Księga gotowa

Jak oceniasz księge w skali od 1 - 10?

1 (2 głosy [25%])
2 (0 głosów [0%])
3 (0 głosów [0%])
4 (1 głos [12.5%])
5 (0 głosów [0%])
6 (2 głosy [25%])
7 (2 głosy [25%])
8 (0 głosów [0%])
9 (1 głos [12.5%])
10 (0 głosów [0%])
Czytajcie i komentujcie

Kamienie Dusz Pierwsze kroki ku Władcą

Wandoria była wioską jakich wiele na świecie.
Zamieszkiwali ją ludzie i smoczy ludzie zwani
smokoczłekami ,albo po prostu smokami . Nie były to istoty
olbrzymie jak legendarne smoki , lecz były to stwory
humanoidalne. Pewnego dnia na wioskę napadła olbrzymia armia
nieumarłych . Dowodził nimi Korius . Stwór słynący z tego , że
nigdy nie ściągał swej maski kata . Krążyły o nim różne
legendy , lecz wszyscy wiedzieli jedno , jego potędze mało kto
mógł się równać . Posiadał on starożytną broń wykutą przez
najlepszych kowali i przeklętą najgorszymi mocami .
Wioska broniła się długo , niestety w końcu padła . Mało
komu udało się uciec , ale wśród tych , którym się udało był
Gamorin . Był on zwykłym człowiekiem , ale posiadającym
niezwykły miecz , w którego rękojeści widniało miejsce na
klejnot . Nie było by w tym nic dziwnego poza tym że każdy
klejnot , który został umieszczony w rękojeści zamieniał się w
popiół , więc zagadkę zostawiono bez rozwiązania .
Kilka dni po tym tragicznym wydarzeniu niedobitką z tej
jakże straszliwej bitwy udało się dotrzeć do wspaniałego miasta
zwanego Dikterad . Tam od razu rozniosła się wieść o ataku na
wioskę Wandorię . Dlatego Gamorin jako jeden z niewielu ,którzy
przeżyli został od razu zaprowadzony do władcy całego miasta
smoków . Czarodzieja o imieniu Zelingar zwanego przez niektórych
Władcą Pogody , gdyż umiał kontrolować pioruny i wiatry .
Gamorin zaczął opowiadać Zelingarowi co stało się tamtej
przeklętej nocy:
"Stałem na warcie gdy naglę zauważyłem smoczy szkielet
przemykający między krzakami . Na początku wydawało mi się , ze
to ze zmęczenia ,ale po chwili za drzew wybiegły całe hordy
szkieletów , i rzuciły się na bramę .Mój przyjaciel Walrog
zaczął uderzać w dzwon który obudził całą wioskę . Większość
wzięła bronie do rąk i ustawiła się pozycjach .
Niestety nawet zorganizowanie nie mogły nam pomóc ,ponieważ z
mgły , która musiała być efektem bardzo potężnych czarów
wyłoniła się olbrzymia liczba katapult , które po krótkim czasie
sforsowały nasze mury . Nasi wojownicy walczyli najlepiej jak
umieli , niestety przy ogromnej przewadze liczebnej nie mogli
sobie poradzić . Gdy wszyscy widzieli ,że ta walka była
przegrana postanowiliśmy się wycofać .Większość z nas z oddali
wysiekły strzały wroga lecz kilku z nas udało się przeżyć ,a w
tym mnie"
Historia Gamorina przeraziła Zelingara , ponieważ nikt
nie wiedział skąd Korius wziął tak olbrzymia armię . Władca
Pogody wysłał Gamorina do Kerkoriona zwanego Władcą Roślinności
by spytał się go czy wie jakim cudem Korius stał się aż tak
potężny i by przekonać Keroriona do zawarcia sojuszu ze smokami
i ludźmi .
Tak też się stało . Gamorin wyruszył do Władcy
Roślinności . Droga przebiegała spokojnie jakoż ,że dostał on na
tą podróż niewielki odział smoków .Gdy dotarł do lasu , który
był również stolicą Władcy Roślinności usłyszał w swej głowię
głos:
"Postaraj się za wszelką cenę doprowadzić do sojuszu Zelingara i
Kerkoriona"
Gamorin nie wiedział czyj to był głos ,ale wydawał mu się
dziwnie znajomy .
Po dotarciu na miejsce nasz bohater bardzo się
przeraził na widok Władcy Roślinności . Była to istota wielkości
olbrzyma Całe jego ciało porastały ciernie i rośliny o wielkich
oczach które potrafiły strzelać promieniami laserowymi ,
stanowiły zatem wspaniałą obronę dla małej istoty ledwo
wychylającej się z całej kolumny roślin .
Gamorin bez większych kłopotów dogadał się z
Kerkorionem . Władca obiecał ,że gdy nastąpi decydująca bitwa z
Koriusem stawi się osobiście z całą swą armią . Na dowód oddał
pod komendę Gamorina duży odział druidów i duchów . Duchy nie
należały nie należały do nieumarłych a swą nazwę wzięły od tego
że potrafiły na krótki okres czasu stawać się niewidzialne .
Wyglądały jak skrzyżowanie zmutowany człowiek .Posiadały Dwa
ostre rogi umieszczone na głowię u lewej ręki szpony ostre jak
miecze , oraz ogon .Poruszały się lewitując nad ziemią . Druidzi
wyglądali bardzo podobnie z tą różnicą , że mięli zieloną skórę
skrzydła przypominające liście oraz ogon zakończony kolcami .
Wracając z podróży Gamorin nie miał tyle szczęścia co
wcześniej . Napadła go mały odział szkieletów i zombi . Na
szczęście jego obstawa szybko poradziła sobie z przeciwnikiem .
W końcu gdy dotarł do Dikteradu i po dostarczeniu odpowiedzi
Władcy Pogody nasz bohater mógł wreszcie trochę odpocząć .Tak
przynajmniej mu się wydawało......
Następnego dnia Gamorin obudził się i w głowię usłyszał
ten sam tajemniczy głos:
"Musimy się spotkać .Przybądź do Ogrodów Gajorda . Tam dowiesz
się kim jestem i co będziesz musiał zrobić...."
Nasz bohater nie wiedział co o tym sądzić .Udał się do
Zelingara z prośbą o to by użyczył mu kilku swych żołnierzy i
kilku Władcy Roślinności . Jako że Władca Pogody miłował
Gamorina jak brata po tym jak przyniósł mu tę jakże radosną
nowinę , nie miał nic przeciwko oddaniu kilku swych żołnierzy
pod komendę Gamorina.
Gamorin wyruszył następnego dnia . Gdy już miał wychodzić z
miasta zaczepił go pewien człowiek i powiedział ,że mu pomoże .
Nie mając nic do stracenia Gamorin zgodził się .
I tak wszyscy wyruszyli do Ogrodów Gajorda....
Po kilku godzinach wędrówki nasz bohater dotarł do lasu
centaurów . I tutaj czekała go wyjątkowo niemiła niespodzianka .
Duży odział kościanych centaurów zaczął szarżować na armię
Gamorina . Była to dość szybka walka . Gamorin kazał wszystkim
brać jak największe kamienie i rzucać nimi we wrogów .Szkielety
nie były wstanie wytrzymać ciężaru kamieni , więc zaczęły się
rozpadać . Tych których nie dosięgły kamienie ,dosięgły miecze i
topory.
Teraz nasz bohater był pewien że Korius zrobi wszystko by go
powstrzymać . Ale czemu ?
Tego Gamorin nie mógł zrozumieć .Centaury w podzięce za pomoc
oddały mały odział Gamorinowi pod komendę . W ten sposób armia
zaczęła się coraz bardziej powiększać.
Tej nocy Odziały rozbiły obóz w lesie centaurów .
Nasz bohater nareszcie miał czas by porozmawiać z
nieznajomym , który stanął w szeregach jego armii .Jedyne czego
się dowiedział było to że nieznajomy ma na imię Derast i że chce
mu pomóc w jego misji .Dziwne było tylko to ,że Gamorin sam o
żadnej misji nie wiedział .

Ogrody Gajorda

Dalsza podróż udała im się bez większych kłopotów . I
nareszcie po 7 dniach wędrówki naszym bohaterą udało się dotrzeć
do Ogrodów Gajorda a raczej do tego co z nich zostało . Przez
chwilę nasi bohaterowie chodzili i sprawdzali czy ktoś ocalał i
w tedy z lasu wyłonił się wielki kościany stwór wyglądający jak
połączenie smoka i owada . Posiadał on sześć kościanych nóg jak
u owada , cztery ręce zakończone szczypcami oraz wielki łeb
smoka .
I tutaj Derast przemówił po raz kolejny:
- To smok śmierci .Jest on jedną z najpotężniejszych
jednostek Koriusa .
- Co takiego? - odezwał się Gamorin
- On naprawdę chce cię powstrzymać jeżeli przysyła coś
takiego
- Jak to coś powstrzymać?
- Znam pewien sposób .Odwrócę jego uwagę ,a ty każ
wszystkim żołnierzą rzucac kamienie tam gdzie znajdują się jego
pierwsze nogi od głowy .
- Rozumiem . Niech więc tak się stanie - stwierdził
Gamorin
Derast zaczął biegać dookoła i strzelać kulami ognia w
potwora .I tak jak powiedział tak armia Gamorina zrobiła . Przez
pęknięcie głównej kości potwór rozpadł się na dwie części stając
się łatwym celem . Po pokonaniu smoka śmierci ze zrujnowanego
domku wyszedł człowiek ze skrzydłami smoka i przedstawił się
jako Dracolaris .Okazało się że był to stary
Przyjaciel Gamorina .
- Witaj Gamorin .Widzę że udało ci się dotrzeć -
powiedział Dracolaris nie kryjąc radości
- Tak .Myślałem ,że wysłannicy Koriusa nas pokonają -
odpowiedział Gamorin
- Czas powiedzieć ci jakie masz zadanie
- Tak jestem bardzo ciekawy
- Zacznijmy od tego ,że należą ci się gratulacje za
zawarcie sojuszu Władcy Pogody i Władcy Roślinności .A co do
twojego zadania - Dracolaris ucichł na chwilę - Dam ci
starożytny artefakt zwany piekielnym kluczem .Twoim zadaniem
będzie dotarcie na szczyt Kryształowej Góry .Następnie będziesz
musiał włożyć klucz w otwór w skale . Ale nie martw się jest on
dobrze widoczny - dodał widząc zaskoczenie na twarzy Gamorina -
Z ziemi powinna wyłonić się skrzynia .Otworzysz ją tym samym
kluczem. Weźmiesz z niej kulę i przyniesiesz ją do mnie .W
ostateczności będziesz musiał rozbić kulę . W środku uwięziony
jest bardzo potężny demon wraz ze swoją armią . Niestety
czuję ,że staje się coraz silniejszy i wkrótce uwolni się ze
swego więzienia . Musisz być od niego szybszy . Nie możemy
pozwolić by znów zatryumfował .
- Skąd o tym tyle wiesz - zapytał ze zdziwieniem na
twarzy Gamorin
- Pomagałem uwięzić tego demona - powiedział krótko
Dracolaris - niestety po tym ataku jestem zbyt słaby i nie mogę
co towarzyszyć - dodał
- Więc dobrze - powiedział Gamorin i wyruszył na
Kryształową Górę

Podróż przebiegała w miarę spokojnie ,ale by dotrze na
kryształowa grę Gamorin musiał przejść przez 3 potężne miasta ,z
czego jedno z nich należało do Koriusa a dwa pozostałe do Władcy
Roślinności i Władcy Oceanów .Pierwsze z miast ,które Gamorin
odwiedził należało do Kerkoriona dlatego tez Gamorin został
przyjęty bez żadnych kłopotów .W tym mieście nasi bohaterowie
spędzili tylko jedną noc ,uzupełnili zapasy i wyruszyli
dalej .Następnego dnia dotarli do miasta Władcy Oceanów .Ze
wszystkich stron otaczała go woda .Na szczęście po każdej
stronie znajdował się potężny most po którym cała armia
przeszła .Całe miasto przyjęło armie Gamorina dość chłodno .Na
szczęście bez kłopotów na środku miasta było olbrzymie
jezioro .Gdy nasi bohaterowie do niego podeszli z wody wyłonił
się olbrzymi stwór ,jeszcze większy niż Władca Roślinności . Za
nim wynurzyły się dziwne stwory zwane meduzami .Wyglądały jak
połączenie człowieka z galaretą .Ich ręce porastały parzydełka .
Pierwszy odezwał się olbrzym , wyglądał on jak człowiek poza tym
że dolne części ciała zostały zastąpione przez macki.
- Witajcie .Jestem Władcą Oceanów ,lecz prawdziwe me
imię brzmi Derwoldors .Cóż was sprowadza do mego miasta .
- Witaj .Nie chce niczego od ciebie .Chciałbym tylko
przejść przez twoje miasto.
- Dobrze pozwolę ci tylko......Czy ja widzę w twej armii
centaury .Mam nadzieję że to nie są twoi niewolnicy ! - krzyknął
Delwordols
- Nie! Nie jesteśmy jego niewolnikami - krzyknął jeden z
centaurów
- Gamorin pomógł nam obronić nasz las więc się do niego
przyłączyliśmy - dodał drugi
- Nie wyczuwam kłamstwa - powiedział cicho Władca i
umilkł na chwilę.....A więc Gamorinie za twój czyn nie dość ,że
pozwolę ci przejść to jeszcze powiększę twoją armie o moich
żołnierzy .A na razie odpocznijcie .
Następnego dnia nasi Bohaterowie zostali mile zaskoczeni
przez podarek Derwoldorsa, czyli przez aż 150 meduz .Armia
Gamorina stawała się coraz potężniejsza .
- Dziękuję ci za pomoc .
- Nie ma za co .A czy mógłbyś mi zdradzić cel swej
wyprawy - powiedział z zaciekawieniem Władca Oceanów
- Idę na Kryształową Górę
- Co? Po co?
- Muszę przynieść mojemu przyjacielowi pewien artefakt -
powiedział z niepokojem Gamorin
- Nie mówisz chyba o Piekielnej Kuli - Wykrzyczał
Derwoldors
- Tak - a o co chodzi
- W tej kuli uwięziony jest bardzo potężny demon .
- Wiem .A skąd ty o tym wiesz ? - powiedział z
zaciekawieniem Gamorin
- Bo pomagałem go uwięzić . Kto cię przysłał - dodał
szybko
- Dracolaris
- W takim razie sytuacja musi być nieciekawa . By
dotrzeć na Kryształową Górę trzeba przejść przez miasto
Koriusa .On nie może cię powstrzymać .Pomogę ci przy oblężeniu
miasta - powiedział Delwordols
- Dziękuję ci - skończył Gamorin

Ruszajmy jak najszybciej .I cała armia z miasta
szykowała się do ataku .Sześć godzin później całą armia stała u
bram miasta .
Szykować się do ataku .Przygotujcie katapulty .Meduzy
przygotujcie się do połączenia mocy. Usłyszał Gamorin nim
zobaczył wielką elektryczną kulę lecącą w kierunku murów .Kilka
sekund później padła olbrzymia wieża i fragmenty murów dookoła
niej .Nagle ze środka miasta wyleciała błyskawica która poraziła
meduzy szykujące się do kolejnego ataku .Chwilę później z miasta
wybiegła ogromna armia szkieletów i ruszyła na meduzy .Wszystko
wydawało się stracone .Przeciwnik miał armię o wiele
liczniejszą .Lecz chwile przed tym jak szkielety dobiegły ,zza
drzew wyskoczył olbrzymia armia centaurów .Otoczone szkielety
nie miały szans i szybko padły .Wtedy z zamku wyszło aż osiem
smoków śmierci .Gamorin nie wiedział jak zareaguje Władca
Oceanów .Bał się że smoki śmierci zrównają jego armie z ziemię .
Wtedy zobaczył jak olbrzymie zmutowane kałamarnice biorą
olbrzymie kamienie i rzucają nimi w smoki śmierci .Potwory
zostały pokonane .Teraz tylko trzeba było pozbyć się łuczników i
miasto by padło .Gamorin zobaczył ,że dziwna zakapturzona postać
stoi na jednej z wież .Meduzy oddały jeszcze jeden zjednoczony
cios niszcząc drugą wieże i bramę i wycofały się ,ponieważ były
zbyt słabe by atakować .Gamorin zauważył że centaury wyciągnęły
łuki i pozbyły się reszty przeciwników. Zakapturzona postać
znikła a miasto oddał Władca Oceanów Gamorinowi jako bazę
wypadową .Gamorin spędził noc w mieście a następnego dnia
wyruszył na Szczyt Kryształowej Góry .
Podróż na Kryształową Górę była niezwykle spokojna aż do
czasu spotkania zakapturzonej postaci .
- Czekajcie ! Nie możecie iść dalej ! Tam was czeka
śmierć ! Korius przygotował na was zasadzkę - powiedziała postać
po czym zdjęła kaptur
- Kim jesteś i skąd o tym wiesz - powiedział niemal
krzycząc Gamorin
- To jest trupi mag . Jest on najpotężniejszym
żołnierzem w armii Koriusa .Co prawda jest ich tylko dziewięciu
ale potrafią zdziesiątkować całe armie - powiedział wyjątkowo
spokojnie Derast
- Co takiego ? - powiedział zdziwiony Gamorin
- On ma racje .Jestem trupim magiem .Ale mam zamiar wam
pomóc .Obserwowałem was gdy zaatakowaliście miasto Koriusa .
- Dlaczego chcesz nam pomóc? - spytał Gamorin
- Niestety nie mogę wam powiedzieć .Nie teraz .Ale
obiecuję wam że gdy będę najbardziej potrzebny odłączę się od
armii Koriusa i przyłącze się do was - powiedziała postać po
czym znikła
- Derast chyba musimy porozmawiać - powiedział spokojnie
Gamorin
- Dobrze już dobrze .Co chcesz wiedzieć ?
- Skąd ty wiesz tyle o armii Koriusa ?
- Byłem kiedyś sługą Koriusa ,ale zdradziłem go .
- Czemu ?
- Tego nie mogę ci powiedzieć .Nie teraz .
- Dobrze .Ruszajmy w drogę - zakończył rozmowę Gamorin

Reszta podróży przebiegała spokojnie ,aż do podnóża
Góry .Gamorin wiedział już o zasadzce więc postanowił się
przygotować .Ustawił Centaury na wzgórzach ,ale tak by nie były
widoczne i rozkazał przygotować łuki .Meduzy rozdzielił Na trzy
grupy po 50 żołnierzy
I ustawił na trzech strategicznych punktach . Duchy umieścił za
drzewami ,tak samo jak druidów którym kazał przygotować się do
przywołania pnączy . Smoki ustawił tak by były dobrze
widoczne .Połowie kazał wziąć do rąk kamienia a reszcie nakazał
przygotować się do walki wręcz .Gamorin i Derast weszli na
polankę i w tedy to się stało .Całe hordy szkieletów , cztery
smoki śmierci i kilkanaście mumii rzuciło się na naszych
bohaterów ,którzy szybko się wycofali tak by naprowadzić
przeciwników na smoki . Gdy wróg się zbliżył centaury rozpoczęły
ostrzał ognistymi strzałami ,które posłały z powrotem do grobu
większość szkieletów i wszystkie mumię .Każda z grup meduz
połączyła siły i stworzyła dość dużą elektryczną kulę .Każda z
grup obrała na cel innego smoka śmierci .Jedyny ,którego nie
zniszczyły kule elektryczności ,został zasypany gradem
kamieni ,który wyeliminował go raz na zawsze .Resztę szkieletów
wykończyły smoki i duchy , a nasi bohaterowie ruszyli na szczyt
Kryształowej Góry .
Gdy dotarli ,Gamorin wykonał instrukcję Dracolarisa .Wsunął
klucz w małą szczelinę w kształcie dziurki od wnętrza ,której
wydobywało się czerwone światło i obrócił .Wtedy się
zaczęło .Ziemia zaczęła się trząść ,a z jej wnętrza na świat
wydostała się wyjątkowo stara porządna skrzynia .Chwile później
Gamorin usłyszał jak na kamienie upada klucz .Gdy się odwrócił
szczelina znikła .Nasz bohater wziął klucz i otworzył nim
skrzynię .Następnie wyjął z niej kulę .Była średniej
wielkości ,cała czerwona i dziwnie gorąca .Gamorin schował ją do
plecaka i udał się w podróż powrotną .

Wojna Władców

Zatrzymał się w mieście uprzednio należącym do Koriusa .Tam
spędził noc .Następnego dnia gdy już miał wyruszać zauważył że
bardzo blisko zamku znajdują się cztery olbrzymie armie .Armia
nieumarłych tak wielka ,że same anioły mogła by przerazić .Armia
Władcy Oceanów tak wielka jakby wszystkie potwory morskie świata
brały udział w tej bitwie .
Armia Władcy Roślinności tak ogromna jak największy las tego
świata i armia Władcy Pogody ,która w porównaniu do innych armii
była śmiesznie mała ,ale jednak każdy wiedział że smoki może
liczebnością nie grzeszą ale siłą tak.
Armia Koriusa ruszyła na zamek ale jednak armia Władcy
Oceanów była tam pierwsza . Gamorin wierząc w dobroć
Derwoldorsa wpuścił go do zamku .Jego żołnierze od razu zajęli
stanowiska na murach .Armię Zelingara i Kerkoriona odcięły
jednostką Koriusa dotarcie do zamczyska .Na domiar dobrego w
zamku pojawił się trupi mag ,którego Gamorin spotkał w drodze na
Kryształową Górę .Na początku Władca Oceanów chciał go
zaatakować ale Gamorin powstrzymał go tłumacząc ,że ten trupi
mag chce im pomóc .Korius ruszył do ataku
W swej armii miał chyba z 50000 tysięcy szkieletów , kilka
tysięcy mumii , liszy i rycerzy ciemności ,kilka set katapult i
smoków śmierci oraz ośmiu trupich magów ,którzy robili za jego
osobista obstawę .Szkielety rozpoczęły szturm .Mumię i lisze
zaczęły eliminować jednostki na wieżach .Katapulty eliminowały
całe wieże .Jednostki pozostałych Władców nie dawały sobie
rady ,a na domiar złego do ataku ruszyły smoki śmierci .Władca
Oceanów wpuścił do zamku Kerkoriona i Zelingara .Władcy
wiedzieli że ta bitwa będzie przegrana ,a co gorsza armia
Koriusa otoczyła miasto odcinając Gamorinowi drogę do
Dracolarisa .I wtedy nasz bohater usłyszał w swej głowie głos
Dracolarisa:
"Rozbij kulę ,on i jego armia nie może się wydostać! nie
mogą......."
Gamorin powiedział Władcą o wiadomości od Dracolaris ,a oni
zgodzili się bo wiedzieli że kula nie może wpaść w ręce
Koriusa .Nasz bohater rozbił kulę a to co się stało później
przeraziło nawet Koriusa .Najpierw nastąpił wstrząs a potem z
ziemi zaczęła tryskać lawa. Korius i inni Władcy nie wiedzieli
co się dzieje więc wycofali swoje jednostki .Z kuli wyleciało 10
dusz które zmaterializowały się gdy dotknęły ziemi .
- Cha cha cha ! Głupcze ! Widzę że dostałeś moją
wiadomość - odezwał się demon stojący po środku
- Kim jesteś ?- spytał przerażony Gamorin
- Och wybacz .Gdzie me maniery .Jestem Warion Książe
demonów ,a to są moi pomocnicy ,czarci lordowie - odpowiedział
spokojnie
- To była twoja wiadomość ? - spytał Gamorin
- Nie zupełnie .Tę wiadomość przesłał ci mój sługa
Dracolaris - odpowiedział
- Co? - ryknęli wszyscy Władcy
- To co słyszycie .A tak przy okazji ten głupiec Korius
nie chciał cię pokonać tylko mnie zniszczyć .I gdyby nie ta
wiadomość pewnie by mu się udało - odpowiedział

Warion zniknął razem ze swoimi pomocnikami .Chwile później
w zamku pojawił się Korius i powiedział:
- przykro mi Gamorinie z powodu tego piekła przez ,które
musiałeś przejść .Ja naprawdę nie chciałem ciebie zabić tylko
jego - powiedział wskazując palcem na resztki kuli
- Co ja zrobiłem - krzyczał Gamorin - Co ja zrobiłem
- To nie twoja wina - powiedział Korius
- Jak to nie .Teraz światem zawładnie ten demon
- To moja wina -powiedział Korius
- Jak to ? - spytał Gamorin
- Chciałem zawrzeć sojusz z innymi Władcami ,ale to nie
było możliwe
- Dlaczego ? - spytał Gamorin
- Bo oni by mi nigdy nie zaufali .
- Rozumiem - odpowiedział wciąż załamany Gamorin - Czy
jest jakiś sposób by powstrzymać tego demona
- Jest on niewrażliwy na wszystkie ataki i zwykłe i
magiczne .Ale jest sposób
- Jaki ?
- Ten miecz ,który nosisz niszczy wszystkie klejnoty
które umieścisz w jego rękojeści prawda ?
- Tak ale skąd ty o tym......
- Jest klejnot którego nie zniszczy .
- Jaki ?
- Twój miecz nie zniszczy tylko kryształu przeklętej
duszy .Na całym świecie były tylko takie trzy .Jeden
wykorzystano by uwięzić wtedy Wariona ,drugi gdzieś zaginął a
trzeci mam ja .Gdy włożysz ten kamień do rękojeści swego miecza
będzie on w stanie zabić Wariona i uwięzić jego duszę w tym
krysztale .Ale pamiętaj o jednym kryształ włóż do swego miecza
dopiero przy walce z Warionem bo gdy zabijesz kogoś mieczem z
tym klejnotem zniszczysz klejnot .Rozumiesz - powiedział Korius
po czym wręczył Gamorinowi klejnot
- Rozumiem ,ale przecież Warion był uwięziony w kuli -
spytał zaciekawiony Gamorin
- Klejnot był w kuli , a teraz idź i pokonaj Wariona ,my
wszyscy będziemy ci pomagać - odpowiedział Korius a reszta
Władców potwierdziła
- Dobrze więc ale muszę się przygotować - Gamorin
skończył rozmowę i odszedł

Następnego dnia gdy Gamorin miał już wychodzić z miasta
podszedł do niego Korius i oddał mu pod komendę swych trzech
trupich magów z czego jednego z nich Gamorin poznał już
wcześniej i aż 10 smoków śmierci .Gamorin podziękował za pomoc i
wyruszył by odnaleźć Wariona .

Po kilku dniach Gamorin dotarł do jednego z neutralnych
miast .Gdy zobaczył co tam się stało ,nie mógł wprost
uwierzyć .Całe miasto stało w płomieniach ,a wszyscy jego
mieszkańcy znikli .To samo spotkał w innych miastach ,także tych
należących do Władców
Nie wiedział co się dzieje ,ale wiedział jedno Warion maczał w
tym palce .Udał się do stolicy Władcy Roślinności by dowiedzieć
się czegoś o ostatnich wydarzeniach ,ale to co zastał w stolicy
była prawdziwą tragedią .Cały las i miasto było zniszczone .W
środku miasta Gamorin zauważył czarcich lordów i to co robią z
martwymi żołnierzami Kerkoriona .Czarci lordowie wbijali swe
szpony w ciało ofiary a następnie rzucali jakieś bardzo potężne
zaklęcie ,które zmieniało ofiary nie do poznania .Stawały się
one sługami mroku .Ich skóra zmieniała się na granatowo-czarną
ich twarze całkowicie traciły wyraz .Ich oczy zmieniały swą
barwę na czerwoną i stawały się po prostu żywymi trupami
gotowymi wykonać każdy rozkaz Wariona .
Gdy Gamorin to zobaczył postanowił się wycofać ,ponieważ
wiedział że nie pokona takiej mocy .Na pewno nie sam .Szybko
wysłał posłańców by poinformowali innych Władców a sam udał się
do Zelingara .Powiedział mu co stało się z żołnierzami
Kerkoriona .A ten zaniepokojony powiedział tylko ,że słudzy
mroku powrócili .
- O jakich sługach mroku mówisz ? - spytał zaciekawiony
Gamorin
- Słudzy mroku to istoty ,które po śmierci zostały
zmienione i wcielone do armii Wariona - odpowiedział Władca
- Co mam zrobić ?
- Idź do Koriusa on ci pomoże - odpowiedział lekko
zirytowany Zelingar
- Dobrze już wyruszam - skończył rozmowę Gamorin
Kilka godzin później Gamorin był już w drodze do
Koriusa .Podróż przebiegała spokojnie ,aż za spokojnie .Gdy
dotarł zobaczył jak miasto Władcy jest oblegane przez sługusów
mroku. Na szczęście armia Koriusa także była wyjątkowo duża więc
bez trudu odparła atak .Kilka chwil później Gamorin spotkał się
z Koriusem
- Witaj .Jak widzę udało ci się przetrwać oblężenie -
powiedział uradowany Gamorin
- Niestety Kerkorion nie miał tyle szczęścia -
powiedział Korius podnosząc wiadomość od posłańca ze stołu
- Niestety nie
- Wiedziałem ,że Warion nie będzie zwlekał .Musisz
dostać się do jego stolicy
- Ale jak ?
- Jest pewne przejście
- Skąd wiesz ?
- Niegdyś gdy Warion był górującym Władcą .
Posiadał stolice ,której podbicie było prawie
niemożliwe .Prawie... przypuszczam ,że wrócił tam.....
- Kto przejął władze nad tamtym zamkiem ?
- Kerkorion - odrzekł Korius
- Dlatego jego stolica tez padła ? - spytał Gamorin
- Tak chodziło mu głównie o zemstę - odpowiedział Władca
- Więc muszę go powstrzymać .Jaka jest ta ukryta
droga ? -spytał Gamorin
- Proszę masz tu mapę .Czerwoną linią zaznaczona jest ta
droga
- Dziękuje ci .Wyruszam natychmiast - powiedział Gamorin
po czym poszedł się przygotować



Klejnot duszy

Gamorin spędził noc w mieście ,uzupełnił zapasy i wyruszył
by odnaleźć Wariona .Chwilę przed wyjściem z miasta Korius
zatrzymał Gamorina i dał mu klejnot dzięki ,któremu nasz bohater
mógł się kontaktować z władcą po czym oboje się rozstali .
Kilka godzin Później Gamorin przyjrzał się dokładniej mapie
i zobaczył że by dotrzeć do stolicy Wariona musi przejść przez
kanion ,który był pod władaniem stalowych szerszeni i
królewskich skarabeuszy ,ale była to najlepsza droga do stolicy
Wariona więc Gamorin wyruszył na ostateczną walkę z Demonem .
Podróż przebiegała spokojnie aż do kanionu .Tam co prawda
nasi bohaterowie nie spotkali zniszczenia ,ale armia ,którą
ujrzeli była tak wielka jakby wszyscy mieszkańcy kanionu
szykowali się do wojny .Gamorin postanowił się spotkać z królową
roju .Niestety było to bardzo trudne ponieważ wszyscy
uważali ,że Gamorin jest wysłannikiem Wariona .Na szczęście po
kilku godzinach owady zgodziły się na spotkanie .Pierwszy
rozmowę zaczął Gamorin
- Witam cię królowo
- Witaj .Kim jesteś ? - spytała zaciekawiona królowa
- Jestem Gamorin .
- Kto cię przysyła i gdzie podążasz ?
- Przysyłają mnie Władcy bym raz na zawsze pozbył się
Wariona
- Czy ty nie wiesz że on jest niewrażliwy na wszelkie
ataki - zapytała zdziwiona królowa
- Nie dla mnie .Posiadam kryształ który będzie mógł
zgładzić Wariona raz na zawsze
- My także szykujemy się do wojny z Warionem -
odpowiedziała królowa wskakując na swoją armię
- W takim razie czy przyłączyła byś się do nas ? -
odpowiedział Gamorin niespokojnym tonem
- Tak przyłączymy się do was ,ale pamiętaj jeśli
zaatakujesz któregoś z moich żołnierzy to cały rój rzuci się na
ciebie .Rozumiesz ?
- Rozumiem .Czy możemy już ruszać królowo
- Tak ruszajmy .Naprzód moi żołnierze ! Warion musi
umrzeć ! - tymi słowami królowa zakończyła rozmowę i wszyscy
ruszyli w dalsza drogę

Armia Gamorina przeszła labirynt korytarzy bez większego
problemu jakoż że byli oni prowadzeni przez królową .Kilka
godzin później ,gdy nasi bohaterowie przeszli cały kanion
Gamorin zauważył ,że jest już bardzo blisko stolicy więc
postanowił ,że skontaktuje się z Koriusem .Wziął kryształ i
pomyślał Korius i wtedy kamień zaczął zmieniać się w portal .Na
początku Gamorin wahał się ale postanowił jednak zaryzykować i
przejść przez portal .Powiedział tylko wszystkim by na niego
zaczekali i przeszedł .Po drugiej stronie czekał już na niego
Korius ,Zelingar ,Delwordols i Kerkorion co Gamorina bardzo
zdziwiło ,ponieważ myślał ,że Władca Roślinności jest już
martwy .Kerkorion pierwszy zaczął rozmowę
- Dlaczego tak się dziwisz na mój widok czy wyglądam aż
tak źle - powiedział Kerkorion z uśmiechem na twarzy
- Przecież ty nie żyjesz - wyjąkał Gamorin - widziałem
twoją stolicę całą w płomieniach - dodał już spokojniej
- Ale mojego trupa nie widziałeś prawda ? - spytał
Kerkorion
- Nie
- Więc chyba wszystko jest w porządku .Udało mi się
uciec gdy zobaczyłem ,że walka jest przegrana - dodał z smutkiem
w oczach
- Dość już tej rozmowy - przerwał im nagle Korius -
powiedz mi Gamorinie jakie są wieści z twej podróży
- Udało mi się dołączyć do armii stalowe szerszenie i
królewskie skarabeusze .Nawet ich królowa jest po naszej
stronie .Na dodatek jestem bardzo blisko stolicy .
- Wspaniale ! - Krzyknął Zelingar - W takim razie czas
by nasze armię się przyłączyły do walki - dodał spokojnie
- Tak masz rację .Czas raz na zawsze pozbyć się Wariona -
powiedział Delwordols
- Ruszajmy ! - powiedział Korius po czym wszyscy Władcy
za wyjątkiem Kerkoriona się rozeszli
- Gamorinie przeczekaj kilka dni a my przybędziemy z
naszymi armiami .
- Dobrze Kerkorionie - tymi słowami Gamorin pożegnał
Władcę i przeszedł przez portal .
- Królowo czy możemy poczekać jeszcze kilka dni nim
zaatakujemy .Jeżeli poczekamy dostaniemy olbrzymie wsparcie -
powiedział Gamorin
- Tak ale nie dłużej niż siedem dni
- Zgoda - odrzekł Gamorin po czym wszyscy wrócili do
miasta Owadów .

Trzy razy dziennie Gamorin wysyłał zwiadowców by sprawdzali
czy nadchodzą już posiłki. I tak przez pięć całych dni ,a
szóstego dnia rano nareszcie stało się to na co wszyscy
czekali .Przybyła cztery armię czterech Władców .Były one co
prawda dużo mniejsze niż podczas tamtej bitwy przeciwko
Koriusowi ,ale musiały wystarczyć .Gamorin przebył ze swoją
armia cały labirynt i dołączył do Władców .Dwie godziny później
zamek Wariona oblegała olbrzymia armia .Zamek demona był
olbrzymi i bardzo dobrze chroniony przez żywe trupy które
zostały przeklęte przez czarcich lordów

Ostateczne starcie

Pierwsze do ataku przygotowały się meduzy
Derwoldorsa .Podzielił je on aż na sześć grup a w każdej po 500
jednostek i kazał atakować różne wieże ,ale zamek Wariona
chroniła potężna magia która i tak ugięła po kolejnych atakach
meduz .Padł spory kawałek murów i kilka mniejszych wież .Teraz
gdy magia ochraniająca zamek przestała działać Władca Oceanów
nakazał katapultą i zmutowanym kałamarnicą strzelać
kamieniami .Po tym ataku zamek był już bardzo uszkodzony w kilku
miejscach ,niestety także żołnierze Derwoldorsa ponieśli tutaj
olbrzymie straty .
Następny zaatakował Kerkorion oraz stalowe
szerszenie .Najpierw szerszenie atakował wierze lodowymi
atakami .Następnie druidzi czarami sprawiali ,że z ziemi
zaczynały wyłaniać się olbrzymie kolce które przebijał i
niszczyły zlodowaciałe wieże .niestety i Kerkorion nie wyszedł
na tym ataku bez strat .Po tych dwóch atakach pierwsza linia
obrony padła .Została Jeszcze druga i trzecia .
Trzeci atak wyprowadził Korius .On zamiast atakować wieże
atakował tych którzy znajdowali się na wieżach .Nakazał mumią i
liszą by rozpoczęły atak .Te atakowały tak zaciekle ,że po
krótkim czasie cała załoga wież z drugiej linii obrony padła.
Niestety prawię wszystkie lisze i mumię padły więc Korius
postanowił je wycofać .
Teraz do ataku przystąpił Zelingar .Nakazał swoim
czarodziejom by atakowali zjednoczoną mocą i tak udało im się
sprowadzić na ziemię deszcz meteorów ,który zniszczył dość duży
fragment murów z drugiej i trzeciej linii obrony .Niestety
większość jego czarodziei zginęła .
Końcowy atak wyprowadziły centaury z łukami i duchy
strzelające elektrycznymi pociskami ,które wykończyły resztę
załogi wież .Droga do zamku stała otworem .
Cała armia weszła do miasta i tutaj spotkała ich niemiła
niespodzianka .Potężna armia wojowników mroku .Nie było już
odwrotu .Obie armie ruszyły na siebie .Była to okrutna walka .Po
pewnym czasie na polu bitwy wybuchło straszne
zamieszanie ,dlatego też Gamorin postanowił odnaleźć
Wariona ,ale okazało się że nie ma go nigdzie na polu bitwy więc
gdy zobaczył ,że oblegani padają pod ciosami atakujących
postanowił wziąć mały odział i ruszyć na Wariona .Niedaleko
Pałacu zatrzymał go Derast i Korius którzy przyłączyli się do
niego by raz na zawsze zakończyć żywot demona .Pałac był bardzo
dobrze broniony .Pierwsze piętro przeszli bez większych
strat .Gdy weszli na drugie otoczył ich odział smoków i
centaurów mroku .Niestety na tym piętrze Gamorin stracił
większość oddziału .Na trzecim piętrze w sali tronowej siedział
Warion chroniony go przez trzech czarcich lordów .Lordowie
szybko poradzili sobie z odziałem i zajęli się naszymi
bohaterami .Derast ,Korius i Gamorin ruszyli do ataku .Każdy z
nich walczył z jednym czarcim lordem dzięki czemu walka była w
miarę wyrównana .Przynajmniej nasi bohaterowie tak
myśleli .Niestety po krótkim czasie czarci lordowie pokazali jak
wspaniałymi są wojownikami .Nawet Korius miał z nimi kłopoty .Po
chwili jeden z demonów padł na ziemie zabity przez
Derasta .Chwilę później zginął demon który atakował
Koriusa .Ostatni padł ten z którym walczył Gamorin ,ale zanim
umarł zdążył przebić swymi szponami Derasta .Na szczęście nie
zdążył nim zawładnąć .Na nieszczęście cios który czarci lord
zadał Derastowi okazał się śmiertelny .I wtedy to się stało .Z
tronu wstał Warion Książe demonów i powiedział:
- No cóż widzę że wspaniali z was wojownicy przyłączcie
się do mnie a okaże wam litość
- Nigdy demonie .Tym razem zginiesz - powiedział Korius
- Cha cha cha a co ty chcesz mi zrobić .Nie wiesz ,że
jestem nieśmiertelny - odpowiedział szydzącym tonem Warion
- Jak ,że się mylisz demonie - to mówiąc Gamorin
wyciągnął klejnot przeklętej duszy i włożył go w rękojeść miecza
który zapłonął jasno niebieskim ogniem
- Aaaaaaa klejnot duszy ! Skąd go wziąłeś ? - krzyknął
Warion
- Ma go ode mnie - powiedział Korius
- Co ? A skąd ty go miałeś ?
- To ja wykułem klejnoty dusz - powiedział Korius nie
kryjąc szyderczej radości
- Nie ty przecież nie możesz być Gargadosem - powiedział
Warion
- Już nie jestem ,ale kiedyś byłem - to mówiąc Korius
ściągnął maskę i oczom wszystkim ukazała się twarz człowieka tak
poparzona jakby ognie piekielne jej dotykały
- To niemożliwe - krzyknął Warion
- Ale to prawda ,a teraz giń - powiedział Korius po czym
z powrotem ubrał maskę
- A więc zginiesz - po tych słowach Warion wyciągnął
miecz który natychmiast zaczął płonąć i zaatakował

Najpierw rzucił się na Koriusa i po kilku ciosach przebił
go .Gdy Gamorin to zobaczył sam zaatakował .Walka była bardzo
długa .Oboje stosowali najpotężniejsze ciosy jakie znali .I
wtedy to się stało Gamorin odciął jedno ze skrzydeł
demonowi ,który ze wściekłością rzucił się na bohatera .Gamorin
zadał jeden cios po którym demon stracił głowę i padł .Miecz
Gamorina sam wbił się w ciało demona po czym cały zamek się
zatrząsł resztki murów padły, a cała armia Wariona zmieniła się
w popiół .Ciało Wariona znikło a klejnot przeklętej duszy
zmienił barwę z białej na czerwoną i zamienił się w popiół .Po
chwili Gamorin usłyszał za swoimi plecami głos Koriusa:
- Udało ci się .Demon nie żyję .Zginął równocześnie z
tym jak klejnot przeklętej duszy zamienił się w popiół .Udało
się !
- Przecież wtedy gdy klejnot został zniszczony demon
uciekł - powiedział Gamorin
- Tak ,ale ja ulepszyłem ten klejnot .
- To znaczy.....
- Tak Warion został zniszczony całkowicie - dokończył
Korius
- Koriusię czy mogę ci jakoś pomóc ? - spytał Gamorin
- Nie .Ja umieram .Zasłużyłem na to .Ale mam dla ciebie
prezent .Mogę wskrzesić Derasta .Czy tego chcesz ?
- Jeżeli możesz wskrześ go .
- Niech więc tak się stanie - po tych słowach Korius
wypowiedział kilka słów po czym Derast powrócił do życia .
- Co się stało? - spytał Derast
- Wskrzesiłem cię - powiedział Korius
- A teraz czas byś dowiedział się prawdy
Gamorinie .Derast pomagał ci tak długo dlatego że jest twoim
bratem - po tych słowach Korius znikł
- Co? - krzyknął Gamorin
- Tak to prawda .Jestem twoim bratem .Ale mam do ciebie
pytanie .Dlaczego chciałeś by Korius mnie wskrzesił ? Przecież
nie byliśmy przyjaciółmi - spytał Derast
- Nie wiem .Po prostu czułem że coś nas łączy ale nie
wiedziałem co - odpowiedział
- No cóż .Ruszajmy w dalszą drogę .Śmierć Koriusa
została pomszczona .Ruszajmy....



Magia ,wojna i zdrada


Jak to się zaczęło

Pewnie o tym nie wiecie ale ta historia miała swój
początek kilka lat temu a dokładniej siedem .Wtedy to doszło do
pierwszej wielkiej wojny ,w której wszyscy wielcy połączyli swe
siły by pokonać przerażające zło .Księcia demonów we własnej
osobie .Udało się to pewnemu człowiekowi o imieniu
Gamorin .Wtedy był on niemal chłopcem .Ale nawet wiek dwudziestu
czterech lat nie przeszkodził mu w jego wielkiej misji .Bo to on
jako jedyny mógł raz na zawsze zniszczyć demona ,dzięki
klejnotowi duszy ,który znajdował się w rękojeści prastarego
miecza .Wiele istnień poniosło w tej wojnie olbrzymie straty .
Ale było by nietaktem gdybym nie wspomniał o jeszcze jednej
osobie .O Derastcie .Bracie Gamorina ,który w tej wojnie odegrał
dość małą lecz ważną rolę .Niestety w drodze powrotnej nasi
bohaterowie musieli się rozstać na pewien czas ,ale nie o tym
powinienem mówić ,lecz o tym jakie znaczenie miała tamta
wojna .Otóż podczas oblężenia na zamek księcia demonów o imieniu
Warion wszyscy wrogowie zginęli poza jednym .Mówię tu o czarcim
lordzie o imieniu Torion .A o tym jaką on odegrał rolę w naszej
historii przeczytacie dalej...

Dzieje Gamorina

Po tym jak Gamorinowi udało się pokonać Wariona udał się on do
stolicy Koriusa by uczcić jego pamięć .Na miejscu czekali już
inni Władcy .Gamorin nie wiedział tylko dlaczego są tacy
szczęśliwi podczas gdy stracili najpotężniejszego ze swoich
sojuszników. Gdy Gamorin po długich namowach usiadł razem z
innymi Władcami do stołu zauważył postać skrytą w cieniu .Na
początku zobaczył tylko to ,że postać trzymała w prawej ręce
topór .Wydawało mu się ,że widział już kiedyś taki sam .Po
chwili zauważył ,ze nie omylił się gdyż postać wstała i podeszła
do niego i był to nie kto inny jak Korius .Nasz bohater nie mógł
ukryć zdziwienia ,a na myśl nasuwało mu się tylko jedno
pytanie .Jakim cudem Korius żyje .A w odpowiedzi
usłyszał: "Spokojnie mój drogi spokojnie .Wiem że nie możesz
uwierzyć ,że to ja .Ja nie umarłem ,ale byłem tego bardzo
blisko .Czułem wręcz oddech śmierci na swej twarzy ,ale mój czas
jeszcze widać nie nadszedł .Długo dryfowałem między naszym
światem ,a światem umarłych .Na szczęście moim trupim magom
udało się ściągnąć mnie z powrotem do świata żywych .I oto
jestem."
Cieszę się że cię widzę - rzekł Gamorin po czym usiadł koło
Koriusa i Delwordolsa teraz przebywającego pod postacią
człowieka .Długo jeszcze rozmawiali poczym wszyscy udali się na
spoczynek .Następnego dnia nasz bohater znowu rozpoczął dzień od
rozmowy z Koriusem:
- Gamorinie czy mogę ci złożyć pewną ofertę - spytał
odwrócony do naszego bohatera tyłem Korius
- Dlaczego nie ,o co ci chodzi - spytał Gamorin lekko
zdziwiony
- Chciałbym byś stanął w szeregach mojej armii jako
najwyższy dowódca -rzekł Korius. Gamorin wiedział jako że tak
naprawdę był tylko zwykłym żołnierzem ,że byłby to dla niego
wielki zaszczyt ale jednak wahał się
- Hmmm nie wiem dlaczego składasz mi taką propozycję ale
zgadzam się - powiedział zakłopotany
- To dobrze .W takim razie przygotuj się ,bo najdalej za
tydzień ruszamy
- Dobrze będę gotowy - skończył rozmowę Gamorin
I jak powiedział tak się stało .Po siedmiu dniach Korius
wyjechał z Gamorinem swoją wspaniałą karocą zaprzężoną w
demidragona .Czyli jeszcze bardziej ulepszonego smoka
śmierci .Na karocy siedziały cztery szkielety z ognistymi
mieczami . Po dwóch dniach dotarli do jednego z
najpotężniejszych miast Koriusa .Do Gargargionu .było to tak
naprawdę olbrzymie zamczysko dookoła ,którego można było
zobaczyć tylko cmentarze i krypty .Gdy stanęli u wrót Gamorina
przeszył dreszcz .Trudno było mu się dziwić gdy zobaczył jak
nekromanci i trupi magowie przygotowuję się do jakiegoś rytuału
nad grobami .Gdy wreszcie nasz bohater dotarł do pałacu
przeraził się okropnie ,gdyż otoczyła go ciemność ,a lodowaty
powiew powietrza sparaliżował go na chwile .Po chwili zapalono
światła a komnaty znów wypełniło ciepło .Pomimo wielu
nieprzyjemności Gamorin dotarł wreszcie do sali tronowej .Była
ona piękna .Zdobiona złotem i szlachetnymi kamieniami .Przez
chwile naszemu bohaterowi wydawało się jakby wszedł do innego
świata .Po chwili na ziemie ściągnęło go bicie dzwonu .I wtedy
odezwał się Korius:
- Gamorinie mam dla ciebie zadanie
- Jakie Koriusię ? - zapytał zaciekawiony Gamorin
- Chcę byś wybrał się do Medivha
- Do kogo ? - spytał nie kryjąc zaskoczenia Gamorin
- Do Medivha .Jest czarownikiem .Jest dobrą istota ale
uważaj bo w jego żyłach płynie krew demonów - wyjaśnił powoli
Korius - chcę byś go przekonał do sojuszu ze mną - dodał
- Postaram się - odparł Gamorin - a gdzie go mogę
znaleźć ? - dodał po chwili
- Mieszka na krańcu płomiennych wrzosowisk .Szukaj wieży
z płonącym czubkiem - odparł Korius
- Dobrze już wyruszam - skończył rozmowę Gamorin
I jak powiedział tak zrobił .Dostał od Koriusa jednego
Demidragona którego sam dosiadał. Dziesięć liszy i odział
trzydzieści szkieletów wojowników i dwadzieścia szkieletów
łuczników na wszelki wypadek .Podróż do samych wrzosowisk
przebiegała spokojnie ,ale gdy nasz bohater dotarł do
wrzosowisk.... zobaczył kilka dziwnych istot .Wyglądały jak
wielkie latające ludzkie czaszki tyle że składały się z
płomieni .Jeden z liszy wyjaśnił Gamorinowi ,ze są to strażnicy
wrzosowisk .Te istoty to żywiołaki ognia .Nie sposób się z nimi
dogadać ,więc trzeba będzie walczyć .Pozwól ,że my się tym
zajmiemy zakończył lisz .
Oddział liszy bardzo szybko poradził sobie z
przeciwnikiem .Wyczarowane lodowe pociski szybko ostudziły zapał
przeciwników .Po piętnastu minutach marszu nasz bohater ujrzał
wieże .Podszedł do niej i zobaczył istoty smukłą i wysoką z
długimi uszami .Walrog kiedyś opowiadał mu o tych
istotach .mówił że są to albo elfy albo półelfy .Istota powoli
podeszła do naszych bohaterów i powitała ich lekkim
uśmiechem .Pierwszy rozmowę zaczął Gamorin:
- Witaj jestem Gamorin .Dowódca armii Koriusa .Czy ty
jesteś Medivh ?
- Tak ja jestem Medivh - przedstawił się grzecznie
- To dobrze .Korius mnie przysłał bym poprosił cię o
zawarcie sojuszu z nim .
- W naszych czasach lepiej jest mieć potężnych
przyjaciół niż wrogów .Więc zgadzam się - powiedział po namyśli
Medivh
- To dobrze .Zegnaj więc - rzekł Gamorin
- Zegnaj - zakończył rozmowę Medivh
Gamorin ruszył w drogę powrotną Gargargionu .Jeszcze wiele
lat Gamorin służył Koriusowi ....

Siedem lat później

Dobrze się żyło przez tych lat siedem ,aż do dnia siódmej
rocznicy pokonania Wariona .W ten właśnie dzień do Koriusa
dotarła wiadomość od Kerkoriona o dziwnych zaburzeniach na
niebie .I jak się można domyślać Korius wysłał Gamorina do
Kerkoriona .Nasz bohater niezwłocznie udał się do
Kerkoriona .Gdy dotarł zaważył ,że w przed główną bramą stoi
mała istotka .Gdy podszedł bliżej zauważył że wygląda ona jak
Władca Roślinności ,tyle że jest wzrostu zwykłego druida ale z
jego pleców nie wyrastają skrzydła ,lecz kolce .Istotka powitała
go szerokim uśmiechem :
- Witaj Gamorinie .Byłem pewny ,ze Korius przyśle
właśnie ciebie .Ach ale widzę zdziwienie na twojej
twarzy .Pewnie z powodu mojego wyglądu .Ale to ja Kerkorion we
własnej osobie - odpowiedziała istota
- Hmmm .Dobrze więc po co mnie tu wezwałeś -
odpowiedział bardziej szorstko Gamorin
- Muszę ci coś pokazać .Musimy niezwłocznie udać się do
mojego obserwatorium
- Dobrze choć my - zakończył rozmowę Gamorin
I poszli .Po chwili dotarli do małego pomieszczenia ,w
którym stała dość duży teleskop .Kerkorion gestem zaprosił
Gamorin by spojrzał w oko teleskopu .I zobaczył ,ale to co tam
zobaczył przeszyło go do głębnie strachem .Niebo było całe
czerwone .Chmury poblakły. Całe niebo nad miastem Kerkoriona
drżało i po chwili... nad miastem pojawił się wir .Nie wiadomo
jak i skąd .Z wiru wyłoniła się olbrzymia platforma na której
było mnóstwo silników i wieżyczek .Na samym środku stał jakby
mały budyneczek .Platforma zatrzymała się w powietrzu i w tej
samej chwili wir zniknął a niebo znów powróciło do stanu
poprzedniego .Gamorin oraz Kerkorion ,który obserwował całe
zajście z okna nie mogli uwierzyć w to co widzą .Ale nie to było
najgorsze .Po chwili wieżyczki obróciły się w stronę miasta
Władcy i zaczęły strzelać .Kerkorion ,który sam nie wiedział co
robić kazał wszystkim ,którzy przeżyli by schowali się do
podziemi lub próbowali ucieczki do sąsiednich lasów. Po tym
oblężeniu maszyna odleciała .Kerkorion użył kamienia ,takiego
samego jaki niegdyś Korius podarował Gamorinowi .Po tym jak
otworzył się portal tyle że nie prowadzący do miasta Koriusa
lecz do miasta Zelingara .Przywódcy smoków .Władca i nasz
bohater szybko przez niego przeszli i po chwile znaleźli się
koło zaskoczonego Zelingara .Co się stało? Spytał Władca:
- Co się stało ! Moje miasto zostało zniszczone przez
jakąś maszynę podróżującą chyba po różnych
sferach .Technologia ,której używa ten pojazd jest wyjątkowo
zaawansowana .Używa on do ataku pocisków wykonanych z
metalu .Ale strzela nimi tak szybko ,że nie sposób wykonać
jakikolwiek manewr - powiedział Kerkorion nie kryjąc strachu
- Mówisz że strzela metalowymi pociskami .Hmmm .Chyba
mogę na to coś poradzić. Jak wiesz wydobywam pewien surowiec z
którego mogę wykonywać magnetyczne zbroje dla
żołnierzy .Surowiec ten jest dość lekki ale wykonanie z niego
zbroi trwa dość długo .Nie mówiąc już o hełmach i tarczach -
stwierdził Zelingar
- To wspaniale .A ile zajęło by ci przygotowanie z 100
takich zbrój ? - spytał Kerkorion
- Około trzech miesięcy .Ale rozumiem że sytuacja jest
wyjątkowo pilna więc postaram się wykonać te zbroje jak
najszybciej .A tak przy okazji mam jeszcze takich 150 na
składzie .Z pięćdziesiąt mogę ci dać - powiedział Korius widząc
wyraz twarzy Kerkoriona
- Dziękuje ci .Zawsze to coś .Przynajmniej teraz moi
żołnierze nie będą wystrzeliwani jak kaczki .Zegnaj więc -
zakończył rozmowę Kerkorion po czy otworzył jeszcze jeden portal
i przeniósł się razem z Gamorinem do swojej stolicy
Po powrocie Gamorin pożegnał się z Kerkorionem i wrócił do
Koriusa za pomocą swojego kamienia .Opowiedział Władcy o tym co
zaszło u Władcy Roślinności .Korius nie był zbyt zadowolony tym
co usłyszał .Nakazał swoim zwiadowcą by obserwowali czy gdzieś
jeszcze gdzieś się nie pojawi .Spokojnie minęło następne
półtorej roku .już każdy wiedział o pojawieniu się tajemniczej
maszyny .Zelingar wyprodukował aż tysiąc dwieście magnetycznych
zbrój ,oraz opracował plany maszyny zwanej hydroborgiem .Maszyny
podobnej do naszych czołgów tyle ,że w miejscu gdzie normalnie
widniało tylko działo można było ujrzeć także stalową głowę
smoka ziejącą ogniem przymocowaną do czołgu za pomocą długiej
wytrzymałej stalowej szyi .Kerkorion opracował broń która za
pomocą elektrycznego kamienia mogła strzelać wiązką elektryczną
dużo potężniejszą niż naturalna broń duchów .Przez następny
miesiąc słyszeć można było burzliwe kłótnie i oskarżania miedzy
Władcami .I w końcu to się stało gdy już miało dojść do wojny
znów pojawiła się ta tajemnicza maszyna .Tym razem nad stolicą
Zelingara ,ale pojazd nie poradził sobie ze zniszczeniem
miasta .Wręcz przeciwnie statek przeciwnika został nieźle
uszkodzony. Odleciał więc a kilka dni później władcy dowiedzieli
od wieśniaków ,że pojawiło się na północy wielkie miasto ze
stali .Niewiadomo skąd i kiedy ale było wiadome ,że jest ono
ogromne i świetnie chronione ,a na dodatek że pojawiło się wiele
dziwnych istot .Wielkich jak olbrzymy istoty w ogromnych
zbrojach ,cyklopy oraz wiele ,wiele innych...oraz o pojawieniu
się czarciego lorda razem podróżującego zawsze z cyklopem we
wspaniałej stalowej zbroi ,wyposażonego w olbrzymie wiertło
zamiast ręki .Zaczęły one podbijać okoliczne wioski i małe
miasta ,nawet podbiły jedno z miast Zelingara .Próbowały nawet
podbić jedną z warowni Koriusa z pozytywnym skutkiem .Całe
miasto zostało zrównane z ziemią .Ale walka była ciężka...
Armie wroga maszerowały na miasto Koriusa ,ale wiecznie
czujne szkielety zaalarmowały przywódcę tego zamku .Trupiego
maga ubranego w granatowo fioletowe szaty .Ten ustawił
pozostałych 4 trupich magów na głównych pięciu basztach w
otoczeniach liszy i nakazał im utrzymać przeciwnika jak
najdłużej .Ale nim zaczęła się walka na przód wyszedł cyklop w
zbroi i zechciał mówić z władcą tego zamku .Jako ,ze Korius był
wtedy w swej stolicy zastąpił go jeden z trupich magów:
- O co chodzi ? Kim jesteś i jak śmiesz atakować miasto
Lorda Koriusa?
- Jestem Therdok .Władca imperium Werderdork .Mam zamiar
podbić to miasto - odpowiedział Therdok .
- Jesteś głupcem .Jeszcze nikt nie pokonał Władców a w
szczególności Lorda Koriusa - wykrzyczał trupi mag
- Naprawdę ? W takim razie może pozwolisz mi ze
przedstawię ci moją armie .te stalowe olbrzymy to toreboty .są
androidami .A ci jednoocy wojownicy to cyklopy .a oto główny
trzon mojej armii .Jak ci się podobają wężowe damy - tutaj
wskazał pół ludzką kobietę pól węża - a oto meduzy królewskie -
tym razem wskazał na istoty przypominające wężowe damy tyle że
mające węże zamiast włosów - Ich spojrzenie może zamienić
każdego w kamień - zakończył uśmiechając się
- Skoro jesteś taki mądry to może czas sprawdzić jak
poradzą sobie twoje odziały podczas tej walki - zakończył
rozmowę
Armia Therdoka ruszyła na miasto .I wtedy poleciały pierwsze
czary .Kule ognia ,lodowe nawałnice i trujące strzały .Ale nawet
one nie mogły zatrzymać tak liczebnej armii .Przeciwnik szybko
przedarł się do głównej bramy miasta i tutaj spotkała go nie
miła niespodzianka .Mumie stojące za bramą zaczęły czarować
płonącymi falami .Niestety nawet one nie mogły powstrzymać
katapult które szybko zburzyły bramę .Co prawda wszystkie mumie
stojące przy bramie zginęły ale armia przeciwnika odniosła
olbrzymie straty .Ale nawet to nie mogła zatrzymać armii
Therdoka .Wężowe damy i meduzy królewskie szybko wykończyły
odziały szkieletów stacjonujące w twierdzy .Lisze na wieżach
także szybko musiały się poddać .Razem z trupimi magami opuściły
miasto .I tak Korius utracił jedną ze swoich najpotężniejszych
warowni .
Po tym ataku Władcy postanowili zwołać obrady :

Obrady

- Witajcie wszyscy - zaczął pierwszy Zelingar -
zebraliśmy się tutaj by omówić sprawę nowego
zagrożenia .niestety jedyne co o nim wiemy to ,to że jest nasz
przeciwnik jest cyklopem .ma na imię Therdok i to ,ze włada
olbrzymią potęgą - dodał
- Tak to wiemy i co z tego .przejdźmy może do rzeczy -
odezwał się nagle Kerkorion
- Masz racje .On zrównał moje miasto z ziemią .Skąd on
bieżę swoich żołnierzy. Przecież na pewno nie przebywali na tym
statku wcześniej - niemal wrzasnął Korius
- I co z tym zrobimy .Przypuszczam ,że Therdok używa
jakiegoś portalu do teleportowania swoich podwładnych .A właśnie
Koriusię czy nie mówiłeś ,ze twoi trupi magowie poinformowali
cię o tym ,że pewien czarci lord dogadał się z najeźdźcą ? -
spytał Derwoldors
- Tak - odpowiedział już spokojny Korius - mówiłem ale
co to ma do rzeczy ? Chyba że on jest... o do diabła wzywajcie
tutaj Gamorina ! Szybko !
- Dobrze już po niego pośle - odpowiedział zaskoczony
Zelingar - ale po co ?- dodał
- Zobaczysz i przy okazji poślij po wszystkich naszych
sojuszników .Niech przybędzie tu Medivh - powiedział szybko
Korius
- Dobrze .Skoro zwołujesz tutaj naszych sojuszników to
nietaktem było by nie wspomnieć o przywódczyni klanu pół
aniołów .O Angeli - dodał Derwoldors
- Porozumiem się także z królową stalowych szerszeni -
skończył wyliczać Kerkorion
- Dobrze już wysłałem do nich posłańców przez portale -
skończył rozmowę Zelingar
I po chwili pojawili się wezwani:
- Oto jestem - zaczęła pierwsza Angela
- Ja także - powiedział Medivh ukradkiem spoglądając na
Angele
- Po co nas wezwałeś - spytał Gamorin
- Gamorinie ,Medivhu , Angelo oraz Władcy - zaczął
Korius - Stoimy na krawędzi wielkiej wojny .Ale nie mowie tutaj
o wojnie z Therdokiem .Tylko o wojnie z czymś o wiele
potężniejszym .Jak wiecie prawie dziewięć lat temu pokonaliśmy
Wariona Księcia Demonów .Ale okazało się jak przypuszczam wiecie
albo się domyślacie ,że jeden z czarcich lordów pomagających
Warionowi uciekł z pola bitwy w ostatecznej walce z demonem i
dostał się do piekła...- tutaj przerwał mu Kerkorion
- Skąd wiesz ,że to ten sam czarci lord ? - spytał
- Stąd ,że czarci lordowie nigdy nie wychodzą na
powierzchnie chyba ,że dostaną specjalny rozkaz od Księcia albo
Króla demonów - ciągnął dalej - a jak wiecie zapewne to Warion
był księciem .Ale on już nie żyje .A sam król nie dowiedział by
się o tym gdyby ktoś go nie doinformował .A musiał to zrobić
ten ,że czarci lord. Dlatego właśnie Cerdewist bo tak ma na imię
Król demonów po odpowiednich przygotowaniach wysłał Therdoka by
pokonał nas .ale póki co nie udaje mu się to. Przypuszczam że
armie bierze wprost z piekła .W swoim mieście musi mieć portal.
Musimy go przechwycić .Ale wszyscy będziemy musieli działać
razem - tu spojrzał na Medivha i Angele skaczących sobie do
oczu - a więc... - i tym razem przerwał mu Medivh
- Co ?! Mam współdziałać z tym pól aniołem ?! - w tym
momencie w Medivhu odezwała się krew demonów - ssss mogę sss nią
wsssspółpracować tylko pod warunkiem sss ,że mnie pokona
ciąg dalszy:

ataku .Władcy wiedzieli ,ze taki atak nie będzie miał żadnego
sensu i dlatego wycofali swoje odziały ,za to do ataku
przystąpiły centaury z łukami .Powybijali większość stalowych
szkieletów ,ale sami też ponieśli olbrzymie straty .Wtedy na
wieżach stanęły cyklopy i zaczęły strzelać do centaurów laserami
ze swoich oczu .Kerkorion szybko wycofał swoich żołnierzy .Teraz
do ataku przystąpili druidzi .Stworzyli zaporę z bluszczy i
cierni .Cyklopy zaczęły do nich strzelać i podpaliły je ,przez
co na polu bitwy powstała chmura dymu .Wtedy znów do ataku
przystały centaury i na ślepo zaczęły strzelać .Gdy efekty
czarów druidów przestały działać a dym się rozwiał okazało
się ,ze cyklopy schowały się i żaden z nich nie zginął od
strzał .Potwory znów stanęły na wieżach .Niestety tym razem
zakończyło się to tragicznie .Prawie wszystkie
zginęły .Derwoldors był wściekły .Wezwał wszystkie swoje
zmutowane kałamarnice by przystąpiły do ataku ,ale wtedy
przybyła armia krasnoludów ,które obiecały ,ze zajmą się
cyklopami .I rzeczywiście .Używali swoich balist do
ostrzeliwania przeciwnika .W połączeniu z atakiem kałamarnic
cyklopy na wieżach zostały wycięte co do nogi .Zelingar użył
swoich hydroborgów do zniszczenia pierwszych murów .Za nimi
znajdował się pierwszy z trzech budynków .Ale tak na prawdę to
były to cztery połączone olbrzymie wieże .Na każdej z nich stał
stwór bardzo podobny do czarciego lorda tyle ,ze był ubrany nie
w czerwono czarne a w fioletowo granatowe szaty .Jak się po
chwili okazało był czarci lord arcymag ,które został pozbawiony
mocy tworzenia rycerzy mroku w zamian za olbrzymią potęgę
magiczną .był on chroniony przez meduzy .Była jeszcze piąta
wieża która stała po środku czterech innych .Na niej stał
torebot .Wszyscy wiedzieli ,ze nie będzie łatwo podbić tego
obiektu .na szczęście chwile później nadleciały stalowe
szerszenie .Było ich cos około 300 ale były one naprawdę
potężne .do ataku przystąpiły hydroborgi i stalowe szerszenie
udało im się zniszczyć trzy z pięciu wież .Na szczęście padła
wieża ,na której stał torebot .Załogę pozostałych dwóch baszt
wykończyły meduzy i duchy .Nawet czarci lordowie nie mogli sobie
z nimi poradzić .Teraz zostały jeszcze drugie mury i wejście do
głównej części miasta stało by otworem .Na szczęście tych murów
broniły tylko toreboty ,z którymi stalowe szerszenie szybko się
uporały .Hydroborgi zmiotły z powierzchni ziemi drugie
mury .Teraz trzeba było podbić jeszcze dwie strażnice takie jak
ta za pierwszymi murami .Pierwsza padła szybko ,gdyż była
stosowana wcześniejsza taktyka ,niestety drugą strażnice było
ciężej podbić gdyż większość stalowych szerszeni i hydroborgów
była pokonana .Do ataku przystąpiła resztka stalowych szerszeni
i czarodziei Zelingara .Zmrozili oni wieże a druidzi przywołując
cierniste pale poprzebijali i zniszczyli wszystkie wieże .miasto
Therdoka zostało zniszczone .Przed naszą drużyną i Władcami
stało otworem wejście do sanktuarium Therdoka i do portalu do
piekieł .Kerkorion i Derwoldors przybrali swoje pomniejszone
postacie .

U wrót do piekła

Władcy pomimo wielu sprzeciwów zostawili swoje armie i z naszą
drużyny zeszli do sanktuarium Therdoka .W ten sposób została
stworzona wspaniała jedenastoosobowa drużyna. Długo błądzili po
sanktuarium zabijając patrolujące stwory Therdoka .W końcu
dotarli do dziwnego pomieszczenia .Wyglądało ono na
więzienie ,ale za kratami jaśniało tylko dziwne płomienne
światło .Przypuszczalnie w tych celach pozamykano więźniów,
którzy mieli posłużyć jak ofiary .Ale w jednej z cel była żywa
istota .Kerkorion podszedł do niej i spytał :
- Jak ci na imię? - spytał
- Ricewind - odpowiedział
- Kto cię tutaj zamknął? - spytała Angela
- Therdok .Zamknął mnie gdy spieszyłem na spotkanie z
wami - odpowiedział Ricewind ,a Korius za pomocą swego topora
zniszczył zamek i otworzył drzwi celi
- Czy będziesz nam towarzyszył - spytał Korius
- Tak - odpowiedział Ricewind
- A czy posiadasz jakąś broń - spytała niepewnie Angela
- Tak - powiedział wyciągając w magiczny sposób zza
pazuchy miecz ,który po chwili zaświecił zielonym światłem -
posiadam miecz trucizny - dodał
- W takim razie mamy nowego członka drużyny - powiedział
Kerkorion z uśmiechem na twarzy - ruszajmy - dodał i cała
drużyna ruszyła na spotkanie z przeznaczeniem...
Udało im się w końcu dotrzeć do głównej sali ,w której
przebywał Therdok .Towarzyszył mu czarci lord .Bardzo się
zdziwił gdy zobaczył drużynę .Wycofał się na koniec sali i
otworzył troje drzwi .Zza każdych wyszła dziwna bestia .ciało
jak u lwa .Ciało porastało sześć węży i do tego ogon tego stwora
był największym wężem .głowa stwora był wielka i posiadała
olbrzymia paszcze i małe oczka .Stwory rzuciły się na naszych
bohaterów i choć były bardzo groźne nie mogły pokonać
drużyny .do walki przyłączył się czarci lord .ale i bestie i
czarci lord nie mogły sobie poradzić i szybko zostały
zgładzone .Wtedy z końca sali wyszedł Therdok i powiedział:
- Jak widzę mnie odnaleźliście ale co wam to da - to
mówiąc odwrócił się w stronę portalu znajdującego się w prawym
dolnym rogu sali ,wypowiedział jakiś zaklęcie i zamknął portal -
tak jak mówiłem co wam to da .I tak nie otworzycie portalu ,a
mój śmierć nic wam nie da. Może więc zawrzemy układ - dodał
- Raczej nie a teraz zginiesz - wykrzyczał Gamorin
- Po co te nerwy .Naprawdę tak wam zależy na mojej
śmierci - powiedział Therdok lekko zdziwiony
- Tak ! - odpowiedziała cała drużyna - a teraz zegnaj
się z tym światem - powiedział Medivh po czym rzucił na Therdoka
płonące ciernie
Cyklop był wściekły .Włączył swoje wiertło i zaczął z niego
strzelać jakimiś dziwnymi magicznymi pociskami .Nasza drużyna
bez większych problemów odbijała cios za ciosem. Angela i
Ricewind równocześnie rzucili czar trojące żądło .Siła ataku
była tak duża ,ze Therdok poleciał pod ścianę .Korius wykrzyczał
do Medivha widząc ze chce wykończyć cyklopa by użył swojego
kamienia duszy .Jak czarownik usłyszał tak zrobił .Włożył kamień
duszy do konsturu i wzmacniając swój atak czarami przybił demona
na wylot .Posłaniec Cerdewista został pokonany .Medivh otworzył
portal do piekła i cała drużyna weszła do portalu ,do królestwa
Cerdewista ,króla demonów...


Królestwo Cerdewista

Nasza drużyna rozpoczęła swą wędrówkę po królestwie króla
demonów od narady:
- Czy nikomu nic się nie stało - spytał Zelingar
- Nie - opowiedzieli wszyscy
- To dobrze .mamy dość zapasów by podróżować po tym
miejscu przez trzy tygodnie, ale mam nadzieje ,że nie będziemy
musieli siedzieć tu tak długo .Słuchajcie mnie wszyscy ! Mam
mapę tego miejsca - powiedział Korius ,a wszyscy wytrzeszczyli
oczy ze zdziwienia .Widząc to Korius zaczął ciągnąć dalej - Hmm
powiedzmy ,ze dogadałem się z jakimś demonem - mówiąc to zaśmiał
się cicho - Jesteśmy w pobocznej części zamkowej .Sala tronowa
Cerdewista znajduje się niedaleko ,ale my nie możemy wybrać
łatwiejszej drogi - dodał
- Koriusię dlaczego zostawiliście swoje armie na
powierzchni? - spytał Medivh
- Gdyż tutaj czekał by ich tylko rychły
koniec .Prowadzenie otwartej walki w tym królestwie nie miało by
to najmniejszego sensu .Niestety jestem pewny ,ze nasze kamienie
teleportacyjne tu działać nie będą tu działać .Przypuszczamy ,że
to właśnie Cerdewist wysłał do ciebie tę wiadomość ,by odkryć
jak kamienie działają...i obawiam się ,że mu się to udało -
powiedział Korius
- Dobrze więc chyba czas już ruszać - powiedział Gamorin
a reszta potwierdziła
Drużyna długo chodziła po bocznych korytarzach pałacu
Cerdewista ,szukając tajemnych przejść .W końcu udało im się i
dotarli do dziwnego pomieszczenia .Było to olbrzymie więzienie a
w celach były po zakuwane przeróżne istoty .Miały tylko jedna
wspólną cechę. Wszystkie były półdemonami .Nasi bohaterowie
widząc to cierpienie w oczach istot zaczęli niszczyć drzwi do
klatek .Większość istot uciekła i rozpłynęła się w
powietrzu .Poza jedną .Człowiekiem przykutym w największej
celi .Jak się okazało był to Derast .Po chwili Gamorin wszystko
zrozumiał i przekazał innym ,że to miejsce jest więzieniem dla
przeklętych dusz i wtedy odezwał się Derast:
- Aaaa Błagam pomóżcie mi - powiedział
- Dlaczego nie uciekłeś jak inne dusze - pytała Angela
- Bo nie mogę .Cerdewist trzyma mnie tu za pomocą bardzo
potężnej magii - odpowiedział Derast z bólem w oczach
- Czy możemy ci jakoś pomóc - spytała Angela
- Tak .Można mnie uwolnić tylko za pomocą klejnotu
duszy - powiedział po czym zawył przeraźliwie .Angela nie mogła
tego znieść .Włożyła klejnot duszy do ognia swojej
włóczni .Nagle kamień został wchłonięty przez broń ,która
zaświeciła złotym blaskiem .Angela przebiła Derasta z łzami w
oczach ,a jego dusza opuściła loch
- Cerdewist już nigdy nad nim nie zapanuje - powiedział
Kerkorion - ruszajmy - dodał
I ruszyli .Po pewnym czasie nasza drużyna natchnęła się na
pierwszych strażników. Wyglądały one jak kamienne gargulce ,ale
po ich ciałach spływała krew .Nasza drużyna przystąpiła do
ataku .Chociaż przeciwników było ośmiu sprawili oni nie lada
problem .Po meczącej walce nasza drużyna ruszyła dalej .Znaleźli
się w sali z sześcioma kraterami otoczonymi jakimś dziwnym
sprzętem .Korius wyjaśnił wszystkim ,że jest to jedno z kilku
źródeł energii .Co prawda nasza drużyna nie chciała zwrócić na
siebie uwagi ,ale odcięcie źródła energii dało by im nad
przeciwnikiem przewagę Zniszczyli maszyny i zasypali kratery, po
czym ruszyli dalej Spotkali następnych strażników . czarciego
lorda arcymaga i kilka wężowych dam .Na szczęście nie sprawili
naszym bohaterom większego kłopotu .Drużyna był coraz bliżej
sali tronowej .Weszli do jeszcze jednego pomieszczenia ,które
okazało się warownią .Tutaj spotkała ich ciężka walka .Na
szczęcie zaskoczony przeciwnik był słabo uzbrojony .Wśród
przeciwników wystąpiło kilka cyklopów oraz meduz królewskich i
dwa gargulce krwi .Na początku po przeciwnikach przeszły dwa
łańcuchy piorunów .Większość padła .Ci ,którzy zostali wybito w
walce wręcz .

Ten od którego się to wszystko zaczęło

Drużyna stała teraz u wrót do sali tronowej. Weszli ,a raczej
wpadli po rozwaleniu drzwi dwoma kulami ognia .Strażnicy
Cerdewista leżeli martwi ,a on sam przywitał serdecznie choć
stojąc w cieniu naszych bohaterów:
- Witajcie .Dlaczego kazaliście mi tak długo czekać? -
spytał się śmiejąc się Cerdewist
- Nie śmiej się demonie tylko stań do walki - krzyknął
nagle Medivh
- Ha ha ha tak ci spieszno do śmierci marny czarowniku -
odpowiedział wciąż rozbawiony Cerdewist - spokojnie zabije was
ha ha ha - dodał wciąż rozbawionym lecz teraz bardziej gniewnym
tonem - zabije was za to ,że podnieśliście rękę na mojego
syna .na Wariona - zakończył już wrzeszcząc
- Nie martw się dołączysz do niego - odpowiedział
spokojnie Gamorin
- Zabije was wszystkich! Gińcie! - powiedział po czym
wyszedł z cienia
Był to człowiek wspaniałej postury .Miał na sobie wspaniałą
zbroje .Zamiast naramienników miał głowy smoków na co Zelingar
nie mógł nie zwrócić uwagi .Ręce porastały mu parzydła co
dostrzegł Derwoldors ,a z pleców wyrastały mu kościane skrzydła
na co tym razem Korius zwrócił uwagę .Walka się
rozpoczęła .Najpierw naramienniki Cerdewista zmieniły się w dwie
krótki smocze szyje i głowy które zaczęły ziać ogniem .Jego ręce
zabłysnęły elektrycznością ,a skrzydła rozłożyły się i demon
wzniósł się w powietrze .Wtedy cała nasza drużyna
zaatakowała .Cerdewist skutecznie odbijał ich ataki .Sam zaczął
atakować prądem co okazało się dla niego kiepskim
pomysłem .Zelingar przyjął cały atak na swoją włócznie pioruna.
Wzmocnił atak i strzelił w demona .Demon zawahał się i upadł na
ziemie .Wtedy Medivh i Angela użyli serii błyskawic jako ,ze
sala była mała błyskawice które Cerdewist odbił zaczęły odbijać
się od ścian i w końcu ugodziły potwora .Wtedy do ataku
przystąpiły krasnoludy z Koriusem .Uderzali swymi toporami tak
długo ,aż ścieli obie smocze głowy po czym wycofali się .Do
ataku przystąpił Kerkorion ,który przywołał pnącza ,które
pojawiły się z tyłu demona i wyrwały mu skrzydła .Derwoldors zaś
uderzył w przeciwnika seria lodowych pocisków .Jako ostatni do
ataku przystąpił Gamorin .Włożył klejnot duszy w swój miecz i
zaatakował demona w walce wręcz .Po kilku ciosach osłabiony
przeciwnik zginął przebity mieczem. Dusza demona została
uwięziona w klejnocie a klejnot został zniszczony...
- Czy to koniec? .Czy wszyscy są cali? - spytał
Derwoldors patrząc na drużynę
- Tak to koniec .Demon został zniszczony .Uciekajmy
stąd - zaproponował Zelingar a wszyscy poszli za jego
przykładam...
Kilka godzin później wszyscy wrócili na powierzchnie .Demon
został zniszczony ,a wojna wygrana .nareszcie w sercach naszych
bohaterów może zagościć spokój
ponizej skali, to pisal chyba jakis 10 latek z kompleksami, text uwlacza godnosci polaka, bardziej zalosne niz smieszne ...
Dancing in the moonlight
Singing in the rain
Oh, it's good to be back home again
Laughing in the sunlight
Running down the lane
Oh, it's good to be back home again
Hahaha wiedziałem ze mnie tak zbluzgasz moja droga Angelo .Może jesteś już za stara
ja tylko wyrazilam swoja opinie o tym czyms i kazdy zdrowy na umysle i wpelni rozwiniety czlowiek bedzie miec takie samo zdanie ...
Dancing in the moonlight
Singing in the rain
Oh, it's good to be back home again
Laughing in the sunlight
Running down the lane
Oh, it's good to be back home again
jak to kiedyś powiedziała moja nauczycielka: "Nie mów my tylko mów za siebie" Ale dziekuje serdecznie za opinie
Bo wszyscy komętuja tylko w dzisale księga a nikt nie ocenia
Mówisz i masz. Mój głos już jest!

I nadejdzie wkrótce ten dzień...

RTS
Wspaniale jeszcze tylko głosy 2 krasnolodów i przejdziemy do małej niespodzianki

Potrzebuje jeszcze 1 głosu
Masz.
hmm ten dził już od dawna jest niużytkiem rolnym i nie wiem dla czego nie został zamknięty ale jeżeli oceniłeś ja mosci dragonie to moze uzasadnisz swoja ocene
Mości Gamorinie, Mości Atis the Dragon Angel jest dziewczyną więc raczej powinieneś napisać "oceniłaś" :wink: .

I nadejdzie wkrótce ten dzień...

RTS
heh przeczytalem, dalem 4 za checi i wyobraznie, ale na przyszlosc garsc rad:
gdy umieszcza sie tak duze teksty to sie je 1) justuje 2) robi ladne akapity 3) poprawia bledy ort (nawet word to umie ;] )
Przed "i" nie ma przecinka ;] I proponuje popisac troche dyktand pod uwaga Pani Profesor od J.P., aby nabrac wprawy w poslugiwaniu sie jezykiem pisanym
all this time wishing our voices could be heard,now we finally have a voice and no one says a fucking word.
so let's scream as loud as we can and make it break, and let nothing stand in our fucking way
sorki dla mylady Dragonicy :)i mała prosba do naziny
ZAMKNIJ TEN HOLERNY DZIAŁ I WSZYSTKIE DZIEŁY ZWIAZANE Z MOJĄ OPOAIASTKĄ
← Fan Works
Wczytywanie...