[ekhp1] Początek - Medivh

Chowasz się za skarpą ziemi za powalonym drzewem. Uspokajasz oddech i wychylasz ostrożnie głowę patrząc w kierunku z którego przybiegleś. W lesie panuje jeszcze większa cisza, niż w momencie jak do niego wkraczałeś. Bacznie, lustrujesz najbliższą okolicę. Jedynie jakaś gałązka porusza się na ścieżce która przybiegłeś. Wtem zauważasz jakiś cień, ciemną smugę która wystrzeliwuje w korony drzew. Przeraźliwy ptasi jazgot przeszywa cały las. Spłoszone ptactwo we wszystkie kierunku hałasując co nie miara. Chowasz się za korzeniami i nsłuchujesz. Panuje cisza...
Leżę jeszcze chwilę za skarpą, po czym jak najciszej wymawiam słowa zaklęcia Wykrycie Istoty. Wyjmuję z tobołka nóż i wkładam go sobie w dłoń. Cały czas staram sie zlokalizować tą straszną istotę. Leżę bez ruchu i nasłuchuję...

(Ostatnie chwile mojego życia? Niech zgine przynajmniej z honorem. Nie zhańbię mojej profesji, a bardowie będą o mnie śpiewać pieśni. O ile wogóle ktoś się dowie co się tu stało...)


Tonari no Totoro!
Wykonujesz skomplikowany gest i odpalasz zaklęcie. Przez głowę przelatują ci obrazy jak w kalejdoskopie. Skupiasz się by je porozdzielać.

Wiewiórka schowana w dziupli. Mała i przestraszona. Emanuje zieloną aurą.
Następny obraz:
Ptaki, lecą we wszystkich kierunkach. Biała pulsująca aura - boją się czegoś panicznie.
I następny:
Lis, leży w jamie. Żołta aura - nasłuchuje w napięciu strzygąc uszami.
Kolejny obraz:
Jakaś istota. Nie wiesz co to. Aura pulsuje i gaśnie - ono umiera!
Kolejny obraz wdziera ci się do czaszki.
Aura, wiruje i pulsuje. Zmienia wsciekle kolory. Nie zauważasz żadnego schematu, zadnego cyklu, nie możesz ropoznać kim lub czym jest ta istota.

Nagle czujesz ze patrzy na ciebie. Mimo, ze nawet nie wiesz czy ma oczy, czujesz ze ono wie gdzie jestes. Aura zaczyna pulsować na żółto, istota wypuszcza to cos co emanowało wygasająco. Czujesz na sobie jego wzrok. Zaczynasz panikować, ONO NIE MA PRAWA CIE WIDZIEC W PROJEKCJI ASTRALNEJ (czyli wtedy kiedy możesz obserować aury)...
Uwalniam moc zaklęcia, chwytam kostur, zrywam się z miejsca i zaczynam biec. Tobołek z jedzeniem zostawiam, aby nie ciążył. Biegnąc przez las nie zauważam żadnych zwierząt. Ciągle mam jeszcze nadzieję, ze uda mi się uciec. Kosturem rozgarniam gałęzie rosnące mi na drodze.

(Wszystko sie go boi. Zwierzęta, ja i nawet rośliny zdają się byc dziwnie poruszone. Jak on mnie widzial w projekcji astralnej?...)


Tonari no Totoro!
Biegnąc słyszysz trzask łamanych gałęzi w koronach drzew. Leśne ptactwo zrywa się do lotu w rzaskiem. Jakiś konar uderzył o ziemię za tobą.

Biegniesz przed siebie, przeskakujesz powalone drzewa i gałęzie. Unikasz miejsc zakrzaczonych, mur z jeżyń mógłby łatwo cię unieruchomic w twojej szacie. Przeskakujesz jakiś kamień. Czujesz jak mięśnie powoli zaczynają ci odmawiać posłuszeńswta. Do tego teren zaczyna nagle piąć się jeszcze pod góre. Hałas w koronach drzew nie ustaję. Wbiegajac pod góre zauważasz zwalone drzewo. Zbierasz resztke sił by ke przeskoczyć.






























Ostatnią rzeczą której się spodziewałeś było piaszczyste urwisko. Chwilę później...






























Turlasz się w tumanach piachu. Jednak u podnóża zbocza zrywasz się na równe nogi i biegniesz dalej. Twój oddech staję niebezpiecznie przeywany, czujesz metaliczny smak krwi w płuchach mięśnie przeszywa coraz dotkliwszy ból. Sapiąc i pojękując zwalniasz. Nie słyszysz nic poza własnym niregularnym oddechem. Strużka krwi spływa ci po policzku. Musiałeś go rościąć podczas tego niefortunnego upadku.
Dobiegam do najbliższego wzniesienia i tuż za nim padam na ziemię. Nie mając siły nawet żeby porządnie zakląć przewracam się na plecy i ciężko oddycham.

(Niech mnie cholera dorwie. Ja już nie dam rady.)

Wycieram rękawem policzek i tam gdzie sięgam otrzepuję się z piachu. Po krótkiej chwili próbuję wstać, ale nie mając kostura nie wychodzi mi to. Przylegam bardziej do wzniesienia i zamykam oczy. Uspokajam jeszcze nieregularny oddech.

(Jeżeli to mnie jeszcze ściga, to ma pecha. Bo ja już nie mam sily).


Tonari no Totoro!
Nagle słyszesz jakby cos ciężkiego spadło na ziemie za wzniesieniem. Szelest liści sygnalizuje ci, że 'coś' jest na ziemi i zbliza się w twoim kierunku.
Otwieram oczy, ciągle leżąc wystawiam rece przed siebie i przygotowuję Kulę Ognia. Na twarzy pojawia sie ironiczny uśmieszek. Wymawiam odpowiednie słowa i gdy tylko zobaczylem kształt na wzniesieniu - rzucilem ją bez wahania. Odturlałem się na bok i spojrzalem w tamtą stronę. W myślach miałem już przygotowane Odbicie.


Tonari no Totoro!
Zrywasz się nagle i wychylasz za wzniesienia. Na ziemii widzisz jakąś przedziwną istotę. Gdyby ktoś się ciebie zapytał jak wyglądała, odpowiedzialbys prawdopodobnie: " to wyglądało jak skrzyżowanie obdartego ze skóry człowieka z psem, widziałem każdy mięsień, każde ścięgno. Widziałem kostne wyrostki i grzebienie oraz ta paszcze z której leciała strużka śliny". Z punktu widzenia maga najdziwniejsza jednak wydała ci się aura, aura którą widziało się gołym okiem. To było coś czegoś nigdy nie widziałeś.

Coś, zauważyło cię. Zaczęlo się poruszać susami w twoją stronę. Nie czekałeś aż dobiegnie. Odpaliłeś przygotowaną wcześniej kulę. Jednak zmęczenie, strach i drżące ręce zrobiły swoje. Nie trafiłeś. Kula wyrżneła z hukiem jakiś metr od stwora. Fontanna iskier i żarzących się szyszek eksplowała w powietrze. Bestia wydała ryk i jednym skokiem skoczyła w koronę drzewa...


(powiedz mi o co co chodzi z tym odbiciem co ten czar robi)
Odwracam się i ruszam w stronę, która wydaje mi się być właściwą drogą do Tardionu.

(Jeżeli nie zajdę tam szybko, to albo to coś wróci i mnie zabije albo sam padnę z wyczerpania gdzieś w rowie.)

Podnoszę z ziemi gałąź mniej więcej mojego wzrostu, która ma służyć jako zagubiony kostur. Jeszcze raz otrzepuję się.

********

Odbicie - odbija w stronę przeciwnika rzucony przez niego czar. Jak np. to psopodobne coś rzuciłoby we mnie Kulą Ognią ( ;p ) to ja móglbym ją odbić za pomocą tego czaru w jego stronę. Coś takiego było w Morku. Bardzo przydatny czar :mrgreen:


Tonari no Totoro!
Kiedy myśałeś, ze już jesteś bezpieczny ponownie usłyszałeś jak coś spada na ziemie. Odruchowo rzuciłeś się na ziemię. Tylko dzięki temu bestia rozciełą ci przedramie a nie rozszarpała na kawałki. Impet wyrzucił stwora na jakieś 3 metry przed ciebie...
Zrywam się z ziemi i rzucam w stwora naprędce pzygotowaną Ognistą Strzałę. Od razu odskakuję i zasłaniam się gałęzią.

Którą rękę mi uszkodziło?


Tonari no Totoro!
(eh te baldurowe czary...)

Mimo rodzierajacego bólu w lewej ręce wykonujesz skomplikowany gest i rzucasz ognistę strzałą. Pocisk trafia w stwora. Słyszysz potworny ryk. Jednak bestia ciągle się do ciebie zbliża. Mimo, że płonąca strzała wsytaje mu z barku nie wydaje się tym specjalnie przejmować. Okrąza cię, szykują się do skoku...
(no co ;p )

Rzucam gałęzią i próbuję nią trafić stworowi w nogi, tak aby stracił równowagę.

ps. Mam jeszcze ten nóż?


Tonari no Totoro!
Chwyciłęś jakąś leżącą na ziemii gałąź i rzuciłeś w stwora. Jednak jedno machnięcie szponiastej łapy wystarczyło by ją odtrącić. Bestia sprężyła się i skoczyła w twoim kierunku. Uderzyła w ciebie mocno odbierając ci dech w piersiach.

Leżysz przygnieciony na ziemii. Widzisz dokładnie straszną paszczę uzbrojoną w rzędy ostrych kłów. Bestia próbuje dosięgnąć do szyji...
Zdrową ręką dotykam bestii. Wypowiadam krótkie słowa zaklęcia i rzucam Porażenie*.

(Za chwilę moze umrę, a jedyna myśl jaka przychodzi mi do głowy jest taka, że tyle czarów rzuciłem chyba tylko podczas moich testów na maga...)

*Porażenie - czar na dotyk. Prosty czar - razi dotkniętą istotę prądem. W rezultacie istota dostaje obrażenia i zostaje na chwile oszołomiona. Chyba, ze odeprze czar.


Tonari no Totoro!
Pokonując obrzydzenie odpychasz paskudny łeb od siebie co sił. Bestia twardymi pazurami rozdziera twoją szatę a kłami próbuje chwycić za ręce. Nagle opanowuje cię jakaś furia. Krzyczysz słowa zaklęcia i prawie nieświadomi składasz ręke w odpowiedni gest:

- Milumeni agrostium

Przykładasz szybkim ruchem dłon do bestii. Przerazający ryk bólu wypełnia las. Czujesz jak bestia sztywnieje sparaliżowana. Zrzucasz ja z siebie i odtaczasz się kawałek. Widzisz jak bestię ogarniają drgawki, mięśnie kurczą się chaotycznie pod wpływem umacniającego sie zaklęcia. Ostre pazury orzą ziemię a powtorny ryk ciągle dobywa sie z okropnej paszczy. Po chwili zapada cisza i stwór nieruchomieje. Leżysz wyczerpany na ziemii. Wtem zaczynasz słyszeć groźny pomruk, spoglądasz zaskoczony na bestie i z przerażeniem stwierdzasz, że zaklecie zaczyna słabnąć. Powoli odwraca swój paskudny łeb w twoją stronę, widzisz czerwone oczy pałajace dziką furią. Aura bestii zaczyna wściekle pulsować. Pomruk przybiera na sile. Przełamuje zaklęcie...
Grrrr... ta cholera jest chyba nieśmiertelna

Zrywam się z ziemi i rzucam w potwora Magiczny Pocisk. Jeżeli nie mam tyle energii to rzucam w niego tym co mi wpadnie w rękę. W tym wypadku są to porozrzucane kamienie i gałęzie.

ps.Baldurowe czary są w modzie


Tonari no Totoro!
Szybko ustawiasz się w odpowiedniej pozycji. Podwijasz rękawy i rozpoczynasz inkantacje. Starasz się uspokoić jak najbardziej i skupić na formule jednak widok powoli wstajacej bestia utrudnia ci to zadanie niezmiernie.

Zaczynasz wykonywać odpowiednio gesty. Lewa ręka kondesnuje moc, prawa nadaje kierunek. Stwór wstaje lecz po chwili się przewraca. Przechodzisz do fazy końcowej. Skladasz dłonie nadając zebranej energii wyznaczony kierunek. Błysk fioletowego ślepia lekko cię oślepia. Pocisk jest mocniejszy niż ci się wydawało.

- Aht lardum eap itkesinnime!

Pocisk pomknąl do celu. Widziałes dokładnie, jak podczas dziłania czarów spowalniajacych jak pocisk trafił stwora w czaszkę która eksplodowała. Cielsko opadło ciężko na ziemię drgając w pośmiertych drgawkach.


Rana na ramieniu pulsowała boleśnie a zadrapania na klatce piersiowej piekły nieprzyjemnie. Usiadłeś na ziemie przyglądając się bestii...

(oddaje ci inicjatywe opisowa )
Bestia była duża. Miała co najmniej 2 metry... - Kiedy miała głowę... Była cała obrośnięta sierścią. Ogromne, zaostrzone, poplamione krwią pazury wyrastały z rąk i stóp potwora. Jak pamiętałem miala calkiem zdrowe uzębienie. Duże, zaostrzone uzębienie. Nie, tego widoku nie da się zapomnieć. Będzie pewnie mi się śniła przez kolejne noce. Potwór był mocno zbudowany. Mięśnie były dobrze rozwinięte. Szczególnie te klatki piersiowej. Na ciele miał liczne blizny. Niektóre wydawaly się świeższe od innych. Na barku widniała mala dziura - od Ognistej Strzały. Łopatki były bardzo wysunięte do tyłu. Stwór przypominał jakiegoś zmutowanego wilkołaka. Bardzo zmutowanego...

Chwilę jeszcze poleżałem na ziemi ciesząc się spokojem. Potem wstałem i rozglądnąlem sie za jakimiś oznakami bytowania ludzi.

Dobrze byłoby dojść do Tardionu przed zmrokiem. O ile wogóle tam dotrę...


Tonari no Totoro!
← [ekhp] Sesja 1
Wczytywanie...