True fantasy - sesja Randżera i każdego, szczególnie tego, kto go wygryzie ze stołka mg

Łowca zerknął z umiłowaniem na jabłoń. "Wrócę po ciebie" - postanowił i odpowiedział:
-Słuchaj no lordzie! Jestem szlachetnie urodzonym elfim księciem herbu zielona jabłoń. Moje miano to sir Kudłak... Czekaj co żeś powiedziała? Dolina Zgniłej Śmierci? Hmm, piszę się na to.
Tropiciel spojrzał na nieco oszołomionego towarzysza.
-Idziesz?
Wojak dobitnie potwierdził konieczność wysłania go w dalszą drogę lżąc hrabiego i cały jego ród na co najmniej cztery pokolenia wstecz. Co powiedział dokładnie tego opisywać tu żadną miarą nie przystoi ale gwoli narracyjnego obowiązku nadmienię, że pozwolił sobie na podważenie szlachetnej proweniencji hrabiego doszukując się mezaliansu kobiet w jego rodzinie z osłami i wielbłądami (dowodząc jednocześnie koniecznośći kastrowania tych ostatnich).
Otoczyła was skrząca się mgiełka, przesłoniła cały widok, odcinając was od wyspy Hrabiego. Gdy nie było już nic poza nią, wasze ciała poczeły rozpływać się w oparze, aż stały się jedynie białymi wstęgami wilgoci w stanie lotnym. Gdy to nastąpiło utworzył się pod tym, co było waszymi stopami, wielki wir, który wciągnął i pochłonął opary, wypluwając je w zupełnie innym miejscu. Mgła poczęła tężeć, skupiać się w dwie humanoidalne formy, które z każdą chwilą nabierały cech organicznych. Po jakimś czasie proces się zakończył, a wy odzyskaliście w końcu ciała. No cóż nie wszystko poszło w 100% dobrze, wasze ubiory zostały zamienione. Dezerter stał w stroju leśnika, łowca w porzyganym i... ehhm... upapranym na dole - ubiorze żołdaka. Ale zawsze mogło być gorzej, nie?


Przed wami rozciągały się bagna pełne zgnilizny, gdzieniegdzie rosły skupiska pozbawionych liści drzewa, a co parę kroków natykaliście się na fermentującą główkę kapusty. Nadmienię, że wszystko waliło tu kiszonką. Co robicie?
- Już? - Dał się słyszeć głos spośród bagien.
- Niee, ciiicho! Bo nas usłyszą! - Odparł mu inny.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Łowca spojrzał z politowaniem na swój strój. "Czas działać... po raz kolejny." Tropiciel dość szybko odnalazł się w bagiennym środowisku. Bohater wykonał test tropienia. Chwycił towarzysza za rękę i ruszył przed siebie.
- Sooo zaaa reeenkkęę peeedalee.- Żołdak wyrwał swoją dłoń z uścisku. Był wyraźnie zły i rozdrażniony. Pewnie dlatego, że na strój łowcy w którym przyszło mu się znaleźć składały się także gacie z ciecierzycy które wywoływały uczucie dyskomfortu przy każdym kroku. Wysypując szyszki i żołędzie z kieszeni ponuro powlókł się za towarzyszem.
-Zostaw moje szyszki! Chcesz się może zamienić, co ? Ja chętnie zdejmę z siebie te.. łachmany.
Łowca rozejrzał się w poszukiwaniu większej ilości szczegółów.
- Ehh... więcej szczegółów proszę! - wrzasnął bohater, spoglądając w niebo.
- Już?
- Nieee, niech wlezą głębiej! Cicho!



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Niebo zasłaniają chmury, przez które przesącza się miejscami blaski słońca, stąd zakładacie, że wciąż trwa dzień. Równina przed wami posiana jest bagniskami, polami zgniłej kapusty i trafiającymi się co jakiś czas zagajnikami pozbawionych liści drzew. Kilkaset metrów od was widać mały, zielony pagórek (NE), a troszkę bardziej w prawo (SE), z kilometr, półtora widzisz łowco jakby chatkę wzniesioną na wysokim pniu, wyrastającym z centralnej części podłogi. Chatka ma brązowe ściany i biały dach. Pień zaś jest koloru pomarańczowego. A zatem udajecie się w kierunku chatki, pagórka czy kombinujecie coś zupełnie innego?
Łowca dopiero teraz dostrzegł dziwną chatkę. Wytężył swój nadwyrężony w ostatnich sytuacjach umysł. Wiewiórki, które go wychowały opowiadały o takich domach jako o miejscu zamieszkania wiedźm. "Hmm, chyba opłaca się tam zajrzeć, może wskaże nam drogę." Spojrzał na swojego towarzysza. "Obecność kobiety, nie wiadomo jak potężnej na pewno podniesie moralne naszej drużyny." Bohater mrugnął znacząco do towarzysza.
- Ruszamy w tamtą stronę, na pewno Ci się spodoba.
- Kaaarszmmaa?- Domyślił się dezerter po czym nie czekając na łowcę sam ruszył w kierunku chaty krokiem tyleż dziarskim co chwiejnym.
Nagle zewsząd drużynę otacza gromada ludzi. Jeden z nich w hełmie z czaszki barana występuje naprzód i mówi:
-Stop. Stop. Nie możecie tam iść, to głupie.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

-Witajcie, zacni panowie. Musimy tam iść, ponieważ mój towarzysz ma pilne potrzeby. Czyżby mieszkaniec tego domku sprawiał wam kłopoty? Jeśli chcecie z radością je rozwiążemy.
Po chwili, łowca dodał szeptem do towarzysza:
- Tylko spokojnie druhu.
- Nie, nie. Po prostu nie możecie tam iść. Tam są eee... Eeee... - Mężczyzna zmarszczył brwi, jakby próbował wymyślić najlepszą wymówkę na świecie. - Tam są... No... Te...
- Karaluchy? - Spytał ktoś z tłumku.
- Nie, idioto!
- Bobry? - Zaproponował ktoś inny.
- Nie, nie... To co innego. Mam to na końcu języka. Tyyyy.... Tyyyyy... Tyyyyyyyyy... Tyyyyyyyyyyyyyyyy... - Mężczyzna próbował wypluć to, co miał na końcu języka, ale w żadnym momencie nie przypominało to słowa. - Tyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy...
- Trytony?
- O właśnie! Nie możecie tam iść, bo w środku są myszy.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

-Panie władzo! No jak tak można. Toć my zawodowi łowcy potworów. Poradzimy se.

-Panie! Pan coś nam tu kręcisz. Czuć tym na kilometr. Czyżbyście coś przed nami ukrywali!? Kim wy do licha jesteście?
- My jesteśmy grupą...
- Zrzeszeniem.
- Towarzystwem.
- Bandą.
- Drużyną.
- Bractwem?
- Cicho! My jesteśmy grupą, no... Ludzi.
- O. Przepraszam. - Elf odwrócił się i odszedł wgłąb bagien. Gnom, który stał na barkach drugiego gnoma odwrócił się za nim i krzyknął:
- Won odmieńcze, aj Tixer, stój prosto do kroćset!
- Cicho, no! I jako grupa Ludzi, nie zgadzamy się byście wchodzili do tamtego domu.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

- Paaszoł woon.- Zbiegły żołnierz w uniformie łowcy rzucił szyszką w oddalającego się elfa.

- Myyszyyy-sryyyszyy, jakie myszyy? Kurwa, jaaakie boobryy?- Zniecierpliwił się eksżołdak. - Naastąąpić sięę chammyy! Złaazić z droogi, sceee mii sięę piiić!
- Nastąpić? Czy chodzi o sens literacki, czy być może dosłowny? Jeśli nastąpić się, to znaczy kto na kogo? Czy mam losować?
- Chamy?! Kończyłem wyższe studia, do diaska!
- Ja jestem profesorem z dwoma tytułami honoris causa i nie dam się tak obrażać. Dobrego dnia! - Korpulentny profesor z siwą brodą godną Rasputina odwrócił się i odszedł w ślad za elfem.
Grupa Ludzi spojrzała po sobie niepewnie.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

- Htórryy z waaas naajwyższyy rangąą?- Spytał w końcu prostując się i przybierając (w swoim tylko mniemaniu) wielkopańską pozę. - Z niiim bęędę gaadaaał z nikiiim więceej. Chybaaa nie teenn z baraanim łbeeem, coo?- Dodał trzęsąc się od nagłego napadu śmiechu i czkawki. - Htooo byy takieego obeezjaajcaa herszteeem wybraaał! Chybaa tylkoo jaakaaś zgraaaja idioootów.
-Nie ma z nimi o czym gadać, przyjacielu. Patrz! Jeden z nich ma piwo! Na nich!
Łowca błyskawicznie dobył miecza, przypasanego do kolczugi byłego strażnika, w której się nie fortunnie znalazł. Drugą ręką ujął sztylet. Szybkim ruchem kopnął gnoma zwanego Tixerem. Trzymając pewnie broń, rzucił się na pozostałych członków bandy/stowarzyszenia/bractwa.
← Strefa Sesji
Wczytywanie...