Nikt ci nie każe z tego wszystkiego korzystać, ja przymykam oko na wiele zasad tak jest prościej i przyjemniej. Jak dla mnie broń magiczna nie powinna robić ze wszystkich super bohaterów, no chyba, że jakieś nadzwyczaj potężne
![](/view/images/emoticons/default/tongue.gif)
LiS (Lochy i Smoki), czyli polski skrót od D&D (Dungeons & Dragons), czyż nie? I dodam od siebie, że nie jest to z mojej strony pochlebstwo. Widziałem tylko jeden gorszy system, mianowicie Earthdawn. Za dużo tabelek, wykresów, modyfikatorów, rzutów i innych pierdółek, które sprawiają, że gra staje się zwykłą turlanką, a każdy musi wiedzieć, jaki rzut trzeba wykonać, szybko liczyć potrzebny wynik i pamiętać, kiedy czar się wyczerpie. Chore.
Niech mi go rozszyfruje, bo nie wiem czy to zignorować, czy zabić za obrazę.
![](/view/images/emoticons/default/tongue.gif)
Określenie Ranga na Lochy i Smoki (D&D).
Moim zdaniem nie powinny robić z ciecia bohatera, ale też nie mogą być za słabe (chodzi głównie o umiejętności, nie o wyposażenie, wyposażenie to dodatek do bohatera).
Nie wiem czy za to mnie zabijecie, ale nie wiem co to LiS?
Zależy czy jest to zwykły +ileśtam, czy też jest to potęzny artefakt. Jeżeli to pierwsze, to myślę że od szermierza, zaś jeżeli drugie, to nawet cieć będzie potęgą.
WTF is LiS?
No dobra, a czy magiczny miecz jest wartością samą w sobie, czy zależy ona od ręki, która go dzierży? Czy waszym zdaniem, magiczna broń powinna mieć dość mocy, by przerobić ciecia w bohatera?
[Dodano po 39 sekundach]
I czy są tu tacy, co nie grają w LiS-a?
Magia jest świetna i bardzo ją lubię, co do przedmiotów no trzeba mieć jakieś magiczne i też sporo można zdobyć ale raczej nie na równym poziomie. Ja zawsze mam "faworyta" znaczy broń którą daje ulubionej postaci i która (broń) jest najlepsza typu wśród +1 i +2 ta broń jest +4 i z takiej się cieszę (jak głupi
![](/view/images/emoticons/default/tongue.gif)
). Poza tym uwielbiam grać magiem (też była to moja pierwsza postać w pewnej grze i no niestety nie umiałem nią wtedy grać
![](/view/images/emoticons/default/biggrin.gif)
, ale teraz to inna sprawa
![](/view/images/emoticons/default/smile.gif)
).
Oto człowiek, którego zwę bratem. *Wskazał na Sosnę
![](/view/images/emoticons/default/biggrin.gif)
*
Dla mnie bez magii i choćby kilku magicznych przedmiotów w grze nie ma zabawy. Tworzy ona niezwykłą i niepowtarzalną atmosferę gry, zresztą mag to moja ulubiona klasa
![](/view/images/emoticons/default/biggrin.gif)
Mag był pierwszą postacią, którą zacząłem grać. Byłem wtedy totalnie zielony i teraz wiem, ze porwałem się na coś, co mnie przerastało. Bo Magiem trzeba umieć grać. Nie sztuką jest rzucić 10 ognistych kul w 2 tury i zawsze wygrywać. Magia, jak sama nazwa wskazuje, ma być MAGICZNA, a dla mnie znaczy to coś niezwykłego, fajnego, niesamowitego, coś, co będzie wyglądało dobrze i zrobi wrażenie, nawet jeśli dostanie się po pysku. Ciągle się uczę i wciąż daleko mi do stwierdzenia, że DOBRZE GRAM MAGIEM, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej.
Zaś co do przedmiotów magicznych to zawsze czułem do nich niechęć. Może jakieś malutkie, dodające smaczku, ale takie, które mogą wpływać w znaczący sposób na rozgrywkę po prostu wypaczają według mnie grę.
Magia to podstawa dobrej zabawy dla mnie
![](/view/images/emoticons/default/tongue.gif)
Może dlatego że wszystkie moje postacie się nią parają. Magia to sztuka. Nie powinna być tak powszechna jak czytanie i pisanie, ale nie powinna być też jakaś ultra elitarna.
A miło jest być obwieszonym magicznym stuffem jak choinka
![](/view/images/emoticons/default/smile.gif)
Ładnie się świeci w wypadku badania przy użyciu "Wykrycia Magii" i "Analizy Dweomeru".
![](/view/images/emoticons/default/tongue.gif)
[Chociaż moje postacie zwykle polegają na sobie
![](/view/images/emoticons/default/smile.gif)
Nie lubię polegać na magicznych przedmiotach, bo nagle uświadamiam sobie, że bez nich jest się niczym. Dlatego moje postacie robię tak, że są poteżne same z siebie, a magiczne itemy tylko zwiększają ich potencjał.
![](/view/images/emoticons/default/happy.gif)
]
Enether,
D&D Game Master.
Jak w temacie, czy magia, magiczne przedmioty, ich wytwórcy i wszelkiej maści adepci powinni być czymś do tego stopnia powszechnym, że po zamknięciu oczu i rzuceniu kamienia w losowym kierunku na pewno trafimy coś z tego zbioru? Czy magiczny miecz, mogący na życzenie zapłonąć, powinien być ukryty gdzieś głęboko pod ziemią, w pradawnym sanktuarium, czy też drużyna beztroskich szabrowników, przepraszam, bohaterów, powinna się o takie przedmioty potykać?
Pamiętam swoje pierwsze magiczne przedmioty, graliśmy wtedy w poprzednią edycję Warhammera, włamaliśmy się do jakiejś krypty i napędzani chciwością postanowiliśmy całkiem ją ogołocić. Niestety, właściciel, starożytny szkielet i jego kumple z cmentarza nie byli z tego powodu zadowoleni i doszło do walki. Trwała tak długo, że prawie połamaliśmy sobie ręce od rzucania kostkami, ale kiedy w końcu wyleźliśmy stamtąd, objuczeni skarbami jak muły, byliśmy naprawdę z siebie zadowoleni. Następne artefakty posypały sie licznie i szybko i radość z posiadania wypasionego miecza znikała, gdyż miało się już 3, jeden na trole, drugi na nieumarłych, a trzeci na teściową... Nic tylko przebierać i wybierać. Magia po prostu spowszechniała.
Wiem, że zależy to głównie od systemu, w którym się gra, w końcu w D&D magiczny ekwipunek to konieczność, bez którego szybko się umiera... Ale zawsze to jednak zależy od MG, więc jak myślicie?