Wilkołak [runda 17]

RUNDA 17

Zasady gry

Główne zasady:

- Istnieje kilka klas, do których możecie zostać podporządkowani - wszystko jest dziełem przypadku, jesteście wybierani losowo do poszczególnych ról.
- Każdego dnia musisz zagłosować w temacie gry, aby zlinczować kogoś publicznie (głosowanie na siebie jest niedozwolone). Głos umieszczajcie pogrubiony i na czerwono, aby nie było wątpliwości na kogo głosujecie. Jeśli głos nie będzie sformatowany odpowiednio, nie będzie liczony.
- Trzy dni niegłosowania równoznaczne są ze śmiercią gracza.
- Pierwszego dnia można zdecydować się na NIEGŁOSOWANIE. Należy w tym celu wpisać w temacie po prostu PAS. UWAGA: jeśli wszyscy spasują, to w tym dniu Czuwający/Doktor/Sędzia/Wyrocznia (rola zostanie wybrana losowo) nie będzie mógł skorzystać ze swych mocy!
- Masz prawo zmienić swój głos ile tylko razy chcesz, po prostu pamiętaj o utrzymaniu odpowiedniego formatowania tak, aby tylko Twój finalny głos był zaznaczony na czerwono.
- W razie remisu, ofiara zostanie wybrana losowo spomiędzy linczowanych graczy.
- Dzień w grze kończy się o 22.00
- Podsumowanie dnia odbywa się w następującej kolejności: 1. Zabici przez nieaktywność, 2. Uratowani przez Kaznodzieję, 3. Zlinczowani + osądzeni przez Sędziego, 4. Uratowani przez Doktora, 5. Zabici przez Wilkołaka 6. Zabici przez Czuwającego
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, nie masz prawa pisać w temacie gry.
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, proszę powstrzymaj się od wygłaszania swoich przemyśleń publicznie. Pozwól graczom na własną rękę dowiedzieć się kto jest kim.
- Nie umieszczaj nigdzie screenshotów z PMek, jakie dostaniesz w czasie gry.
- W podsumowaniach kolejnych dni mogą (lecz nie muszą) znajdować się wskazówki i podpowiedzi dla graczy.



Bracia
- Bracia jako jedyni wśród ludzi wiedzą o swoim istnieniu, a co za tym idzie - o niewinności. Niby niewielka pomoc, ale zawsze.

Czuwający
- Czuwający może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, którym poda nicka osoby, którą chce zabić. Ważne, aby był pewien swego wyboru - lepiej nie zabijać niewinnych ludzi.

Doktor
- Doktor może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poda nicka osoby, którą chce dziś uratować. Jeśli dana osoba tej nocy jest celem ataku Wilkołaków, nie zginie.

Incognito
- Incognito, przynajmniej początkowo, nie różni się niczym od zwykłego Człowieka. Jednak z czasem, zależnie od podejmowanych decyzji, ich trafności oraz zbieżności z decyzjami pozostałych postaci, przybiera formę jednej z nich, jako dodatkowa z wyżej wymienionych.

Kaznodzieja
- Kaznodzieja może modlić się za osobę, która zostanie wyznaczona do zlinczowania, jeśli jest święcie przekonany, że głosujący pomylili się i zamierzają stracić niewinnego człowieka. Jeśli to zrobi, wysyłając prowadzącemu PW z nickiem tej osoby, nie zostanie ona zlinczowana niezależnie od ilości głosów, a przez cały następny dzień NIKT nie będzie mógł na nią głosować. Dlatego należy baaaardzo uważnie prosić Niebiosa o wstawiennictwo - marnie by było ratować Wilkołaka i dawać mu immunitet

Sędzia
- Sędzia może raz dziennie wysłać prowadzącemu PW, w którym poda nicka osoby, na którą oddaje drugi głos (pierwszy w oficjalnym głosowaniu, drugi na PW). Jeśli jego głos przeważy, osoba na którą głosował podwójnie, zostanie zlinczowana.

Widziadło
- Właściwie nie różni się niczym od zwykłego człowieka, z jednym wyjątkiem: jeśli zginie z łap Wilkołaków, to wskazuje dwie osoby, z których jedna będzie nocnym zabójcą.

Wilkołaki:
- Wilkołaki muszą zgodzić się co do osoby, którą mają zamiar zabić danej nocy. Śmierć będzie miała miejsce, jeśli cel dostanie przynajmniej (n-1) głosów*. Jeśli w grze zostanie tylko jeden Wilkołak, jego jeden głos wystarczy do zabicia.
*: Jeśli Wilkołaków jest więcej niż 2, to
n = liczba Wilkołaków
lub
jeśli Wilkołaków zostaje 2, to
n = 3
w innym przypadku
n = 2;

Wyrocznia
- Wyrocznia może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poprosi o prawdziwą tożsamość jednego, wybranego gracza.

___________________________

Aktualnie grający:

- Boneclaw
- Charon
- Dalej...
- Hrywi
- Ielenia
- Kapciowaty
- Kota
- krzyslewy
- Magggus
- Noire Panthere
- Piastun
- Taramelion
- Vitanee
- Von Majden
- Wiktul
___________________________



Zakład psychiatryczny dla psychicznie chorych w Zabrzu.

- Doktorze, doktorze, "siódemka" źle zareagowała na TB001!
- Wzrost agresji, oczopląs, ślinotok, skurcze tężcowe!

Będący po czterdziestce mężczyzna wybiegł ze swojego gabinetu na korytarz, gdy tylko usłyszał wycie kobiety mieszające się z meldunkami pielęgniarzy. Jego krawat gibał się wesoło na boki, nieoczekiwanie wprawiony w ruch.



- Podać diazepam i zaprowadzić do "czyściciela duszy"! - zarekomendował i spokojnym krokiem poszedł śladem towarzyszy, zerkając na znajdujące się po obu stronach korytarza drzwi do pomieszczeń, w których przebywają inni pacjenci. Czubki.

***


Smak dymu tytoniowego mieszał się w ustach z aromatem wypitego właśnie łyka whisky. Trójka mężczyzn siedziała w specjalnym pomieszczeniu, z którego przez grubą szybę można było spoglądać na umieszczoną w sali obok kobietę. Młoda blondynka została przykuta do łóżka za ręce i nogi, na oczy miała założoną opaskę, do umieszczonego na dłoni wenflonu wolno spływała kroplówka, a jedynymi dźwiękami, jakie słyszeli były ciche mruczenie komputerów i stukanie opuszek palców o blat.

- To pierwsza tego typu reakcja, doktorze, choć TB001 testowany jest na szesnastu naszych pacjentach. - podsunął niższy pielęgniarz, mający większy brzuszek niż jego towarzysz.

Doktor Bsoul nie odpowiedział. Nie musiał, bo doskonale zdawał sobie z tego sprawę, w końcu sam poświęcił niezliczone godziny na stworzenie tego farmaceutyku, sam zorganizował grupę badawczą i sam nadzoruje obecną próbę. Komplikacja, która miała dziś miejsce była mu wyjątkowo nie w smak, gdyż pokazywała, że jego wymarzone, farmaceutyczne dzieło nie jest tak doskonałe, jak dotąd myślał.

TB001 to częściowy agonista receptorów dopaminergicznych D2 i serotninergicznych 5-HT1A, który - w myślach doktora - miał zrewolucjonizować dziedzinę psychiatrii w zakresie leczenia wszelkich psychoz. Do prowadzonego przez niego ośrodka w Zabrzu trafiło 16 "najtrudniejszych" chorych w Polsce. Terapie, jakie były prowadzone dotąd, nie przynosiły oczekiwanych rezultatów, a pacjenci zarówno w oczach lekarzy, jak i rodzin zostali uznani za straconych. Nie dla niego.

- Zostajesz tu na noc na obserwację. Jeśli wzbudzi Twój niepokój, czerwony guzik. - powiedział doktor do wyższego pielęgniarza i wraz z grubszym wrócili do piwnicy, gdzie mieściły się ich sale. Gdy mężczyzna kładł się spać, zadał sobie jedno pytanie:

- Czego jeszcze o Tobie nie wiem, mój mały TB001?

***


Dźwięk wyjącego alarmu przeszył głowę doktorowi niczym wiertło, które z całym impetem wbija się w ścianę. Zerwał się czym prędzej z łóżka, upewnił, że ma ze sobą pistolet ze środkiem usypiającym i pognał do "czyściciela duszy".



Zapach, który poczuł na ostatnim korytarzu przyprawił go o dreszcze. Krew. Poczułby ją nawet ktoś, kto wcześniej nie miał z nią nigdy bezpośredniego kontaktu. Krew. Za zakrętem barwiła wykładające podłogę kafle, malując na nich nieregularne smugi.

- Oh, nie.

Mężczyzna zaczął się skradać i wolnym krokiem wszedł do pomieszczenia, w którym wczoraj siedział z pielęgniarzami i z którego obserwowali tę blondynkę. Fotele były przewrócone, szklanka stłuczona, notatki porozwalane, panele komputerów rozerwane, a wszystko barwiła krew. Tętnica szyjna mężczyzna zaczęła szybko drgać, gdy ten spojrzał na monitor bezpieczeństwa. Znajdujące się na nim trzy guziki były rozerwane i na ich miejscu prezentowała się wyraźna, gruba szrama, a kolejny będący tuż poniżej ocalał - tyle że był wciśnięty. Oznaczało to, że...

- Psia mać, pacjenci są wolni!

To jednak nie oni byli największym zmartwieniem. Zaraz. Gdzie się podziała ona?! W pomieszczeniu za szybą łóżko zostało przewrócone, a po kroplówce nie pozostał najmniejszy ślad. I te przeklęte plamy krwi! Mężczyzna spojrzał na pistolet, by mieć pewność, że jest załadowany i zakradł się wolno do kolejnego pomieszczenia. Trudno orzec, czy pomogła mu intuicja, szczęście, Bóg czy strach, ale w momencie, w którym kobieta rzuciła się na niego oddał strzał, który ugodził ją w udo i natychmiast powalił na ziemię. Serce kołatało mu niesamowicie, gdy po chwili nachylał się nad pacjentką.

Zakrwawione pazury zamiast paznokci, delikatna sierść widoczna na rękach, kły...

- O, kurwa.

Nie minęły 3 minuty, a doktor wpadł niczym burza do piwnicy, wrzeszcząc na asystenta.

- Zamykaj drzwi na wszystkie spusty! Zjebaliśmy! Kończymy z tym! Pacjenci są wolni! "Siódemka" zmieniała się w bestię! Uśpiłem sukę, a potem podałem dożylnie stertę wszystkiego, co było pod ręką, chwila moment i będzie martwa! Komu jeszcze to grozi? Jesteśmy uwięzieni! - słowa wylewały się z jego ust potokiem, napędzane walącym wściekle sercem. - Przesiedźmy tu kilka dni i na monitoringu zobaczmy, jak się sprawy potoczą...

___________________________

... dnia pierwszego.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Za drzwi jednej z cel nieśmiało wyłoniła się krótko ostrzyżona, pokryta czarnymi włosami głowa, która po błyskawicznym obrocie w prawo i w lewo zniknęła na powrót w pomieszczeniu. Chwilę po niej wejście do pomieszczenia "przekroczył"... srebrny statyw mikrofonu, na którym trzymający go pensjonariusz wsparł się z całą mocą, zupełnie ignorując panującą w placówce atmosferę, a następnie zaśpiewał porażająco wysokim głosem pełnym pasji na cały korytarz:

https://www.youtube.co...?v=f4Mc-NYPHaQ
Mężczyzna bawił się swoim plastikowym cygarem. Obracał go palcami niczym znudzeni uczniowie w szkołach bawią się długopisami. W końcu zdecydował wsadzić sobie cygaro w gębę. Przejechał dłonią po swojej łysej czaszce i położył się na łóżku. Te dość głośno zareagowało na wagę leżącego, który wcale szczupły nie był, skrzypiąc przeraźliwie. Zaczął ponownie w tym dniu rozmyślać, kim jest. - Mi chiamo... - powiedział tylko gardłowym głosem, ale urwał. Jeszcze ktoś by go podsłuchiwał. Wrogowie lub przyjaciele. Wreszcie zastanowił się nad obecną sytuacją. Obejrzał się i widząc otwartą celę wstał. - Trzeba wziąć się do roboty - rzekł do siebie, spoglądając to na pas niegdyś przyszpilający go do łózka, kiedy odchodził od zmysłów na tyle, że doktorek zdecydował się na surowe środki bezpieczeństwa, to na otwartą celę. Przeszedł kilka kroków i odważnie wyszedł, w ustach nadal trzymając swoją plastikową zabawkę. Może doktorek trzyma w swoim biurze prawdziwe cygara? Albo przynajmniej papierosy? Powinszował swojemu pomysłowi i wybrał się do biura, aby przeszmuglować go w poszukiwaniu cennych dlań przedmiotów. W tej sytuacji jakaś broń też by się przydała.
Po otwarciu drzwi pacjent niewysokiego wzrostu, z niedbale przystrzyżonym, rudym wąsem na modę angielską opuścił pomieszczenie. Pod pachą kurczowo trzymał maskotkę owczarka niemieckiego, którego nazywał "Hans" i z którym często rozmawiał.
- Tak Hans, naturalnie. Gdzie podziewa się ten szalony doktorek, który zaknął nas w tej paskudnej celi z nierównym sufitem? Do gazu z nim !!!
Po czym rozejrzał się dookoła nie kryjąc swojego entuzjazmu.
- Zapowiada się całkiem dobry dzień - dodał człapiąc niezdarnie naprzód.
-Dziwki, koks, reakcje redoks! - skomentowała wszystko kobieta z wysokim kokiem. - Pierre? Pierre?! Gdzie się podziewasz, Pierre, mamy Nobla do odebrania!
Po chwili zaczęła czegoś szukać. Pod łóżkiem, w szafce, w kieszeni - nigdzie nie ma - Gdzie są moje notatki?! JAK JA TERAZ ZROBIĘ HABILITACJĘ?!
Weszła do łazienki, w celu sprawdzenia, czy jakimś dziwnym sposobem nie znalazły się owe notatki za lustrem, jednak jej uwagę przykuła zupełnie inna rzecz. Kostka klozetowa o zapachu lasu świerkowego. A takiej jeszcze nie miała w swojej kolekcji. [i]- Wyyy]pas[/color] - powiedziała, po czym oddaliła się, by sprawdzić co działo się na korytarzu.
---
Bonus:

Nie wierząc własnym oczom Iron Mike wesoło wyskoczył z celi uderzając pięściami w przeciwległą ścianę.
- Exodus... zaiste to dopiero exodus...




- Chyba mam szansę na kolejny pas!
Farbowana blondynka (ach te czarne odrosty) póki co nie kwapiła się do wychodzenia z celi, ba, nie zauważyła nawet, że drzwi są otwarte. Tańcowała po pomieszczeniu, śpiewając do mikrofonu. Wróć, do pustego opakowania po szamponie, który służył za mikrofon.
Chimery krzyk obudził mnie, niepokój znikł.
Znów białe kły zobaczy świat, do stóp jej padł.
Pazurami w strzępy rwie, ogonem zmiotła nasze chwile.
Wierzyłam, że na pewno Ty nie zbudzisz jej.

Czyżby sens nie liczył się...


Zatrzymała się w pół ruchu i słowa, bezgłośnie poruszając wargami.
- Ups, pomyliłam słowa. O, drzwi otwarte. Czas dać koncert!
I wyszła ze swojego już-nie-więzienia, nucąc wciąż pod nosem. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że... miała konkurencję? W osobie Wiktula.
- Hej ty! Tak, do ciebie mówię! Co tak japę drzesz, ty wiesz, kto ja jestem?! Ustąp miejsca PRAWDZIWEJ gwieździe!
Idąc korytarzem do biura usłyszał dziwne wrzaski. Coś jak wycie godowe walenia. Pewnie ktoś ma problemy żołądkowe i nie może się w spokoju załatwić. Biegunki chodzą po ludziach tak samo myszy po tym zapchlonym psychiatryku, stwierdził, widząc kosmate stworzenie, przemykające po podłodze. Kopnął je o ścianę i poszedł dalej. Nie ma litości dla słabych.
Dzień 483.

Z oddali dochodził dźwięk syreny alarmowej i pusty śmiech zmieszany z krzykiem rozpaczy. Za lekko uchylonymi, stalowymi drzwiami celi zapach zastygłej krwi bezustannie wdzierał się w nozdrza bezwolnie leżącej postaci o numerze #31032. Wybudzona nagle zawyła niczym z najstraszniejszego koszmaru sennego.

- I AM THE LAW!!!! - rozniósł się po niewielkiej sali głęboki, przepełniony gniewem głos ledwo wybudzonej postaci, która w mig stanęła na równych nogach.
- Ah ah..nie, nie nie nie...to nie ja, nie nie, Dredd to nie ja. Gdzie, co? Gdzie ja jestem? Co to za miejsce? - chwytając się za głowę jak gdyby ból chciał ją rozsadzić.
- Linia, zakręt, krzywa, prosta, w lewo, czerwień, tak tak, tak! zieleń, czerwień, hiacynt, migdały..m-m-migdały, nie nie nie, żółć, żółć, zielen, kwiat...tak, kwiat, piękny kwiat! TAK! TAAK! SŁONECZNIK! teraz...dajcie mi, dajcie, dajcie..DAAAJCIEEEE! Chcę płótno, piekne, delikatne, gładkie płótno....mm..taaak...
Trzymając się dalej za głowę, jak gdyby tysiące igieł powoli wbijało się w jego delikatną tkankę nerwową mózgu, Van wybiegł na korytarz spostrzegając cień postaci znikający za rogiem długiego korytarza.
- Co tu się do diabła stało? Skąd ta krew na korytarzu?! - zaczął przywrócony niby do stanu pełnej poczytalności.
- Mm...z drugiej strony jej barwa emanuje pięknym połączeniem czerwieni i czerni. chyląc się ku niewielkiej kałuży krwi i delikatnie mieszając w niej dwoma palcami. Taak, idealny materiał na płótno.
Ah, Dobra. Teraz trzeba znaleźć tylko delikatne płótno. Prawdziwy artysta wszakże nie może tracić ani sekundy!!


PAS
"In the name of God, impure souls of living dead shall be banished into eternal damnation..."
Królowa rozejrzała się wlepiającspojrzenie w innych. Na pierwszy rzut oka wyglądali na ludzi z plebsu. Poprawiła koronę(a raczej duży różowy nocnik), która zjechała z jej głowy.
-Zapaskudzicie podłogę tymi swoimi wygłupami!
Rozwrzeszczały się alarmy, szczęknęły zwalniane blokady w drzwiach cel (pytania dlaczego jedne z nich są obrotowe lepiej nie zadawać) rozjarzyły się ostrzegawcze czerwone lampki.
Po korytarzach zakładu rozchodził się cudny, słodkawy zapach krwi. Gdy dotarł do celi za obrotowymi drzwiami stało się coś dziwnego. Wszyscy poczuli jakby ziemia zatrzęsła się w posadach, albo jakby drżenia których już nikt nie zauważał naglę ustały. Dało się usłyszeć głośne, niosące się echem odgłosy kroków, a z każdym stąpnięciem światła coraz gwałtowniej migotały. w pewnym momencie kroki ustały a zaraz potem po korytarzach poniósł się głośny trzask. Potencjalny obserwator zauważył by że zaraz po trzaśnięciu drzwi zaczęły dziko wirować.
Postać która wyskoczyła z celi, czujna i spięta wyprostowała się i głęboko wciągnęła powietrze, jakby węszyła. Zaraz potem dały się usłyszeć słowa: "Zaczęły się łowy. Ale ja nie będę polował, polowanie zakłada możliwość porażki. Ja będę zabijał". Powiedział Jego Norrisowatość, Władca Kopa z Półobrotu, poprawił słomkowy kapelusz, sprawdził czy rewolwer na wodę dalej wisi mu przy biodrze i zamyślił się jakaż to nieszczęsna istota wpadła na robienie czegoś głupiego wiedząc że w pobliżu jest ON.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Byłby to kolejny, typowy dla tego miejsca dzień, gdyby nie ów nagły alarm. Roznoszący się dźwięk wył i jęczał, nieustannie atakując zmysł słuchu. Nie minęło dużo czasu zanim z głośnym zgrzytem otwarły się drzwi do jego celi. Mężczyzna wtedy klęczał przy łóżku, ewidentnie modlił się, bo trzymał w dłoniach modlitewnik. Na łóżku leżało też Pismo. Po kilkunastu minutach wstał i zaciekawiony, zbliżył się do otwartego przejścia. Spojrzał w prawo, potem w lewo. Nikogo nie zobaczył, ale usłyszał te najgłośniejsze wrzaski oraz huki dobiegające z innych pięter. Nie obawiał się ponieważ czuł, że Ojciec roztacza nad nim swoją opiekę. Wrócił do posłania i zabrał obie książki. Później wyszedł z pokoju, zdecydowany by wspomóc innym owieczkom w tych ciężkich chwilach. Pocieszyć ich, dodać otuchy oraz wysłuchać, dać rozgrzeszenie ich umęczonym duszom. Mężczyzna pogładził brodę, stawiając pierwsze kroki na korytarzu. Szedł w nieznanym kierunku, próbując odnaleźć innych pacjentów. Kiedy tak spacerował, widział tu i ówdzie ślady krwi, zniszczone sprzęty oraz poprzewracane elementy wyposażenia. Wyłapał z oddali ciche słowa piosenek. Nie spodobały mu się dlatego zaczął nucić pod nosem:
- Zwycięzca śmierci, piekła i Szatana, wychodzi z grobu...
"Mówimy o Polsce. Tam nic i nigdy nie jest normalne." Prokop
-> Lux Perpetua
"(...) stwierdzono wręcz niepoczytalną skłonność do okrucieństwa, agresji, gwałtownych wybuchów gniewu a także wybujały temperament." Stregobor
"u każdej baby można stwierdzić coś takiego." Geralt
-> Ostatnie życzenie
Przestała wyśpiewywać do "mikrofonu", ujrzawszy kątem oka, jak krzyslewy traktuje biedną mysz. Pod pseudoblond kopułą zaiskrzyła pewna myśl... Straszna myśl!
- Widzieliście?! - zapiszczała, tuląc do cyców (wróć - cyca, bowiem jednego nie miała, zgubiwszy go gdzieś na jednym z życiowych zakrętów) - Jaki z niego brutal! Byłoby ci miło, łysolu, gdyby CIEBIE ktoś tak kopnął?! Och, a może... bez wątpienia, ta krwawa robota musi być dziełem takiego brutala jak on!

[krzyslewy]
Jego Norrisowatość wytężył słuch, posłuchał piosenki dobiegającej z piętra wyżej, i zaczął się zastanawiać. To że śpiewają pieśni na jego cześć to w sumie dobrze, ale dlaczego przekręcają fakty? Przecież od kiedy pokonał Śmierć i Szatana piekło omijało go szerokim łukiem, a w grobie nigdy nie był. No, przynajmniej nie w własnym.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Obejrzał się, kto tak się znowu drze. Noire, stwierdził. Co za dziwna kobieta, nad myszą się lituje. A jak ludzie umierali po eksperymentach, to każdy miał w dupie. I jeszcze na ważnego i szanowanego człowieka głos podnosi i go obraża! Wzruszył ramionami, bo wariata do zmiany zdania nie przekona. Poza tym miał zadanie do wykonania. Schował więc cygaro do kieszeni i ruszył dalej do biura.
Hyy, no pewnie, że każdy miał w dupie. Bo w celi zamknięty i guzik wie, co się z innymi dzieje. No, ewentualnie w trakcie lepszych dni, podczas spacerków, można było zauważyć, że kogoś ubyło... ale któż to wie, dlaczego? Może w napadzie szału sam sobie głowę rozbił?

Tymczasem kobieta straciła nim zainteresowanie i skupiła się na kimś zgoła innym.

- O, patrzcie, a ten jeszcze gorszy! Słuchajcie mnie, dobrze wam radzę, bo mam wyższe ajkju! Ze mną wyjdziecie z tego cało!

No i znów jęła śpiewać do szamponowego opakowania...

Teraz rozdaje ja, karty w które grasz,
Moje są zasady, czasem wygrać Ci dam.
Teraz rozdaje ja karty, w które grasz,
Moje są zasady, czasem wygrać Ci dam.


[Magggus]
Chuck Norris nigdy nie przegrywa w karty. Karty boją się mnie zdenerwować. A po tobie widać że twój mózg jeszcze walczy ale łatwo zauważyć że te walkę przegrywa. Wiesz ty że niema czegoś takiego jak wymieranie? Jest tylko lista gatunków którym Chuck Norris pozwala żyć. A ty się prosisz bym cię z tej listy wykreślił. Kopem Z Półobrotu.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Najlepiej wykreśl samego siebie! Albo, jeśliś nie obrzydłym futrzakiem - winowajcę! Mnie zostaw w spokoju, za wysokie ajkju mam!
Niski, chudziutki mężczyzna, odziany w koszulkę z napisem "Neymar Jr" wszedł pomiędzy zgromadzonych wariatów. Pod pachą trzymał misternie wykonaną z papieru toaletowego piłkę, do której co jakiś czas czule przemawiał. Z kieszeni wystawał u aparat fotograficzny. Zarzucając swoją różową grzywkę na bok, wykrzyknął wesoło:
- Za pastuchów wam robić, nie w piłę grać!

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


W wysokim kapeluszu, który dodawał mu znacząco wzrostu, do sali wmaszerował Napoleon.
- Co tu się dzieje? - zapytał zgromadzonych. - Dlaczego niszczycie spokój na wyspie świętej Heleny?
← Wilkołak
Wczytywanie...