Sesja Dany'ego

Trafiły ci się karty +4, -3 oraz +2 i +/-2. Ciągnęliście karty kolejno, dochodząc do stanu 11 dla Harlana, 12 dla ciebie i twojego ruchu.
*Hmm, nie ma co, trzeba dalej.*
Ciągnę kolejną kartę.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

6 dla ciebie, 8 dla Harlana, który spasował na 19.
- Hmm, w takim razie...
Rzucam kartę +2 i pasuję z 20 punktami.
- Wygrałam. - uśmiecham się odsłaniając zęby.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Harlan uśmiechnął się także i sięgał po karty, najwyraźniej zamierzając zaproponować drugą kartę, ale zamarł z dłonią nad pufą. Spojrzał na ciebie gwałtownie, jakbyś czymś nagle go wystraszyła... I wtedy też to poczułaś.
Wielkie, odległe zaburzenie Mocy. Coś jak głośny krzyk z końca korytarza słyszany przez grube drzwi. Choć wówczas mógł zdawać się jedynie szeptem, wystarczał by wiedzieć, że na końcu owego korytarza ktoś kogoś morduje.
Tak samo jak to zaburzenie wystarczyło by stwierdzić, że coś bardzo niedobrego dzieje się teraz w Akademii.
- Bogowie, co to było? - rzucam karty na stół i próbuję się skupić ponownie na tym uczuciu.
- Lećmy czym prędzej.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Uczucie, choć niezbyt nasilone, było w jednoznaczny sposób ciężkie, ciemne i mroczne. Trudno było ci stwierdzić co spowodowało zakłócenie tak wielkie, że najwyraźniej odbierali je wszyscy Jedi.
Jednak Harlan zdawał się bardziej wściekły, niż oszołomiony. Poderwał się na nogi i wykrzyknął:
- Stary, zarozumiały, uparty dureń! Wiedziałem, mówiłem Kirlanowi żeby tam nie włazili, ale OCZYWIŚCIE wiedział lepiej. Argh, Jedi i ich świętojebliwa pycha! Sithowie przynajmniej nie udają skromności! - pokiwał głową z dezaprobatą i zaciskał zęby, co przy jego nowej aparycji wyglądało dość strasznie.
Patrzę na Harlana wzrokiem trudnym do rozszyfrowania. Strach, połączony z podejżliwością i stanowczością.
- Możesz mi to wyjaśnić? - to co powiedział zaniepokoiło mnie i jednocześnie zaczęło dodawać kolejne cegły do moich wniosków. Mówię tę kwestię stanowczym głosem, wstając i robiąc sobie przestrzeń.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Mistrz spojrzał na ciebie ostro.
- Tuż przed wylotem miałem sprzeczkę z Radą w kwestii grobowca, którego istnienie niedawno odkryli w bezpośrednim sąsiedztwie Akademii. Uparli się, żeby wysłać tam kogoś, choć ostrzegałem, że jeśli to grobowiec Exara Kuna - a wiedziałem, że taki znajduje się gdzieś na Tythonie - to więcej niż ryzykownie będzie choćby się do niego zbliżać. Oczywiście Kendar miał na ten temat inne zdanie... - urwał na chwilę i jakby posmutniał - I chyba jednak to ja miałem rację... Nie ma czasu do stracenia, skaczemy w nadprzestrzeń. - oświadczył i wyszedł z kajuty zanim zdążyłaś zadać kolejne pytanie.
*Wyjaśnienie jako takie niby otrzymałam, ale nadal martwią mnie słowa, jakich użył. Ma za duży kontakt z Ciemną Stroną Mocy, w momentach gniewu nie potrafi się opanować.* - rozmyślam intensywnie, patrząc, jak wychodzi z pokoju.
*Najgorsze jest to, że gdyby okazał się być szpiegiem, nie pokonam go.* - tymi smutnymi wnioskami konczę rozmyślanie i wychodzę z pokoju, idąc na mostek.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Wyskoczyłaś za Harlanem, który przechodził właśnie przez salę konferencyjną, w której pojawił się także Riahl. Widać było, że chciał zagadnąć o coś człowieka, lecz ten minął go szybkim krokiem, rzucając w jego stronę jedynie:
- Przygotuj się, zaraz skaczemy w nadprzestrzeń, nie mamy ani chwili do stracenia.
Miraluka odwrócił głowę w twoją stronę i gdyby mógł, zapewne spojrzałby na ciebie pytająco.
- Harlan ma podejrzenia, że jedi weszli do grobowca Exara Kuna wbrew jego radzie. O więcej nie pytaj. - reszte zachowuję dla siebie i obserwuję zarówno Miralukę, jak i Harlana.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Riahl wyglądał na poruszonego, lecz nie odezwał się i po prostu usiadł bez słowa na jednym z foteli. Harlan nie odwracając się zniknął w korytarzu prowadzącym do kabiny pilota (w waszym wypadku droida).
Idę za Harlanem i staję trochę dalej, ale tak, by widzieć, co robi.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Wybieraj pierwsze najbliższe miejsce i rozpoczynaj sekwencję. - polecił pilotującemu droidowi Harlan.
- Ależ panie, nie jestem przystosowany do tak skomplikowanych... - usiłował oponować droid, lecz jedi wpadł mu w słowo.
- Na pewno bardziej ode mnie czy któregokolwiek z nas. Nikt inny na tym statku nie zdoła dokonać skoku nie zabijając wszystkich. Z tobą mamy przynajmniej statystyczne szanse. - uśmiechnął się jadowicie.
- Harlanie, czemu tak bardzo zależy ci na pośpiechu? Nasz jeden bład i w ogóle nie będziesz mógł nic zdziałać. Nie uśmiecha mi się wylądować w jakims słońcu. - mówię to, lecz niepokoi mnie co innego. On, Harlan.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Rzecz w tym Kaileen, że jeśli mam rację, to nie będziemy mieli gdzie ani po co lądować. Po dniu normalnego lotu możemy zastać już tylko zgliszcza. Po skoku mamy jeszcze szansę zdążyć na czas.
- Co się stanie po otwarciu? I czemu nasz przylot miałby w czymś pomóc? A raczej twój przylot? - pytam.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Spojrzał na ciebie zaskoczony.
- Kaileen, czy naprawdę nie rozumiesz natury tego zjawiska, którego przed chwilą doświadczyliśmy? Ani tego jak wiąże się to z tym, co powiedziałem? Jeżeli Świątynia jest w tej chwili zagrożona przez Kuna, nieważne w jakiej formie, i jest to groźba tak poważna, że najwyraźniej odczuwa ją każdy Jedi w galaktyce, to nie ma absolutnie nic ważniejszego od możliwie najszybszego znalezienia się na miejscu. Masz wątpliwości co do tego, czy może odnośnie czegoś innego?
- Nie zrozumiałeś mnie. Nie zaprzeczam, że to straszne wydarzenie. Pytam, w czym Twoje przybycie ma tam pomóc? - *Z Harlana bije coraz większa agresja.* Myślę sobie.
[Gdzie aktualnie przebywa Rada Jedi? Na Tythonie, czy gdzieś indziej?]
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

← Sesja SW
Wczytywanie...