Sesja Tokara

- Proszę... Proszę pana... - orbitujący wokół konsolet kierownik właśnie zatrzymał swój bieg, co ostatecznie zniszczyło porządek jego wszechświata - Nie... nie jestem w stanie udzielać osobom trzecim autoryzacji na wejście na pokład dokującego statku bez wyraźnego pozwolenia... - wyrecytował mechanicznie znaną formułkę, lecz widać było, że totalnie nie wie co ma zrobić ze sobą i tobą w związku z całą sytuacją. - Mmmoże jeśli zgłoszą się panowie do... Do odpowiednich władz... Poinformują kogoś z garnizzzonu Imperium... - plątał się coraz bardziej.
Mówił jeszcze bardziej zrezygnowany, jakby cały świat mu się zawalił - Pan dobrze wie, że tam siedzą urzędasy bez serca i zaśmieją mi się w twarz - złożył ręce w błagalnym geście - Proszę zrobić wyjątek choć ten raz. Dla zdrowia psychicznego tej kobiety. Dla dobra nienarodzonego dziecka! Przysięgam, że nikomu nic nie powiemy i nikt nas nie zauważy - mówił speszony - Gdyby były inne możliwości, inne tropy to byśmy z nich skorzystali. Chwytamy się brzytwy!
- Ale ja nnna prawdę nie... na prawdę nie - zaciął się, pogrążając jeszcze bardziej, ale spojrzał na chłopaków, którzy zaczęli poklepywać cię delikatnie po plecach, kiwając głową w milczeniu, z minami herosów, którym pozostaje tylko śmierć z honorem - Ehh.... No dobrze... Ale muszę pójść z panami. Proszę się nie obrazić, ale i tak wykraczam daleko poza regulamin, a nie mogę pozwolić, by coś zginęło ze statku... - pękł wreszcie.
Z entuzjazmem rzucił - Jest Pan moim bohaterem! Dzięki takim osobom odzyskuję wiarę we wszechświat! - stara się uścisnąć jego dłoń - Przysięgam, że będzie Pan jednym z gości honorowych na ślubie mojej siostry. Zatem...
Zupełnie oszołomiony Duros trzęsie się wraz z bezwładnie potrząsaną przez ciebie dłonią, machając drugą w lekceważącym geście - Proszę przestać, to nic takiego, zawstydza mnie pan... - wykręcał się - No ale dobrze, im szybciej tym lepiej. Módlmy się aby pan Kirlan akurat nie zechciał wrócić - stwierdził, po czym zdjął z szafki jakiś przedziwny, magnetyczny klucz i wyszedł z wami na lądowisko.
Niewielka osobista jednostka stała w jednym z bocznych sektorów. Praktycznie pozbawiony uzbrojenia, szybki model oparty konstrukcją w dużej mierze na "Fury", choć nie tak oficjalny.
Duros otworzył swoim magicznym wytrychem drzwi do wnętrza statku.
- Proszę, byle szybko. I nie naróbcie panowie bałaganu, wszystko musi zostać tak, jak zastaniemy
Fiu-fiu, niezły pojazd. Nasz cel zdecydowanie nie należał do podlotków. Kiwnął głową do kierownika - Słyszeliście Panowie, żadnego bajzlu. Nie chcemy, aby przemiły Pan miał problemy i przy okazji nasz ptaszek wiedział, że coś się święci. - Powiedział całkowicie poważnie i taką samą miał minę gdy to mówił. Wszedł do wnętrz statku.
Wnętrze prezentowało się ciężko, industrialnie i ponuro, przy jednoczesnej funkcjonalności i sterylności. Żadnych porozrzucanych papierów, żadnych resztek jedzenia, poprzewracanych krzeseł. Można było odnieść wrażenie, że statek dopiero co zszedł z taśmy produkcyjnej.



Wszystkie podsystemy wyłączone, terminale przełączone na tryb czuwania. Surowy porządek, jakiego dawno już nie zaznałeś. Ostatni raz chyba podczas musztry w akademii...
- Szukają panowie czegoś konkretnego? Nie możemy tu spędzić całego dnia - poganiał nerwowo kierownik.
- Lokar mostek, sprawdź dziennik nawigacyjny. Pakko ładownia. Nogar kajuta. Ja sprawdzę główny komputer. - pokazywał dokładnie miejsca na statku - Zwracać uwagę na wszystko co nietypowe i co może nam dać wskazówkę, gdzie facet jest. Żadnego bebeszenia, żadnych kradzieży, bo powieszę za jajca. - uśmiechnął się do kierownika - Potrzeba nam 15 minut, nie więcej.
Zdenerwowany Duros kiwnął głową w milczeniu, a chłopaki rozeszli się. Główny komputer, po przełączeniu z trybu czuwania, ukazał ci izometryczną miniaturę mapy opatrzoną informacjami.

Planeta - Tatooine.
Najbliższy punktowi docelowemu port - Mos Ila
Przewidywana lokalizacja punktu docelowego - ok. 8 kilometrów od Mos Ila (oznaczono na mapie)
Najbliższe punktowi docelowemu miasto - Anchorhead (5 kilometrów od Mos Ila)
To już coś, za cholerę nie znał tej planety, ale Trent czy miejscowi mogą coś wiedzieć. Zeskanował mapę i zaczął drążyć dalej, bo zostało mu jeszcze trochę czasu. Może znajdzie co jest owym "punktem docelowym".
Punkt docelowy: grobowiec Exara Kuna
Prawdopodobne lokacje pozostałych: Hoth, Tython, Korriban
Informacje dodatkowe: Exar Kun (wybierz by wyświetlić)
To było aż tak oczywiste? Tajemnicą Poliszynela jest, że Sithci są popierdoleni na punkcie grobowców i starożytnych artefaktów. Skurwiali nekrofile. "Wyświetl".
Na ekranie pojawił się wizerunek jakiegoś nieznanego ci mężczyzny, opatrzony długą historią życia, nazwisk i miejsc, które absolutnie nic ci nie mówiły poza tym, że dawno temu był z niego kawał ostrego skurwysyna trzęsącego połową galaktyki (albo i więcej). Taaak, zdecydowanie idealny materiał do poszukiwań dla pierdolniętych Sithów.
Miał już odejść, ale w ostatnim odruchu sprawdził czy nie ma informacji czego dokładnie szukał gagatek (artefakty? wiedza? członki zmarłego?) i o potencjalnych pułapkach w grobowcu.
Niestety, te informacje, jak się zdaje, miał właśnie nadzieję uzyskać sam Kirlan docierając tam, gdzie zamierzał dotrzeć.
- No cóż, czym byłoby życie bez niespodzianek - wstał, poszedł do wyjścia ze statku i gwizdnął - Hej ferajna, zmywamy się stąd i tak już napsuliśmy krwi Panu kierownikowi.
Chłopaki powyłazili stamtąd, gdzie ich wysłałeś.
- Niestety szefie, nic absolutnie. Facet zmył się z całym majdanem, jeśli jakiś miał - oznajmił Lokar
Kierownik przyjął wiadomość o waszym wyjściu z wyraźną ulgą.
- Dziękujemy kierowniku, wyświadczył Pan naszej rodzinie ogromną przysługę - kolejny raz przemógł się, aby uścisnąć mu dłoń i skierował się do punktu zbiórki.
Upłynęło 15 minut i już ulicą nadchodziła ekipa z Hiksem na czele.
- Z dupy - oznajmił rzeczowo - Wybraliśmy chyba złą miejscówę, tutejsze tłumoki nie bardzo były w stanie coś powiedzieć. Jak u was?
Zapalił papierosa - Nieźle, mamy kilka tropów. Poczekamy jeszcze na gromadkę Tara. Nie mam ochoty dwadzieścia razy powtarzać czego się dowiedzieliśmy i omawiać tyleż samo razy planu.
← Star Wars
Wczytywanie...