Są takie tytuły, na które czekamy z szaloną niecierpliwością. Wszelkie fragmenty i cała akcja promocyjna potrafią czasem sprawić, że w dniu premiery wydajemy ciężko zarobione pieniądze i jak najszybciej biegniemy do domu, by oddać się lekturze. Przyznam, że na „Menzoberranzan: City of Intrigue” nie mogłem się doczekać… aż do czasu pierwszych zapowiedzi. Czy już po nich uznałem, że ten suplement, zaliczany do czwartej edycji „Dungeons & Dragons”, to kolejny niewypał, mający zmusić mnie do odchudzenia portfela?
Prawda zawsze leży gdzieś pośrodku, dlatego i odpowiedź nigdy nie może być jednoznaczna. Przede wszystkim należy zganić Wizards of the Coast za koszmarną akcję promocyjną najnowszego „Menzoberranzan”. Wiadomym było, że miłośnicy mrocznych elfów tej pozycji sobie nie podarują, jednak cała reszta mogła zniechęcić się po zapowiedzi, w której prezentowano spis treści danego rozdziału. Nie od dziś wiadomo, że książki po okładce się nie ocenia, jednak te skąpe materiały nie oddawały w żadnym stopniu treści i przeznaczenia „City of Intrigue”. Szkoda tym większa, iż suplement ten jest na swój sposób wyjątkowy.
Wszystko za sprawą szalonego pomysłu, by wyrzucić z niego elementy mechaniki rozgrywki. Koniec z całymi stronami atutów czy czarów, które pojawiały się przecież w wydanych wcześniej pozycjach. Co prawda natkniemy się jeszcze na tabelki, jednak pełnią one, podobnie jak cały podręcznik, w zasadzie funkcję informacyjną. „Menzoberranzan: City of Intrigue” jest bowiem, w zamierzeniu jego twórców, kompleksowym dziełem opisującym tytułowe miasto, gdzie możemy umieścić akcję swojej sesji bez względu na przedział czasowy. Jeśli chcemy pobawić się, gdy po ulicach chodził jeszcze Drizzt, to nie ma żadnych przeciwwskazań. Przeszkadza nam Eilistraee? Nic prostszego – przenosimy akcję do czasów, gdy w sercach drowów gości już tylko Lolth. Każdy okres, od założenia miasta aż po szalony plan przejęcia magii, został osobno opisany w takiej formie, by nie męczyć, ale i nie pominąć najważniejszych faktów. Szkoda tylko, że zabrakło jakiegoś kalendarium, dzięki czemu wystarczyłby jeden rzut oka, by przenieść sesję w odpowiedni rok.
Niestety, ten rewolucyjny pomysł chyba trochę przerósł twórców, bowiem dalsza treść jest w zbyt małym stopniu wyodrębniona pod względem okresu, przez co dopiero mocno wczytując się w treść odkrywamy, że wybrana postać w danym czasie już dawno dołączyła do Lolth.
Podręcznik ten skupia się przede wszystkim na tytułowym mieście, mamy więc krótką historię Menzoberranzan, jego dystryktów, ciekawych miejsc oraz mieszkańców. Chociaż informacjom tym daleko do miana odkrywczych, to jednak opisy są miejscami zbyt zdawkowe i ogólne. Cóż mi po opisie matriarchatu w mieście, który można by skrócić do stwierdzenia, że wszystkim (oficjalnie) rządzą kobiety, a mężczyźni (nieoficjalnie) myślą o tym, jak ich wpływy osłabić.
Opis frakcji to niewątpliwie plus „Menzoberranzan: City of Intrigue”. Do nich zaliczono także najważniejsze domy, jak Baenre, Hunzrin, Mizzrym, Barrison Del’Armgo, Do’Urden czy Oblodra. Nie każdemu poświecono taką samą ilość miejsca, jednak większość została dodatkowo opatrzona obrazkiem głównych postaci oraz tabelką, w której krótko przedstawiono pomysł na wykorzystanie danego rodu w sesji. Do frakcji zaliczono także Bregan D’aerthe, Jaezred Chaulssin oraz Znękany Legion Kaanyra Vhoka. Dość śmiałym i w mojej ocenie bardzo dobrym pomysłem było poszerzenie szeregów organizacji o Tier Breche. W końcu dana szkoła to zamknięty krąg, który w trakcie nauki oferuje dużo więcej niż macierzysty dom. Szkoda tylko, że trzy akademie opisano bardzo szczątkowo i nie pokuszono się nawet o miana wszystkich nauczycieli Sorcere. Także sama liczba przedstawionych domów jest zbyt mała. Czyżby reszta okazała się na tyle nieciekawa, że nie zasłużyła na szczegółowy opis czy własny symbol? Z drugiej strony, cenny okazuje się fragment pozwalający tworzyć własny dom. Wcześniej tematyka ta była poruszana raczej przez fanów i trzeba było czekać długo, by kwestia ta znalazła kanoniczne rozwiązanie.
Zupełnym nieporozumieniem okazuje się opis okolic Menzoberranzan. To właściwie powielanie treści poprzednich publikacji, podczas gdy nowych lokacji jest jak na lekarstwo. Niech za przykład posłuży Chaulssin – po przeanalizowaniu treści odkryłem, że to niemal wierna kopia zapisu, który niegdyś stanowił darmowe rozszerzenie sieciowe. Wyjątek stanowi Ammarindar, jednak informacji o tym utraconym królestwie spodziewałbym się raczej w publikacji, której z drowami nie łączy zbyt wiele.
Dopiero pod sam koniec pojawia się rozdział, w którym dwójka autorów skupia się na odgrywaniu drowa. Tutaj można doszukać się szczątkowych elementów mechaniki, jednak ten fragment książki wydał mi się na tyle ciekawy, że to rozwiązanie wcale nie razi. Zawarta tu wiedza z pewnością przyda się na każdej drowiej sesji i będzie dobrą skarbnicą wiedzy dla wszystkich, którzy postrzegają drowy jedynie w kategorii okrutnych najeźdźców z podziemnego świata.
Pora przyjrzeć się wydaniu. Okładka, do czego się już przyzwyczaiłem, posiada twardą oprawę, zaś zdobiąca ją grafika jest dodatkowo wytłoczona. Podobno o gustach się nie rozmawia, jednak dla mnie okładka wygląda po prostu brzydko. Pokazana drowka ma niewyraźną twarz, strój przywołujący na myśl Spidermana, zaś tło jest na tyle jasne, iż daje mylne wrażenie o tym, że w Menzoberranzan co krok można się natknąć na magiczne latarnie. W środku znalazłem co prawda dwie czy trzy grafiki, przez które szybko o okładce zapomniałem, jednak jako całość, „Menzoberranzan: City of Intrigue” preferuje styl komiksowy części graficznej, przez co niektóre twarze drowów śmieszą. Taka Shakti Hunzrin i jej wytrzeszcz oczu nijak mają się do majestatu ważnej Matki Opiekunki. Co ciekawe, jedna z grafik zajmuje połowę strony, jednak pod nią został spory kawałek wolnej przestrzeni. Czyżby ktoś tego nie dopilnował?
Na osobny opis zasługuje dołączona na końcu mapa Menzoberranzan. Ta, wykonana na dobrym papierze, jest najjaśniejszym punktem całego podręcznika. Odpowiednio stylizowana i dokładna, szybko znalazła się na mojej ścianie. Dzięki niej widzimy Menzoberranzan jako całość i żałuję tylko, że stosowna legenda znalazła się w podręczniku, a nie bezpośrednio na samej mapie. Przez to na tej ostatniej widnieją kodowe oznaczenia, jak chociażby „W16”, które trochę psują odbiór całości.
Podsumowując, „Menzoberranzan: City of Intrigue” to nowatorskie podejście do suplementów, gdzie najważniejsza okazuje się być sama fabuła. Sposób, w jaki przygotowano wszystkie opisy, pozwala pozycję tę zastosować do każdej edycji „Dungeons&Dragons”, co powinno ucieszyć wszystkich malkontentów. Do tego dostajemy świetną mapę miasta, dzięki czemu łatwiej jest nam się w Menzoberranzan odnaleźć.
Niestety, opisano tylko raptem parę domów, nie przygotowano żadnej przykładowej sesji i niejednokrotnie kopiowano treść z poprzednich edycji. Czasem także prosiło się o opis większej ilości osób, a nie jedynie przywódców. Nie zachwyciła mnie także strona graficzna, zaś sugerowana cena jest zbyt wysoka, jak na dość skromny objętościowo suplement. Podręcznik ten ucieszy Mistrzów Gry, którzy chcieliby w Menzoberranzan umieścić akcję rozgrywanej historii, jednak cała reszta grupy spokojnie zadowoli się pojedynczym egzemplarzem. Jako zapalony fan drowów powiem, że zakupu nie żałuję, jednak w tej kategorii „Drow of the Underdark” do trzeciej edycji wciąż pozostaje niedoścignionym wzorem.
Komentarze
Dodaj komentarz