Są takie gry, które z roku na rok odchodzą w coraz bardziej gęstniejącą ciemność zapomnienia. Trzeba przy tym stwierdzić dość bezlitośnie, że dzieje się to z ogromnym pożytkiem dla pamięci graczy i ich komputerów, a także dla rynku gier samego w sobie. W większości przypadków spotyka to produkty marne, będące nieudaną kopią czegoś lepszego lub kolejnym “przeciętniaczkiem”, jakich pełno możemy znaleźć w kioskach czekając na autobus. Jednak gra, którą za chwilę przedstawię, zdecydowanie nie jest jednym z nich.
W 2001 roku hiszpańska firma Severance przy współpracy z Rebel Act oraz słynnymi twórcami “Dizzy”, Codemasters, stworzyła “Blade of Darkness” – grę, którą najtrafniej będzie chyba określić mianem “TPP H&S”. Świat przedstawiony w grze przez wiele stuleci pozostawał areną walki pomiędzy Władcą (twórcą świata), jego dziećmi – Duchem Światła i Księciem Ciemności oraz młodszymi bogami. Gdy Książę Ciemności został pokonany przez śmiertelnego bohatera, świat zaznał spokoju. Spokój ten był oczywiście chwilowy. My zaś rozpoczynamy swą przygodę w tej właśnie chwili – kiedy wszelkie zło ponownie rozpełza się po Ziemi.
Naszego bohatera wybrać możemy spośród czterech postaci: Tukarama – potężnego barbarzyńcy lubującego się w dwuręcznym orężu, Naglfara – rudobrodego, archetypowego krasnoluda, królewskiego rycerza Sargona oraz amazonki Zoe. Różnią się oni nie tylko początkowymi statystykami, lecz także preferowanym rodzajem broni, mobilnością, wytrzymałością i zdolnościami bojowymi (inaczej – kombinacjami ciosów, które zdobywamy na określonych poziomach doświadczenia). Co ciekawe, fabuła “Blade of Darkness” ma charakter narracyjny. Po przejściu kolejnej lokacji ukazuje się nam mapa świata z zaznaczonymi najbliższymi miejscami, a przy podejmowaniu decyzji które z nich wybrać słyszymy narratora, przedstawiającego nam interesujące informacje.
Ratowanie świata w omawianym wydaniu sprowadza się w głównej mierze do indywidualnych pojedynków, rozrastających się do potyczek z maksymalnie czterema, pięcioma przeciwnikami. To dość nietypowe jak na tego typu grę rozwiązanie staje się jeszcze ciekawsze ze względu na naszych oponentów. W większości będą nimi orkowie, gobliny, szkielety czy zombie, choć spotkamy również o wiele groźniejszych i oryginalniejszych przeciwników, jak wampiry, golemy i inne, nie posiadające odpowiedników w świecie “fantasy” stwory. Przeciwnicy ci dysponują dość wysoką inteligencją. Bardzo sprawnie posługują się bronią, unikają, blokują i kontrują nasze ciosy, sprawiając niekiedy poważne problemy swymi morderczymi kombinacjami. Potrafią ustawiać się w sposób najkorzystniejszy dla siebie i najbardziej niewygodny dla nas. Okrążają nas, wciągają w pułapki, wyśmiewają, drażnią, zaciągają w pobliże silniejszych współtowarzyszy. Stojący na straży goblin, słysząc ciężkie kroki barbarzyńcy na drewnianej podłodze, zacznie szukać intruza, zaś gdy go znajdzie, zapewne spróbuje wszcząć alarm. Możemy zapomnieć o radosnej eksterminacji głupich botów, które blokują się w ścianie. Nasi przeciwnicy, jeśli damy im chwilę oddechu, uleczą się szybko magiczną miksturą lub poczęstują nas cięciem zatrutego ostrza. Nawet najsłabszy, śmieszny zombie, chwiejący się pod ciężarem zardzewiałego topora, może zwymiotować na nas strumieniem kwasu i smrodu przyprawiającego o ciężką chorobę. Walka w “Blade of Darkness” jest o wiele bardziej wymagająca, efektowna, ciekawa i rozbudowana niż w mającym premierę równolegle “Gothicu”, do którego poczynię jeszcze kilka porównań przez wzgląd na podobieństwo obu tytułów w wielu aspektach.
Lokacje, które dane nam będzie przemierzać, prezentują się niezwykle okazale. Na swej drodze napotkamy rozległe kaniony, głębokie jaskinie, porzucone kopalnie, monumentalne twierdze, piękne pałace, wielopoziomowe wieże i mroczne, podziemne świątynie. Tekstury i modele stoją na dobrym poziomie (podobnym do “Gothicowego”), ciesząc oko gracza bardziej dopracowanym szczegółem, nie drażniąc zaś mniej dokładnym detalem. Na bezdyskusyjne uznanie zasługuje oświetlenie, zmieniające się w zależności od źródła światła. Gra cieni wygląda naturalnie zarówno w pełnym słońcu, jak i przy zapalonej pochodni czy stojącej w ciemności samotnej świecy. Jeżeli w walce wykorzystujemy płonącą żagiew, nasz cień zmienia swój kąt padania w zależności od ułożenia ręki bohatera. Innym atutem gry, bijącym na głowę wszystkie produkcje tego okresu, jest fizyka przedmiotów i postaci. Deski ze zniszczonej przez nas beczki obracają się i upadają z realizmem ustępującym jedynie “Oblivionowi”. Podobnie rzecz ma się z rzuconą przed siebie pochodnią, upuszczoną na schodach fiolką czy rozmywającym się w falującej wodzie odbiciem ściennego lampionu. Zdekapitowany przeciwnik drga jeszcze przez chwilę, by powoli upaść na ziemię, zaś jego głowa opada z gracją futbolówki kopniętej w ostatniej odsłonie “Fify”. Ponadto walka nie staje się chaotyczna przy udziale więcej niż dwóch przeciwników (jak ma to miejsce w “Gothic”), gdyż możemy swobodnie przełączać cel postaci, dzięki czemu nie wybija się ona z rytmu i nie atakuje powietrza.
Powróćmy jeszcze do samej rozgrywki. Wszystkie wykonywane przez nas ciosy i kombinacje, w zależności od ich siły oraz ciężaru dzierżonej broni, zużywają naszą wytrzymałość. Niektóre kombinacje wymagają określonej ilości wytrzymałości, gdy zaś jej wskaźnik spadnie do zera, postać opada z sił i przez parę sekund, zupełnie bezbronna, usiłuje zaczerpnąć tchu. To kolejna rzecz zupełnie nietypowa dla hack'n'slashowej rąbanki. Każda z naszych postaci może nieść ze sobą maksymalnie trzy tarcze, trzy rodzaje broni, łuk i dwa kołczany strzał. To dramatycznie mało w porównaniu do innych tytułów tego rodzaju. Co więcej, każda broń i tarcza posiada określoną wytrzymałość i prędzej czy później ulega zniszczeniu. Zebrać możemy również kilka mikstur wzmacniających, parę artefaktów zwiększających chwilowo odporności oraz – przy odrobinie szczęścia – zbroję, dostępną jedynie dla konkretnej postaci. W grze znajduje się również kilka doskonale ukrytych, dopasowanych do naszych bohaterów unikalnych oręży. Używając ich zadajemy specjalne obrażenia i otrzymujemy dostęp do wyjątkowych kombinacji. Jedna z tych broni, Miecz Ianny, jest niezwykle ważna w kontekście zakończenia gry. W mieczu tym Ianna – bogini Księżyca – zaklęła swą moc, dzięki której śmiertelnik pokonał niegdyś Księcia Ciemności. Odnalezienie go jest kulminacyjnym punktem gry przed konfrontacją z dzieckiem Chaosu – Angra Manju, lecz sam miecz nie zagwarantuje nam zwycięstwa. By w pełni nasycić go boską mocą, musimy odnaleźć sześć piekielnie dobrze ukrytych i strzeżonych run, porozrzucanych po całym zwiedzanym przez nas świecie.
Stan gry zapisywać możemy według uznania w dowolnym momencie, jednak od ilości zapisów zależy nasz status końcowy, a więc i poziom trudności na jakim przechodzimy grę. Zapisując grę niezwykle rzadko lub wcale otrzymamy status “awesome”, następnie “heroic”, "bold", “normal”, “caucious”, “overcaucious”, a na końcu “lame”. Choć żadna z naszych postaci nie dysponuje magią (nie licząc mocy unikalnych broni), nie znaczy to, że w ogóle się z nią nie spotkamy – choć w większości przypadków będzie ona wymierzona przeciwko nam. Dodatkowo w trakcie swych przygód pokonać będziemy musieli rozmaite wymyślne pułapki, które w jednej chwili mogą pozbawić nas kilku istotnych części ciała i nad ominięciem których będziemy się musieli nieraz nieźle nagłowić.
Choć istotą “Blade of Darkness” jest walka, twórcy zadbali o zbudowanie wspaniałego nastroju, który pozwoli nam jeszcze bardziej zaangażować się w konfrontację z Chaosem. Obdarci żywcem ze skóry, ociekający krwią czarnoksiężnicy–wampiry czy pojawiający się znikąd straszliwi, pancerni Rycerze Chaosu potrafią niejednokrotnie nieźle nas wystraszyć. Pomaga im w tym doskonała muzyka, zmieniająca się w zależności od miejsca i sytuacji, w której się znajdujemy. Bębny i okrzyki brzmiące w powietrzu czynią walkę jeszcze bardziej dynamiczną, szepty w ciemnościach samotnej wieży lub podziemnej świątyni wzbudzają w nas niepokój i doprowadzają do obłędu – i to bynajmniej nie przez irytację. Ścieżka dźwiękowa z gry posłużyła mi wiele razy za idealny podkład do rozmaitych sesji RPG i bardzo dobrze wpasowuje się we wszystko, co oglądamy na ekranie.
Nadszedł zapewne moment, w którym zdajecie sobie pytanie: “Jeśli ta gra jest istotnie tak fantastyczna, jak twierdzisz, to dlaczego nigdy o niej nie słyszałem?”. Powodów jest kilka, a oto i one. “Blade of Darkness” nie uraczy nas wspaniałą grafiką wstawek filmowych, gdyż te po prostu nie istnieją. W ciągu całej rozgrywki spotkamy dokładnie dwóch bohaterów niezależnych, z których jeden ginie po ośmiu sekundach. I choć ten gatunek gier został stworzony dla samotnych, ratujących świat herosów, to brak możliwości porozmawiania, pohandlowania czy choćby spotkania kogokolwiek, kto nie chciałby na “dzień dobry” pozbawić nas życia, z czasem przytłacza i męczy gracza, w którym narasta poczucie wyobcowania w przemierzanym przezeń świecie. Poza przekraczaniem trupów kolejnych wrogów nie wykonujemy praktycznie ani jednego zadania. Lokacje, choć atrakcyjne i dopracowane, pozostają niezmiennie zamknięte i o ile ich pokaźne rozmiary nie pozwalają nam pogrążyć się w nudzie i monotonii, o tyle brak jakiejkolwiek mapy skazuje nas niekiedy na błądzenie po kolejnych piętrach w poszukiwaniu klucza czy dźwigni. Pomimo swej oryginalności i dynamiczności, “Blade of Darkness” nie jest grą, przy której możemy przesiedzieć jednorazowo cały dzień. Tryb multiplayer natomiast sprowadza się jedynie do pojedynku dwóch graczy na zamkniętej arenie. Co więcej, nasza postać rozwija się jedynie w zakresie posiadanych punktów życia, wytrzymałości oraz dostępu do nowych kombinacji. To dość mało jak na grę oferującą kilkadziesiąt godzin zabawy.
Trudno powiedzieć, czy tytuł ten przeszedł bez większego echa w związku ze słabą reklamą, czy niskim prestiżem producenta. Osobiście bardziej zwróciłbym uwagę na inne gry mające swą premierę w 2001 roku. “Baldurs Gate II”, “Gothic”, “Final Fantasy X”, “Devil May Cray” – wszystkie te pozycje oscylują wokół gatunku RPG lub gier akcji, wszystkie stanowiły absolutny przełom w dziedzinie rozbudowanej fabuły, rozwoju postaci, wyjątkowości scenariusza czy zapierającej dech walki. W zestawieniu z taką konkurencją, “Blade of Darkness” mogło przejść niezauważone i najwyraźniej tak właśnie się stało. Niemniej produkt Severance, Rebel Act i Codemaster jest naprawde godny polecenia, prezentuje wysoką jakość, zaś przez wzgląd na wiele wymienionych powyżej zalet, swoistą oryginalnością i prostotą w pełni zasłużył na miejsce w “Kolekcji Klasyków”. Fakt, że nie zakwalifikowano go do tej kategorii, uważam za dużą stratę – zarówno dla graczy, jak i producentów. Gorąco zachęcam do poszukiwania “Blade of Darkness” wszędzie, gdzie to tylko możliwe. Nastawcie się jednak uprzednio, że łatwo nie będzie...
Plusy
- Dynamiczna, realistyczna walka
- Rozliczne, atrakcyjne kombinacje
- Doskonałe efekty świetlne i fizyka obiektów
- Wyśmienita muzyka
- Oryginalne, nowatorskie rozwiązania
- Rozbudowane lokacje
Minusy
- Niewielkie możliwości rozwoju postaci
- Brak NPC
- Brak związku fabuły z ukończeniem gry
- Brak określonych zadań
- Brak mapy
- Brak kooperacyjnego trybu multiplayer
Komentarze
Poza tym zgadzam się z przedmówcami, klimat nie do pobicia, realistyczny, wymagający wyczucia system walki i combosów jakiego nie nie znalazłem do tej pory w żadnej grze. Poziom trudności dość wysoki, ale jak załapie się w czym rzecz, to walka staje się prawdziwą przyjemnością. Esencją tej gry są miodne pojedynki, walka, tak więc wyżej wymienionych minusów zupełnie się nie dostrzega :-)
Wracam do tej gry co jakiś czas i polecam ją wszystkim, którzy lubią krwawe i wymagające gry
Mała dygresja; Mam dwa komputery.Na tym starszym sprzed 5,6 lat gra jeszcze chodzi, na nowszym (3 letnim z XP SP 3 lub 4 na pokładzie) niestety już nie. Czuję, że jak pożegnam się ze starym sprzętem, będzie to definitywne pożegnanie z tą grą :-( , a szkoda.....
Maxello
Aha, dzięki za radę
Maxello
Próbowałem innych ustawień, nie pomogły, Próbowałem zmieniać zgodność, nic się nie zmienia. Próbowałem też w panelu kontrolnym sterowników od karty graficznej, ale i to nic nie zmienia. Wyłączenie DirectDraw nie pomaga również.
Czy komuś sie coś takiego zdarzyło z gra lub ma pomysł jak temu zaradzić?
Ogólnie gra działa dobrze, uruchamia się, ale przez wzgląd na grafike, a raczej niewłaściwe jej wyświetlanie granie nie będzie specjalnie interesujące
Pozdrawiam
Pojawił się natomiast inny problem. Jak grać w trybie Arena. Zakładamy z kolegami sieć i probujemy wpisywać IP komputera ktory zakłada gre ale to nic nie daje. Nie może znaleźć sieci. Czy użycie Hamachi jest tu moze rozwiązaniem?
Przy okazji - w ślimaczym, przerażająco żałosnym tempie, ale jednak powstaje i powstawać będzie solucja, tudzież poradnik lub forma pośrednia do "Blade'a"
Poradnik to może i jeszcze. Po wielu różnych grach nie każdy bedzie wiedział że na kościeje lepsza bulawa niż miecz ;]
Gra jest dla mnie fantastyczna grałem w nią za dzieciaka gdy miałem może 6/7 lat -.- a teraz sobie przypomniałem, przez rok szukałem nazwy, a dokładnie chodzi mi o to czy jest możliwość ściągnięcia tej gry na PC za free? Proszę o link i z góry dzięki
Dodaj komentarz