[D&D] Przygody

Kiedyś mieliśmy niezłą przygodę z Kryształem Życzeń. Ale jak cała leciała to nie pamiętam, ale można ją rozwinąć wedle gustu. Wiem tylko, że zaczynało się bardzo niewinnie . Ot zwykła zlecenie "przynieś, zanieś, pozamiataj". Gdy szliśmy przez lodową przełęcz (w sprawie tego zlecenia) zaatakowały nas.... kurde nie pamiętam jak to się nazywało. Takie wielkie żmije, ale bez skrzydeł . Jatka była przednia, bo mieliśmy w porównaniu z nimi stosunkowo niski poziom, a ich było dwóch . Po zabiciu rozpłynęly sie, a jeden zostawił kryształ. Kryształ Świecił, gdy obróciło się go w odpowiednią stronę. Poszliśmy za światłem Kryształu i dotarliśmy do ruin jakiejś wieży. Nie pamiętam jak to zrobiliśmy (coś trzeba było ostro pomyśleć, bo pamiętam, że długo się nad tym męczyliśmy :wink: ) ale cofnęliśmy się w czasie. Na miejscu ruin stała ogromna wieża. W środku spotkaliśmy maga. Troche z nim pogadaliśmy i dowiedzieliśmy się, że kryształy są trzy. Połączone w całość spełniały życzenie każdego, kto je dotknął. Powiedział nam jeszcze, gdzie jest 2 Kryształ. Kazał nam z nim wrócić do siebie, jak już go będziemy mieli. Ostrzegał jednak, że wyprawa jest bardzo niebezpieczna. We wskazane miejsce dotarliśmy bez najmniejszych przeszkód. Jedna osoba (łotrzyk) weszła po szczelinie do szczeliny w ziemi.... i nagle szybko wróciła . Okazało się, że kryształ nie dość, że jest na wysepce, która z około 50 metrów otoczona jest magmą to jeszcze kawałka drogi, dzięki któremu można było się przybliżyć o jakieś 20 metrów pilnował Balor . Oczywiście zawrzała burza mózgów jak zdobyć kryształ. Aż ktoś bardzo mądry (ja :wink: ) wpadł na równie genialny pomysł. Mianowicie wpóściliśmy do jamy łotrzyka (najwięszy refleks, zręczność, niezłe Kp miał) i mojego chowańca (gram zaklinaczem) sowę . Łotrzyk odwrócił uwagę Balora, sowa chwyciła w łapy kryształ i wróciła. Łotrzyk też oczywiście zwinnie uszedł z życiem (miksturka przyspieszenia :wink: ). Wróciliśmy do maga. Bardzo sie ucieszył (doświadczenie i te sprawy ) i powiedział, że ostatni kryształ ma on. Da nam go, gdy tylko damy mu dotknąć połączonego Kryształu Życzeń. Zgodziliśmy się. Połączyliśmy kryształ i każdy mógł o coś poprosić. Koledzy wybierali super zbroje, super broń, awans o jeden poziom w górę itd. . Ja natomiast ubłagałem MP o podniesienie jednego atrybutu o 3. Zgodził się i dostałem +3 do kondycji (dzięki czemu mój mało wytrzymały elf dostał w końcu trochę więcej punktów życia ). Na koniec pozwoliliśmy dotknąć magowi Kryształu (wyglądał bardzo niewinnie ), a ten wyrwał go nam i szczerząc zęby poprosił o przywrócenie mu jego dawnego sługi. Nagle przed oczami pojawił sie Balor. I zaczęło się . Wlka była bardzo trudna i MP pozwolił ją nam 2 razy powtarzać, bo za każdym razem kończyła się poraszką. Jednak w końcu pokonaliśmy niemilca (Balora, bo mag zawiał). Przygoda była naprawdę przednia. Dla mnie jednak z lepszych w jakich uczestniczyłem. A najważniejsze, że można ją jeszcze fajnie kontynuować, bo mag uciekł, ale nadal żył i miał Kryształ Życzeń. Wystarczyło mu znaleść byle kogo i powiedzieć mu o co ma poprosić dotykająć kryształu...

I nadejdzie wkrótce ten dzień...

RTS
Odpowiedz
Chmmm... Planujemy zacząć z naszą grupką grać od nowa. Mam zostać DMem, ale nie na jedną-dwie sesje, tylko na "coś poważniejszego". Jeżeli to co będę przygotowywał graczom, spodoba im sie, moge to powoli tutaj opisywać... ale tylko z notatek, które przygotwywuje do przygody - nie zdarzeń z udziałem konkretnych postaci, bo nie mam ani czasu, ani sił notować wszystkiego na sesji :-) a po sesji zdaża sie zapominać ;p
Odpowiedz
Moja ekipa miała kiedys przednia przygodę w piekle. Postanowiliśmy iść do stolicy diabłów, Baator, by zobaczyć, co tam jest. Było nas 15. Nasz mag otworzył portal do piekieł. Przeszliśmy i znaleźliśmy się w piekle na jakimś pagórku. Diabły natychmiast zaatakowały... Chcieliśmy utorować sobie drogę do stolicy, ale nie udało nam się odejsć o 100 metrów od portalu. Każdy walczył z kilkoma demonami naraz. Naż mag, 19 poziomowy koks prawie zginął, gdy zaatakował go Czarci Lord... Postanowiliśmy się ewakuowac i zwialiśmy przez portal. I tu zaczęła się zabawa... Diabły poszły za nami i przełaziły przez portal jak mrówki. Naszemu magowi 3 razy przerwano działanie czaru zamykajacego portal. Jeden z naszych kapłanów go leczył, a my staliśmy z tyłu w rządku, jeden obok drugiego i strzelaliśmy z kusz, łuków, strzałek czy co tam kto miał... Wkoncu zamknęliśmy portal. Stracilismy prawie wsystkie mikstury lecznicze i podwyzszajace atrybuty ale... podskoczyliśmy ze 2 do 3 poziomów kazdy Opłaciło się...
Odpowiedz
Miłem kiedyś super questa: Ja miałem 3 postacie:Paladyna człowieka,gnoma maga i niziołka łotrzyka. Mój kumpel miał Półelfa tropiciela, elfkę druidkę i Maga człeka . Mieliśmy nie dopuścić do zmartwychwstania Ashardalona, Kolosalnego błękitnego smoka przez Kult Oka. Jego Sługą był Gulthias,Wampyr . Dotarliśmy do wieży, która nie przyjęła nas życzliwie(LOL). Podczas walki z Gulthiasem zginęli wszyscy oprócz Paladyna i dryidki. Wampir dostał salwą zwojów kuli ognistych, które go zabiły, ale nie do końca. Odciąłem mu łeb, wsadziłem do ust magiczny symbol i głowa splonęła . Niestety smok już ożył i po długich przygodach w końcu zabiliśmy go.(na końcu druidkę zamieniliśmy na drow zaklinacza oraz łotra na wampira też zaklinacza.Smok padł po Stożku Zimna puszczonym przez...GNOMA! ). To był naż ostatni Quest w kampanii i skończyliśmy ją na 28-ych levelach.Nieżle,co?
Odpowiedz
Ja miałem niezłą zabawę na sesji. Na początku normalny quest "sprowadź porwanego chłopca" - luzik, itp. Okazało się, że chłopaka porwał potężny nekromanta, który miał 1000+ lat i 19lvl (nasza drużynka miała chyba 6poziom wtedy: ja druid, tropicielka i bard). Mag został zabity przez demona, który zgodził się na robotę wzamian za oczy kolegi (znaczy dostęp do nich). Niby mag pobity ale jegen jego uczeń / sługus (chyba 15lvl miał) uciekł i tydzień (czasu realnego, grając po 5-6godzin dziennie, bo akurat nasza paczka była nad jeziorkiem) zajeła nam walka z nim (on nasłał na nas hydrę, my ją zabiliśmy, kilka dni później porwał nas i zamkną w lochu, ale cudem uciekliśmy, w końcu po zdobyciu kilku poziomów pokonaliśmy gnoja), niestety w czasie finałowej walki zgineła nasza przyjaciółka (NPC, bo gracze i zwierzęcy towarzysze przeżyli wszyscy ). Na tym skończył się pierwszy etap, ale z powodu, że bardzo polubiliśmy naszą towarzyszkę wpadłem na pomysł, że ja ją zreinkarnuję. Niestety reinkarnacja ma jedna malutką wadę: cel dostaje nowe, losowe ciało (mam 11% szansy na to, że Sara znowu będzie tej samej rasy) i tutaj właśnie jest genialny pomysł na questa: jeśli reinkarnacja pójdzie troszkę pechowo (czytaj goblin / ork / krasnolud), to wybieramy się drużynką na pustynię w poszukiwaniu dżina / ifryta, żeby spełnił nasze życzenia, albo bard przy użyciu wiedzy barda przypomni sobie legendę o jakimś zapomnianym grobowcu z pierścieniem życzeń (łańcuszek questów w poszukiwaniu szczegółów o tej legendzie, może nawet szybki włam do jakiejś tajnej bilbioteki magów, a potem jeszcze trzeba przeżyć w grobowcu)
Odpowiedz
Fanowskie tłumaczenie ogólnodostępnej opublikowanej na Dndbeyond.com kampanii The Road to Baldur’s Gate, wprowadzającej do przygody Baldur’s Gate: Descent into Avernus. W styczniu przyszłego roku będzie premiera polskiej wersji językowej Zstąpienia do Avernusa.
Odpowiedz
← Ogólnie

Przygody - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...