Morsztyn był libertynem, nihilistą, w zakresie twórczości - naśladowcą włoskiego poety Marina (i w zwykłych wierszach szokował konceptem, nowatorstwem formy, przerastającej błahą treść-stąd termin: konceptyzm lub marinizm - na określenie prądu poetyckiego, reprezentowanego przez Morsztyna i jemu podobnych poetów siedemnastowiecznych). Oczywiście, w kontekście światopoglądu epoki, który zakładał niemożność pogodzenia bytu ziemskiego z niebiańskim (świat kusi rozkoszą, byt podniebny ją wyklucza, a w zamian gwarantuje szczęście wieczne - o czym szerzej w utworach prekursora baroku, Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego), wiersze Morsztyna wydają się (i są w istocie!) obrazoburcze, celnie mierzą w sacrum i do dzisiaj budzą spore kontrowersje. Są jednak dzieckiem swojej epoki- jak żadna inna oryginalnej, twórczo różnorodnej, bogatej, wieloaspektowej - bo taki właśnie był barok.
Jan Andrzej Morsztyn (18+) - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
wszedlem tylko dlatego ze bylo +18 x.x
zdania jak zawsze podzielone;-)
Mi się podoba,
nie będę komentował jakie to jest na tamte czasy bo ich nie znam ,
tylko kilka nie za zrozumiałych słów .
Dodam jeszcze że mnie zdziwiła treść tematu, po "+18" spodziewałem się że to jakieś ogłoszenie formowe czy cuś.
nie będę komentował jakie to jest na tamte czasy bo ich nie znam ,
tylko kilka nie za zrozumiałych słów .
Dodam jeszcze że mnie zdziwiła treść tematu, po "+18" spodziewałem się że to jakieś ogłoszenie formowe czy cuś.
Matt, nie pisałem, że mi się podoba tylko że jest specyficzne i ciekawe.
Jeżeli Wy teraz uważacie, że jego wiersze są ostre to pomyślcie jak były postrzegane w XVIIw. Pewnie dla tego za życia nie wydał ani jednego tomiku poezji... Dodałem jeden z dłuższych i bardziej odważnych wierszy.
Jeżeli Wy teraz uważacie, że jego wiersze są ostre to pomyślcie jak były postrzegane w XVIIw. Pewnie dla tego za życia nie wydał ani jednego tomiku poezji... Dodałem jeden z dłuższych i bardziej odważnych wierszy.
I znowu się sprawdza, że dodanie (+18) w nazwie tematu daje modyfikator +300% do odwiedzin.
"Na srebrny urynał" szczerze powiedziawszy dobrze znam Kiedyś nawet zacytowałem, gdy jakiś neandertalczyk w Wadowicach kazał mi płacić 2,50 (!) za skorzystanie z toalety, jako że nie byłem klientem restauracji.
Na te czy tamte czasy, gut.
Dawaj dalej.
Dawaj dalej.
E, do mnie nie przemawiają.
Sux.
Na te czy tamte czasy, sux.
Sux.
Na te czy tamte czasy, sux.
Cytat
tudzież inne wypociny Morsztyna.
Się zdecyduj, czy Ci się podobają, czy nam tu wypociny wklejasz. ;p
Miał specyficzny styl jak na `tamte czasy`, ale jakoś mnie nie zachwyca zbytnio.
Mnie się podobają Need... more...of... them!
Jeżeli uważacie, że poezja w XVII wieku była nudna i nieciekawa to przeczytajcie poniższy wiersz-dialog napisany przez Morsztyna.
Nadgrobek Kurwie.
Dialog
P.- Czuj to grób?
K.- Dopychajże!
P.- Czyja to mogiła?
K.- Wleźże dalej, a dzierż się, bym cię nie zrzuciła!
P.- Cóż? Czy tam szkapę jaką na cmentarz wrzucono?
K.- Nie wiem-ci, bo i na mnie dość długo jeżdżono.
P.- A czemuż tak blisko leżysz przy kościele?
K.- JA bym ci tam wolała, gdzie kat łóżka ściele.
P.- Ale jakoż cię zowią?
K.- Kurwa, kurwa, bracie.
P.- Tyś to! Więc cię opuszczam.
K.- Ba, lepiej by gacie.
P.- Chyba cię osrać.
K.- Mam i ja tę dziurę, ale wolijż tej zażyć, co nią leżę wzgórę.
P.- Niech cię tam robak wierci!
K.- Cóż, kiedy bez kuśki.
P.- Więc cię tam wąż nadzieje!
K.- I ten- bo maluśki.
P.- Niechże cię diabli łupią, już słowa nie rzekę!
K.- A ty za moją duszę odpraw się choć w r[ę]kę.
Jeżeli wam się spodoba chętnie wrzucę pozostałe erotyki tudzież inne wypociny Morsztyna.
P.S.
Na srebrny urynał
W nieszczęsne srebro szczysz, a ze szkła pijesz;
Drożej szczysz, niźli pijesz - nie po ludzku żyjesz.
EDIT:
NAGROBEK KUSIOWI
Kuś umarł, kpy w sieroctwie. A cóż będą czynić
I któregoż o tę śmierć z bogów będą winić?
Parki nielutościwe, okrutne boginie,
Czy nie wiecie, że z kusiem oraz i świat ginie?
Mogłyście go, zwyczajem Starego Zakonu,
Obrzezać, ciemnego nań nie przywodząc skonu;
Mogłyście świata taką nie smęcić żałobą
Nieśmiertelną, choć ciężką złożyć go chorobą;
Albo weszkami wyssać, albo skrzywić kiłą,
Albo francą zarazić starą i zawiłą.
Ale żeście się z ostrą rzuciły nań kosą,
Jedneż mary nasz naród i kusia wyniosą.
Pryjape Lampsaceński, czyś spał, czyś pijany
Nie uważał, jakie świat odniósł przez to rany,
Żeś swojemu kumowi nie dodał pomocy
I nie wyrwałeś ojca wszystkich z ciemnej mocy?
Leżysz, kusiu, nieboże, i emońskie zioła
Zwieszonego pewnie by-ć nie podniosły czoła,
Nic cię wyprawnej ręki nie ruszą pieszczoty;
Leżysz, a pan twój wiecznej pełen stąd sromoty.
Jaka strata na świecie! On kuś umarł, który
Cokolwiek ziemię depce i powietrze pióry
Albo wodę skrzelami porze i samego
Pierwszy po Bogu stworzył człeka rozumnego;
On ociec wszystkorodny, co przez sztychy swoje
Wszystkim otwierał ludziom do życia podwoje;
On twórca umarł dziwny, on tak płodny tata,
Który wszystkie napełnał pustki tego świata.
Bez niego płodność swoją utraci stworzenie
I świat na obrzydliwe przyjdzie spustoszenie,
Bez niego nie masz żadnej z białogłową zgody,
Bez niego i w małżeństwie nie pytaj wygody;
On dwie różne osoby w jedno ciało łączy,
Gdy go tak ciasno wepchną, że się zniego sączy,
Albo gdy gwoździem obie tak sklamruje rzyci,
Że by szwbskiej między nie, nie podewlekł nici;
A choć krew pierwszym razem odniesie na broni,
Żadna się z nim częstego potkania nie chroni
I sama się na taki sztych narazić spieszy,
Sama się z swej przegranej i krwawych ran cieszy.
Dla niego gach na mrozie całą noc przestoi,
Dla niego się biała płeć magluje i stroi,
A chociaż tej płci, przyznać każdy musi:
Darmo stworzona, która kusia nie zakusi.
On się na żadną przepaść nic nie wzdraga ani
Smrodliwej jak Kurcyjusz poważa otchłani;
Nurka takiego nie masz, bo że w tyle czuje
Dwa pęcherze, wskoczy tam, gdzie i nie zgruntuje.
Rycerz to znakomity, a kędy wymierzy,
Sztychem kole, czasem też i płazą uderzy,
A jak mu wrodzona chęć zatrąbi do koni,
Harce zwodzi i z grotem do paiże goni,
I lubo podeń wbity nierprzyjaciel krzyczy,
Nic miłosierdzia nie ma, wełna drży na piczy.
Chociaż też podczas przegra, powstaje na nogi
I odpocząwszy sobie, będzie jeszcze srogi.
Na dwóch kółkach rychtowne wytoczywszy działo,
Tam do szturmu przypuści, gdzie się będzie zdało,
A i w tym męstwo swoje oświadczy, że mury
Woli sam kruszyć niż iść do wybitej dziury.
Ani go od tej walki nie odwiodą razy,
Ani od szejdwaseru obliczne obrazy,
Ani to, że z tej bitwy i z tego połowu
Więcej bywa łamania w kościach niż ołowiu.
Dla niego dziesięćletnią wojną Troja wstała,
Przezeń i Rzesza Rzymska wolności dostała,
Dla niego niecierpliwa Dydo się zabiła,
Dla niego brata, dzieci Medea dusiła,
Dla niego Dedal krowę Pazyfajej robił,
Dla niego Aleksander perskich posłów pobił,
Dla niego Kleopatra została królową,
Dla niego utraciła żywot śmiercią nową.
Dla niego Mesalina, byle wyjeżdżoną,
Wolała kurwą zostać niż cesarską żoną,
Przezeń przemyślny cesarz chcąc dojść tajemnice
Poddanych swoich, cudze nawiedzał łożnice;
Nawet, żeby kto kusia ze czci tej nie złupił,
I król Dawid za tysiąc kusiów żonę kupił.
Cóż za dziw, że takich cnót i żyć godzien w lata
Nieskończone łzy wszego kuś odnosi świata.
Nie tak więc krzyczy żuraw, gdy za morze leci,
Ani czajka, kiedy psa odwodzi od dzieci,
Nie z takim szumem rzeki z śnieżnych gór padają,
Nie z takim okrzykiem wojska potykają
Ani tyle bywa gwiazd na pogodnym niebie,
Jak wiele łez, krzyku przy kusiowym pogrzebie.
Płaczą dziewczęta, panny, mężatki i wdowy,
Płacze wszystka spodnia płeć, wszystkie białogłowy,
Płacze panna służbista i kucharka kusia,
Płacze Marysia, Dosia, Reginka, Jagusia,
Płacze jurna Hiszpanka, co sobie kiep goli,
I Francuzka, co pewnie kusia niż chleb woli,
Płacze Włoszka, u której miewał dwie piwnice,
I Angielka, do której nie trzeba zwodnice,
Płacze leniwa w łóżku Polka i co taje
Z lubnością Niemka, jak jej dotknie męskie jaje,
Płacze Żydówka, co go bez kapturka znała,
I Ruska, co go sobie czarami jednała,
I jebliwa Litewka roztachana bieży
I łamiąc ręce krzyczy: "Tu korol kuś leży!"
I bijąc w łono, woła: "Jakby nas powarzył!
Któż mi tu, kto w tych pustkach będzie gospodarzył?"
Ale nade wszystkich płacze i łzami się dusi
Żona jego, że wdową do śmierci być musi
I zmarłemu miłości pokazuje tyle,
Żeby go w własnej rada pogrzebła mogile.
Płacze i jej sąsiadka, zawziętej niezgody
Zapomniawszy, z żałosnej obojgu przygody;
Więc i ci, co się z kusiem radzi zabawiali
I pobożną po pięci od sta lichwę brali.
Sami się tylko cieszą, których on za bogi
Leśne stroił, do głowy przyprawiwszy rogi:
"Bodaj się - mówią - złodziej ten z grobu nie dobył,
Co i w cudzej komorze na żywność się zdobył!"
Ale niech się świat śmieje i osierocony
Słyszy, żeś między gwiazdy, kusiu, policzony.
Nie mógł znieść krzyku Jowisz i myśląc, jakoby
Umniejszyć krajom ziemskim gwałtownej żałoby,
Przeniósł cię na firmament, skąd na świat szeroki
Miłosny dajesz aspekt, jebliwe wyroki,
Gdzieś za dyszel osadzon u wozu Boota,
Boś nie najgorzej świadom, jak wjeżdżać we wrota;
A stąd cię posadzono wysoko przy Smoku,
Żebyś się nie piął Pannie niebieskiej do kroku,
Inaczej, jeślibyście siedli blisko siebie,
Wnet by była i kurwa, i bękarci w niebie.
I tak już będzie Polus tym wszystkim łaskawy,
Co po brzuchu bezpiecznie odprawują pławy,
A za nagrobek wierszyk odniesiesz maluśki;
Zębata Picza słabej dokończyła Kuśki.
Nadgrobek Kurwie.
Dialog
P.- Czuj to grób?
K.- Dopychajże!
P.- Czyja to mogiła?
K.- Wleźże dalej, a dzierż się, bym cię nie zrzuciła!
P.- Cóż? Czy tam szkapę jaką na cmentarz wrzucono?
K.- Nie wiem-ci, bo i na mnie dość długo jeżdżono.
P.- A czemuż tak blisko leżysz przy kościele?
K.- JA bym ci tam wolała, gdzie kat łóżka ściele.
P.- Ale jakoż cię zowią?
K.- Kurwa, kurwa, bracie.
P.- Tyś to! Więc cię opuszczam.
K.- Ba, lepiej by gacie.
P.- Chyba cię osrać.
K.- Mam i ja tę dziurę, ale wolijż tej zażyć, co nią leżę wzgórę.
P.- Niech cię tam robak wierci!
K.- Cóż, kiedy bez kuśki.
P.- Więc cię tam wąż nadzieje!
K.- I ten- bo maluśki.
P.- Niechże cię diabli łupią, już słowa nie rzekę!
K.- A ty za moją duszę odpraw się choć w r[ę]kę.
Jeżeli wam się spodoba chętnie wrzucę pozostałe erotyki tudzież inne wypociny Morsztyna.
P.S.
Na srebrny urynał
W nieszczęsne srebro szczysz, a ze szkła pijesz;
Drożej szczysz, niźli pijesz - nie po ludzku żyjesz.
EDIT:
NAGROBEK KUSIOWI
Kuś umarł, kpy w sieroctwie. A cóż będą czynić
I któregoż o tę śmierć z bogów będą winić?
Parki nielutościwe, okrutne boginie,
Czy nie wiecie, że z kusiem oraz i świat ginie?
Mogłyście go, zwyczajem Starego Zakonu,
Obrzezać, ciemnego nań nie przywodząc skonu;
Mogłyście świata taką nie smęcić żałobą
Nieśmiertelną, choć ciężką złożyć go chorobą;
Albo weszkami wyssać, albo skrzywić kiłą,
Albo francą zarazić starą i zawiłą.
Ale żeście się z ostrą rzuciły nań kosą,
Jedneż mary nasz naród i kusia wyniosą.
Pryjape Lampsaceński, czyś spał, czyś pijany
Nie uważał, jakie świat odniósł przez to rany,
Żeś swojemu kumowi nie dodał pomocy
I nie wyrwałeś ojca wszystkich z ciemnej mocy?
Leżysz, kusiu, nieboże, i emońskie zioła
Zwieszonego pewnie by-ć nie podniosły czoła,
Nic cię wyprawnej ręki nie ruszą pieszczoty;
Leżysz, a pan twój wiecznej pełen stąd sromoty.
Jaka strata na świecie! On kuś umarł, który
Cokolwiek ziemię depce i powietrze pióry
Albo wodę skrzelami porze i samego
Pierwszy po Bogu stworzył człeka rozumnego;
On ociec wszystkorodny, co przez sztychy swoje
Wszystkim otwierał ludziom do życia podwoje;
On twórca umarł dziwny, on tak płodny tata,
Który wszystkie napełnał pustki tego świata.
Bez niego płodność swoją utraci stworzenie
I świat na obrzydliwe przyjdzie spustoszenie,
Bez niego nie masz żadnej z białogłową zgody,
Bez niego i w małżeństwie nie pytaj wygody;
On dwie różne osoby w jedno ciało łączy,
Gdy go tak ciasno wepchną, że się zniego sączy,
Albo gdy gwoździem obie tak sklamruje rzyci,
Że by szwbskiej między nie, nie podewlekł nici;
A choć krew pierwszym razem odniesie na broni,
Żadna się z nim częstego potkania nie chroni
I sama się na taki sztych narazić spieszy,
Sama się z swej przegranej i krwawych ran cieszy.
Dla niego gach na mrozie całą noc przestoi,
Dla niego się biała płeć magluje i stroi,
A chociaż tej płci, przyznać każdy musi:
Darmo stworzona, która kusia nie zakusi.
On się na żadną przepaść nic nie wzdraga ani
Smrodliwej jak Kurcyjusz poważa otchłani;
Nurka takiego nie masz, bo że w tyle czuje
Dwa pęcherze, wskoczy tam, gdzie i nie zgruntuje.
Rycerz to znakomity, a kędy wymierzy,
Sztychem kole, czasem też i płazą uderzy,
A jak mu wrodzona chęć zatrąbi do koni,
Harce zwodzi i z grotem do paiże goni,
I lubo podeń wbity nierprzyjaciel krzyczy,
Nic miłosierdzia nie ma, wełna drży na piczy.
Chociaż też podczas przegra, powstaje na nogi
I odpocząwszy sobie, będzie jeszcze srogi.
Na dwóch kółkach rychtowne wytoczywszy działo,
Tam do szturmu przypuści, gdzie się będzie zdało,
A i w tym męstwo swoje oświadczy, że mury
Woli sam kruszyć niż iść do wybitej dziury.
Ani go od tej walki nie odwiodą razy,
Ani od szejdwaseru obliczne obrazy,
Ani to, że z tej bitwy i z tego połowu
Więcej bywa łamania w kościach niż ołowiu.
Dla niego dziesięćletnią wojną Troja wstała,
Przezeń i Rzesza Rzymska wolności dostała,
Dla niego niecierpliwa Dydo się zabiła,
Dla niego brata, dzieci Medea dusiła,
Dla niego Dedal krowę Pazyfajej robił,
Dla niego Aleksander perskich posłów pobił,
Dla niego Kleopatra została królową,
Dla niego utraciła żywot śmiercią nową.
Dla niego Mesalina, byle wyjeżdżoną,
Wolała kurwą zostać niż cesarską żoną,
Przezeń przemyślny cesarz chcąc dojść tajemnice
Poddanych swoich, cudze nawiedzał łożnice;
Nawet, żeby kto kusia ze czci tej nie złupił,
I król Dawid za tysiąc kusiów żonę kupił.
Cóż za dziw, że takich cnót i żyć godzien w lata
Nieskończone łzy wszego kuś odnosi świata.
Nie tak więc krzyczy żuraw, gdy za morze leci,
Ani czajka, kiedy psa odwodzi od dzieci,
Nie z takim szumem rzeki z śnieżnych gór padają,
Nie z takim okrzykiem wojska potykają
Ani tyle bywa gwiazd na pogodnym niebie,
Jak wiele łez, krzyku przy kusiowym pogrzebie.
Płaczą dziewczęta, panny, mężatki i wdowy,
Płacze wszystka spodnia płeć, wszystkie białogłowy,
Płacze panna służbista i kucharka kusia,
Płacze Marysia, Dosia, Reginka, Jagusia,
Płacze jurna Hiszpanka, co sobie kiep goli,
I Francuzka, co pewnie kusia niż chleb woli,
Płacze Włoszka, u której miewał dwie piwnice,
I Angielka, do której nie trzeba zwodnice,
Płacze leniwa w łóżku Polka i co taje
Z lubnością Niemka, jak jej dotknie męskie jaje,
Płacze Żydówka, co go bez kapturka znała,
I Ruska, co go sobie czarami jednała,
I jebliwa Litewka roztachana bieży
I łamiąc ręce krzyczy: "Tu korol kuś leży!"
I bijąc w łono, woła: "Jakby nas powarzył!
Któż mi tu, kto w tych pustkach będzie gospodarzył?"
Ale nade wszystkich płacze i łzami się dusi
Żona jego, że wdową do śmierci być musi
I zmarłemu miłości pokazuje tyle,
Żeby go w własnej rada pogrzebła mogile.
Płacze i jej sąsiadka, zawziętej niezgody
Zapomniawszy, z żałosnej obojgu przygody;
Więc i ci, co się z kusiem radzi zabawiali
I pobożną po pięci od sta lichwę brali.
Sami się tylko cieszą, których on za bogi
Leśne stroił, do głowy przyprawiwszy rogi:
"Bodaj się - mówią - złodziej ten z grobu nie dobył,
Co i w cudzej komorze na żywność się zdobył!"
Ale niech się świat śmieje i osierocony
Słyszy, żeś między gwiazdy, kusiu, policzony.
Nie mógł znieść krzyku Jowisz i myśląc, jakoby
Umniejszyć krajom ziemskim gwałtownej żałoby,
Przeniósł cię na firmament, skąd na świat szeroki
Miłosny dajesz aspekt, jebliwe wyroki,
Gdzieś za dyszel osadzon u wozu Boota,
Boś nie najgorzej świadom, jak wjeżdżać we wrota;
A stąd cię posadzono wysoko przy Smoku,
Żebyś się nie piął Pannie niebieskiej do kroku,
Inaczej, jeślibyście siedli blisko siebie,
Wnet by była i kurwa, i bękarci w niebie.
I tak już będzie Polus tym wszystkim łaskawy,
Co po brzuchu bezpiecznie odprawują pławy,
A za nagrobek wierszyk odniesiesz maluśki;
Zębata Picza słabej dokończyła Kuśki.