The Dark Eye: Demonicon

5 minut czytania

demonicon

Seria „Drakensang” spopularyzowała niemiecki system The Dark Eye, więc nic dziwnego, że na „Demonicon” spoglądałem łakomym okiem. Stojące za tą grą RPG studio Noumena, w przeciwieństwie do Radon Labs, okazało się młodym zespołem z dużymi chęciami i nie mniejszymi szansami na sukces. Niestety, chociaż gra stara się czerpać pełnymi garściami od najlepszych przedstawicieli gatunku, to daleko jej do upragnionego ideału.

Założenia były jak najbardziej słuszne. „Demonicon” zrywa z cukierkowymi fabułami i sielskimi widokami, przenosząc gracza do miasta Warunk na Czarnych Lądach w środkowej części kontynentu. Zrezygnowano z budowania drużyny i postawiono na pojedynczego bohatera. Cairon to jedno z dzieci, które wyznawcy Borborada poddali mrocznemu rytuałowi, który co prawda obdarza magicznym Darem, lecz jednocześnie skłania do wzajemnego mordowania się, by w ten sposób demoniczny twórca mógł powrócić do świata śmiertelników. Dorosły już Cairon liczy na to, że ślub siostry z Falkiem pozwoli zmazać złe imię z jego rodziny. Niestety, przygotowania do ceremonii szybko zostają zakłócone, zaś nasz protagonista odkrywa uczucia względem kobiety, z którą się wychowywał. Miłosne rozważania przerywa pojawienie się wysokiej kapłanki, która porywa Calandrę, zaś my ruszamy tropem siostry.

demonicon

Brzmi to trochę niczym poszukiwanie Imoen, która także jest narzędziem powrotu Boga Mordu Bhaala, jednak „Demonicon”, jako całość, bardziej przypomina pierwszą odsłonę „Wiedźmina” niźli arcydzieło gatunku. Przede wszystkim sterujemy tylko jednym bohaterem, zaś w tle pojawia się sztampowa walka dobra ze złem. Tylko my jesteśmy lekarstwem na trapiącą okolicę plagę i zalew nekromantów, co wcale nie oznacza, że w Warunk każdy kłania nam się w pas. Twórcy gry przygotowali dwie odmienne frakcje, do których możemy się przyłączyć. Niestety, szybko odkrywamy, że tak naprawdę mamy do czynienia z grą liniową. Drobne zadania poboczne, zbierane z tablicy niczym zgłoszenia w demoniconsadze o Geralcie, zawsze oznaczają konieczność powrotu do już odwiedzanych obszarów, gdzie należy coś zebrać lub kogoś zabić. Jeśli uprzednio ubiliśmy przeciwników, to takie questy bardziej przypominają spacer niż eksplorację z duszą na ramieniu.

Twórcy postawili na wątek główny, uzupełniany, niczym w "Dark Souls", rozsianymi po świecie książkami czy zapiskami, tłumaczącymi pewne aspekty świata. Dochodzą do tego czasami dość długie dialogi, podczas których możemy sobie spokojnie pójść zaparzyć herbatę. Nie warto tego jednak robić, bowiem potem będziemy wybierać dane opcje w nieskończoność z racji braku systemu oznaczania już odbytych rozmów. Sama walka dobra ze złem nie zaskakuje, chociaż odniosłem wrażenie, że dopiero w ostatnim rozdziale nabrała jakiegoś konkretniejszego kształtu. Wcześniej wiele mówi się o tym starciu z arcykapłanką i jej sługami, lecz właściwie żadnego nie spotykamy i szybko przekonałem się, że losy okolic Warunk i samego miasta są mi zupełnie obojętne, zaś pełniący obowiązki mentora ojciec najzwyczajniej w świecie posługuje się Caironem do rozwiązywania własnych problemów. Nie lepiej jest z Calandrą, którą możemy zaciągnąć do łóżka już po paru dialogach, chociaż wciąż ktoś mówi, że jest naszą siostrą i właściwie nie powinniśmy tego robić.

demonicon

Twórcy "Demonicon" chcieli w ten sposób pokazać "dorosłość" fabuły, lecz tak naprawdę wiele wydarzeń jest szyte na tyle grubymi nićmi, by nie zagłębiać się zbyt mocno i nie próbować analizować zdarzeń, które z góry zostały zaplanowane bez względu na nasze wybory. Cóż z tego, że co pewien czas oglądamy plansze z podsumowaniem wybranych rozwiązań, skoro tak naprawdę nie mają większego przełożenia w zadaniach czy raptem dwóch niemal identycznych zakończeniach. Możemy wykorzystać Calandrę na wiele sposobów, the dark eyeby na końcu i tak wyznać jej miłość i poświęcić się dla tego uczucia. Cairon nie jest w stanie nam tego w żaden sposób wytłumaczyć, bowiem służy jedynie jako narzędzie mordu o demonicznej twarzy.

Przejdźmy teraz do najmocniejszego elementu gry, czyli walki. Cairon posługuje się zarówno bronią białą (miecze, topory, buzdygany), jak też magią w formie Daru. Możemy parować, wyprowadzać kontry i turlać się, dzięki czemu każda walka może stanowić nie lada wyzwanie. Niestety, pole walki ograniczają niewidzialne ściany, zaś żadnego starcia nie da się pominąć, stąd warto temu elementowi poświęcić dużo uwagi. Znów twórcy "Demonicon" zapatrzyli się w pierwszego "Wiedźmina", stąd uderzamy w czasie rzeczywistym, czasami obserwując widowiskowe spowolnienie akcji przy dłuższych kombinacjach ciosów. Każde udane uderzenie pozwala nam zdobywać esencję, czyli coś na wzór energii magicznej. Dzięki temu możemy (i powinniśmy) wspierać się jednym z zaklęć, należącym do którejś z czterech grup. Często Dar ratuje nam życie, zaś gra nagradza w stylu serii "The Elder Scrolls", czyli im więcej zaklęć rzucimy, tym więcej punktów do rozdania w tej dziedzinie otrzymamy. Możemy także dobijać wroga dzięki broni miotanej, czyli sztyletów, bowiem w "Demonicon" nie uświadczymy ani jednego łuku. Po wszystkim zgarniamy już przygotowany łup, a więc tym razem mały ukłon w stronę fanów gier jRPG pokroju "Final Fantasy".

demonicon

Rozwój postaci to kolejny mocny punkt gry. Pozornie prosty, pozwala na rozwinięcie jednej z czterech głównych statystyk (jak chociażby Siła), ale każda kategoria ma swoje dwie podkategorie, rozwijane niekiedy zupełnie osobno. Co więcej, dochodzą jeszcze umiejętności jak Wiedza o świecie czy Kowalstwo, w które także inwestujemy zdobyte punkty. W trakcie eksploracji natrafimy na nowe miejsca dzięki naszej Percepcji, jak też rozbroimy pułapki czy wzmocnimy broń. Tutaj za każdą interakcję dostajemy punkty rozwoju, więc warto się rozglądać po całej mapie i zbierać każde napotkane zioła.

the dark eyethe dark eye

Niestety, grafika początkowo wydaje się średnia i potem taka opinia wcale nas już nie opuści. Modele postaci są przeciętne i brak im jakichś dodatkowych animacji, przez co wyglądają niczym kukły z wybałuszonymi oczami. Twórcy gry serwują nam za to skąpe stroje dla kobiet, ale to nie jest w stanie ukryć niedostatków wizualnych "Demonicon". Lokacje także nie mogą popisać się dużą ilością szczegółów. Chociaż gra oferuje system sektorów mapy, czyli zestawu większych aren w ramach jednej lokacji, to jednak wszędzie jest dość pusto i nawet przeciwników nie sposób dostrzec z oddali.

the dark eye

Najgorzej ma się sytuacja z ostatnimi lokacjami, które cieszą swoim monumentalizmem, jednak stanowią w zasadzie prostą bryłę pełną niepotrzebnych przestrzeni, gdzie nie czeka nas absolutnie nic. Co gorsza, biegamy po mapie w obie strony dość często, bowiem cele zadań znajdują się dość blisko siebie, lecz nie jesteśmy w stanie zebrać ich razem, by wypuszczać się na pojedyncze wyprawy w tę samą stronę.

Nie popisano się także przy projektowaniu oręża. Broni jest jak na lekarstwo, podobnie jak elementów ulepszających. Jeszcze gorzej wygląda sprawa w przypadku pancerza, bowiem najlepsze "blachy" i tak zdobędziemy w ramach zadań głównych, co zniechęca do podejmowania trudu przy już powtarzalnych wątkach pobocznych. Podobać się za to mogą animacje czarów, które przygotowano bardzo poprawnie, jak też wspominane wcześniej plansze, które w rysunkowym stylu prezentują przebieg naszych dokonań.

Osobny akapit należy poświęcić systemowi zapisu stanu gry, bo tak naprawdę ten opiera się na punktach, w których gra zachowuje nasze dokonania samodzielnie. To oznacza, że nie mamy okazji wypróbować różnych ścieżek rozwoju podczas pojedynczego przechodzenia tego tytułu. Z jednej strony skłania nas do rozsądnego rozważania opcji i teoretycznie skłania do rozpoczęcia historii więcej niż raz, lecz z drugiej mocno niepokoi, potem denerwuje i ostatecznie potrafi od gry skutecznie odrzucić. Dla mnie jest to niewątpliwie fatalne rozwiązanie, zupełnie nieprzystające do współczesnego systemu tworzenia gier RPG.

demonicon

Jak ocenić "Demonicon"? To gra o przyzwoitej fabule, która stawia na mroczniejsze klimaty niż cukierkowa do tej pory Aventuria. Na plus przemawia rozbudowany system rozwoju postaci oraz satysfakcjonująca paleta przeciwników, którzy czekają na śmierć z naszej ręki. Niestety, gra nie wygląda najlepiej, ma kiepskie animacje, pustawe mapy oraz zmusza nas do liniowego odwiedzania lokacji, przez co zbyt mało swobody pozostawiono w rękach gracza. Do tego dochodzi koszmarny system zapisu postaci, bardzo ubogi ekwipunek oraz stosunkowo krótki czas zabawy. Obecnie "Demonicon" często ląduje na różnych wyprzedażach, więc stosunek ceny do jakości wygląda wtedy naprawdę dobrze.

Plusy
  • ciekawy system rozwoju postaci
  • mroczniejsza fabuła niż w serii "Drakensang"
  • rozbudowany system walki
  • ładne animowane ekrany podsumowujące nasze wybory
  • cena
Minusy
  • bardzo przeciętna grafika
  • koszmarne animacje
  • mała ilość ekwipunku
  • pustawe mapy
  • system zapisu stanu gry
  • mała ilość zadań pobocznych
Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...