Jestem uzależniona od mleka. Przyznaję się otwarcie i wszędzie, że jestem. Wiem, że ludzi z problemami mojego typu jest więcej, więc postanowiłam podzielić się z Wami kolejną odkrytą przeze mnie rewelacją: jogurtowymi płatkami śniadaniowymi.
Tak, dokładnie. Płatki śniadaniowe pokryte jogurtową polewą. Bo widzicie, u mnie to jest tak, że rano staram się zjeść zawsze śniadanie ("staram" tłumacząc na "nie opuszczę tego budynku dopóki czegoś nie pożrę"). No więc, kierując się wszystkimi reklamami w telewizji, radiu oraz internecie i najnowszymi wynikami badań, staram się zjeść rano na owe śniadanie coś zdrowego. No wiecie, żeby dłużej żyć i takie tam badziewia. Spośród zapasów pożywienia ulokowanych w kuchni dużego wyboru "zdrowych produktów" nie ma, więc wybór zawsze pada na mleko albo coś zawierającego mleko – taki jogurt na przykład.
Swoją drogą, że moja obsesja z mlekiem zrodziła się z czystego lenistwa – taki jogurt czy płatki śniadaniowe żadnego procesu przygotowawczego przed spożyciem nie potrzebują, co daje mi dodatkowe 10 do 15 minut bezmyślnego gapienia się w okno i usiłowania zestrzelenia słońca wzrokiem. Poza tym, wielkość i skomplikowany układ dzisiejszych supermarketów przeraża mnie na tyle, że trzymam się z daleka od ich nieodkrytych czeluści i znajdując się w jednym z nich zawsze kieruję się do jednej jedynej sekcji – szczęście moje, że płatki śniadaniowe trzymają blisko mleka. I tak czasami rzucam za siebie okruchy chleba, żeby wiedzieć jak się z tego labiryntu potem wydostać.