Gry budzące sentyment – manfret

6 minut czytania

Jestem dzieckiem rocznika 91. Doskonale pamiętam uganianie się za szmacianą piłką, spędzanie całego dnia na podwórku wisząc na trzepaku lub skacząc po garażach. Kasety VHS, piosenki disco-polo – to królowało w latach dziewięćdziesiątych. Niestety cRPG-ami zacząłem się interesować dopiero kilka lat temu, więc na tej liście spotkacie sporo gier, które z fantastyką mają niewiele wspólnego. No, ale miłej lektury.

mario, super mario bros

"Super Mario Bros" było pierwszą grą, która zapadła mi głęboko w pamięci. To przy niej spędziłem mnóstwo godzin biegając cały czas w prawą stronę ekranu zbierając po drodze grzybki, gwiazdki i dowiadując się cały czas, że moja księżniczka jest w innym zamku. Ale było w tej grze coś, co przykuwało do telewizora na wiele godzin. Miła muzyczka, która uprzyjemniała czas, denerwujące "żółwie ninja", które ciskały w nas nożami. Ta złość, gdy nie udało się przeskoczyć rozpadliny i sympatyczny hydraulik spadał w otchłań nicości. Powtarzające się plansze, praktycznie ten sam sposób na pokonanie bossa, który czekał na nas na końcu każdego "świata". A mimo to zawsze z przyjemnością odpalaliśmy tę grę, aby zanurzyć się w przygody dwóch braci. Świetna gra, zwłaszcza gdy dzieliło się z kimś kontroler. Pierwsza, w której się zakochałem i do której co jakiś czas wracam. Tym razem już nie na "Pegasusie", ale dzięki emulatorowi.

medal of honor, omaha beach

"Medal of Honor: Allied Assault" to kolejna gra, do której mam wiele sentymentu. Wcześniejsze edycje na PlayStation, "Medal of Honor" i "Medal of Honor: Underground", były udane, ale brakowało w nich czegoś, co sprawiłoby, że gra zapada na dłużej w pamięć. Nie czuło się, że jest się kimś więcej niż tylko zwykłym sołdatem, który biega po mapie i strzela do żołnierzy Wehrmachtu. Do czasu gdy Electronic Arts wydało w 2002 roku MoH:AA i gracze zagrali w jedną z misji, zatytułowaną "Plaża Omaha". To było coś. Ten moment moim zdaniem wywrócił scenę komputerową, zaczęto inaczej patrzeć na gry – dostrzeżono wreszcie ich potencjał i możliwość kreacji czegoś wielkiego oraz zachwycającego. Lądowanie na plaży w Normandii, ostrzeliwanie nas przez broniących się "Niemców", rzeź towarzyszy broni. W tym momencie gracz poczuł się jak mały trybik w tej wojennej machinie, który zginie, jeżeli wychyli się w nieodpowiednim momencie, bo szkop obsługujący CKM tylko czekał na jego błąd. Mimo ogromnego oskryptowania, ów "Medal of Honor" skradł serca graczy i wielu z sentymentem powraca do niego. Ja również.

tony hawk, screen

Sport w świecie gier od zawsze był zdominowany przez piłkę nożną. Rzucałeś hasło "sport" wśród grupki znajomych, a oni odpowiadali ci jedno: "FIFA". Gry EA Sports biły rekordy popularności i nie pozwoliły nikomu zbliżyć się do nich. Inne produkcje spod szyldu Electronic Arts: NBA, NHL czy NFL tylko potwierdzały jego hegemonię. tony hawk, konsola Ale nikt nie spodziewał się, że pewien "gracz" z hukiem wejdzie na ich podwórko i pokaże, że sport to nie tylko piłka. "Tony Hawk Pro Skater". Mało kto sądził, że jazda na desce może być świetną zabawą. Jednakże gracze pokazali, że jest to wspaniała przyjemność. Wysokie oceny sprawiły, że Activision poszło za ciosem i wydało "Tony Hawk Pro Skater 2". I świat zwariował, a my, gracze, razem z nim. Gra miała (i ma nadal) wszystko, co potrzeba, aby przyciągnąć przed telewizor: znakomita ścieżka dźwiękowa – Anthrax i Public Enemy – "Bring The Noise" czy Powerman 5000 – "When Worlds Collide", bardzo dobra grafika, ale przede wszystkim mnóstwo frajdy, którą nam dawała, gdy wykonywaliśmy te wszystkie skomplikowane triki. Wywołała ona boom na skateboarding w naszym kraju. Wielu chciało być jak Tony Hawk, Chad Muska czy Steve Caballero. Ale zanim doszliśmy do ich poziomu, musieliśmy się na czymś szkolić. Praktyka to jazda w skate parku, ale teoria? To jazda w THPS2 i podpatrywanie trików naszych idoli, aby potem móc powtórzyć sami. Z całą pewnością ta gra jest u mnie w czołówce najlepszych gier ever.

jon irenicus, bg 2

Okej, była już "platformówka", "strzelanka" i "sport". Czas na grę, która jest dla mnie najważniejsza. Nie potrafię powiedzieć, ile spędziłem przy niej godzin, dni, tygodni, miesięcy, a nawet lat. Panie i panowie: "Baldur's Gate 2". Zakochałem się w niej na zabój, ale pierwsze podejście nie było zbyt udane. Nie potrafiłem czerpać z niej radości, znaleźć czegoś, co by mi się spodobało. Nasza znajomość skończyła się tym, że szybko odstawiłem ją na półkę i zapomniałem. Prawie rok czekała, aż ponownie na nią spojrzę, czekała rok, zanim ponownie włożyłem płytkę z nią do napędu. baldur 2, screen I chyba tyle musieliśmy czekać, zanim dojrzeliśmy i zrozumieliśmy, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Moje drugie podejście do dzieła BioWare było zupełnie inne niż to pierwsze. Tym razem dałem jej szansę i zagłębiłem się w historię, którą przedstawili mi autorzy. I stwierdziłem, że ta gra jest tą jedyną, którą się spotyka i chce się być z nią na całe życie. Praktycznie nie jestem w stanie znaleźć w niej wad, jest dla mnie grą idealną. Cudowna i zapierająca dech w piersiach muzyka, świetna historia, która przykuwa do ekranu monitora na długi czas. Dodatkowo piękna grafika, ale esencją "Baldura" są moim zdaniem dialogi i osobowość towarzyszy, których werbujemy do naszej "wesołej gromady". Kto z nas nie pamięta miłośnika rzepy Jana Jansena czy lubującego się w porządnej bójce Korgana, którzy wiele zyskali dzięki perfekcyjnemu polskiemu dubbingowi? Dla mnie "Baldur's Gate 2" to numer jeden w prywatnej biblioteczce gier i z całą pewnością numer jeden na świecie. Liczba stworzonych do niego modów sprawia, że zachwyt nad tą grą nie jest przesadzony.

gta vice city, screen

"Scarface", czyli "Człowiek z blizną" to bardzo dobry film z Alem Pacino w roli głównej. I na niej wzorowali się twórcy kolejnej gry, którą darzę ogromnym sentymentem. "Grand Theft Auto III: Vice City" autorstwa Rockstar Games jest moim zdaniem arcydziełem, jeżeli chodzi o grę w stylu mafijnym. Za co uwielbiam przygody w Vice City, mieście wzorowanym na Miami z lat 80? Po pierwsze genialny soundtrack. Rockstar zawsze pieścił swoich fanów genialną ścieżką dźwiękową i w tym przypadku chyba nikogo nie zawiedli. W przygodach Tommy'ego Vercetti zamieścili chyba największe hity z czasów, kiedy królowała muzyka disco, ale i nie tylko ona. Kto z nas nie kochał jeździć po ulicach miasta i strzelać do przechodniów w rytmie takich utworów jak: "Raining Blood" w wykonaniu Slayera, "Video Killed Radio Star" zespołu Buggles, "Bille Jean" Michaela Jacksona czy "Died In Your Arms" grupy Cutting Crew. Zgodzicie się, że są to klasyki tamtej ery? Nie wolno zapomnieć też o rewelacyjnym przedstawieniu Vice City oraz o zwrotach akcji w świetnej mafijnej historii, jaką przedstawili nam ludzie z Rockstar. Postacie z gry (często parodiowały znane postacie ze świata filmów) pozostawały na bardzo długo w pamięci każdego, kto zetknął się z grą: uzależniony od narkotyków Ken Rosenberg, który jest naszym adwokatem, lub Lance Vance, pewny siebie oprych, który powoli wspina się na szczyt lokalnej mafii. Mogę wymieniać i wymieniać, za co kocham tę grę, ale najlepiej będzie, jak przekonacie się o tym sami. W Empikach często można spotkać GTA:VC po promocyjnej cenie, więc jeżeli do tej pory nie mieliście przyjemności poznać pana Vercetti, to zróbcie to teraz.

dragon age poczatek, logo

"Last but not least" na mej liście to "Dragon Age: Początek". Podchodziłem do tej gry z dużymi nadziejami, bo przecież reklamowano ją jako "duchowego spadkobiercę Baldur's Gate". Jest to jedna z niewielu gier, którą kupiłem w dniu premiery, bo po prostu nie mogłem się doczekać aż zanurzę się w świat Thedas. I szczerze mówiąc, zgadzam się z hasłem reklamowym tej gry. Ok, może to nie jest świat przedstawiony dragon age, pomiot w rzucie izometrycznym (technologia poszła do przodu przecież), ale sposób, w jaki została opisana historia, jest bardzo dobry. A to, że fabuła w DA:P jest oklepana? Pewnie, ale co z tego! Postacie jakieś takie znajome? Jasne, nawet wiadomo, na kim się wzorowali! Zwroty akcji znane z innych gier? Oczywiście! Widzieliśmy to wszystko wiele razy, ale mimo to "Dragon Age" miał w sobie to coś, co przyciągało do siebie. I powiadam wam, gra jest spoko. Nie tak spoko jak "oryginał", na którym się wzorowano, ale jest dobrze.

Aby nie było, że czytelnicy będą mnie z widłami gonili, że brak takich i takich gier – kochani, po prostu za mało miejsca, aby wszystko wymienić. Dla uspokojenia was dodam, że wiele miłych chwil spędziłem przy "Heroes of Might and Magic III", "Max Payne", "Twierdzy", "Mass Effect", "Crash Bandicoot", "Football Manager", "Star Wars: KotOR" czy też "Alan Wake". Jednak gry omówione wyżej są tymi, które uwielbiam. I tak będzie na zawsze.

Ocena użytkowników
9.17 Średnia z 3 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Och GTA: Vice City. <3 Wciąż pamiętam jazdę podczas zachodu słońca z "Oh I, I just died in your arms tonight" w radiu.
0
·
A moim ulubionym utworem w Vice City było Buggles: Video killed the radio star. I zawsze kiedy to słyszę, to myślę właśnie o tej grze. Chyba jedyna część serii, która zatrzymała mnie na dłużej.
0
·
Mario nigdy nie przykuło mej uwagi, ale myślę, że głónie dlatego, że grałem w nie u kogoś, a nie u siebie MoH:AA to była moja pierwsza gra FPS na motywach WWII tkaże "Omaha beach" wbudziła dużo moich achów i ochów Skazą na mej duszy gracza jest fakt że BG2 i DA:O nie przeszedłem (ten drugi zacząłem, ale z powodu słabego kompa nie dało się w to grać ), ale w oceanie zaległości są bliżej niż dalej w celach do zaliczenia . Vice City to też pierwsze GTA, do któego podszedłem na poważnie, a nie jak w 1-3, aby wpisać kod i wytłóc najwięcej ludzi zanim mnie mundurowi złapią Przy piosence " Video killed the radio star" mam to samo co Lio
0
·
Kurde....ja najczęściej z GTA słucham stacji V-Rock więc wspomnienia z tą grą wiążą się jak słyszę Raining Blood Slayera

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...