Sesja Dany'ego

Im bliżej podchodziłaś, tym bardziej szczątki przypominały jedno i drugie. Zakapturzone karzełki przeczesywały wydmy wygrzebując z piachu różnej wielkości kawałki metalu, z których kilka rozmiarem i wyglądem przypominało fragmenty kadłuba lub czegoś podobnego. Widziałaś także kilka samobieżnych gąsienicowych kontenerów, do których Jawowie wrzucali znaleziony złom.
- Emm, czy przypadkiem statek Siona lub jego szczątki nie poleciały na Tatooine? - zapytał podążający za tobą Kyle, który również pozostawił walczącą parę samym sobie.
Odpowiedz
- Zdaje się, że tak... - zamyślam się. Jeżeli rozbił się tutaj, na powierzchni planety, a ślad po nim zaginął, to prawdopodobnie udał się do najbliższego miasta.
- Masz pomysł, co Sion mógłby chcieć robić na pustyni? Obawiam się, że mógł udać się do miasta. - odgarniam lekku.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Zabijać, później wskrzeszać mieszkańców jako Zombie, regenerować się, torturować mieszkańców... jest wiele rzeczy, które mógłby robić, ale nie ważne co robi, czyni zło. Może pogadasz z miejscowymi? Może go widzieli? Zawsze to jakiś trop. - odpowiedział i rozejrzał się po okolicy, jakby spodziewając się tam znaleźć wspominanych miejscowych lub samego Siona.
Odpowiedz
Taa, miejscowi... Rozglądam się po pustyni. Nikogo w promieniu kilometrów... Za wyjątkiem...
- Porozmawiamy z Yawami. Chodź.
Wypatruję najbliższą grupkę małych istot, wyciagam ręce do góry dłońmi na zewnątrz w geście pokoju i idę w ich stronę. Mam nadzieję,że będą coś wiedzieć o tym, co się tutaj wydarzyło. Mozę kogoś widzieli.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Solusar chciał pokazać ci coś, co zauważył za jedną z wydm, ale musiało mu się coś przywidzieć, bo cokolwiek tam było, zniknęło gdy spojrzałaś w to miejsce. Poszliście razem w stronę karzełków. Na twój gest tubylcy zareagowali bez zastanowienia, natychmiast podbiegając do was swym komicznym, rozbujanym chodem złożonym w większości z podskoków.
- M'um m'aloo! Bomm loo? Opakwa? - zapiszczał z ogromną szybkością pierwszy z nich.
- Eee... chyba spytał o części. - stwierdził Solusar, siląc się na wydobycie z głowy jakiejś odpowiedzi.
- Yyy... Nyeta. Yyyy... Kaileen, znasz chyba ten język lepiej ode mnie. Osobiście, to pamiętam dobrze tylko przekleństwa. - powiedział, ocierając czoło z potu.
Odpowiedz
Tak, znam ten język. Gatunek ten jest bliski mojemu sercu, więc jako wykształcona Twi'lekanka nauczyłam się go.
Zwracam się do nich.
- Witajcie. Czego to części leżą na około? - mówię, pokazując ręką.
Będzie trzeba się wypytać o ich pochodzenie i czy nikogo nie widzieli.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Wielki-wielki-statek-spadł! - zapiszczał Jawa, kiwając się komicznie i wskazując krótkimi rączkami wszystko wokół siebie. - Spadł-spadł, wielkie-bum!!! Pogubił się-po-całej-pustyni! Tak-Tak!
Odpowiedz
- Czy ktoś wysiadł ze statku? Dokąd poszedł? Jak wyglądał? - pytam dalej krótkimi zdaniami, żywo gestykulując.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
-Nie-nie-nie! Nikt-nie-wysiadł! Nikogo-w-środku-chyba. Tylko-Ludzie-Piasku-zjechali-zobaczyć. -Leży-na-pustyni! Trzeba-zebrać-części! - piszczał dalej Jawa, podczas gdy Solusar poszedł porozmawiać z Makankosem i Niklo, którzy również przyszli tu za wami.
Odpowiedz
*Nikt nie wyszedł? Nie chce mi się wierzyć.*
- A może wcześniej, zanim uderzył o ziemię, widzieliście coś?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Nie-nie-nie! Tak-Tak-tak! Nikt-nie-przeżył-nie-nie! Nikt-nie-odlatywał-ze-statku-tak-tak! Żadnych-kapsuł-tak-tak! Wielkie-bum! Ludzie-Piasku-czekali-aż-wrak-ostygnie-i-my-też! Zebrać-szczątki-sprzęt-tak-tak!
Teoretycznie, na ile przypominałaś sobie zdawaną przed Radą relację Nikla, na pokładzie nie było żywego ducha (nie-żywego trochę więcej, fakt). Nawet jeśli cokolwiek było na statku zanim runął na pustynię, było oczywiste, że nie mogło przeżyć przejścia przez atmosferę i katastrofy. Co wcale nie oznaczało, że termin "życie" miał tutaj jakieś kluczowe znaczenie.
- Informacje-informacje! Kupujecie-kupujecie? My-idziemy-wrak-niedaleko-złomowóz-niedaleko! Dojedziemy-tak-tak! - piszczał twój rozmówca, umiejscawiając gestem owo "niedaleko" gdzieś w głębi pustyni, gdzie nie widziałaś nic oprócz kolejnego strumienia falującego na horyzoncie żaru. Jak te karzełki mogły żyć w tych warunkach?
Odpowiedz
Odwracam się do pozostałych.
- Chodźmy z nimi i obejrzyjmy to wszystko. Musimy się upewnić, czy na pewno niczego tu nie ma.
- Prowadźcie. - mówię do Yawów.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Trzej mężczyźni różnych ras przerwali rozmowę i ruszyli za tobą, ty zaś za karzełkami. Najwyraźniej cała grupa zebrała już to, co chciała lub przynajmniej tyle, ile mogła, dlatego też tworzyliście właśnie radosny korowód złożony z Nautolanina, Twi'lekanki, Trandoshanina, człowieka, dziesięciu Jawów i ich pięciu samobieżnych gąsienicowych roboto-kontenerów na załom, wypełnionych po brzegi. Przyglądając się bliżej zarówno zebranym, jak i pozostawionym przez Jawów szczątkom utwierdzałaś się w przekonaniu, że są one fragmentami wielkiej, bojowej jednostki. Kawałki pancerza, wewnętrzne elementy kadłuba z wciąż częściowo widocznymi oznaczeniami pokładów, ułamane fragmenty radarów lub czegoś podobnego i tym podobne rzeczy.
Dokądkolwiek jednak zmierzali złomiarze, nie wydawało się to mieć nic wspólnego ze wspomnianym "niedaleko". Mamrocąc, piszcząc i podskakując radośnie Jawa rozmawiali ze sobą i szli wgłąb Morza Wydm, zupełnie nie przejmując się waszą obecnością, jakby gdzieś tam, pośrodku niczego, miało czekać coś w sam raz dla tak wątłych i niepozornych istot, jak oni. Nim się zorientowaliście, "Królowa" zniknęła wam za którąś z kolejnych wydm i jedynie niesymetryczny szlak złożony z kolejnych kawałków metalu, błyskających do was tu i ówdzie, dawał nadzieję na odnalezienie statku.
Tymczasem piaskowe morze przerzedziło się nieco, a grunt pod stopami stał się odrobinę twardszy i pewniejszy, prześwitując pod ziarnistych wydm łysinami spalonej, popękanej ziemi. Waszym oczom ukazał się kanion, wąwóz - trudno powiedzieć w rozgrzanym do czerwoności powietrzu, w każdym razie kompleks skalny, w stronę którego wyciągnęły się ręce Jawów.
- Niedaleko! Tam-Tam! - zapiszczał ich przewodnik, szybko jednak podskoczyli do niego pobratymcy i również wskazując coś w tamtym kierunku, zagdakali nerwowo.
- Złomowóz-tam-tam! - wyjaśnił w swoim stylu zakapturzony tubylec. Najwyraźniej Jawa widzieli w pustynnych słońcach znacznie dalej i lepiej niż wy. Że też nikt nie wziął lornetki, zaklęłaś w duchu, jednak wytężając wzrok faktycznie dostrzegłaś jakieś 2-3 tysiące metrów przed wami sporawy, klockowaty kształt, który mógł być pojazdem Jawów.
- No jest, i co z tego? Powiedzieliście, że powinien tu być. - zasyczał z jadowitą obojętnością Makankos.
- Nie-nie-nie! Nie-tu-Wcześniej! I-nie-jedzie-Stoi! Złomowozy-nie-stają-na-pustyni! Nie-nie! Nie-tutaj-Kanion-Ludzie-Piasku-nie-nie!
- Cholera. - Solusar rozejrzał się nerwowo. - Myślę, że lepiej będzie, jak pójdziemy do tego kloca i sprawdzimy, o co chodzi. Pomoc tych Jawów zawsze może się przydać. Ale z drugiej strony nie podoba mi się wchodzenie do jakiegokolwiek kanionu, jeśli w pobliżu mogą być Ludzie Piasku. - stwierdził, spluwając gęstą śliną na piasek. - Ma ktoś w ogóle wodę?
Odpowiedz
- Nie, nikt nie wpadł na ten genialny pomysł.
Rozglądam się po kanionie. Wymarzone miejsce na zasadzkę, wysokie, niedostępne ściany, wąsko, na szczęście trochę wnęk i szczelin. Szkoda czasu na omijanie tego.
- Idziemy dalej. Musimy się tylko mieć na baczności.
Mówiąc to, ruszam dalej za Jawami. Co pewien czas staram się wyczuć Mocą obecność żywych istot w okolicy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Pięknie się wybraliśmy na tą eskapadę. - Zamruczał Nautolianin spod swojego kaptura. - Ruszmy się, wolę ten kanion. Tu jesteśmy odsłonięci na snajperów, tam będziemy mogli wejść w zwarcie jeśli dojdzie do walki. No i jest cień.
Spróbowałaś wsłuchać się w echo Mocy zgromadzonej wokół żywych istot na tej jałowej, zupełnie pustej i przytłaczającej przstrzeni. Początkowo poraził cię ogrom pustki, jaki uderzył w twe przestawione na inny tryb zmysły. Pustynia stanowiła bezkresne, wyschnięte źródło, w którym z dawna obumarły strumień wyżłobił swoje ślady. Echo dawnej, od wieków nieobecnej tu żywej Mocy zapiszczało ci w uszach, by zaraz ustąpić nagłemu zrywowi energii rozbłyskającej tuż obok ciebie. To Niklo zasilił się Mocą, najwyraźniej korzystając z techniki, która pozwala przetrwać organizmowi w niesprzyjających warunkach. Jednak oprócz niego i was nie czułaś nic w żadnym względnym pobliżu. Na pewno nie było tu Tuskanów, o czym upewniałaś się z każdym kolejnym krokiem w stronę kanionu. A więc i tam, przynajmniej przy samym wąwozie, nie mogło być mowy o żadnej zasadzce. Twą uwagę przykuł natomiast sam złomowóz, teraz już znacznie lepiej widoczny i bardziej wyraźny. Stał nieco w poprzek wyrwy tworzącej wrota skalnego przesmyku, zupełnie nieruchomy, zaś wysychające okruchy Mocy wokół niego i w jego wnętrzu, niosły ze sobą niską nutę świeżej śmierci.
Odpowiedz
*Tak myślałam, coś tam musiało być.*
- Nie jest dobrze, przeczuwam najgorsze. Przyspieszmy kroku.
Ze zmartwionym wyrazem twarzy ruszam szybszym krokiem przed siebie.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- No wiecie. Nie planowałem, że nasze wakacje zaczniemy od plaży... Chciałem tylko porozmawiać z Makankosem. Mogliśmy jednak lecieć po tym do miasta. Tudzież tego co za nie tu uchodzi, pozbierać informacje.
Cała wasza czwórka bardzo ostrożnie postąpiła w stronę pojazdu. Solusar chwycił swój podwójny miecz, którego zielone ostrza zajaśniały w kremowym krajobrazie, Niklo rzucił jeden ze swoich mieczy Makankosowi. Przerażeni Jawa zostali z tyłu,piszcząc i marudząc coś do siebie.
Pokonawszy kilkanaście pierwszych metrów mogliście wszyscy dostrzec, że złomowóz został uszkodzony. Na różnych wysokościach prawego i lewego boku rdzawego poszycia pojazdu ziały wyrwy po wybuchach o różnej średnicy i kształcie. Wszystkie jednak wyglądały na powstałe wyraźnie w wyniku eksplozji wewnątrz pojazdu, co nie pasowało do ataku Tuksanów. Charakterystyczne, głuche echo śmierci rozbrzmiewało w twym umyśle wyraźnie, otaczając pustynną śmieciarkę niczym wiejący pomiędzy skałami wiatr.
Weszliście do środka. Wszędzie pełno było sprzętu, fragmentów metalu, złomu, części robotów i droidów różnych przeznaczeń, w większości porozrywanych nierównomiernie i stopionych, podobnie jak spora część podłogi z metalowej kratki. Jeszcze bardziej osobliwym znaleziskiem okazał się metalowy sześcian, który w poprzedniej formie bez wątpienia stanowił jakiegoś droida bojowego pokaźnych rozmiarów. Teraz jednak przybrał on formę niemalże idealnej kostki, jakby skompresował go niewidzialny tłok złomiarki.
Jednak zdecydowanie najmniej przyjemne wrażenie zrobiło na was co innego - szczątki ciał oraz kompletne ciała Jawów, porozrzucane po całym pokładzie. Było ich co najmniej kilkanaście.
Odpowiedz
- Tego się obawiałam. Coś jednak z tego wraku wyszło.
Rozgladam się dalej.
- Może coś znajdziemy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Uważajcie, jeśli to Sion, to mogą powstać ponownie. - mruknął Niklo, poddając zwłoki oględzinom.
Również przyjrzałaś się ciałom Jawów i zobaczyłaś wyraźnie, że wielu z nich zginęło w wyniku wybuchu, który porozrywał ich ciała lub zabił falą uderzeniową. Widziałaś też ciała nietknięte, na pierwszy rzut oka zupełnie pozbawione śladów walki i jakichkolwiek obrażeń. Tymczasem Solusar na moment pogrążył się w transie, z którego wyszedł niemal równie szybko, niemniej poczułaś wyraźniejsze zawirowanie Mocy. Gdy wstał, wyłączył miecz, podszedł do ciebie i oznajmił:
- Kaileen, musimy porozmawiać o dwóch rzeczach. Pierwsza, to wybacz, ale zastanawiam się, w jaki sposób pokonamy Siona, jeśli pokrojenie na drobne kawałeczki nic nie da. Chyba, że zamierzamy zostawić go, niech się regeneruje, a Jedi za następne trzysta lat będą mieli problem. Do głowy przychodzą mi tylko dwie techniki - pierwsza, to Ściana Światła, ale do tego jest nas zbyt mało, chyba że masz jeszcze ukrytych w kieszeniach pięćdziesięciu Jedi. Druga technika, to odcięcie go od Mocy, ale cóż, nikt z nas nie opanował chyba tej techniki. Nie, żebym wątpił w twoje, jako mistrza umiejętności, ale nie zaskoczysz mnie, jeśli jest tak, jak mówię. To możemy zostawić, do czasu aż przyjdzie nam się zmierzyć ze Sionem. Druga sprawa... - podrapał się po karku z trochę zakłopotaną miną. - ...jest trochę bardziej nagląca. Exar Kun. To co tutaj spotkaliśmy - oglądam się na zwłoki Jawów - to jego sprawka. Bardzo prawdopodobne, że kogoś opętał, bo z tego co wiem, oprócz Tythona ma grobowce na kilku innych planetach, między innymi Tatooine. Nie pytaj się, skąd wiem, że to on, gdybyś miała to samo co ja za sobą, zrozumiałabyś. Po prostu, wiem, jaką aurę wokół siebie roztacza. I obawiam się, że bez pomocy mistrza Harlana mamy małe szanse w starciu z nim.
Odpowiedz
Na dźwięk imienia Harlana krzywię się. Co jak co, ale nadal nie mam do niego zaufania.
- Co do Siona, to mamy jeszcze czas, zakładając, że jego szczątki są tutaj. Sprowadzimy więcej jedi i wspólnie coś poradzimy. Co do Kuna... skoro tak mówisz, to ci wierzę. Ale skoro kogoś opętał, to jakim cudem tego dokonał? - wzdycham.
- Martwi mnie, że mogą być tu szczątki Siona, tak blisko Exara Kuna. - przerywając, podchodzę do ciała jednego z Jawów. Wybieram takie bez widocznych śladów, które mogłbyby wskazywać na przyczynę śmierci. Chcę je dokładniej obejrzeć, zwłaszcza przy użyciu Mocy. Szukam aur, pozostałości, urazów wewnętrznych.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
← Sesja SW 3

Sesja Dany'ego - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...