Recenzja Naznaczonych Błękitem na GameExe!

1 minuta czytania

naznaczeni błękitem, białołęcka, okładka

Są książki, które uwielbia się mimo upływu czasu. Z takimi tytułami najśmieszniejsze jest zawsze to, że niezależnie od tego ile razy się przez nie już przebrnęło i tak ciężko określić "co" w zasadzie nas do nich przyciąga. Ja niedawno zdałam sobie sprawę, że dla mnie takim tytułem są "Naznaczeni Błękitem". Chociaż książkę Białołęckiej znam już niemal na pamięć, a w swojej recenzenckiej karierze przebiłam już trzecią dziesiątkę, nadal moja opinia kończy się zazwyczaj na "szalenie uwielbiam". I to wszystko. A jeżeli ktoś mnie zapyta "dlaczego?", będę jedynie mogła odpowiedzieć "bo tak". Ale postarałam się z siebie wycisnąć nieco więcej. Oto efekty:

Fabryka Słów jest ostatnio zdecydowanie na fali. Wydaje mnóstwo nowych tytułów i to zarówno znanych jak i początkujących pisarzy. Ewę Białołęcką można zaliczyć zdecydowanie do tych rozpoznawalnych. Pierwsza powieść “Tkacz Iluzji”, przyniosła jej nie tylko nagrodę Zajdla, ale również rzeszę wiernych po wsze czasy fanów. Sama się do nich zaliczam i chociaż każdą kolejną powieść spod jej pióra przyjmowałam z otwartymi ramionami, nadal pozostawała pewna nuta rozczarowania i niezadowolenia, ponieważ nie był to kolejny tom “Kronik Drugiego Kręgu”. Ale czasem okazywała się następnym wznowieniem dotychczas wydanych powieści z tegoż cyklu. I tak “Tkacz Iluzji” doczekał się już wydań w liczbie czterech. Pierwsze – dziewicze, wydała SuperNowa, następne dwa już pt. "Naznaczeni Błękitem" Runa, a ostatnie najnowsze właśnie wspomniana na początku Fabryka Słów. Nieśmiało przyznam się, że zaliczyłam wszystkie cztery wydania.

... czytaj dalej!

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...