[ekhp1] Początek - Gwardia

Pewnie tak będzie, ale zadanie jest ważniejsze. Skradziono bardzo cenne rzeczy dla króla i to chyba nie tylko mi powinno zależeć na tym, by je odzyskać. Zreszta róbcie co chcecie, muszę się dostosować do grupy.
O sen nie muszę się martwić, mogę mniej spać. Najwyżej trochę pomedytuję podczas podróży.

Łyczek piwa.
Opowiedz coś jeszcze o krasnoludzkich kobietah. Jak wy je odróżniacie od mężczyzn? My raczej nie mamy problemu.
Łyczek.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

-Cos mi się zdaje że te kobiety to taka ściema. Manor. Bądź mężczyzną i przyznaj sie że wolisz facetów

Spoglądam na krasnoluda i śmieje się pod nosem.

Do Ashgana

-Nie prowokuj mnie tępy człowieku do naostrzenia cię moim toporem... nie wiesz że nie prowokuje się krasnoluda przy śniadaniu? I nie śmiej się z kobiet krasnoludzkich chuderlaku bo gdybyś dostał od takiej baby to byś leżał przez tydzień w śpiączce...

Zabieram się za 3 kurczaka i mówie do Vola

-Wiesz, nasze kobitki mają cyce jak goblińskie zeppeliny więc często można po tym poznać że to baba. I mówiąc że mają owłosienie na twarzy nie chodziło mi o taką bujną brodę jak mam na przykład ja... owłosienie mają lecz dużo rzadsze. Niektóre się golą bo chcą bardziej przypominać te ludzkie dziewice. Ale niektóre baby są często mylone z chłopami.

Strzepuję resztki jedzenia z brody i brzucha
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Popijam piwo. (Niekończące się )
Będę musiał odwiedzić swoją dziewczynę niedługo. Już od dawna niedostałem od niej żadnego listu. Mam nadzieję, że jej się nic nie stało. Nie wybaczył bym sobie tego nigdy. No, ale cóż... życie toczy się dalej. Jest tam jeszcze jakies udko, en aep arse?!
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Skąd wiesz, że nie znalazła sobie nowego faceta ? Z kobietami to tak jest ! My tu na końcu świata pracujemy cieżko za marne pieniądze, a one się puszczają z każdym napotkanym chłopem ! Ot co !

Przerywam popijając sok pomarańczowy.

- A i nie przecholuj z tym piwem. Nie wiesz, że z rana to nie zdrowo pić alkohol. A w ogóle to zawsze mnie zastanawiało, czemu ty opuściłeś swą ojczyznę ? Czemu zostawiłeś elfickie kobiety, pałace i wino ?
- Obżeracie się jak jakieś jaśniepanienstwo. Jak by was tu przeciętny żołdak z rogatek zobaczył to by więcej wam nikt piwa w karczmie nie postawił. Może mała przebieżka po naszym dziedzińcu? Tak dla zachowania żelaznej kondycji?
Nie, nie trzeba. Zaraz wytrzeźwieję.
Przestaję już pić.
A co do tego, co powiedziałeś Tokar, to mam nadzieję, że ona taka nie jest. Trochę już ze sobą byliśmy, więc chyba nie przestała mnie kochać. Mam taką nadzieję. Chodzi niestety błędne mniemanie, że elfy mają wszędzie pałace, w każdym lesie. Wiedzcie, że nawet jeżeli to by była prawda, to istnieje hierarchia i nie każdy może sobie mieszkać w pałacu. Ja na przykład pochodzę z biednej rodziny i nigdy nawet nie myślałem o mieszkaniu w czymś takim. Jest to przeznaczone tylko dla bogatej elity. Odszedłem z tamtąd, ponieważ nie chciałem już pomagać ciagle ojcu w jego pracy. Miałem dosyc biedy. Udałem się do stolicy, by zarobic troche grosza i moze kiedyś wrócic bogatszym do rodziny. Moglibyśmy wybudować dom, miałbym pieniądze na utrzymanie mojej Eileen. Ehh. Nie wszystkie kobiety elfickie są takie jak ona. Nie można mieć żadnej na zawołanie. To nie jest za przeproszeniem burdel. Zresztą chyba wiecie, że elfica może mieć mało dzieci w ciągu życia. Wielka szkoda.
Dobra, koniec tego jedzenia, nie mam na więcej ochoty. Idziemy?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Chowam do kieszeni jabłko.

-Eh.. Skoro trzeba to ruszamy. Ale mam nadzieje dowódco że da nam pan w tym tygodniu chociaż jeden dzień wolnego.

- No nareszcie to jest moja gwardia. Jeszcze im nie powiedziałem co robic a juz chcą wolne. Ale nie tak łatwo młokosy - podkręcił wąsa - Nie patrz tak na mnie Manor. Dla swoich kamratów jesteś młodzik co z tego, że masz tyle lat co ja.
- Dobra. Wczoraj był dzień przesłuchań i znajdywania tropów. Dzisiaj jest dzień działania i kopania tyłków. Aktualnie mamy kilka możliwości. Albo nasze piórko podwinęły nam 2 damulki: Tricia i Virtania Sliverheart które dziwnym zbiegiem okoliczności wyjechały szybko na Targ Cudów. Albo zrobiła to pewna szuja zwana Terrentio de Raachim. Ten natomiast szybko się zwinął z miasta i pojechał do Jaskiń Umarłych. Trzecim podejrzanym miejscem jest Tragthafn - port rzeczny o złej sławie - którym będą mogli próbować przeszmuglować nasz klejnocik. Nałozyliśmy zakaz wypływania czegokolwiek stamtąd, czy to będzie kłoda czy poselski drakkar. A teraz słuchać mnie ladace. Mamy 3 podejrzane miejsca ale nie mozemy iśc we wszystkie 3 naraz. Wybierzemy dwie a trzcie przekazemy innej drużynie. Ja z Volrikerem i Tokarem idziemy na Targ Cudów szukać elfic. August, Maniuś i Ashgan pójdą do Tragthafn, skontrolować tamtejsze statki i przemytników. Kapitan lokalnej straży udzieli wam wsparcia w ludziach i udzieli niezbędnych informacji. Jakieś pytania?! - huknął na koniec dowódca dając do zrozumienia, że koniec sielankowego opieprzania się...
Panie dowódco, ja mam na imię Volriker, nie pamięta pan? Chyba nie tylko nam źle piwo służy.
Mam pytanie. A nawet kilka. Co to jest ten Targ Cudów? Chyba kiedyś coś o tym słyszałem, ale nie jestem pewien. I co to są za dwie elfice, które się tam udały? Na jakiej podstawie są podejrzane? Jestem ciekaw do czego doszli inni w swoich poszukiwaniach. My z Manorem doszliśmy tylko do tego, że moga w to być zamieszane moce magiczne. A to nie będzie dobrze, o nie.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Właśnie z magią lepiej nie zadzierać ! Mam nadzieje, że te dwie elfickie kobitki nie są czarodziejkami....
Po chwili dodaję.
- Mam jedno pytanie do pana dowódcy ! Co z tymi dwoma magikami co niby mają nam przyjść z "pomocą" ? Nie żebym ich tu chciał, ale magię najlepiej zwalczać magią !

- Targ Cudów to uwaga... Targ! czyli taki jeden wielki bajzel ze stoisk i wozów na którym można kupić dosłownie wszystko. Od pyłu "magia w proszku" po myckę przeciw łysieniu. Wszyscy dziwacy z królestwa się tam zjeżdzają. Jeśli szukacie jakiegoś rąbniętego wynalazcy to tam go naprawdę znajdziecie. Słyszalem, że jeden taki gnom podobno wymyślił samochodzącą zbroję i twierdzi, ze to przysżłość wojen - dowódca spojrzał na was w sposób wyraźnie sugerujący co on sądzi o jakichkolwiek samochodzących zbrojach.
- A co z magikami. Czort wie. Przecież ci cholerni intelektualiście nie rozumieją po ludzku jak im się powie: "macie być tu a tu o tej i o tej godzinie". Jak przyjdą to przyjdą. Do szukania pióra nie są nam potzrebni. Elfice nie używają magii, nie muszą... - mrugnąl do was okiem
No dobrze, to mi kilka rzeczy wyjaśniło. Ale co to mają być za magowie, co mają przyjść z pomocą? My sobie sami poradzimy. W końcu jesteśmy Gwardią Królewską. Szanuję magię, ale uważam, że teraz nam się nie przyda. Tu potrzeba porządnego umysłu ( ). Dobra, ja jestem gotów iść. Mam nadzieję, że ten Targ jest gdzieś w mieście, bo powiedział pan to tak, jakby miał być gdzieś po drugiej stronie kontynentu. Może sobie kupię przy okazji nowe buty z klamrami? Te są już trochę wytarte.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Proponuję już ruszać panie dowódco ! Im wcześniej tym lepiej... Nie myśli mi się pościg za jakimś stukniętym czarodziejem na koniec świata, który zakupił sobie nasz skradziony artefakt... Zdecydowanie wolę załatwić to z tymi damami.
Słyszac słowo ,,damami" prycham okazujac swa dezaprobate. Przez chwile wpatruje sie smetnie w stol, jeszcze do polowy wypelniny zarciem. Naglo z brzegu stolu obok Ashgana widze nietknieta butelke najmocniejszego w tym regionie dżinu. Rozgladam sie dookola czy nikt nie widzi i chowam butelke za pazuche. W zdecydowanie lepszym nastroju urywam sobie nozke od kurczaka i wpychajac sobie polowe naraz z pelnymi ustami mowie do reszty:

Dobra chlopaki, idziemy. Musimy jeszcze wpasc do koszar po jakis mieczyk wiec chodzmy...
...i że nikt nie może kupić ni sprzedać,
kto nie ma znamienia-
imienia Bestii
lub liczby jej imienia.
Tu jest [potrzebna] mądrość.
Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba to bowiem człowieka.
A liczba jego : sześćset sześćdziesiąt sześć.
- No chłopaki ruchy. Raz, raz, raz. Do zbrojowni za mną. - powiedział kapitan po czym złapał udko ze stołu i wyszedł a wy za nim.

W zbrojowni.

- Gurney szykuj co tam masz najlepszego. Nasza druzyna bierze się za robotę. O dziękuje - kapitan odebrał miecz i przypiął go sobie do pasa. Wyciągnął go z pochwy, sprawdził ostrze i wymachnął młyńca - Błyszczy się, tak, że go z kilometra będzie widać. - Wziął skórzaną zbroję z naszytymi małymi płytkami i skinął byście mu pomogli - Ruszać sie, na treningach mieliscie na to dwie minuty. - Na zbroje założył cienka płócienną koszulkę z godłem gwardii - Gurney jakieś dwa szydła mi daj, i kastecik co by nim jakąś gębe skuć można było szybko a elegancko. - Chwilę później kapitan schował jeden trójgarniasty sztylecik w cholewe buta a drugi za pazuche. Kastet wylądował w kieszeni. - Teraz sakwy. Mój oddział bierze konie a jak wy - zwrócił się do Ola - się dostaniecie do portu to już wasza sprawa. - Włożył pakiet sucharów i pęto suszonej kiełbasy (na wszelki wypadek), koc, duzy kubek, line, toporek i pare innych rzeczy. Ściągnął rzemienie i sprawdził czy nic nie wystaje. Założył rękawice sygnowane znakiem gwardii po czym załozył na głowę ciepłą czapkę. - Ja już jestem gotów, ruszać się! Psia mać!
Biorę topór bojowy, średniej wielkości tarczę, zbroję płytową (), hełm z rogami odstałniający twarz: -takie mi najlepiej pasują, nie musze brody nigdzie ugniatać. No i to chyba wszystko... tej koszulki z durnym godłem gwardii nie chce. Gotowy!
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


No, en arse, nareszcie.
Biegnę do stojaka, zakładam zbroję skórzaną, rękawice skórzane, zakładam opaskę na głowę. Biorę mój miecz długi w pochwie, przypinam go do pasa. Biorę łuk, zakładam na plecy przez lewe ramię, zakładam kołczan nad prawe ramię. Sztylet do cholewy lewego buta. Wieszam swój mieszek z pieniędzmi na szyi, biorę złoty liść, przypominający mi o ukochanej.
No, kilka rzeczy musiałem wziąć.
Hop na konia, ściągam popręg.
No to jestem gotów do bitwy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Manor czyście zdurnieli do reszty czy może was za bardzo pobili wczoraj?! W tej blaszce to albo dostaniesz zadyszki od chodzenia albo przymarzniesz od środka! Ściągaj mi to, nie idziemy na turniej dla wytapirowanych rycerzyków!
- Znów trzeba będzie to targać.....
Zabieram kolczugę, długi miecz, tarczę, linę (może się przydać) i coś do żarcia.

- Uch... jestem na to za stary ! Ech.... jestem gotowy !
← [ekhp] Sesja 1
Wczytywanie...