Sesja Irytka
//To nie przez ciebie. Mam poprostu teraz mniej wolnego czasu. Dziękuję za sesję. Dziś stwierdziłem, że NS to nie moja bajka. Jakoś nie mogę wczuć się w klimat. To nie Twoja wina a moja.//
Sesja Irytka
Teraz się wkurzył. Uniósł lufę shotguna i wycelował ją w twarz siedzącego mężczyzny i nacisnął spust. Następny strzał padł we własną głowę. //Niestety z pewnych względów muszę zrezygnować z sesji. Dziękuję za sesję.//
Sesja Irytka
Harry zastanawiając się nsd całą tą sytuacją bawił się spustem swojej broni. - Masz rację... Opuścił broń i spojrzał bardziej przychylnie na nieznajomego. Jego nieufność wyparowała nagle. - Jednak przyznasz że ta sytuacja jest troszeczkę dziwna nieprawdaż? Dwoje całkiem obcych sobie osób spotyka się i okazuje się że jedna z tych osób czekało na drugą. Ja jak zwykle podążam ścieżką prawości. Niszczę mutanty walczę ze złem i niegodziwośćią. Pomagam słabszym walczyć z molochem. Wspieram wiernych słowami ...
Sesja Irytka
Takiej odpowiedzi się eeidentnie nie spodziewał. Zmusił się ze wszystkich sił by nie okazać na twarzy zdziwienia, by jego oblicze pozostało nieprzeniknione i zimne. - Nie mogłeś przecież wiedzieć, że tu będę. Nikt nie mógł. Ani Biskup, ani ty, a tym bardziej ja sam. Przestań więc mnie drażnić zbędną ironią i powiedz co tu robisz. By podkreślić powagę swoich słów uniósł lufę shotguna wycelowanego w Waltera o trzy centymetry ku górze. - No, Walter. Mów. I radzę ci się pospieszyć, bo choć cierpliwość jes...
Sesja Irytka
Harry zastanawiał się usilnie co zrobić z Walterem ewidentnie lekceważącym go. Nikt, kto ma choć trochę ogłady nie czyta rozmawiając z nieznajomym. I to będąc pod lufą naładowanego i gotowego do strzału shotguna wycelowanego w tors. Ksiądz uniósł lufę ku górze by celować w głowę. Walter mógł bowiem nosić kamizelkę kuloodporną. Po chwili oświadczył. - Walter, nie martw się. Tubylcy już nikogo nie zaatakują. Spotkali dziś naszego Stwórcę. powiedz mi jednak jedno. Na kogo ty tu? do cholery czekasz? Chyba...
Sesja Irytka
-Skoro tu jesteś, to może wiesz coś o tych niezbyt przyjaźnie nastawionych zmutowanych tutejszych mieszkańcach? Spytał mając nadziejąę, iż dowie się o najbliższych naporomieniowanych miejscach, które lepiej by było omijać jak najszerszym łukiem. Harry nie miał z goła zamiaru dołączyć do wesoło harcującej zgraji zmutowanych istot. Na samą myśl o tym po jego plecach przebiegł dreszcz. - Nie zgptowali mi dzisiaj gorącego powitania, ba, zaryzykowałbym nawet teorię, że nie mieli nastroju na kawę i ploteczk...
Sesja Irytka
- Jak się nazywasz? Ja jestem Harry. Ksiądz Harry. Księżukek był spokojny, choć znaleźć człowieka w tym siedlisku mutantów było nie lada rzeczą. - mieszkasz tu? Spytał już łagodniej.
Nigdy Nie
Nigdy nie jadłem kebaba. Nigdy nie zirytowałem SirCapitana.
- 8 stron
- 1
- 2
- 3
- →
- Ostatnia »