Sesja Morttona - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Mortton,
[Po ten oto prom który mi dał i którym lecimy. xD]
Wiktul,
[Ale gdzie? Do jakiego promu? Po co przyszedłeś do tego kolesia?]
Mortton,
Wsiadamy do promu i wylatujemy.
Wiktul,
Twój rodak łypnął na ciebie z ukosa.
- Owszem, szkoda słów, gdy ma się tak mało czasu i tak wiele kredytów do stracenia. To nie muzeum sztuki, nie ma tu co zwiedzać. Bierzcie co wam potrzebne i zabierzcie się stąd zanim zrobi to patrol Imperium.
Mortton,
-Ohh nie bądź taki beznamiętny. Kiedyś byłeś taki rozgadany. A teraz? Szkoda słów.
Wiktul,
Duros popatrzył na ciebie mętnym, beznamiętnym wzrokiem i po chwili milczenia bez słowa wpuścił do środka. Znalazłeś się w prostej, zakurzonej izbie, typowo dla tatooińskich domostw wyposażonej jedynie w podstawowe sprzęty i - nieco mniej typowo - jednego droida bojowego starszego typu, z niewiadomych przyczyn pilnującego uważnie lewego kąta pokoju. Duros gestem nakazał wam stanąć tuż obok niego, na tyle blisko, że mogłeś bez problemu policzyć diody w module celowniczym droida. Następnie sam Duros postukał palcami w ścianę, a ta wydała kilka piszczących, melodyjnych dźwięków, zdradzając ukryty panel kodów. Poczułeś szarpnięcie i cały kwadrat, na jakim tłoczyliście się we czterech, zjechał w dół, do czegoś na kształ sekretnej piwnicy.
Tutaj, jasno oświetlony lotniskowymi halogenami, znajdował się obszerny magazyn, wypełoniny po brzegi rozmaitymi towarami, pakami, skrzyniami, kontenerami i masą innych przedmiotów. Pozorny nieład nieco porządkowały tabliczki z zapisanymi numerami i literami określającymi typ składowanych w danym miejscu rzeczy, podwieszone pod sufit lub wystające wprost ze ścian.
- Proszę bardzo, wybierz z działu C cokolwiek ci potrzeba. - rzucił obojętnie gospodarz, schodząc z kwadratu windy.
Mortton,
[To drugie. ;3]
Wiktul,
[Czy to tylko umówione hasło na wejście do miejscówy, czy już konkretne zamówienie na konkretną rzecz? ]
Mortton,
2 domy od kantyny w której wyciągałem informacje od moich naiwnych pobratymców pukam do drzwi i mówię:
-Czarne jest złoto pustyni, ale kto to wie? Potrzebuję podpunktu C.
Wiktul,
Zabrak zastanawiał się przez chwilę.
- Nie, nie będę go zabierał. Musiałbym szukać go po całym mieście, a nie mamy czasu do stracenia. Poza tym nie jest gotów na ewentualne... - westchnął nieznacznie. - Prowadź. Oby twój przyjaciel był równie sprawdzony, co twoje informacje.
Mortton,
-Jest pewien Ithorionianin i on akurat ma nowy prom. Dość szybki, a przypadkiem kiedyś go uratowałem przed ludźmi pustyni. Już do niego idę. Kiedy mistrz chcę wyruszać? I czy bierze mistrz ucznia?
Wiktul,
Zabrak skrzywił się.
- Niedobrze. Wobec tego trudno będzie ich dogonić i dotrzeć tam w porę. Możesz zorganizować jakiś środek transportu? Masz tu jakichś znajomych? Kogoś winnego przysługę...?
Mortton,
-Podobno pojechali na południowy zachód od Mos Ila. To 2 dni drogi stąd.
Wiktul,
Rogaty Jedi zdawał się coraz bardziej zaskoczony, nawet o mało co nie przewrócił idącego z naprzeciwka Durosa, którego nie zauważył.
- Rozmawiałeś z nimi? Jeśli tak, to powinniśmy czym prędzej ich znaleźć. Jawowie to bardzo nieufna nacja i nigdy nie pozostają długo w jednym miejscu. Jeśli mają wskazać nam trop, nie możemy czekać.
Mortton,
-Interesujące jest to, że podobno informacje o grobowcu mają Jawa'woie którzy koło niego przejechali. Mówili podobno, że nigdy tam nie wrócą.
Wiktul,
Zabrak spojrzał na ciebie zaskoczony.
- On? Tutaj? Skąd wiesz, że go szuka? Jeśli faktycznie tak jest, to nie można do tego dopuścić, o ile wiesz, gdzie go szukać. Może ma to związek z tymi, którzy przylecieli dzisiaj... Powiedz coś więcej.
Mortton,
-Ahh pamięta mistrz akcję na Dantooine? Gdy goniliśmy pewnego Sitha i obciął on mistrzowi 2 place? Jest na tej planecie. Szuka grobowca Exar'a Kuna.
Wiktul,
[No to słucham uważnie kto zacz ]
Mortton,
Pomyślimy jutro. Dziś jestem padnięty. A i stary znajomy mistrza powrócił. Molorpius we własnej osobie.
Wiktul,
- Och, możliwości mamy kilka. - Zabrak podrapał się po podbódku. - Możemy zasięgnąć języka w kantynie, gdzie na pewno żołnierze popuszczą nieco języka, ale nie ma pewności, czy przy tym całym zamieszaniu zjawią się tam wcześniej, niż po zmroku lub dopiero jutro. Albo pokręcić się przy ich posterunku, spróbować podejrzeć, podpytać miejscowych lub strażników... Ale tutaj narażamy się na rutynowe zatrzymanie lub na wpadnięcie na któregoś z przybyłych "oficjeli", a tego raczej nie chcemy. Ostatecznie możemy też kupić nieco informacji od przedstawicieli szemranego towarzystwa, co oznacza wizytę w spelunie pokroju siedziby Hutta lub jego podobnym.
Wczytywanie...