Sesja Kęsika

[ Ilustracja ]

Siedziałeś przy brudnym o pyłu stole i czystej koreliańskiej whisky w miejscu, które bez wahania można było nazwać bardzo polową kantyną.
Teoretycznie bywali tu żołnierze imperialnych "oddziałów porządkowych", jak Sithowie zwykli nazywać swoje wojska okupacyjne, a także miejscowi technicy, mechanicy i projektancie maszyn i droidów.

Balmora...

Praktycznie panował tu właśnie ruch jak przy pożarze na Kashyyk, co oznaczało, że niemal wszyscy i wszystko spieprzali we wszystkich możliwych kierunkach załatwiając wszelkie możliwe sprawy w możliwie największym pośpiechu. Jednak ty, Madison i wasz - jeszcze przed chwilą - klient, niezrażeni panującym wokół burdelem, omawialiście szczegóły wypłaty za wykonane zlecenie: transport pasażera wraz z bagażem, który stanowiło pół tony broni i materiałów wybuchowych.
- Panowie, panowie, powtarzam raz jeszcze, że jestem niezmiernie zadowolony z waszych usług i zgodnie z obietnicą dorzucę coś ekstra do umówionej stawki. - z szerokim uśmiechem mówił Trent "Starfucker" Hiks, wasz pasażer i rasowy Łowca Nagród - Jednak nie mogę się zgodzić na te szalone warunki, które proponuje pan Madison. Nie mogłem przecież wiedzieć, że właśnie teraz Republika i Imperium z nudów ponownie rozpoczną wojnę o tę galaktyczną składnicę złomu.
- Nie pierdol człowieku! - twój przyjaciel trzepnął w stół pięścią, najwyraźniej nie pomny, że rozmawia z renomowanym i wyszkolonym mordercą na zlecenie - Nie wiedziałeś, że zacznie się tu ta dyskoteka i zupełnie przypadkiem na gwałt potrzebowałeś transportu uzbrojenia dla pieprzonego batalionu? Musiałbym być tępy jak Ludzie Piasku, żeby w to uwierzyć! Płacisz dwa razy tyle albo towar zostaje u nas, a ty sam szukasz sobie taksówki z tego gnoju.

Balmora właśnie ponownie stała się głównym kotłem tej części galaktyki. Nawet tutaj czuć było wstrząsy towarzyszące toczącej się na orbicie walki między wojskami Republiki i Imperium, a miejscowi Sithowie już dawno uciekli do punktów zbornych by przygotować się na ataki republikańskich podziemnych bojówek, które bezskuteczne próbowali wytępić przez ostatnie cztery lata po podpisaniu Traktatu z Coruscant.

W samym centrum tego bajzlu siedzieliście wy, ze stoickim - w porównaniu do reszty - spokojem omawiający szczegóły wykonanego zlecenia.
Odpowiedz
-Spokojnie, panowie! Madison, nie wiem ile razy mam Ci powtarzać, że od szantażu do negocjacji droga jest dosyć daleka?

Następnie z największą obojętnością w głosie na jaką mogę tylko się zdobyć, zwracam się do starfuckera:

-Panie Hiks. Nie możesz nam pan wmawiać, że nie miał pan żadnych przecieków odnośnie tego co tu się szykowało. I tutaj mój przyjaciel ma rację. Bądźmy zatem elastyczni. Ja jestem człowiek konkretny, a i wyrwać się stąd chcę bez zbędnych opóźnień, więc krótko i konkretnie panu mówię: Umawialiśmy się na 5000. Premia za wysoką jakość usług, którą chciał nam Pan dorzucić, powiedzmy 500, nie widzę powodów by z niej rezygnować. Do tego premia za ryzyko i kłopoty związane z wydostaniem się z obszaru objętego działaniami wojennymi: 2000. Kara za zatajenie przed nami istotnego aspektu zlecenia to tysiączek ekstra. Razem 8500. Krótka piłka panie Hiks. Możliwość konfiskaty o której wspominał mój przyjaciel traktuję jako zupełną ostateczność. Z resztą, obaj jesteśmy ludźmi interesu. Doskonale pan wie, że zakup takiego arsenału tutaj, na miejscu będzie graniczył z cudem i kosztował wiele więcej. To co, przybijamy?

Po wyłożeniu moich warunków pociągnąłem spory łyk ze swojej szklanki.
Odpowiedz
Z twarzy "Starfucekra" nie znikał uprzejmy uśmiech, dość mocno kontrastujący z jego ogólną aparycją, której najbardziej charakterystycznym elementem była imponująca, mandaloriańska zbroja bojowa.
- Ta propozycja brzmi już znacznie rozsądniej. - zgodził się kiwając lekko głową - Ale nadal posiada kilka słabych elementów. Na przykład taki, że cały towar miał u mnie zakupić zakontraktowany handlarz Imperium, który w obecnej sytuacji...emm... "politycznej"... zapłaci każdą cenę za brakujący sprzęt, a ja na tym na pewno nie stracę. - uśmiechnął się jeszcze szerzej - A nawet gdyby miały wystąpić z tym problemy, to co zamierzacie panowie zrobić z imperialnym składem amunicji? Sithowie ustrzelą was na miejscu za przemyt i sabotaż, republikanie za przemyt i kolaborację, a tylko Huttowie są dość mocni i głupi, żeby skupować broń ukradzioną imperialnym. A przecież wszyscy wiemy, jak wyglądają interesy z kryminalistami ich pokroju... - zabójca sam zwilżył gardło swoim trunkiem i zaproponował - Siedem i pół, przy założeniu, że naprawdę jesteście w stanie wywieźć mnie stąd w jednym kawałku. - zażartował zawadiacko.
Odpowiedz
Cóż. On pewnie na tym zarobi bajeczną sumkę, ale to nie moja broszka. Opłacało mi się przylecieć tu za 5000, więc 7500 jest zarobkiem więcej niż dobrym. Siły inwazyjne Republiki nie stanowią problemu tylko jeśli pozbędziemy się tych zabawek z ładowni. Wtedy nie będziemy się wyróżniać z potoku uciekinierów. Imperialni też przecież nie będą robić problemów z odlotem swojemu dostawcy broni. Nie ma co się szczypać. Kasa dobra, układ uczciwy.

-O ile może mi być przykro, że mnie pan tak nie docenia, to nie zaprzeczę, że kompromis będzie udany. Zgadzam się na 7500, ale niech się pan spieszy z dobijaniem transakcji.
Odpowiedz
- O to proszę się nie martwić, gdy człowiek się spieszy dostawca się cieszy. - zażartował ponowie, sięgając po kartę kredytową, na której wystukał odpowiednią sumę i podał Madisonowi, który przepuścił ją przez podręczny czytnik - Jeżeli wszystko już ustalone, to wyładunku dokonamy gdy tylko pojawi się umówiony przeze mnie człowiek. Ile potrzebujecie czasu by przygotować maszynę do odlotu?
Odpowiedz
Maszyna jest praktycznie gotowa do lotu. Udamy się na pokład, poczekamy tam na pana. Po zakończonym rozładunku wystarczy 15 minut i startujemy.

Napięcie, które zawsze towarzyszy takim negocjacjom opadło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki po tym jak czytnik wydał z siebie ciche *pik* potwierdzające transfer kredytów. Nie kryjąc się z satysfakcją z przybitej transakcji dopijam swoją whisky i szykuję się do wyjścia.
Odpowiedz
Przepychając się przez miotających się we wszystkie strony ludzi, kilku Twi'leków i Rodian, dobrnęliście do wyjścia. Z piekielnego burdelu wypadliście do prawdziwego przedsionka piekieł, gdzie pośród walających się wszędzie kup złomu, kabli i prętów, stanowiących standardowy element krajobrazu Balmory, z prędkością światła przemieszczali się zagonieni technicy, handlarze, piloci i zagubieni żołnierze Imperium. Prawdziwe piekło otwierało się natomiast bezpośrednio nad wami, gdzie jak na dłoni widać było walczące i płonące wysoko nad powierzchnią planety jednostki Republiki i Imperium.
- Gratuluję, mistrzu negocjacji - zrzędził Madison, wypadając wraz z tobą na brudną ulicę - wytargowałeś dla nas wspaniałą cenę za wystawienie do wiatru przez zasranego najemnika, który jak nic strzeli nam w plecy przy pierwszej okazji. Mówiłem ci, że lepiej zostawić go tutaj i zabrać ładunek póki można odlecieć z tej planety w jednym kawałku. Mam jednego pewnego klienta, któremu moglibyśmy sprzedać te wszystkie zabawki i... - zaczął kolejny wywód w ukochanym przez siebie stylu.
Odpowiedz
Skoro widać jak na dłoni staram się oszacować liczbę jednostek, rozkład sił i przebieg bitwy. Im więcej informacji tym lepiej, a wszystko może się przydać w ucieczce z tego burdelu. Wpatruję się w bitwę jednocześnie starając się lawirować w tłumie. Trochę do statków na orbicie, a trochę do przyjaciela krzyczę:

-Nie marudź Madison! Zobaczysz, że jak tylko wrócimy na Korelię, to będziesz zadowolony z zarobku. Chodźmy lepiej na statek. Spróbujesz naprawić jeszcze przed odlotem ten obwód w siłowni, żebym tylko znowu nie musiał wybierać, czy włączyć osłony, czy zostawić silniki. Może być gorąco... Poza tym myślę, że jesteś jakiś uprzedzony do Hiks'a. Co z tego, żebyśmy go orżnęli? Pewnie, że tę broń dałoby się sprzedać za najmniej 20 patoli. Ale umowa była, że ją przewozimy, a nie przywłaszczamy!! Chcesz mieć do cholery na karku łowcę głów gnanego osobistą urazą?!
Odpowiedz
Sytuacja nad wami rysowała się bardzo dynamicznie - trzy imperialne niszczyciele opluwały się na wzajem z dwoma republikańskimi Hammerheadami, zaś wokół nich kłębiły się roje małych, piekielnie szybkich myśliwców. Najwyraźniej piloci Republiki dawali solidny wycisk Sithom, gdyż czarnych kropek ubywało bardzo szybko. Dwa okręty Republiki zbliżały się niebezpiecznie do okrętów Imperium, zasypując się nieustannie gradem pocisków, podczas gdy trzeci z niszczycieli właśnie przełamywał się wysoko nad waszymi głowami.
Odpowiedz
Cóż... Poleci się trochę dłużej w atmosferze, żeby ominąć ten najgorszy kocioł. Nic wielkiego. Byle by tylko rozładunek poszedł bez przeszkód, żeby nie zaczęli bombardować lotniska... Robi się cholernie gorąco.
Odpowiedz
W istocie, robiło się gorąco.
- Hmm... Cholera, Kesh'ik - zagaił Madison, przystając wraz z tobą - czy te połówki niszczyciela nie będą przypadkiem spadać prosto na nas?!
Odpowiedz
- O kurwa!! Biegiem Mad, biegiem!

Puszczam się pędem w kierunku lotniska nie zważając już na omijanie poszczególnych jednostek tworzących tłum na ulicy. Przepycham się, pracuję łokciami. Byle tylko dostać się jak najszybciej na Śnieżną Strzałę i sprawdzić pokładowymi czujnikami, czy niszczyciel będzie nam zagrażał.

W biegu łapię komunikator i łączę się ze starfuckerem:

- Hiks!! Wypierdalaj z tego baru i spójrz w górę! Na niebie mamy pieprzone dwa w jednym! Zasuwam na Śnieżną Strzałę. Jeśli będę mógł poczekam na lotnisku. Jeśli będę się musiał stamtąd wynieść pokrążę gdzieś w okolicy i nawiążę kontakt.
Odpowiedz
- ..ake...one dw...nym?! - odpowiedział ci szum i trzaski
- Zakłócają wszystkie częstotliwości. - Madison bezceremonialnie roztrącił dwóch żołnierzy biegnących przed wami w stronę lotniska, na które spadał właśnie strącony gdzieś na orbicie imperialny myśliwiec. - Kurwa mać! - wyraził obawę, że eksplodując sięgnął także waszego statku. Na szczęście tak się nie stało. Wasz flagowy okręt stał dumnie w swoim doku, podczas gdy artyleria przeciwlotnicza rozpoczynała ostrzał krążących wysoko nad wami zagubionych myśliwców Republiki, zaś Sithowie uwijali się jak w ukropie.
Odpowiedz
Wpadłem na pokład frachtowca zaraz za Madisonem.

- Idź na wieżyczkę, tak na wszelki wypadek. Tylko nie strzelaj do wszystkiego. Po prostu miej okolicę na oku. Ja włączę osłony, żeby nas nie pokiereszowały jakieś odłamki.

Podczas rozruchu siłowni w celu załączenia osłon, spróbowałem ponownie nawiązać kontakt z Hiks'em tym razem już za pomocą pokładowego nadajnika. Rozpocząłem też procedurę aktywacji wszystkich systemów potrzebnych do startu, tylko odpalić silniki i odlatujemy. Jednocześnie pomyślałem, że warto by się rozejrzeć, czy wokół statku nie ma jakiegoś wózka transportowego. Można by zrzucić towar, żeby potem nie tracić czasu. Madison miałby go na oku z wieżyczki, a jak pojawi się starfucker, to od razu się zmywamy.

- Hiks, odezwij się! Czekam na lotnisku. Uwijaj się, słyszysz?!
Odpowiedz
- LecęLecęZapierdalam! - padła krótka, acz treściwa odpowiedź najemnika.
Nie tracąc ani chwili uruchomiłeś wszystkie systemy i włączyłeś osłony, co okazało się być bardzo dobrym posunięciem.
Od strony miasta do portu wpadała właśnie bliżej niezidentyfikowana bojówka szmaciarzy, przypuszczająca szturm na prowizoryczny posterunek Sithów ładujących sprzęt do swojego ostatniego transportowca. Kilka zbłąkanych pocisków odbiło się od waszej osłony gdy dziesięciu odzianych w brudnobrązowe płaszcze napastników otworzyło ogień do kilkunastu znajdujących się na lotnisku imperialnych.
Odpowiedz
- No dobra, a ciekaw jestem co on chce zrobić z tymi pukawkami przy tej sraczce, która tu jest. mruknąłem do siebie i dopiero po tym włączyłem interkom.

- Mad, czuwasz? Jak to wygląda?

Siadam, patrzę czy moja kapitańska, szczęśliwa czapka jest na swoim miejsc (czuję, że przyda mi się po starcie) i z braku lepszych zajęć wypatruję starfuckera.
Odpowiedz
- Jak z dupy. - odpowiedział kompan - Ten złom zaraz spadnie nieopodal. A te patałachy chyba pomyliły drogę na jakiś festyn. - skomentował sytuację bojówkarzy, którzy mimo najlepszych chęci otrzymywali solidne lanie od imperialnych, tracąc już połowę składu.
Czapka przypatrywała się całej scenie razem z tobą, w milczeniu.
Odpowiedz
Idę na wieżyczkę do Madisona skąd jest lepszy widok.

- Mad, idź zobaczyć ten felerny obwód i zrób szybką kontrolę podstawowych układów naszej ślicznotki. Ja tu posiedzę i będę trzymał rękę na spuście... yyy... na pulsie. Tylko nie rozgrzebuj niczego, co by wymagało tygodniowej dłubaniny. W ogóle nie ruszaj niczego, co by miało nas unieruchomić, a tylko sprawdź, czy nie będzie żadnych niespodzianek.

I pomyśleć, że po otrzymaniu zapłaty chciałem kupić kilka części i zrobić dwu - trzydniowy serwis...
Odpowiedz
Walka w bramie portu jeszcze trwała, ale bardzo szybko została zakończona. Od strony ulicy coś wpadło za barykadę bojówkarzy i eksplodowało jasnym, oślepiającym blaskiem, od którego aż przymknąłeś oczy, i z głuchym hukiem. Po chwili zobaczyłeś Mandalorianina, który z bronią w rękach, bez pośpiechu przekroczył bramę i uniósł głowę jednego z leżących bez ruchu za barykadą bojówkarzy.
- Wybaczcie spóźnienie, już załatwiam co trzeba. Będziemy mieli chyba jeszcze jednego pasażera, jeśli zdąży. - odezwał się przez komunikator Hiks i bezceremonialnie waląc głową nieptrzyomnego bojówkarza o blachę, za którą się chował, krzyknął przez ramię do Sithów - Hej, za to policzę wam ekstra! - po czym skierował się w ich kierunku.
Odpowiedz
- Biedny skurwysyn... wycedziłem patrząc na nieprzytomnego bojówkarza, którego twarz powoli stawała się krwawą sieczką.

Jednak nie lubię tego gościa. Może i nie jestem gorącym fanem Republiki, ale jednak jakby nie patrzeć, to lepsza ona od Imperium. Na pewno lepsza od takich ludzi jak Hiks.

- To tylko fucha. Pieniądz jest pieniądz. mruczę do siebie w kółko jak mantrę, żeby się uspokoić. Po chwili rzucam przez interkom do Madisona:

- Wyłącz tylne osłony i otwórz główną rampę.

Do Hiks'a:

- Jeśli zdąży to dobre określenie. Zlecenie jest na zabranie stąd jednego pasażera. Jak tylko chłoptasie wyładują swoje pukawki, to się zmywam, czy chcesz czy nie. Na swojego kumpla możesz czekać beze mnie. A nawet jeśli zdąży, to też go policzę osobno. Wydostanie się z tej planety ma swoją cenę. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że połówki niszczycieli Imperium gęsto dzisiaj padają. Wypowiedziawszy ostatnie zdanie nie mogłem się oprzeć, żeby wywalić na twarz paskudny uśmiech. Utrzymując ten wyraz twarzy odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się mocno. Gorąco czy nie - poczułem, że chociaż odzyskuję znowu panowanie nad sytuacją.
Odpowiedz
← Sesja SW

Sesja Kęsika - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...