Armada. Tom 1

2 minuty czytania

armada

Poszukiwanie inteligentnych form życia w kosmosie to nie lada wyzwanie. Chyba że posiada się zaplecze złożone z wielotysięcznej floty okrętów, które przemierzają galaktykę wzdłuż i wszerz.

Pewnego dnia statki Armady zrzeszającej różne rasy kosmitów odwiedzają układ z planetą zamieszkiwaną przez Navis. Z niewiadomego powodu obecność młodej dziewczyny na dziewiczym globie nie zostaje odkryta przez zwiadowców. Na skutek pewnych zawirowań ostatecznie dowódca oddziału poszukiwawczego trafia na jej ślad i wydaje rozkaz schwytania. Pomimo wsparcia technologicznego nie jest to takie proste – dziewczyna okazuje się waleczna, śmiała i może liczyć na pomoc lokalnej fauny. O jej zmaganiach z dowódcą opowiada pierwszy rozdział "Armady", serii goszczącej na polskim rynku od wielu lat, która doczekała się wznowienia w wydaniach zbiorczych. Pierwsze z nich zawiera oryginalne tomy "Ogień i popiół", "Kolekcjoner", "W trybach rewolucji" oraz "Talizman demonów".

Wysyłanie grupy badaczy na zamieszkałe planety, mającej na celu obserwację miejscowych istot oraz wydanie opinii o kolonizacji lub pozostawienia cywilizacji czasu na ewolucję może budzić skojarzenia z "Kwestią sumienia" Jamesa Blischa, lecz to zaledwie pozorne podobieństwo. Choć punkt wyjścia jest zbliżony, to Blisch daje prawdziwy popis w kreacji odmiennej, a jednak na wielu płaszczyznach podobnej cywilizacji i odnosi się do moralnej warstwy decyzji o włączeniu planety do unii albo pozostawienia jej samej sobie. Z kolei Jean–David Morvan stawia przede wszystkich na akcję.

armadaarmada

Navis prędko okazuje się jedyną przedstawicielką ludzkiego gatunku, w dodatku odporną na telepatyczne zdolności zwiadowców Armady. Jako taka staje się łakomym kąskiem dla rekruterów sił specjalnych i już w kolejnych częściach serii wykonuje różne misje dla przełożonych. Musi się borykać z zalotami pewnego kolekcjonera, który rozmiłował się w zdobywaniu kobiet. To całkiem niezły rozdział, choć może trochę za długi jak na nikłą złożoność intrygi. Niemniej międzygatunkowe zaloty przedstawiono tu na tyle dobrze, że bardzo szybko kończymy lekturę w poczuciu mile spędzonego czasu. Potem Navis bierze udział w rewolucji wymierzonej w brutalną tyranię na planecie zamieszkanej przez istoty znacznie przypominające ludzi. To bodaj najlepsza część albumu, mimo że scenarzysta dla odmiany nieco przekombinował w paru miejscach. Na zakończenie dziewczyna udaje się w jeszcze jedno miejsce, gdzie z kolei ma odnaleźć kilka zaginionych i bardzo istotnych ze względów politycznych istot. Poza otwierającym rozdziałem to najsłabsza opowieść składająca się na pierwszy tom zbiorczy.

W ogólnym rozrachunku "Armada" to lekka, całkiem relaksująca lektura. Morvan nie sili się na wprowadzanie wątków naukowych, natomiast obcy w jego wydaniu zachowują się baaardzo ludzko. Zamiast tego stawia na tempo wydarzeń, a protagonistka, która błyskawicznie odnajduje się pośród innych ras oraz wierchuszki Armady, jedynie ten stan rzeczy uwydatnia. Tym zaś, co – pomimo nieszczególnie udanego w moim odczuciu otwarcia i zamknięcia pierwszego albumu – sprawia, że sięgnę po dalsze historie z Navis, jest ogólny koncept przyjęty przez scenarzystę. Uczynienie jej z agentki w służbie eskadry poszukującej inteligentnych form życia i rozwiązywania wszelakich problemów na już zasiedlonych ciałach niebieskich umożliwia wysłanie jej na niemal dowolny rodzaj misji i zabawę konwencjami.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...