Teoria Portali

3 minuty czytania

Nie będzie chyba szczytem malkontenctwa stwierdzenie, że trzeba dobrze się napocić, by pośród setek powieści fantasy lub sci-fi zalegających na sklepowych półkach, znaleźć coś naprawdę oryginalnego i ciekawego zarazem. Gdy dodamy do tego spostrzeżenie, iż jeszcze trudniejszą rzeczą jest odnalezienie pozycji łączącej w sobie te cechy z udanym dowcipem, lekką narracją i niekonwencjonalnym połączeniem inteligentnej karykatury z prostym humorem, stężenie marudzenia w tekście wzrośnie o kilka procent. Nie na tyle jednak, by nie móc stwierdzić, że takie książki się nie zdarzają. Na szczęście zdarzają się, a „Teoria Portali” jest na to najlepszym dowodem.

Debiutujący w roli autora powieści Martin Lechowicz, doskonale znany milionom internautów za sprawą utworów takich, jak „Kaleka społeczny”, „Ballada o Łukaszu Podolskim” czy „Obława V”, przedstawia nam piorunująco zabawną, pomysłową i prześmiewczą historię. Dwaj naukowcy, matematyk Witold Bąk i biochemik Aleksander Poniatowski, są mieszkańcami wsi Bandziochy, w której życie wygląda równie atrakcyjnie, co nazwa samej miejscowości. W wyniku opracowania przez Witka tytułowej teorii portali, której podstawy znaleziono przypadkiem w budżecie rządu polskiego na bieżący rok, życie dwóch mężczyzn zmieni się diametralnie za sprawą niezupełnie umyślnego zastosowania jej w praktyce. Co z tego wyniknie? Jeżeli napisałbym o podróży przez nieznane, dziwne i fantastyczne światy, składającej się z wartkiej akcji, walki o przetrwanie wśród nieziemskich (dosłownie) konfliktów i odkrywaniu istoty wszech rzeczy, zapewne przyszły by wam na myśl dziesiątki podobnych pozycji o międzywymiarowych wojażach, okraszonych lepszymi lub gorszymi dodatkami fabularnymi. Gdyby tak się stało, znaleźlibyście się w ogromnym błędzie, bowiem „Teoria Portali” to nie kolejny harlequin o podróżach w czasie i polowaniach na smoki, lecz największy i najlepszy pastisz wszystkich książek tego typu, jaki miałem okazję przeczytać.

Lechowicz, w niebywale lekkim, pomysłowym, a przede wszystkim własnym stylu, kreśli karykaturę rozmaitych postaci, wydarzeń i zachowań charakterystycznych dla naszej polskiej (choć nie tylko) rzeczywistości. Jednocześnie jego książka ani na chwilę nie przestaje być bardzo dobrą powieścią z pogranicza gatunków, która pochłania czytelnika bez reszty. Autor nie oszczędził nikogo. Akademickich profesorów, przedstawionych tu jako deliberujących bez końca nad wyimaginowanymi problemami teoretyków, którzy przerośnięci stworzonymi przez nich samych zawiłościami absurdalnych założeń, za każdym razem zwracają się o pomoc do Neca Grzudlca – tajemniczego, niemal wszechwiedzącego bytu, który na kopach odsyła kolejne naukowe delegacje do wszystkich diabłów. Polskiej zaściankowości i pijaństwu, skoncentrowanego z całą mocą we wspomnianych Bandziochach, gdzie – według teorii głównych bohaterów – występuje piąty żywioł – gówno – , a przez miejscową mordownię przewijają się największe postacie różnych światów. Przesądom, religii i ponadczasowej głupocie, występującym kolejno pod postaciami mitu o Atlantydzie (straszliwej pomyłce skacowanego informatyka sprzed wieków), historycznemu konfliktowi obcych, napotykanych przez bohaterów (patrz: Krucjaty Odbytowe rasy Guldian) i wielu, wielu innym. Od dawna nie spotkałem się z książką, która tak często zaskakiwała by mnie udanym dowcipem. Praktycznie nie sposób przeczytać dowolne pięć stron bez przynajmniej jednego ataku śmiechu. Wszystko, począwszy od słowa wstępnego, przez pozornie niezwiązane z fabułą wtręty fabularne, na podziękowaniach skończywszy, stanowi istny popis błyskotliwej drwiny i inteligentnego sarkazmu, składających się na ogół zawartego w powieści humoru.

„Teoria Portali” to jednak nie tylko obszerny zbiór anegdot, dowcipów i burleski, ale także – a nawet przede wszystkim – świetna historia skonstruowana z oryginalnej fabuły i zaskakująco dobrego warsztatu pisarskiego. Wszystkie postacie pierwszego, drugiego i trzeciego planu są wyraziste, odpowiednio zabawne, żałosne lub poważne (co zwykle czyni je jeszcze zabawniejszymi). Miejsca, w których rozgrywa się akcja, są świetnie dostosowane do fabuły i ogólnej konwencji, za sprawą podobieństw lub różnic między nimi a Ziemią. Lechowicz doskonale radzi sobie z retardacjami, zmianami tempa akcji oraz prowadzeniem wątków pobocznych. Wszystko to jest napisane bardzo prostym językiem, który nie pozwala oderwać wzroku od żadnej z 464 stron. Choć koncepcja historii zbudowanej z wyśmiewania najbardziej wysublimowanych kwestii w oprawie epickich wyczynów skontrastowanych z bezdenną głupotą może przywodzić pewne skojarzenia z serią o Jakubie Wędrowyczu. Analogia występuje jedynie między poziomem literackim Lechowicza i Pilipiuka (i to w tym wcześniejszym, najlepszym wydaniu). Sam autor przyznaje się do inspiracji Douglasem Adamsem, ale bez cienia przesady można powiedzieć, że w swym literackim debiucie youtube'owy gwiazdor popisał się stylem, którego mógłby pozazdrościć niejeden pisarz o już wyrobionym nazwisku .

Choć wbrew lekko malkontenckiemu wstępowi rozpływam się nad „Teorią Portali”, nie podaję wam wielu informacji na temat fabuły. Zupełnie rozmyślnie, gdyż rzeczona książka należy do gatunku tych, których nie sposób streścić w sześciu linijkach na odwrocie okładki (i na całe szczęście wydawca nie próbował tego uczynić). Trzeba to ujrzeć na własne oczy, samemu spaść z krzesła śmiejąc się jowialnie i ucieszyć się, że zaryzykowaliśmy zawierzenie recenzentowi, koledze lub własnej intuicji. „Teoria Portali” to równowartość mniej więcej pięciu piw zakupionych w pubie, w piątkowy wieczór. Mam wrażenie, że Martinowi Lechowiczowi spodobałoby się takie porównanie. Tym bardziej, że żadna ilość alkoholu nie zapewni wam tyle radości, co ta opowieść, w dodatku bez żadnych skutków ubocznych. Nawet jeśli będzie to dobrze schłodzony, guldiański Guldeken.

Dziękujemy wydawnictwu Digi-Tec za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
10
Ocena użytkowników
8.89 Średnia z 27 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...