Sesja Kiyuku

- Wybaczcie, ale teraz chcę 'porozmawiać' z przyjacielem jak umiemy najlepiej. Sami. Może później. - odrzucił twą propozycję Nautolanin i uwolnił ciemnoniebieskie ostrze. Jaszczur zastygł w bezruchu, jak gliniany posąg stopiony żarem bezlitosnych słońc. Niemal widziałeś jego koncentrację, ogarniającą go niczym wzbijana pustynnym wiatrem kurzawa. Stał z żółtym mieczem świetlnym w jedynej ręce, z ostrzem biegnącym wzdłuż skierowanego równolegle do podłoża przedramienia, za którym pochylił lekko głowę i korpus, jak senny podróżnik osłaniający się przed wiatrem połą płaszcza.
Niklo, zasilając mięśnie Mocą, skoczył wprzód ku Makankosowi. Wylądował dwa metry przed nim i z tej pozycji od razu skoczył raz jeszcze w górę i do jaszczura, tak by pierwsze cięcie wykonać nad nim prosto w głowę, jakby chciał ją rozpołowić. Wydawało się, że jego atak zakończy się tragicznym powodzeniem, gdyż Trandoshanin nawet nie drgnął, lecz błyskawiczny refleks błękitu i złota ścierających się ostrzy świadczył o tym, jak piorunująco szybki i oszczędny zarazem był ruch, który zbił atak Nautolanina. Niklo, czy to umyślnie, czy też odtrącony siłą zasłony, odtoczył się kilka metrów w bok.
Tymczasem twą uwagę przykuł jeszcze jeden obrazek. W pewnej odległości od was i od walczącej dwójki grupka małych, brązowawych postaci przemieszczała się po dość dużym obszarze, najwyraźniej zbierając po powierzchni pustyni fragmenty czegoś, co raz po raz posyłało w waszą stronę słoneczne refleksy, odbijające promienie dwóch tatooińskich gwiazd od swej metalowej powierzchni.
Odpowiedz
Odwracam lekko głowę, by nie stracić nic z pojedynku, po czym mówię do Kaileen:
- Idą złomiarze.
Rozpinam guzik u góry koszuli, którą mam na sobie. Przebywamy tu od kilku chwil, a już zrobiło mi się gorąco.
Odpowiedz
Wiedziona jakąś nagłą myślą lub silną niechęcią do pojedynku Nikla i Makankosa, Kaileen postąpiła w stronę Jawów. Im bliżej podchodziliście, tym bardziej zbierane przez nich szczątki wyglądały na resztki statku. Zakapturzone karzełki przeczesywały wydmy wygrzebując z piachu różnej wielkości kawałki metalu, z których kilka rozmiarem i wyglądem przypominało fragmenty kadłuba lub czegoś podobnego. Widziałeś także kilka samobieżnych gąsienicowych kontenerów, do których Jawowie wrzucali znaleziony złom.
Odpowiedz
Nagle dopada mnie myśl, którą natychmiast dzielę się z Kaileen:
- Emm, czy przypadkiem statek Siona lub jego szczątki nie poleciały na Tatooine?
Patrzę niepewnie na mistrzynię, zastanawiając się nad jej reakcją.
Odpowiedz
- Zdaje się, że tak. - Kaileen zamyśliła się i odgarnęła lekku z ramienia. - Masz pomysł, co Sion mógłby chcieć robić na pustyni? Obawiam się, że mógł udać się do miasta.
Odpowiedz
- Zabijać, później wskrzeszać mieszkańców jako Zombie, regenerować się, torturować mieszkańców... jest wiele rzeczy, które mógłby robić, ale nie ważne co robi, czyni zło. Może pogadasz z miejscowymi? Może go widzieli? Zawsze to jakiś trop. - mówię do mistrzyni, po czym rozglądam się, jakbym miał nadzieję, że Sion sobie leży na jakiejś skale, odpoczywa i pije wodę.
Odpowiedz
Ku twemu przeogromnemu, rzecz jasna, zdziwieniu, Darth Sion nie wygrzewał się w pustynnym ciepełku na pobliskiej wydmie. Rozglądając się dostrzegłeś jedynie małe sylwetki Jawów, zarysy i rozbłyski zbieranego przez nich złomu, Trandoshanina i Nautolanina, którzy najwyraźniej skończyli już swój sparing i oddawali się rozmowie oraz coś - nie byłeś w stanie stwierdzić dokładnie co - wyglądającego na malutki, czarny punkcik zawieszony dokładnie między płowym błękitem tatooińskiego nieba, a złocistą linią oddalonej o kilkadziesiąt metrów wydmy.
Odpowiedz
- Hmm, a to? - pokazuję ręką punkcik, po czym ruszam w jego stronę, mając nadzieję, że Kaileen pójdzie ze mną. Nie wiadomo co to było - może Sith, może następny kawałek statku, w każdym razie coś, co mogłoby nas przybliżyć do znalezienia Siona.
Odpowiedz
Wskazałeś punkcik Kaileen, lecz ta tylko zmarszczyła twarz w grymasie zaskoczenia i posłała ci pytające spojrzenie. Faktycznie, spoglądając wzdłuż swojego wyciągniętego palca zobaczyłeś nic, jedynie bladobłękitne niebo bez jednej chmury ani niczego innego. Dziwne... Może faktycznie ci się wydawało.
- Porozmawiamy z Yawami. Chodź. - odezwała się krótko mistrzyni i gestem przywołała cię, byś poszedł razem z nią. Podchodząc do najbliższej grupy karzełków uniosła wysoko dłonie w geście pokoju, na co tubylcy zareagowali bez zastanowienia, natychmiast podbiegając do was swym komicznym, rozbujanym chodem złożonym w większości z podskoków.
- M'um m'aloo! Bomm loo? Opakwa? - zapiszczał z ogromną szybkością pierwszy z nich.
Odpowiedz
- Eee... chyba spytał o części. - mówię do Kaileen, po czym zastanawiam się nad odpowiedzią. Jawaskiego, przynajmniej podstaw, tak jak większości języków, na szczęście uczyli w Akademii.
- Yyy... Nyeta. Yyyy... Kaileen, znasz chyba ten język lepiej ode mnie. Osobiście, to pamiętam dobrze tylko przekleństwa. - mówię, ocierając czoło z potu.
Odpowiedz
Ku temu niemałemu zdumieniu Kaileen z zaskakującą sprawnością wdała się w rozmowę z terkocącym w zastraszającym tempie Jawą, najwyraźniej dobrze radząc sobie w jego rodzimym dialekcie. Nie rozumiałeś z tego wiele więcej, niż "statek", "pustynia" i "bum!", natomiast zorientowałeś się, że Makankos i Niklo definitywnie skończyli swoje zabawy i stoją nieopodal, również dyskutując, najpewniej o okolicznych szczątkach.
Odpowiedz
Oddalam się od Kaileen, idąc w stronę Makankosa i Nikla. Staję obok nick, krzyżuję ramiona i pytam się:
- A wy co sądzicie?
Odpowiedz
- O złomie? O upale? Czy o Twi'lekance? - Niklo uśmiechnął się złowieszczo, ale zaraz zmazał swój uśmiech z twarzy. - Próbowałem się otworzyć w tym miejscu na nurt Mocy, ale upał mi to utrudniał... i wy razem z nim. Jest nas tu za dużo i w tej wyschniętej Mocy świecimy za jasno. Może gdybyśmy połączyli medytację udałoby się wyeliminować część problemu, ale i tak wolałbym byśmy do tego zeszli z upału.
Odpowiedz
- Chodziło mi akurat o złom, chociaż jeśli masz jakieś plany wobec Sa'as, to się podziel, chętnie posłucham. Ale zbaczam z tematu. Wyczuwasz coś złomu? Mówię poważnie, jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie stoimy pomiędzy szczątków statku Siona.
Drapię się po karku, czekając na odpowiedź.
Odpowiedz
- Mój towarzysz twierdzi, że do tej kuwety dla gizki wpada wszystko. Możemy być pośród właściwego złomu, choć wcale niekoniecznie.- Niklo rozejrzał się chwilę, oceniając jak rozlegle są porozrzucane szczątki. - Na oko jest tego za mało. Mówimy to o gwiezdnym krążowniku, a nie frachtowcu. Z resztą Sithowie mieli sporo czasu, mogli to już przeszukać. Ba, nasz kapitan sithów z inkwizycji, czy z czego on tam nie był, mógł nas wyprzedzić i zabrać to co ważne do swoich. Myślałem, że jak wylądujemy to wyczuję tę samą zmianę w Mocy jak na pokładzie "Defilera". Ale na razie nie. Może jednak udało nam się Siona rozwalić w tak drobną przyprawę iż się nie pozbiera...
- Chodźmy z nimi i obejrzyjmy to wszystko. - wtrąciła się Kaileen, wskazują na zakapturzonych tubylców. - Musimy się upewnić, czy na pewno niczego tu nie ma. Prowadźcie. - poleciła Jawom i ruszyła za nimi, a wy, chcąc - nie chcąc, za nią.

[ Ilustracja ]

Najwyraźniej cała grupa zebrała już to, co chciała lub przynajmniej tyle, ile mogła, dlatego też tworzyliście właśnie radosny korowód złożony z Nautolanina, Twi'lekanki, Trandoshanina, człowieka, dziesięciu Jawów i ich pięciu samobieżnych gąsienicowych roboto-kontenerów na załom, wypełnionych po brzegi. Przyglądając się bliżej zarówno zebranym, jak i pozostawionym przez Jawów szczątkom utwierdzałeś się w przekonaniu, że są one fragmentami wielkiej, bojowej jednostki. Kawałki pancerza, wewnętrzne elementy kadłuba z wciąż częściowo widocznymi oznaczeniami pokładów, ułamane fragmenty radarów lub czegoś podobnego i tym podobne rzeczy.
Dokądkolwiek jednak zmierzali złomiarze, nie wydawało się to mieć nic wspólnego ze wspomnianym "niedaleko". Mamrocąc, piszcząc i podskakując radośnie Jawa rozmawiali ze sobą i szli wgłąb Morza Wydm, zupełnie nie przejmując się waszą obecnością, jakby gdzieś tam, pośrodku niczego, miało czekać coś w sam raz dla tak wątłych i niepozornych istot, jak oni. Nim się zorientowaliście, "Królowa" zniknęła wam za którąś z kolejnych wydm i jedynie niesymetryczny szlak złożony z kolejnych kawałków metalu, błyskających do was tu i ówdzie, dawał nadzieję na odnalezienie statku.
Tymczasem piaskowe morze przerzedziło się nieco, a grunt pod stopami stał się odrobinę twardszy i pewniejszy, prześwitując pod ziarnistych wydm łysinami spalonej, popękanej ziemi. Waszym oczom ukazał się kanion, wąwóz - trudno powiedzieć w rozgrzanym do czerwoności powietrzu, w każdym razie kompleks skalny, w stronę którego wyciągnęły się ręce Jawów.
- Niedaleko! Tam-Tam! - zapiszczał ich przewodnik, szybko jednak podskoczyli do niego pobratymcy i również wskazując coś w tamtym kierunku, zagdakali nerwowo.
- Złomowóz-tam-tam! - wyjaśnił w swoim stylu zakapturzony tubylec. Najwyraźniej Jawa widzieli w pustynnych słońcach znacznie dalej i lepiej niż wy. Że też nikt nie wziął lornetki, zakląłeś w duchu, jednak wytężając wzrok faktycznie dostrzegłaś jakieś 2-3 tysiące metrów przed wami sporawy, klockowaty kształt, który mógł być pojazdem Jawów.
- No jest, i co z tego? Powiedzieliście, że powinien tu być. - zasyczał z jadowitą obojętnością Makankos.
- Nie-nie-nie! Nie-tu-Wcześniej! I-nie-jedzie-Stoi! Złomowozy-nie-stają-na-pustyni! Nie-nie! Nie-tutaj-Kanion-Ludzie-Piasku-nie-nie!
Odpowiedz
- Cholera. - rozglądam się nerwowo, w oczekiwaniu ataku Ludzi Piasku.
- Myślę, że lepiej będzie jak pójdziemy do tego kloca i sprawdzimy, o co chodzi. Pomoc tych Jawów zawsze może się przydać. Ale z drugiej strony nie podoba mi się wchodzenie do jakiegokolwiek kanionu, jeśli w pobliżu mogą być Ludzie Piasku. - mówię do trójki towarzyszy, spluwając gęstą śliną na piasek.
- Ma ktoś w ogóle wodę?
Odpowiedz
- Nie, nikt nie wpadł na ten genialny pomysł. - ponurym głosem odpowiedziała Kaileen, rozglądając się po kanionie. - Idziemy dalej. Musimy się tylko mieć na baczności.
- Pięknie się wybraliśmy na tą eskapadę.
- Zamruczał Nautolianin spod swojego kaptura. - Ruszmy się, wolę ten kanion. Tu jesteśmy odsłonięci na snajperów, tam będziemy mogli wejść w zwarcie jeśli dojdzie do walki. No i jest cień.
Trandoshanin i Jawowie szli dalej w milczeniu. Poczułeś nagłe zakłócenie Mocy, gdy Niklo, a zaraz po nim Kaileen, użyli jakichś technik z nią związnych, jednak nic więcej się nie wydarzyło. Sam złomowóz, teraz już znacznie lepiej widoczny i bardziej wyraźny, stał nieco w poprzek wyrwy tworzącej wrota skalnego przesmyku, zupełnie nieruchomy.
Odpowiedz
Odpinam miecz od paska, skupiam się, by włączyć Mocą oba ostrza, po czym idę za resztą towarzyszy bacznie się rozglądając.
- Cholernie mi się to nie podoba.
Odpowiedz
- No wiecie. Nie planowałem, że nasze wakacje zaczniemy od plaży... Chciałem tylko porozmawiać z Makankosem. Mogliśmy jednak lecieć po tym do miasta. Tudzież tego co za nie tu uchodzi, pozbierać informacje.
Cała wasza czwórka bardzo ostrożnie postąpiła w stronę pojazdu. Zielone podwójne ostrza zajaśniały w kremowym krajobrazie, Niklo rzucił jeden ze swoich mieczy Makankosowi. Przerażeni Jawa zostali z tyłu,piszcząc i marudząc coś do siebie.
Pokonawszy kilkanaście pierwszych metrów mogliście wszyscy dostrzec, że złomowóz został uszkodzony. Na różnych wysokościach prawego i lewego boku rdzawego poszycia pojazdu ziały wyrwy po wybuchach o różnej średnicy i kształcie. Wszystkie jednak wyglądały na powstałe wyraźnie w wyniku eksplozji wewnątrz pojazdu, co nie pasowało do ataku Tuksanów. Charakterystyczne, podświadome przeczucie przechodzącej tędy śmierci zagościło w twym umyśle wyraźnie, otaczając pustynną śmieciarkę niczym wiejący pomiędzy skałami wiatr, w którym - co zaniepokoiło cię trochę - wyczuwałeś coś... znajomego.
Weszliście do środka. Wszędzie pełno było sprzętu, fragmentów metalu, złomu, części robotów i droidów różnych przeznaczeń, w większości porozrywanych nierównomiernie i stopionych, podobnie jak spora część podłogi z metalowej kratki. Jeszcze bardziej osobliwym znaleziskiem okazał się metalowy sześcian, który w poprzedniej formie bez wątpienia stanowił jakiegoś droida bojowego pokaźnych rozmiarów. Teraz jednak przybrał on formę niemalże idealnej kostki, jakby skompresował go niewidzialny tłok złomiarki.
Jednak zdecydowanie najmniej przyjemne wrażenie zrobiło na was co innego - szczątki ciał oraz kompletne ciała Jawów, porozrzucane po całym pokładzie. Było ich co najmniej kilkanaście.
Odpowiedz
Wypatruję dwóch martwych jawów - jednego nienaruszonego, i drugiego zmasakrowanego, leżących blisko siebie. Podchodzę do nich, by ocenić, co mogło ich zabić, klękam na jedno kolano i kładę miecz koło stopy. Nie znam się na fizjonomii Jawów, ale niektóre rzeczy - chociażby strzał z blastera, cięcie mieczem świetlnym, czy walnięcie kawałkiem żelaza po łbie zostawia u każdej istoty podobne ślady. No chyba, że walczy się z Sarlacciem, ale gigantów, których mało obchodzi, czy jesteś złomiarzem, czy Imperatorem Sithów to nie dotyczy. Staram się zwrócić uwagę na wszystko - to, w jakiej pozycji leżą, jeśli zmasakrowany jest też rozczłonkowany, w jakiej odległości leżą jego kończy, rodzaj ran, czyli wszystkie widoczne rzeczy, ale też po chwili, siadam, zamykam oczy, i próbuję poczuć aurę tego miejsca, aurę, która powinna bić od każdej rzeczy w galaktyce, Aurę Mocy.
Odpowiedz
← Sesja SW 3

Sesja Kiyuku - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...