet takich jak Mars, Ziemia oraz rzeczy, o których do tej pory nawet mi się nie śniło.
75 GŁODOWE IGRZYSKA – 7 niezwykłych miejsc na arenie i 5 dodatkowych zasad
Autor: Małgorzata B.Uczestnicy na arenie znajdą 7 miejsc, które z jednej strony mogą im pomoc a z drugiej zaszkodzić. Miejsca są zaznaczone na mapie i będą odwiedzane przez uczestników w specjalnych zadaniach. Zadania te będą wykonywać i zdobywać przez to dodatkowe nagrody od sponsorów.
Góry brunatne – na nich można znaleźć wyjątkowo pożywne rośliny, które także leczą oparzenia. Jednak w tych górach występują niedźwiedzie brunatne.Za górami znajduje się specjalne miejsce z dodatkowym pożywieniem, lekarstwami i ubraniami. Uczestnicy będą musieli odnaleźć wyjątkowo rzadką roślinę Mglicę brunatną
Góry śnieżne – jak sama nazwa wskazuje jest tam dużo śniegu i wyjątkowo zimno. Przy górach znajduje się zaopatrzenie. Uczestnicy muszą dotrzeć na jeden z wierzchołków góry i ustawić znak X z patyków
Złota pustynia – temperatura dochodzi tutaj do 35 stopni i wieją tutaj piekielne wiatry ,które zasłaniają widoczność. Trzeba tutaj spędzić 3 godziny
Jagodowe Pole – pole pełne jadalnych jagód uczestnicy muszą tylko zebrać kilkanaście jagód.
Polana wilków – zamieszkują ją wilki i zadaniem jest zabicie jednego z watahy.
Bagna – trzeba znaleźć sposób żeby się przez nie przedostać
Kamienna polana – tutaj należy wykonać różnorakie zadania sprawnościowe np. Rzucanie do tarczy w nagrodę otrzymuje się podarki od sponsorów
Oprócz tego na arenie znajdują się niebezpieczne pułapki, różnorakie zapadnie. W lesie można spotkać mnóstwo trujących roślin a w rzece niebezpiecznych zwierząt.
Na arenie znajduje się podziemny tunel który pomaga w dostaniu się na druga stronę rzeki.
W tych Igrzyskach obowiązuje 5 nowych zasad.
1. Z każdego dystryktu osoby, które wygrały w dawniejszych igrzyskach wybierają 2 uczestników od tego zależy wygrana danego dystryktu.
2. Może wygrać tylko jedna osoba, gdy pozostaną dwie przy życiu organizuję się dogrywkę. Wpuszcza się krwiożercze zwierzęta i ta osoba, która zostanie przy życiu – WYGRYWA
3. Po zabiciu jakiegoś uczestnika osoba dostaje dodatkowe jedzenie lub ekwipunek
4. Uczestnicy, aby otrzymać dodatkowe podarki muszą wykonać zadania na arenie w 7 miejscach.
5. Codziennie sponsorzy wybierają nowe przeszkody, które następnego dnia znajdują się na arenie, uczestnicy nie są o tym informowani
Ostatnia zasada to przestrzeganie wszystkich zasad z dawnych igrzysk jak i nowych-nieprzestrzeganie zasad będzie karane śmiercią