Tron Półksiężyca

3 minuty czytania

tron półksiężyca

Do sięgnięcia po „Tron Półksiężyca” skłoniło mnie zdanie twierdzące, że w tej powieści „ożywa świat Baśni z tysiąca i jednej nocy”. Od zawsze kochałem ten zbiór bajek – przygody Aladyna czy Ali-Baby do dziś są moimi ulubionymi, więc przeczytanie książki Saladina Ahmeda stało się dla mnie głównym celem na najbliższą przyszłość. I oto miałem się przekonać, czy „Tron Półksiężyca” okaże się zapowiadanym łabędziem, czy też może brzydkim kaczątkiem.

Ostatni łowca ghuli, Adulla Machslud, chce skończyć ze swoją pracą. Całe życie walczył przeciwko sługom Zdradzieckiego Anioła, rezygnując przy tym z przyjemności doczesnego świata, lecz teraz marzy jedynie o zasłużonym odpoczynku. Jednak Bóg stawia na jego drodze jeszcze jedną przeszkodę, która okazuje się najtrudniejszą rzeczą, z jaką Adulla miał do czynienia – musi pokonać potężnego pana ghuli, który pragnie przejąć Tron Półksiężyca. Na dodatek w ukochanym mieście łowcy nie dzieje się zbyt dobrze. Książę Sokołów prowadzi walkę partyzancką z obecnym kalifem, co nieubłaganie zwiastuje nadejście punktu kulminacyjnego. Wkrótce w Dhamsawaat może dojść do rozlewu krwi...

Niech was nie zwiedzie ten opis. Fabuła „Tronu Półksiężyca”, niestety, nie jest tak ciekawa, jak na początku się rysowała. Przede wszystkim autorowi książki zabrakło talentu do tworzenia szybkiej i nieustępliwej akcji. Kolejne wydarzenia następują po sobie w ślimaczym tempie i niczym nie zaskakują. Nie czuć też doniosłości działań, na którą tak liczyłem. Bohaterowie nie są bohaterscy, a wrogowie potężni, choć trzeba oddać Saladinowi Ahmedowi, że przedstawił ich w przerażający sposób. „Nie taki diabeł straszny, jak go malują” – te powiedzenie idealnie ich opisuje. Mimo to „Tron Półksiężyca” nie jest powieścią grozy – za mało w nim napięcia i momentów przyprawiających czytelnika o gęsią skórkę. Miejsce akcji również nie polepsza oceny książki. Większość zdarzeń rozgrywa się w nudnym mieście, któremu pisarz nie szczędzi słów zachwytu, co powoduje odwrotny skutek od zamierzonego – opisy nie interesują, lecz nużą.

tron półksiężyca

Bohaterowie to istna tragedia. Autor postanowił obrać sobie za cel przydzielenie każdemu z nich jakiegoś problemu, który raczej nie zaciekawi czytelnika. Z głównymi postaciami trudno się utożsamiać lub ich polubić, a ich problemy są okropnie nudne. Łowca ghuli to tak naprawdę gruby i stary człowiek, który cechuje się słabym poczuciem humoru (dla mnie, bo dla postaci fikcyjnych jego wypowiedzi są zabawne). Jego asystent, derwisz Rasid bas Rasid, jest ślepo oddany Bogu, swym ideałom i walce ze sługami Zdradzieckiego Anioła, przez co mnie bardzo irytował. Zamia to narwana i niecierpliwa dziewczyna, podobnie jak Rasid, ale swą niecierpliwością przewyższa nawet mnie. Na tym zakończę tę wyliczankę (zostały jeszcze dwie osoby, małżeństwo – alchemiczka i stary, zgorzkniały mag) i pozwolę wam samym ocenić atrakcyjność bohaterów.

A co z problemami? Wymienię jeden, bo jest istotny dla końcowej oceny, gdyż dotyczy wątku miłosnego. Zakon nie toleruje małżeństw i nieczystości, a Rasid zamierza się do tego dostosować. Problem jednak tkwi w tym, że zakochuje się w Zamii, moim zdaniem bardzo odpychającej dziewczynie. Derwisz widzi w niej odbicie swojej duszy (czy to nie przeciwieństwa powinny się przyciągać?) – jest młoda, niecierpliwa, honorowa, niedojrzała i waleczna. Czy wybierze miłość? A może pozostanie wierny Zakonowi i Bogu? Właśnie z takim problemem zmaga się Rasid. Dodam, że ten wątek przebiega w powolnym tempie i ogólnej nieśmiałości. Nie jest wiarygodny, lecz nudny, błahy i dodaje kolejnych wad postaciom. Szkoda, bo to jedyni młodzi bohaterowie w książce, których losy mogłyby zainteresować czytelnika w podobnym wieku.

Więcej dobrego można powiedzieć o wydaniu. Sugerowana cena jest znakomita – jedynie 19,90 złotych, a „Tron Półksiężyca” wcale tak bardzo krótki nie jest, bo liczy około 350 stron. Błędów w tekście nie znalazłem, choć inne powieści tego wydawnictwa w przeszłości ich się nie ustrzegły.

„Tron Półksiężyca” jest zdecydowanie brzydkim kaczątkiem. Choć na ostatnich stronach przykuł mą uwagę do rozgrywających się wydarzeń, to w stosunku do całości muszę być surowy. Książka jest po prostu średnia. Bohaterowie są nudni, odpychający, niekiedy irytujący i jednowymiarowi, ich problemy wyolbrzymione i nużące, a fabule brakuje rozmachu i dynamiczniejszej akcji. Gdyby powieść choć trochę dorównywała „Baśni z tysiąca i jednej nocy”, ocena byłaby wyższa. Ale nawet świat, w którym ghuli jest coraz mniej, a społeczność dzieli się na okrutnych władców, bogaczy i biedaków, nie jest interesujący. Koniec końców – nie polecam.

Dziękujemy wydawnictwu Prószyński i S-ka za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
5
Ocena użytkowników
4.67 Średnia z 3 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...