Ucieczka z Zamku Falaise

2 minuty czytania

zwiadowcy. ucieczka z zamku falaise

Książki Johna Flanagana to pozycje, które towarzyszą mi w mojej czytelniczej karierze już od wielu lat. Spędziłem z nimi wiele przyjemnych chwil i lubię od czasu do czasu wracać do co ciekawszych momentów. Także z przyjemnością śledzę dalsze przygody aralueńskich zwiadowców i ich przyjaciół. Dlatego z wielką chęcią wziąłem się za kolejną część ich wyskoków, opatrzoną podtytułem "Ucieczka z Zamku Falaise".

Will i Maddie znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Po tym jak próba uratowania gallijskiego księcia kończy się fiaskiem, oboje stają się więźniami zbuntowanego barona Lassigny'ego. W obliczu nieciekawej sytuacji są skazani na łaskę i niełaskę nowego gospodarza, zaś sytuacja dość szybko staje się coraz bardziej ponura. W obliczu wykorzystania jako pionki w grze politycznej ich jedynym wyjściem wydaje się być nierówny pojedynek, zaś metody na wydostanie się z porwanym księciem nie widać. Ale to są królewscy zwiadowcy. Czasem pomoc zjawia się całkiem niespodziewanie, a otrzymaną misję zawsze się wykonuje.

Świat przedstawiony raczej nie zaskakuje niczym niezwykłym. W sumie to po tak wielu częściach serii jest to dość trudne, ale też nie do końca o to chodzi. Trzon wydarzeń ma miejsce w zamku zbuntowanego barona i jego okolicach w Galii. Różnice kulturalne między tym krajem a Araluenem są wyczuwalne, przy czym ich kluczowym aspektem jest polityka wewnętrzna kraju. Jest to jednak przedstawione w taki sposób, by czytelnicy z głównej grupy wiekowej nie mieli problemów ze zrozumieniem tematu.

Jeśli chodzi o ukazane postacie, to tutaj też nie można wskazać na nic zaskakującego. Zestaw głównych bohaterów jest już stary i sprawdzony. Lektura choć kilku poprzednich części da nam dobrą podstawę tego, czego można i należy się spodziewać. Interakcje między nimi w dalszym ciągu potrafią być tak pouczające, jak i zabawne. Antagoniści także nie przedstawiają sobą niczego szczególnie zaskakującego. Mają swoje ambicje i żądze, które pchają ich do działania, umieją się całkiem swobodnie poruszać w świecie, w którym przyszło im żyć i który chcą nagiąć do swojej woli, zaś pewne cechy ich charakterów sprawiają, że są mniej lub bardziej przyjaznymi postaciami. Dodatkowego posmaku zapewniają postacie poboczne. Nie pojawiają się na zbyt długo, ale dodane przez nich trzy grosze zapewniają mieszance dodatkowe nuty smakowe.

W aspekcie przesłania nie można powiedzieć zbyt wiele. Dla zwiadowców to po prostu kolejna misja. Jej wykonanie nie jest kluczowe dla bezpieczeństwa ich domu, choć ma na nie wpływ. Tym, na co warto zwrócić uwagę, są więzy przyjaźni i braterstwa, które łączą występujące postacie. To właśnie one dają im siłę i możliwości na pokonywanie kolejnych przeszkód, które pojawiają się na ich drodze.

Seria Zwiadowców towarzyszy mi już od lat. Spędziłem z nią sporo chwil, które zapewniły mi rozrywkę, smutek, jak i nieco refleksji. Sięgając po tę część miałem dobre pojęcie co do tego, czego należy się spodziewać. Po lekturze muszę powiedzieć, że pod tym kątem nie spotkało mnie rozczarowanie. Nie próbowano wymyślać koła od początku i jest to wyczuwalne, więc jeśli ktoś odbił się od tej serii wcześniej, to ta część nie przekona go do ponownej próby. Niemniej ci, którzy ciepło ją wspominają, powinni być zadowoleni. Choć motyw daje już pewne oznaki zmęczenia i nie jest to może najlepsza część serii, to nadal zapewnia dość przyjemności, by lektura zapewniała miło spędzony czas.

Dziękujemy wydawnictwu Jaguar za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...