-= o pogodzie =-

1.) Udział w temacie jest dobrowolny - nikt nie zmusza Was do pisania czy czytania jego treści.
2.) Luźny charakter tematu nie zwalnia Was od myślenia co i o czym piszecie. Dyskusja może roztaczać się szeroko, dopuszczalne są dygresje i nawiązania, ale temat nie może stać się śmietniskiem.
3.) Wypowiedzi mają być przemyślane, skomponowane wedle triady wstęp-rozwinięcie-zakończenie, z zachowaniem zasad logiki, gramatyki i ortografii. Wypowiedzi jednozdaniowe będą kasowane.
4.) Mile widziane popisy sztuki oratorskiej, pod warunkiem, iż forma nie będzie przerastać treści.
5.) W zakresie tego tematu pełnie władzy sprawują kolegialnie wszyscy dysputanci. W razie sporów moderator może zarządzić głosowanie-ankietę dla rozstrzygnięcia kwestii. Poza tym przypadkiem moderator stanowi "ultima instantia".
6.) Wiadomości wysyłane w zakresie powyższego tematu są wyłączone z wszelkich rang, rankingów, klasyfikacji punktowych. Nikt nie ma prawa domagać się jakichkolwiek przywilejów w zamian za uczestnictwo w dyskusji.
I w ten o to sposób narodził się off-topic. Prośby, groźby, nalegania, apele i protesty, aż wreszcie doczekaliśmy się. Temat jest jeszcze młody, skromny i niewielki ale pokładam głęboką nadzieję w jego świetlaną przyszłość, czy me nadzieje nie okażą się przy tym płonne, czas pokaże. Podziękowania należą się niewątpliwie Nazinie, który zezwolił na narodziny tegoż tematu jak i wszystkim, którzy w ten czy inny sposób przyłożyli doń swą rękę.

Jak wiadomo początki zawsze są trudne, zastanawiałem się jakaż to kwestia jest wystarczająco godna i interesująca, aby na początek zostać poruszoną na tych łamach. Niestety niczego ciekawego nie potrafiłem wymyślić, lecz jak to czasem bywa swą pomoc okazała opatrzność lub po prostu zwykły przypadek, a przyjął on postać ola. Gdy przeczytałem w ShoutBox'ie o tym, iż rozmowa na temat wiary może obrażać uczucia religijne to nad moją głową zabłysnęła żaróweczka, a nad nią pojawiły się dwa słowa „Poprawność polityczna”. Jest to dziś termin równie często spotykany co złodziej w sejmie, tak przynajmniej głoszą stereotypy. I stąd moje pytanie do was, co o tym sądzicie? Bo powiem, że ja mam już dość, gdzie się człowiek nie ruszy to natknie się zaraz na paradę gejów, wegetarjanina, lesbijek, zielonych, albo innych którzy chcą zademonstrować swoją odmienność. Jeżeli włączę telewizor i będę chciał obejrzeć mecz to w składzie drużyny francuskiej zobaczę ośmiu czarnoskórych (nie mogę napisać „czarnych” bo jest to termin o zabarwieniu pejoratywnym), nie żeby mi oni jakoś szczególnie przeszkadzali, lecz przyznam się szczerze, że gdy słyszę słowo Francuz to o dziwo przed oczyma nie ukazuje mi się wizja „człowieka takiego samego jak my wszyscy tylko o ciemniejszym zabarwieniu skóry”. Ktoś wpadł nawet na pomysł, że nie można mówić „Czarnoksiężnik” bo jest to przejaw rasizmu, należy używać zwrotu „Afroksiężnik” Jeżeli na ulicy powiem do nieznajomej, że pięknie wygląda, to może się zdarzyć, iż wyjdę na szowinistyczną świnie, która uważa, że kobieta służy tylko do zaspokajania fizycznych potrzeb mężczyzny. Niedługo nie będzie można powiedzieć nawet „terrorysta”, bo przecież są oni takimi samymi ludźmi jak my wszyscy, może zostanie wprowadzony termin „głęboko wierząca osoba rozpatrująca konflikty religijne w sposób pokojowy inaczej”? A może pociągnijmy to dalej? Miast „mordercy” będzie „osoba o nie humanitarnym podejściu do życia ludzkiego”, „gwałciciela” zastąpi nam „mężczyzna nie potrafiący pogodzić się z kobiecą asertywnością”, a na miejsce „mafiosa” wstawimy „niezależnego przedsiębiorcę korzystającego podczas pracy ze środków cechujących się wątpliwą zgodnością z prawem”. Przykłady są może odrobinę przekoloryzowane, niemniej jednak uważam, iż poprawność polityczna zaczyna zmieniać się w jakieś dziwne wynaturzenie, a cel jaki był przed nią stawiany, zagubił się gdzieś po drodze.
Najwyższy kapłan po trzykroć błogosławionego Sleanesh'a, Wielki Arcymistrz MROCZNEJ Magyi po¶cielowej, Arcymistrz zakonu miło¶ników raka płuc, Mistrz gry, Czeladnik cechu piwożłopów, dla relaksu pod±żaj±cy via Egri Brikaver, oraz CZŁONEK Towarzystwa Macierzy Ziemi Cieszyńskiej.
I co zatkało Seraphima (sorki :])?! Haa?!
wogóle mi się jednak wydaje że był już taki temat o pogodzie i nieźle się właściwie przyjął...
To pay the price of being hell bound...
Zaczynałem już tracić wszelką wiarę, a tu proszę takie zaskoczenie pojawił się jednak Temat "o pogodzie" :-)
Masz rację olaboss, temat taki już był i cieszył sie pewnym powodzeniem, spądzając jednocześnie sen z powiek niektórym osobom. Jego koniec nadszedł wraz z nowym rokiem. Ciekawy byłby powrót do dyskusji toczonej drzewiej na jegho łamach.
Co do poprawności politycznej to jest to temat prawie tak obszerny jak dyskusja o kobietach i zgadzam się w tej kwestii z Vantess'em. Niestety nie moge poszerzyć mojej wypowiedzi o jakieś sensowne argumenty "za" ponieważ nie mam pieniędzy i muszę już iść.
Witam, piekne Panie, cni Panowie!
Nim pochyle sie nad wypowiedzia Vantessa, pozwole sobie pogratulowac wszystkim uczestnikom poprzedniej dyskusji pod tematem "O pogodzie" lub "Co tam komu w duszy gra" (tu uklon w strone sir Hawkwooda). Mialem okazje zapoznac sie z dorobkiem "poprzedniego pokolenia" dysputantow, ktore jednak narodzilo sie od nowa. Marze o tym, aby udalo nam sie rowniez wskrzesic bogactwo dygrasji, nawiazan, przeskokow z tematu na temat. To wlasnie bowiem najbardziej pociagajace rzeczy we wszechswiecie - zmiennosc i roznorodnosc (niekoniecznie naraz). Podziekowania dla Naziny i wszystkich sygnotariuszy apelu.

Czy "rozmowa na temat wiary może obrażać uczucia religijne"? Z pewnoscia moze. Ale czy kazda, i czy bedzie wtedy ja mozna nazwac rozmowa? A moze nie chodzi tu o rozmowy jako calosc, a o okreslone twierdzenia wypowiadane podczas takich dysput? Pozwole sobie zauwazyc, ze rozpatrujac sprawe z czysto logicznego punktu widzenia, biorac za punkt odniesienia zdanie "Niektore twierdzenia na temat wiary moga obrazac uczucia religijne" powinnismy sobie zadac rowniez pytanie: "Czym wlasciwie sa 'uczucia religijne'?", "Czy wypowiadanie twierdzen jest rownoznaczne z rozmowa?", "Co maja wspolnego uczucia (emocje) z rozmowa - sposobem przekazywania informacji (wiedza)?, "Czy kazda rozmowa obrazajaca uczucia religijne jest rozmowa na temat wiary?". Otoz, jak wszystko na tym swiecie, odpowiedz na to pytanie zalezy od zbyt wielu czynnikow, aby mozna ja bylo generalizowac.

Cytat

„Poprawność polityczna”. Jest to dziś termin równie często spotykany co złodziej w sejmie
To jak rozumiem typowy przyklad braku poprawnosci politycznej, a wlasciwie dyplomatycznej. Taki gruby nietakt. Wypowiadanie takich twierdzen nie zmieni faktow, o ktorych traktuja - sa zatem bezproduktywne.

Cytat

...gdzie się człowiek nie ruszy to natknie się zaraz na paradę gejów, wegetarjanina, lesbijek, zielonych, albo innych którzy chcą zademonstrować swoją odmienność...
Tak, Vantessie, ale cyz to nie piekne - zmiennosc i roznorodnosc? Znajduje to nawet wyraz w dewizie Unii Europejskiej - "In pluribus, unum" (Zjednoczeni w Roznorodnosci). Oczywiscie rozumiem, ze to nie roznorodnosc Cie drazni, a nadmierna chec jej podkreslenia i oswiadczenie tego wszystkim dookola, nawet tym, ktorzy woleliby nie wiedziec. Coz, nie sposob sie nie zgodzic - wolnosc czlowieka konczy sie tam, gdzie zaczyna sie wolnosc blizniego. Jednak z drugiej strony, czy wolno nam wszystkich mierzyc jedna miarka? Zagadnienie zbyt skomplikowane. Nie uwazam w kazdym razie, ze to cos zlego byc "innym" - sami wszak jestesmy "odmienni", jako fani RPG. Nie uwazam, ze osmiu czarnoskorych pilkarzy w druzynie Francji to jakis problem. Rownie nie fair jest fakt, ze co piaty czlowiek to Chinczyk.
Wymyslanie szablonowych wyrazen na ludzi charakteryzujacych sie okreslonymi cechami jest wlasnie (paradoksalnie) przejawem "niepoprawnosci politycznej" i przyczynia sie do podwazenia podstawowej idei, jaka przyswieca temu zjawisku. Co do mordercow i gwalcicieli nie bede sie wypowiadal. Zwlaszcze, ze popelniles kardynalny blad w odniesieniu do tych ostatnich! Okreslenie ich jako „mężczyzn nie potrafiących pogodzić się z kobiecą asertywnością po pierwsze nie odnosi sie tak naprawde do istoty zjawiska, a po drugie dlaczego "mezczyzn". Jak rozumiem, uwazasz ze kobiety sa z zakresu tego wylaczone? I nie uchylaj sie tu konstrukcja gramatyczna, ze "gwalciciel" to nie "gwalcicielka".

Cytat

...poprawność polityczna zaczyna zmieniać się w jakieś dziwne wynaturzenie, a cel jaki był przed nią stawiany, zagubił się gdzieś po drodze
Wypada w tym miejscu tylko smutno pokiwac glowa. Jest to wynikiem wlasnie pewnego mechanicznego stosowania schematow, ktorych celu i zakresu sie nie rozumie. Czy jednak powinnismy w zwiazku z tym sprzeciwiac sie "poprawnosci politycznej", czy tez wcielac w czyn zrozumienie i otwartosc wobec drugiej osoby? Czekam na Wasze propozycje.
--------------------
P.S.: Odnoszac sie do wypowiedzi Orkista - wepchnal sie w kolejkie, kiedy tworzylem ten przydlugawy wywod - tak to juz jest z naszymi wyborami... Ostatecznie wszystko sprowadza sie do pieniedzy.
"...Kto za sprawa stoi - niechaj kule kladzie,
Kto przeciwko sprawie - niechaj grosz polozy...
...Nie mam grosza przy duszy, a wiec kule klade..."
..................................CETERVM CENSEO CARTHAGINEM DELENDAM ESSE
Nareszcie się coś zaczęło dziać, w takim razie czas na obronę swych poglądów

Jeżeli chodzi o słowa dotyczące powiązań złodziejstwa i sejmu, to muszę się zgodzić, iż jest to bezproduktywne oraz biegunowo odległe od kanonów dyplomacji jak i poprawności politycznej. Proszę jednak zwrócić uwagę, iż po przecinku zaznaczyłem, że taki jest stereotyp. Ja nie twierdzę, że w ten właśnie sposób przedstawia się stan faktyczny, lecz użyłem tego przykładu jedynie na potrzeby porównania. Nasza rzeczywistość polityczna przedstawia się niestety w ten sposób, iż społeczne zaufanie do polityków topnieje w zastraszającym tempie. I choć sytuacja w której największym poparciem jako ewentualny kandydat (kandydatka) do fotela prezydenckiego cieszy się: kardiochirurg, dziennikarz oraz pierwsza dama wydaje się być co najmniej dziwna, to niestety właśnie w ten sposób przedstawiają się fakty.

Przejdźmy dalej, cieszę się, że zwróciłeś uwagę na fakt, iż to nie odmienność, a jej nachalne prezentowanie, budzi we mnie niesmak. Rozumiem, że każdy z nas jest inny i na swój sposób odstaje od utartych schematycznych standardów społecznych. I dobrze, że tak właśnie jest, sytuacja w której wszyscy bylibyśmy jednakowi jest na szczęście nie możliwa, a gdyby jednak kiedyś stała się faktem to nasze położenie, jako ludzkości byłoby godne pożałowania. Lecz nadmierne epatowanie swoją odmiennością oraz wykrzykiwanie całemu światu: „Jestem inny niż wy!”, zdaje mi się być przerostem formy nad treścią. Rozumiem walkę o brak dyskryminacji własnej odmienności, jednak bez przesady. Kiedyś wraz ze znajomym doszliśmy nawet do wniosku, że można by było w ramach zachowania równowagi zrobić „paradę normalnych” Pomysł jednak upadł, ponieważ wyrażaliśmy wątpliwości, aby komukolwiek, wliczając w to nas samych, chciało się stać na ulicy i pokazywać wszem i wobec, że nie czujemy powołania do epatowania swoją odmiennością. Choć w dalszym ciągu uważam, że idea manifestacji sprzeciwiającej się takim praktykom jest na swój sposób szalenie zabawna Powoli zaczyna dochodzić do tego, że bycie normalnym (czyli w mało widoczny sposób odstającym od społeczeństwa ) jest źle widziane. Ponoć jakiś czas temu w pewnych kręgach panowała moda na homoseksualizm, lecz teraz jest to już za mało, więc jeżeli ktoś jest „tylko” homoseksualistą to znaczy, że tak naprawdę jest nudny i typowy. I właśnie coś takiego mnie przeraża.

Jeżeli chodzi o Francuską reprezentację to mówiąc szczerze ten fakt mi nie przeszkadza, zresztą i tak nigdy nie byłem zagorzałym fanem „kopanej”. W tym wypadku problem jest nieco innej natury i odrobinę wykracza poza temat, czym na szczęście nie musimy się martwić Zastanawiałem się tylko, ilu z tych graczy jest naprawdę francuzami, a ilu zostało wcielonych do drużyny tylko ze względu na swoje umiejętności. Ale jak już wspomniałem ten przykład był źle dobrany i nie dotyczy poruszanej przez nas kwestii.

Co do pomyłki związanej z gwałcicielem muszę się przyznać, wybacz, że pominąłem w nim płeć piękną. Choć w tego typu „działalności” kobiety stanowią zdecydowaną mniejszość, to metody z jakich korzystają jeżą włos na głowie.

Zaś co do twego pytania to powiem, że w mojej opinii poprawność polityczna zasługuje na wsparcie, ale należy pamiętać, aby nie zagubić w tym wszystkim rozsądku. Pesymistycznie dodam, że chyba już go gdzieś po drodze straciliśmy...
Najwyższy kapłan po trzykroć błogosławionego Sleanesh'a, Wielki Arcymistrz MROCZNEJ Magyi po¶cielowej, Arcymistrz zakonu miło¶ników raka płuc, Mistrz gry, Czeladnik cechu piwożłopów, dla relaksu pod±żaj±cy via Egri Brikaver, oraz CZŁONEK Towarzystwa Macierzy Ziemi Cieszyńskiej.
Hmmm..., a zatem powstał dawno oczekiwany i utęskniony temat... Zaprawdę zatrzęsła się ziemia i huknęły trąby z czterech stron świata i stał się wielki płacz i zgrzytanie zębów :wink: . Co do "political correctness" - nie popadajmy z drugiej strony w przesadę. Czyż świat nie byłby mniej barwny i ciekawszy bez różnorodności i odmienności? Ludzie są niepowtarzalni i tego nic nie zmieni. Jedyne niebezpieczeństwo jakie tu widzę to administracyjna ingerencja w kwestie typu: preferencje seksualne, płeć, kolor skóry itd. Nie przeszkadzają mi parady rozmaite (choć też nie popadajmy w przesadę - byłem raz na Love Parade w Berlinie nawet, hehe..), ale przeszkadzają już mi parytety płciowe jakie funkcjonują w pewnych państwach europejskich podczas kształtowania reprezentacji parlamentarnych (co nie ma nic wspólnego z demokracją i parlamentaryzmem). Przeszkadza mi nieco oficjalne narzucanie akceptacji wymienianych przez szanownych kolegów odmienności (mi to może nie przeszkadzać, ale komuś innemu jak najbardziej i to jego prywatna sprawa). Przeszkadza mi zatem ingerencja instytucji państwowych, a raczej promowanie, bądź też popieranie tego typu postaw, co jest już rzeczą niebezpieczną. Na szczęście w naszym kraju nie doszło jeszcze do przeginania w tą właśnie stronę, co nie znaczy, że kiedyś nie nastąpi... , ale taka polityka święci nadal sukcesy w wielu miejscach świata.
Co do reprezentacji Francji..., byłem w Paryżu w Dzielnicy Łacińskiej - ujrzenie tam białego człowieka graniczy z cudem. Sklepy, taksówki, punkty obsługi, restauracje, dosłownie wszystkie miejsca pracy (i miejsca na ławkach) są opanowane przez ludzi o zdecydowanie ciemniejszym kolorze skóry niż nasza. Przyznaję - może to być lekkim szokiem (dla mnie było...), ale z drugiej strony - czy są to skutki najazdu? Inwazji? Za największy problem uważam osobiści wieczny problem z asymilacją tych ludzi w danym państwie i kulturze jaka w nim przeważa. Mało budujące jest tworzenie się "państw w państwach", "miast w miastach", odrębnych dzielnic, gdzie mało kto zna język urzędowy kraju, w którym mieszka. Zwróćcie uwagę, że w takich właśnie środowiskach największe sukcesy osiągali werbownicy Al - Kaidy. Tylko jak rozwiązać ten problem?
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Temat rozwija sie pieknie. Nie gorzej, niz inne na forum. Niesie ze soba rowniez ciekawe (kto wie, moze nawet czasami ciekawsze) tresci. Dzieki niemu wszyscy sie rozwijamy i uczymy sluchac innych. Tej ostatniej umiejetnosci bardzo ostatnio brakuje niektorym decydentom... Stad wspomniany przez sir Hawkwooda biblijny "placz i zgrzytanie zebow" przy jego narodzinach (narodzinach tematu, nie Hawkwooda). Byly one dlugie i bolesne, ale udalo sie.
Wracajac do glownego nurtu dysputy - poprawnosci politycznej - to nalezy chyba stwierdzic, ze mamy jasnosc odnosnie prezentowanych stanowisk. Wydaja sie one byc zasadniczo zbiezne, ale inaczej rozlozone zostaly w kazdym z nich akcenta. Pozwole sobie zatem podjac polemike z niektorymi pogladami, gdyz wciaz zywe we mnie jest przekonanie, iz "diabel tkwi w szczegolach".

Cytat

Czyż świat nie byłby mniej barwny i ciekawszy bez różnorodności i odmienności? Ludzie są niepowtarzalni i tego nic nie zmieni.
Sir Hawkwoodzie, wydaje mi sie, ze te dwa zdania przecza sobie wzajemnie. To wlasnie niepowtarzalnosc istoty ludzkiej, kazdej z osobna, jest zrodlem roznorodnosci. Czy swiat bylby bez mniej ciekawy? Nie bylby tym samym "kosmosem" z pewnoscia. Zwazywszy zas, ze swiat w ktorym zyjemy, jest najlepszym z mozliwych - nie sadze, aby mozna go bylo w jakikolwiek sposob (niestety) poprawic.
Administracyjna ingerencja w wymienione przez Ciebie kwestie istotnie bylaby niebezpieczna. Tyle tylko, ze w moim przekonaniu nie grozi nam ona jeszcze. Jak bowiem mozna ustawowo wplywac na "...preferencje seksualne, plec, kolor skory..."? Pozwole sobie zacytowac wypowiedz pani docent T. Dukiet-Nagorskiej, ktora wywarla wielki wplyw na rozumienie przeze mnie otaczajacej rzeczywistosci: "Prawo jest jednym z najbardziej topornych instrumentow inzynierii spolecznej...". Oczywiscie jest wielu, ktorzy uwazaja, ze przepisy prawa sa recepta na kazde zlo. To jest wlasnie niezrozumienie znaczenia legislacji.
Co do "Love Parade" to musze przyznac, ze chyle czola - ja nie wytrzymalbym nawet 12 minut, tak wiec pod tym wzgledem jestem znacznie mniej tolerancyjny od Ciebie. Co nie znaczy, ze mam tym samym cokolwiek przeciwko takim imprezom o takim charakterze. Kazdy ma prawo do wolnego wyboru.
Musze sie rowniez zgodzic w kwestii parytetow plciowych. Niewiele maja one wspolnego ze sprawiedliwoscia, aczkolwiek bycmoze niektorzy zdziwiliby sie, jak roznie mozna sprawiedliwosc rozumiec i definiowac. Sa raczej przejawem forsowania doraznych (co nie znaczy, ze nieslusznych) interesow feministek, ktore przy uzyciu prostych (prostackich) rozwiazan staraja sie "wyprostowac" rzeczywistosc. Natomiast slyszalem onegdaj w "Trojce" (PR 3) rozmowe dotyczaca uprawnien kobiet w prawie pracy, w tym i na temat poruszony przez Ciebie Hawkwoodzie (w dziale "Kobiety") - urlopow macierzynskich. Otoz przysluguja one obecnie zarowno mezczyznie i kobiecie. W prawodawstwie skandynawskim uczyniono jednak krok dalej. Urlopy macierzynskie obojga rodzicow sa obowiazkowe. Ze to niesluszne? Ze to administracyjne wplywanie na zycie prywatne? Ograniczanie praw mezczyzn? Otoz nie - to po prostu wytracenie z reki pracodawcy nieoficjalnego (bo niedozwolonego) argumentu przeciwko zatrudnianiu kobiet - "A co jak pojdzie Pani na macierzynski?". Nie ma tego problemu - bez wzgledu na plec pracownika, pracodawca musi sie liczyc z taka sytuacja. To moim zdaniem przyklad dosc przemyslanej regulacji, ktora wspiera rownouprawnienie, jednoczesnie nikogo nie krzywdzac.
Przeszkadza Ci "popieranie postaw akceptujacych"? Alez to rodzaj wychowania. "Takie beda Rzeczpospolite, jakie ich mlodziezy chowanie...". Niebezpieczne jest nie promowanie, popieranie, lecz zmuszanie - choc przyznam, ze czesto zdarzaja sie zakusy na zatercie granic pomiedzy tymi dwoma zakresami.
Pozwole sobie poza tym zwrocic uwage, ze ksztaltowanie pewnych postaw moze byc (choc pewnie wydaje sie to teraz niepojete) kiedys pozyteczne, albo nawet konieczne. Powolam sie w tym miejscu na francuski komiks "La guerre éternelle" ("Wieczna Wojna"), kiedy to w dalekiej przyszlosci problem przeludnienia Ziemi jest najpowazniejszym zagrozeniem dla istnienia gatunku. Przeciwdziala sie temu w rozny sposob - miedzy innymi przez ksztaltowanie postaw homoseksualnych, jako nie grozacych powstaniem potomstwa. To oczywiscie fantazja. Wiemy obecnie, ze orientacja seksualna nie mozna dowolnie manipulowac. Natura nie da sie oszukac. Mozna jedynie wzbudzac to co w czlowieku tkwie gleboko, moze czasem nie do konca uswiadomione. To jednak przyklad na to, ze spoleczne normy sa tylko wytworem cywilizacji w ktorej zyjemy. Powinnismy zatem brac z nich tylko to, co pozwoli nam rozwijac sie nadal. Zreszta tak robimy - ciagle ewoluujemy, czy tego chcemy czy nie...
Zatem i "polityczna poprawnosc" jest jakas odnoga ewolucyjna. Sadzac jednak po tym jak sie rozwija, to raczej "slepe ogniwo". Z drugiej jednak strony, czlowiekowi rozumnemu bez klow zebow i futra, zaden kosmiczny zoolog wielkich szans tez by nie dawal.

Cytat

Za największy problem uważam osobiści wieczny problem z asymilacją tych ludzi w danym państwie i kulturze jaka w nim przeważa. Mało budujące jest tworzenie się "państw w państwach", "miast w miastach", odrębnych dzielnic, gdzie mało kto zna język urzędowy kraju, w którym mieszka...
Calkowicie sie zgadzam. Trudno polemizowac z tym argumentem. Mozna tylko probowac szukac sposobow na przeciwdzialanie tworzeniu sie takich gett. Miedzy innymi przez zwalczanie przyczyn ich powstawanie - a sa nimi m.in. ksenofobia, a wiec brak "umilowania do obcego".
Koncze ten przydlugi wywod - wybaczcie bledy i niescislosci. Chetnie uzupelnie, ale niekoniecznie teraz (jest 23:51). Pozdrawiam i dobranoc...
..................................CETERVM CENSEO CARTHAGINEM DELENDAM ESSE
Witam wszystkich.
Widzę, że większość z zainteresowanych zadomowiła się już w temacie. Nie ukrywam... cieszy mnie to ogromnie :]

Cytat

Zaczynałem już tracić wszelką wiarę

Też miałem podobne odczucia, no ale w końcu nie ma to jak się miło zaskoczyć :] Chciałbym podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się w jakikolwiek sposób do powstania tego tematu.
Wracając jednak do niego to:

Cytat

gdzie się człowiek nie ruszy to natknie się zaraz na paradę gejów, wegetarjanina, lesbijek, zielonych

Mi osobiście oni nie przeszkadzają, jeśli tylko utrzymują dystans od mojej skromnej osoby. Jestem na swój sposób tolerancyjny aleee... nic poza tym. Jeśli chcą demonstrować swoją odmienność proszę bardzo ja im na pewno nie będę w tym przeszkadzał :]

Cytat

Powolam sie w tym miejscu na francuski komiks "La guerre éternelle" ("Wieczna Wojna"), kiedy to w dalekiej przyszlosci problem przeludnienia Ziemi jest najpowazniejszym zagrozeniem dla istnienia gatunku. Przeciwdziala sie temu w rozny sposob - miedzy innymi przez ksztaltowanie postaw homoseksualnych, jako  nie grozacych powstaniem potomstwa.


Oczywiście, że fantazja, ale niebezpieczna wydaje mi się sytuacja przyznawania dodatkowych, właściwie niekonstytucyjnych praw mniejszościom seksualnym tylko z racji tego, że tymi mniejszościami są. W tym jedynie upatruję zagrożenie dla porządku publicznego i w ogóle dla demokracji. Na razie - nic takiego nam na szczęście nie grozi, ale lepiej dmuchać na zimne, a wkażdym razie zdawać sobie sprawę z bezsensowności wprowadzenia takich regulacji. Co do komiksu..., heh, mam go nawet pod ręką, ale chyba masz jakiś przekład inny albo co.... . Powstał on na podstawie nowelki Joe Haldemana ""The forever war" z 1975 r., a później Haldeman wraz z belgijskim komiksiarzem Marvano zaadaptowali tekst na rynek europejski pod swojskim tytułem: "De Eeuwige Oorlog".

[ Dodano: Pon 24 Sty, 2005 ]

Cytat

Urlopy macierzynskie obojga rodzicow sa obowiazkowe. Ze to niesluszne? Ze to administracyjne wplywanie na zycie prywatne? Ograniczanie praw mezczyzn? Otoz nie - to po prostu wytracenie z reki pracodawcy nieoficjalnego (bo niedozwolonego) argumentu przeciwko zatrudnianiu kobiet


No tak, ale to jest specyfika państw skandynawskich - pełnych przywilejów socjalnych (jeszcze ich na to stać...). Poza tym nie sądzę, że w Skandynawii prawa pracownicze są łamane choćby w zbliżonym stopniu jak w Polsce. Nie wierzę, że jakikolwiek pracodawca odważyłby się zwolnić tam kobietę z racji tego, że jest w ciąży, bądź też wybiera się na urlop macierzyński. Bardzo mało prawdopodobne...
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Wybaczcie, dzis wyjatkowo krociutko. Zamieszcze tylko wytlumaczenie z niescislosci.

Cytat

Co do komiksu..., heh, mam go nawet pod ręką, ale chyba masz jakiś przekład inny albo co.... . Powstał on na podstawie nowelki Joe Haldemana ""The forever war" z 1975 r., a później Haldeman wraz z belgijskim komiksiarzem Marvano zaadaptowali tekst na rynek europejski pod swojskim tytułem: "De Eeuwige Oorlog".
Jak zwykle masz racje
Podziwiam Twoje rozeznanie we wszelkim temacie, sir Hawkwoodzie. Oczywiscie Haldeman, weteran Wojny w Wietnamie... Niestety nie czytalem tej obsypanej nagrodami powiesci, ale przyrzekam - nadrobie zaleglosci. (Tak samo jak we "Wiecznej wolnosci" i "Wiecznym pokoju").
Co do "De Eeuwige Oorlog" to brzmi to jak jezyk holenderski. Skoro "komiksiarz" (Mark Van Oppen, Marvano) - byl Belgiem, to w gre wchodza francuski albo flamandzki...
:idea:...co sprawdzilem.
Ergo obaj mamy racje - ty mowisz o wydaniu flamandzkim(1), ja o francuskim.
(I niech ktos powie, ze dyskusje w temacie -=o pogodzie=- nie ksztalca!)
Zatem oba wydania sa rownie "autentyczne", choc nie jest rowniez wykluczone, ze pierwsze wydanie komiksu ukazalo sie w jezyku flamandzkim. Opieralem sie jedynie na informacjach z przedruku, ktory ukazal sie w Polsce:
Wieczna wojna - 1-3
Scenariusz: Joe Haldeman, Rysunek: Marvano, Kolor: Brunon Marchand
Rok wydania oryginalnego: 1988/1989
Tytuł oryginalny: La Guerre éternelle: Soldat Mandella 2010/2020, Lieutenant Mandella 2020/2203, Major Mandella 2203/3177.
Wydawca oryginalny: Dupuis, Liczba stron: 46, Format: A4+, Druk: kolor.
(na podstawie http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/wieczna_wojna/, podobnie: http://pagesperso.lap.../sommaire.html[/url]
Pozdrawiam
-------------------
(1) - "...Język niderlandzki (...) w wyniku podziału Niderlandów na Holandię i Belgię podzielił się na język flamandzki i holenderski, które są jednak bardzo często uznawane za jeden język..." http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_niderlandzki
..................................CETERVM CENSEO CARTHAGINEM DELENDAM ESSE

Cytat

(I niech ktos powie, ze dyskusje w temacie -=o pogodzie=- nie ksztalca!)


Oj kształcą, kształcą! A ponieważ zdaje mi się, że wyczerpaliśmy już kwestie mniejszości etnicznych, seksualnych, tudzież ich statusu prawnego w dzisiejszej rzeczywistości (tak mi się wydaje, ale kto wie...), może zajmiemy się z kolei komiksami i naszą ich percepcją? Przyznam się, że przyczepiłem się do Ankai o "francuski" komiks "Wieczna Wojna" tylko i wyłącznie z powodu nieco nieprecyzyjnego stwierdzenia: "francuski" komiks. Dlaczego? Otóż francuska szkoła kreski i scenariusza to jedna z bardziej szanowanych i docenianych na świecie szkół. Niech się schowają głeboko wszelkiego rodzaju Marvel Comics i inne odpustowe grafiki... W przypadku "Wiecznej Wojny" mamy do czynienia ze zgrabnym połączeniem amerykańskiego scenariusza z belgijską kreską i stąd moje zastrzeżenia. Cóż, swego czasu (ach, kiedyż to było, kiedyż...) żywo interesowałem się komiksem europejskim i polskim. Zachwycały mnie dzieła typu: Funky Koval Polcha (nie licząc ostatniej części) i oczywiście "Yans" Rosińskiego (autora genialnego i niepowtarzalnego Thorgala, którego fizjonomię możemy sobie obejrzeć w avku Jakóba). Na tym się właśnie wychowałem :wink: . Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu głównym wyznacznikiem trendów komiksowych w Polsce była "Fantastyka", która wydawała cyklicznie swój komiksowy dodatek. Wszystko co najlepsze w Polsce i Europie pojawiało się właśnie tam (również "Rork" Andreasa). Swego czasu i nasz kochany kraj miał ogromny potencjał, a raczej wybitnych twórców komiksowych: Wróblewski, Christa, Baranowski... Dziś niestety zalewa nas przeważnie chłam okrutny, komiksy są drogie jak złoto, a jedynym pocieszeniem są tylko niezależni twórcy...

[ Dodano: Pon 24 Sty, 2005 ]

Cytat

Jak zwykle masz racje


Mmmm..., jeden gość też miał zawsze rację ("Duce il sempre razione"), a potem go powiesili do góry nogami :lol: .
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Nowy temat nader mi odpowiada:) Jednak muszę stanąć w obronie komiksu amerykańskiego, oczywiście nie chcę niczego odbierać twórczości francuskiej, jednak wydaje mi się Hawkwood'aie, że twoje podejście do komiksów rysowanych za wielką wodą jest odrobinę lekceważące. Dlatego pozwolę sobie przypomnieć takie dzieła jak: „Sandman” (Jedyny komiks jaki otrzymał nagrodę Hugo) „Kaznodzieja”, „100 Naboi” lub „Transmetropolitan”, choć jest to jedynie wierzchołek góry lodowej. Faktem jest, że większość najlepszych amerykańskich komiksów została stworzona przy współpracy z autorami angielskim, jak choćby Neil Gaiman, jednak amerykanie naprawdę mają się czym pochwalić jeżeli chodzi o tą płaszczyznę. Wydaje mi się, że za bardzo utożsamiasz twórczość amerykańską z wszelkiej maści super bohaterami. Zaś co do stanu rynku komiksowego w Polsce to rzeczywiście jest ciężko, przeciętny album kosztuje 25 zł co nie jest sumą małą, jednak tendencje wydają się być pozytywne. To już nie są czasy Tm-semic gdy z komiksów można było kupić tylko Batman'a i Superman'a. Nareszcie na naszym rynku można nabyć dobre komiksy i to nie tylko te pochodzenia francuskiego.
Najwyższy kapłan po trzykroć błogosławionego Sleanesh'a, Wielki Arcymistrz MROCZNEJ Magyi po¶cielowej, Arcymistrz zakonu miło¶ników raka płuc, Mistrz gry, Czeladnik cechu piwożłopów, dla relaksu pod±żaj±cy via Egri Brikaver, oraz CZŁONEK Towarzystwa Macierzy Ziemi Cieszyńskiej.
Nie, Vantesie. Hawkwoodowie chodzi o cos innego. I doskonale (jak zwykle) mnie wyczul z "francuskim komiksem". Moj blad - faktycznie "La Guerre eternelle" nie jest francuskim komiksem, w znaczeniu w jakim uzylem tego slowa. Scenariusz/tekst jest francuski, a raczej francuskojezyczny, ale "szkola", tworczosc belgijska (choc doskonala i jest to jeden z najlepszych komiksow jaki czytalem: "Jak sie masz polamana lalko...").
Komiks francuski to wlasciwie osobny rodzaj sztuki. Nie wiem o tym zbyt wiele, ale mialem kumpele - znawczynie tematu. Dosc powiedziec, ze Francja jest kolebka (IMHO) komiksu artystycznego. Wielkie FNAC'i ("fnaki"), czyli cos na ksztalt supermarketu zawalonego komiksami w twardej, "ksiazkowej" oprawie, znam wylacznie z opowiadan. Oczywiscie nie chce tu indoktrynowac wszystkich, ze tylko francuskie komiksy sa artystyczne, a wszelkie inne kunsztu pozbawione. Faktem jednak jest, ze we Francji komiks ma szczegolne znaczenie. I ze w Ameryce jednak dominuje jakies (wybaczcie stereotypy) komercyjno-superbohaterowe podejscie. Nie da sie chyba porownywac komiksu amerykanskiego i francuskiego, bo maja bardzo niewiele plaszczyzn wspolnych (oprocz tego, ze w obu znajdziemy tekst + grafike). Ale specyfice tych komiksów niech nam opowie Hawkwood...
Co do komiksu polskiego, to zdecydowanie Baranowski ze swoim abstrakcyjnym do bolu humorem. Antresolka, Wieloryb, Kudlaczek & Babelek, Orientmen, Diplodok... i "Zaginiony Lont Atlantyda" Polch? Wylacznie stary (znaczy sie Koval) - o Wiedzminie nie wspomne. "Yans", "Szninkiel", "Thorgal"... coz, Rosinski jest po prostu geniuszem rysunku, a Kriss de Valnoor jest po prostu nie-sa-mo-wi-ta. "Lucznicy" strzelali chyba strzalami o srebrnych grotach...
Janusz Christa, czyli woje Mirmila - Kajko i Kokosz ("Niech co Krwawy Hegemon?"), a wczesniej jeszcze Kajtek i Koko (kto pamieta?). Bardzo, bardzo smakowite wspominki snujemy. Ale przeciez takze Papcio Chmiel - C. H. Chmielewski "urodzony w Barbakanie"... Tytus, Romek i A'Tomek takze zdobyli rzesze wielbicieli. Dlaczego to Rozalia nie chciala pojechac do Ciechocinka?
Pokolenie mlodych tworcow nie jest mi znane. Szczerze mowiac za bardzo "hip", albo za bardzo "hop", jak dla mnie. Śledziu & Jerzy Jez... Aczkolwiek "Nastepne 48 stron" wraca do chwil glorii i chwaly polskiej sztuki komiksowej. Bo komiks to chyba cos na ksztalt tej od wiekow poszukiwanej "syntezy sztuk", za ktorej wzor stawiano nigdys opere.
Nie ma to jak:
1) inteligentny tekst poruszajacy umysl, najlepiej wieloznaczny lub nawiazujacy do schmatow - np. Liga Polskich Niezwyklych Dzentelmenow,
2) piekno estetyczne, poruszajace oko (ech... Kri...osinski...),
3) smakowita intryga budzaca emocje.

Co do porownania z Il Duce, nie obawiaj sie sir Hawkwoodzie. Nikt z nas nie zna obslugi strun fortepianowych, a nie sa one latwe do zawiazania. Poza tym nie stoisz, bynajmniej, na linii frontu. Koncepcja ataku na Miekkie Podbrzusze cRPG nie ma szans powodzenia, wiec planuje - jak Monthy (Python?) desant na "Omaha" B**ch, jak przystalo na koneSera...

A na koniec bede straszny. Opowiem Wam dowcip...
..................................CETERVM CENSEO CARTHAGINEM DELENDAM ESSE
← Karczma
Wczytywanie...