Sesja Dany'ego

Jakby słysząc twe myśli, Sith nadstawił ucha, a potem obrócił się przez ramię, patrząc wprost na ciebie (albo raczej - poprzez ciebie). Był ubrany schludnie, czysto i szykownie, choć nie bez sztywnej dyscypliny. Płaszcz zapięty w okolicy szyi, tuż przy spince, miał wojskowy emblemat Imperium, zaś jego właściciel nosił na twarzy równo przyciętą, hiszpańską bródkę. Rozglądając się wolno po całym mostku wyraźnie się nad czymś zastanawiał, jakby samemu nie wiedząc co usłyszał lub poczuł.
Odpowiedz
Wzmacniam ponownie barierę wokół siebie, by nie mógł mnie wyczuć. Patrzę w stronę Kyle'a, by zobaczyć jego reakcję. Będę musiała się powoli wycofać stamtąd.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Posyłając mu przelotne "spojrzenie" tuż przed tym, jak pozwoliłaś swojej świadomości wtopić się w strumienie Mocy łączącej obecnych na mostku żołnierzy poczułaś, że Kyle również wyraźnie przyjrzał się Sithowi, oraz że poczuł coś niepokojącego, co odwróciło na moment koncentrację jego jaźni od mostka. Tymczasem Sith podszedł w stronę najbliższego panelu i odezwał się do znajdującego się tam mikrofonu:
- Jednostka patrolowa Imperium do "Heavy Metal Queen", odbiór. Mówi kapitan Huminro, czy mam na waszym pokładzie znajduje się niejaki kapitan Fensen?
Odpowiedz
- Znikamy stąd Kyle. - mówię i staram się razem z nim opuścić to miejsce i przerwać medytację.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Stopniowo wizja zaczęła się rozmywać, nie dość szybko jednak, byś nie zdołała poczuć zbliżającego się z dalszej części statku drugiego źródła Mocy. Znacznie większe od tego, które stanowił kapitan, zdawało ci się w podobny sposób przytłumione, świadomie kontrolowane i w pewien dziwny sposób znajome...
W mgnieniu oka, a zarazem po chwili długiej, jak kilka ciężkich godzin, siedziałaś ponownie w zawalonej kontenerami ładowni, mrużąc wzrok przed rażącym światłem jarzeniówek
Odpowiedz
Siedzę jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, skąd mogłam znać tę Moc: poprzednia misja, Akademia? Trochę możliwości jest. Trzeba będzie przeanalizować wszystkie osoby po kolei.
Odwracam się do Kyle'a.
- Poznałeś tego Sitha?
Przy okazji na szybko myślę, czego mogli by chcieć od Fensena.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Nie widziałem go nigdy na oczy. Idę się przygotować, będę u siebie jak coś. - odparł i wyszedł z ładowni. Nie mogłaś na szybko stwierdzić jednoznacznie czy owo dziwne wrażenie podobieństwa odnosiło się do kogoś konkretnego, czy było jedynie efektem głębokiej i złożonej Medytacji oraz sporego zawirowania Mocy. Co do potencjalnych przyczyn skontrolowania statku Fensena, to mogło być ich wiele. Trwała wojna, a Tatooine, było nie było, pozostawało pod jurysdykcją Imperium, choć nie wiedziałaś, czy takie kontrole stanowią tu rutynę. Na ile pamiętałaś rozmowy z Fensenem, Niklem i Iziz, władza Imperium nad Tatooine ograniczała się do utrzymywania małego garnizonu na dwa największe porty - Anchorhead i Mos Ila, co absolutnie nie przeszkadzało miejscowym i przyjezdnym w przewożeniu i handlowaniu czego tylko się dało. Tamtejsi Huttowie dbali o to, by imperialni nie mieszali się w sprawy przemytników, choć niczym dziwnym nie byłoby, gdyby nagle zmienili zdanie. Tak czy inaczej, zarówno z opowieści Nikla o wydarzeniach na statku widmo, jak i z dość podejrzanej dla ciebie sylwetki i przeszłości kapitana Fensena mogłaś wysnuć wniosek, że Imperium mogło mieć powody, by zatrzymać taką jednostkę.
Przy okazji tych rozmyślań doszła do ciebie jeszcze jedna rzecz. O ile dobrze pamiętałaś relację Nautolanina składaną przed Radą, kapitan Huminro był jednym z dwóch Sithów, którzy do spółki z obecnym na pokładzie "Królowej" Nautolaninem zabili Dartha Siona i wysadzili samego "Defilera".
Odpowiedz
W takim razie idę szybko na mostek. Na wejściu, patrząc czy już nie rozmawia przez radio mówię:
- Co odpowiedzieliście - patrzę po nich.
- Kapitanie Fensen, jaki mają cel w pytaniu o pana?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Na mostku oprócz kapitana zastałaś także Iziz, Trandoshanina oraz Niklo, który najwyraźniej prowadził właśnie z Fensenem rozmowę.
- Możemy cię wyrzucić po drodze. - odparł Nautolaninowi człowiek w odpowiedzi na jakieś wypowiedziane wcześniej pytanie.
- Dżedajskie sztuczki pewnie pozwalają ci na skok bez faktycznego lądowania, co? Piętnaście metrów to nie jest tak wysoko. Poćwiczysz sobie skakanie po dachach. - mrugnął do Iziz przekazując jej krzywy, przedłużony wykres trajektorii podejścia.
Tobie odpowiedział dopiero gdy wywołał tatooińskie centrum kontroli lotów i podał im wasze współrzędne.
- Odpowiedziałem, że tak. - zwrócił się wreszcie do ciebie, wzruszając ramionami. - Może się któremuś spodobał mój tyłek. Albo chcą nas przeszukać pod kątem obecności dżedajskiego ścierwa. Mnie nie powiedzieli.
- Fensen, bądź dla Pani miły. Większość swojego życia spędziła odizolowana w zakonie. Ton gubi się najprędzej po dwóch latach z dala od innych Jedi.- Nautolianin odchrząknął lekko. - Pytali o kapitana bo mają rejestr statku. Królowa została zapamiętana po ostatniej naszej wizycie. Ciekawe czemu zaczęli kontrolować statki przylatujące. A, i kapitanie, co do propozycji skoku muszę odmówić. Nie chciałem wyjść sam, chciałem zabrać na chwilę Makankosa na...- Jedi obrócił się w stronę Trandoshanina, uśmiechnął się. - Na rozmowę.
Odpowiedz
Unoszę trochę zdzwiona brew. Wyrwana z kontekstu rozmowa niewiele niesie. Będę musiała potem dopytać o szczegóły.
- W porządku, postępujcie dalej, jak gdyby nigdy nic. Poczekamy na rozwój wypadków.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Twoi towarzysze jak gdyby nigdy nic zastosowali się do twoich zaleceń. Makankos, z natury nie posiadający brwi, wkleił w Nautolanina swe gadzie, milczące spojrzenie.
- Rozmowę...? Dobrze wiesz w jakich wymianach zdań czuję się najlepiej. Ale niech będzie, Nautolaninie, tylko streszczaj się. - syknął i wyszedł z kabiny.
Tymczasem Niklo nie dawał Fensenowi za wygraną.
- No więc, kapitanie? Jak może być z tym międzylądowaniem? To nie powinno zająć więcej niż półgodziny. Poza tym możliwe, że Hutt nie będzie nam przychylny dobrze byłoby kogoś wysłać w tym czasie na mały zwiad. Któregoś z pozostałych Jedi. Mamy jeszcze tamten spider? Nie zdążyłeś go sprzedać, prawda?
Odpowiedz
- Po co Wam międzylądowanie? Statku Sithów i tak nie unikniemy. Może i Huttowie mają władzę na planecie, ale kiedyś trzeba będzie z niej odlecieć. - mówię, trochę nie rozumiejąc sytuacji.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Genialne spostrzeżenie. - rzucił cierpko kapitan i zwrócił się znów do Nikla. - Pytasz o ten złom, który zwinąłeś Jawom na pustyni? Chyba tylko oni byliby takimi idiotami, żeby to ode mnie kupić, powinien zalegać gdzieś w ładowni, o ile HK nie przerobił go na nowy podzespół do robienia gofrów. A co do twoich pomysłów na krajoznawcze postoje po środku niczego...
- Dość mam już waszego pieprzenia! - warknęła Iziz zza sterów. - Chce leźć na pustynię? Niech lezie, ile można o tym truć? Pierwszy raz widzę Nautolanina lubiącego skwar i piach. - burknęła jeszcze, obniżając lot. Fensen zrobił minę jakby chciał coś powiedzieć, ale machnął tylko ręką.
- Dobra, lądujcie sobie. Nie wiem której części tego wszystkiego zaczynam żałować najbardziej.
Wyszedł z kabiny nerwowym krokiem. Iziz, milcząco nachmurzona za sterami, przygotowywała się na posadzenie maszyny w najbardziej dogodnym punkcie idealnie monotonnego krajobrazu Morza Wydm. Wszystko wskazywało na to, że z tymi ludźmi nie znajdziesz w tej chwili wspólnego języka, gdyż łącząca ich psychoza irracjonalnych zachowań jest chwilowo zbyt silna. Wzruszywszy ramionami poszłaś w ślad za Fensenem, który zaczął wyżywać się na automacie do kawy. W głównej sali pojawił się też Solusar, zdecydowanie spokojniejszy i pogodniejszy, niż jeszcze kilkanaście minut temu.
Odpowiedz
Mówię do Solusara:
- No to mamy postój.
Zwracam się do Fensena, nie kryjąc zniecierpliwienia.
- Możesz mi teraz powiedzieć, o co chodzi? Czego on tutaj szuka? I przestań wyżywać się na automacie do kawy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- To mój, jebany automat do kawy na moim, jebanym statku, więc będę się nad nim znęcał, tak samo jak na każdym innym elemencie wyposażenia, jeśli najdzie mnie na to ochota. No, może za wyjątkiem HK... Pytasz czego szuka tu Nautolanin? Jeśli wy tego nie wiecie, to ja tym bardziej. Po ostatnich radosnych wojażach mam serdecznie dość tej dupy wszechświata, ale on najwyraźniej nie. Skoro się z nim zabraliście, to pewnie dżedajowym zwyczajem szukacie oświecenia lub innego wpierdolu. - wzruszył ramionami i upił trochę kawy z plastikowego kubka. - Sama słyszałaś, że truł coś o Makankosie, może jego zapytaj. - uśmiechnął się kwaśno. - Cholera wie co tym wszystkim mackowatym i łuskowatym chodzi po łbach - gejowskie randki po środku pustyni, czy co...
- Jeśli się mogę spytać, to o co w ogóle chodzi? Bo mnie chyba coś ominęło. Myślałem, że lecą na nas Sithowie i będzie walka? - wtrącił się Solusar, który najwyraźniej nie wiedział co się dzieję, bo w trakcie rozmowy z kapitanem Sithów nie był z wami w kabinie pilotów.
Odpowiedz
Krzywiąc sie jedynie na reakcję Fensena, zwracam się do Solusara:
- Szczerze mówiąc nie wiem, co się dzieje. Ale skoro już lądujemy i mamy chwilowo spokój od Sithów, to można to wykorzystać. Porozmawiam z Niklo.
Po czym udaję się do jego kajuty, ponieważ prawdopodobnie tam przebywa. Pukam do drzwi.
- Mogłabym porozmawiać z tobą chwilę? - czekam chwilę.
- Masz jakiś plan, skoro chciałeś tu wylądować?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Niklo zapewne odpowiedziałby na te pytania, gdybyś tylko zastała go w kajucie. Gdy tylko gwałtowny wstrząs świadczący o posadzeniu statku na lądzie przeszedł przez kadłub i twe kończyny, usłyszałaś, że trap otworzył się, a ktoś z załogi zapewne wyszedł na powierzchnię.
Ruszyłeś w tamtym kierunku, w towarzystwie Solusara, który z jakiegoś powodu najwyraźniej nie chciał przebywać sam na sam z Fensem. Gorące powietrze, blask, żar, suchość i pył rzuciły się na ciebie przez otwarty właz, witając cię pustynnym pocałunkiem oślepiająco pomarańczowego bezkresu wydm i piaszczystych pagórków. Na tym monotonnym tle najdoskonalszej ze wszystkich pustyń, odznaczały się tylko dwie sylwetki - Nikla i Makankosa, obie dzierżące miecze świetlne, najwyraźniej gotując się do pojedynku
Odpowiedz
Widok dwóch mieczy świetlnych trochę osłabił uczucie szczęścia, jakiego doznałam po wyjściu na zewnątrz i poczuciu piasku pod stopami.
- Mogę wiedzieć, co tutaj się dzieje? - mówię pozornie miłym, słodkim głosem, za którym kryje się nagana.
- Jakieś pokazy, na środku pustyni? - dopóki nie dowiem się, o co chodzi, nawet mieczem nie drgną.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Wszystko wskazywało na to, że towarzyszący ci Solusar ma zupełnie inne nastawienie do zaistniałej sytuacji:
- Mogę się przyłączyć? Słyszałem o zdolnościach szermierczych Makankosa, chciałbym się o nich przekonać lub nie, na własnej skórze. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic przeciwko?
- Wybaczcie, ale teraz chcę 'porozmawiać' z przyjacielem jak umiemy najlepiej. Sami. Może później. - odrzucił jego propozycję Nautolanin i uwolnił ciemnoniebieskie ostrze. Jaszczur zastygł w bezruchu, jak gliniany posąg stopiony żarem bezlitosnych słońc. Niemal widziałeś jego koncentrację, ogarniającą go niczym wzbijana pustynnym wiatrem kurzawa. Stał z żółtym mieczem świetlnym w jedynej ręce, z ostrzem biegnącym wzdłuż skierowanego równolegle do podłoża przedramienia, za którym pochylił lekko głowę i korpus, jak senny podróżnik osłaniający się przed wiatrem połą płaszcza.
Niklo, zasilając mięśnie Mocą, skoczył wprzód ku Makankosowi. Wylądował dwa metry przed nim i z tej pozycji od razu skoczył raz jeszcze w górę i do jaszczura, tak by pierwsze cięcie wykonać nad nim prosto w głowę, jakby chciał ją rozpołowić. Wydawało się, że jego atak zakończy się tragicznym powodzeniem, gdyż Trandoshanin nawet nie drgnął, lecz błyskawiczny refleks błękitu i złota ścierających się ostrzy świadczył o tym, jak piorunująco szybki i oszczędny zarazem był ruch, który zbił atak Nautolanina. Niklo, czy to umyślnie, czy też odtrącony siłą zasłony, odtoczył się kilka metrów w bok.
Tymczasem twą uwagę przykuł jeszcze jeden obrazek. W pewnej odległości od was i od walczącej dwójki grupka małych, brązowawych postaci przemieszczała się po dość dużym obszarze, najwyraźniej zbierając po powierzchni pustyni fragmenty czegoś, co raz po raz posyłało w waszą stronę słoneczne refleksy, odbijające promienie dwóch tatooińskich gwiazd od swej metalowej powierzchni.
Odpowiedz
Zostawiając ich jednak w spokoju, spoglądam na to, co wygrzebują Yawowie. Krzywiąc minę na myśl o pojedynku tej dwójki, idę w stronę tych błyszczących części. Czyżby resztki statku albo robotów?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
← Sesja SW 3

Sesja Dany'ego - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...