[ME3] Zakończenie [SPOILERY]

Na naszym SB pojawił się ciekawy link odnośnie zakończenia Mass Effect 3. Przyznam szczerze, że faktycznie daje do myślenia i zawiera argumenty wywodzące się tak z samej gry, jak i z książki. Ale powoli przeanalizujmy wszystko.



Ostrzegam, że będą SPOILERY. Zawsze wydawało mi się to głupie, ale niektórzy potrzebują oznaczenia wykraczającego poza to, które zawarłem w nazwie tematu.

Na początek warto się zainteresować tym filmikiem. Jak wiemy, ostatnia misja w pewnym momencie zakłada bieg do Żniwiarza [łudząco podobnego do tego, którego zniszczyliśmy wcześniej, ale szczegół]. Unikanie lasera to właściwie mała zabawa, jednak i tak w końcu obrywamy.

Budzimy się w spalonym pancerzu. Pomijam fakt, że miałem na sobie ten wzorowany na DA2, więc nijak się to miało do tego, co pokazano. Autor filmiku sugeruje, że jesteśmy żywi do momentu otworzenia skrzydeł Cytadeli. Po chwili padamy i trudno nie zgodzić się z tym, że w tym momencie niejako film nam się urywa.

Potem rozmowa z Katalizatorem, który wygląda jak dziecko przewijające się przez całą grę. W filmiku widzimy, że:
1) nikt nie pomaga mu zapakować się na prom, co dziwi, bo inni taką pomoc mieli. Może był złudzeniem?
2) w przewodzie wentylacyjnym Anderson nie widzi chłopaka, który tajemniczo znika. Do tego jeszcze ten odgłos, co jak wyjaśnione jest w filmiku, oznacza próbę indoktrynacji
3) w koszmarach nikt chłopaka nie widzi i nie reaguje na niego, właściwie to chłopak nas do siebie wabi i zawsze na koniec się podpala. W ostatniej takiej zjawie podpala siebie i nas, więc może to znak na to, że ulegliśmy jego wpływowi?



4) Dzieciak się rozpływa po podjęciu decyzji, jednak Anderson nie chciał syntezy - to Człowiek Iluzja sądził, że może kontrolować Żniwiarzy, podczas gdy wprost słyszymy, że się nie nadawał, bo to oni nim sterowali

Wreszcie lot pustą Normandią i znikoma ilość towarzyszy na jej pokładzie. Dżungla? Trudno byłoby mi w to uwierzyć.

Zauważcie tez, że wspomniany jest komunikat o tym, że nikt nie dotarł do Żniwiarza przed nami i tylko zakończenie Renegata, gdy Shepard się budzi, wydaje się być tym prawdziwym. I musi być DLC, bo to szansa by zarobić i dokończyć historię.

Jakie jest wasze zdanie?
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Odpowiedz
Po skończeniu gry czułem niesmak spowodowany dość krótkim i niewiele mówiącym jak na finał trylogii zakończeniem.
Przyznam się przy tym bez bicia, że zupełnie nie skumałem tej indoktrynacji. Oczywiście na początku rozmowy z Człowiekiem Iluzją na Cytadeli widać dookoła ekranu takie czarne "macki", które sugerowałyby, że jesteśmy pod wpływem Żniwiarzy (albo Człowieka Iluzji). To się potwierdziło w momencie, gdy wystrzeliliśmy do Andersona, czego normalnie Shepard by nie zrobił. Mniej więcej w tym miejscu urywa się moje rozumienie finału - od tego momentu byłem święcie przekonany, że przezwyciężyłem indoktrynację, zwłaszcza że udało mi się skłonić Człowieka Iluzję do strzelenia sobie w łeb (tak jak w Mass Effect 1 udało mi się to z Sarenem).

To chyba uśpiło (albo wręcz zabiło) moją czujność, więc rozmowę z Katalizatorem uznawałem za zupełnie normalną. Nie wzbudziło moich podejrzeń to, że nad sobą mam kosmos, a mimo to odycham. W końcu byłem na Cytadeli (tudzież Tyglu), a tam jakoś zawsze dało się oddychać.
Mimo że przez całą grę byłem Paragonem i dążyłem do unicestwienia Żniwiarzy, w decydującej chwili wybrałem drogę ku strumieniowi światła, by połączyć życie organiczne z syntetycznym (zamiast zrobić to, do czego dążyłem przez całą grę). W tamtym momencie wydało mi się to najbardziej humanitarne - połączę syntetyków z organicznymi, nie zginie ani EDI, ani Gethy, które udało mi się pogodzić z Quarianami, a Żniwiarze nie będą już zagrożeniem, bo nie będzie tego głównego powodu, dla którego co parędziesiąt tysięcy lat przybywali na swoje żniwa. Myślałem też, że tym samym zachowam system przekaźników, ale koniec końców się myliłem.

Potem scena z Normandią, której też nie rozumiałem, no bo czemu w sumie miałąby lecieć nie wiadomo gdzie przez przekaźnik. Lądowanie na obcej planecie, gdzie na listowiu połyskiwały błękitne układy scalone, opuszczenie statku przez Jokera (z zielonymi układami pod skórą), EDI i Liary, a potem cała ta (chyba symboliczna) scena z rozmową Astronoma z dzieckiem. I to na planecie, która - podobnie jak ta, na której Normandia się rozbiła - miała dwa księżyce (albo planetę i księżyc). Po tej scenie nie bardzo można nawet stwierdzić, czy Shepard zniszczył Żniwiarzy, czy nie. Wiadomo tylko, że został legendą i funkcjonuje w pamięci jako "the Shepard" (co może w jakiś sposób koreluje z funkcjonującym w religii chrześcijańskiej "the Shepherd").

W związku z powyższym zacząłem szperać w sieci, licząc na to, że ktoś zrozumiał to, czego nie zrozumiałem ja. No i trafiłem na ten wątek na forum Bioware. Po przeczytaniu nie byłem już tak rozżalony, ale za to skonfundowany. Z całym szacunkiem do Bioware - nie posądzałbym ich o tak zawiłą końcówkę. Ten pomysł z indoktrynacja i z tym, że wszystko to co się stało od momentu gdy Żniwiarz potraktował nas swoim laserem (czy według innej teorii - po tym jak padliśmy nieprzytomni na samej Cytadeli) działo się w naszej głowie, że ucieczka Normandii, rozbicie się jej na obcej planecie i uratowanie się kilku z naszych towarzyszy (o dziwo nie wyszli pozostali członkowie załogi, którzy przecież zawsze na statku byli) to omamy Sheparda powodowane paniczną już indoktrynacją wydaje się prawdopodobna i dość ciekawa, ale kto wie, czy prawdziwa?
Koniec końców nie wiemy nawet, co stało się z samym Shepardem. Nie mamy pewności, czy umarł, czy przeżył, a co za tym idzie - nie otrzymaliśmy tak po prawdzie zakończenia.

Po przeczytaniu wspomnianego wątku na forum Bioware, odpaliłem grę raz jeszcze i załadowałem save tuż sprzed przedostania się na Cytadelę. Tym razem postąpiłem tak, jak powinienem był postąpić, czyli zniszczyłem Żniwiarzy. Jednakowoż na końcu nie zobaczyłem bonusowego, rzekomego "ożycia" Sheparda w gruzach (o którym nie wiem już co decyduje), co według wypowiedzi autora wątku z forum Bioware oznacza, że tak w sumie to przegrałem, Shepard zginął zindoktrynowany, a Żniwiarze dalej żyją. Co więcej, według takiego założenia, "czerwona" eksplozja, do której doprowadziłem, również była ułudą, która miała chyba pocieszyć (i nikczemnie oszukać) Sheparda przed jego śmiercią. Takie zakończenie więc okazuje się halucynacją, a co za tym idzie - kończę grę, nie znając prawdy. Domysły w takim przypadku są bezcelowe, bo nie dają żadnej konkretnej odpowiedzi, co najwyżej jej złudzenie.

Na koniec: jeśli rzeczywiście od momentu porażenia przez laser Żniwiarza byliśmy nieprzytomni (co by pasowało do późniejszego ewentualnego przebudzenia się w gruzach), a to co się potem działo było halucynacją Sheparda, to w takim razie niezależnie od tego co zrobiliśmy, nie zakończyliśmy gry. W jaki sposób bowiem to, co stało się na Cytadeli, w Tyglu, miałoby mieć wpływ na finał, skoro działo się to tylko w głowie Sheparda? Czy zniszczyłby Żniwiarzy, czy nie, w dalszym ciągu pozostaje nieprzytomnym żołnierzem leżącym wśród gruzów Londynu.

Jeśli zaś chodzi o chłopca, tudzież Katalizator, tudzież SI Żniwiarzy - nie wiem dlaczego przyjął on taką formę. Gdyby zrobił to, bo Shepard czuł jakiś wyrzut sumienia spowodowany śmiercią chłopca na Ziemi, ewentualnie gdyby czuł jakąś emocjonalną więź z zabitym chłopcem, można by to jeszcze zaakceptować. Problem w tym, że właśnie rzekomo od początku, od chwili ucieczki z Ziemi, chłopiec był ułudą Sheparda. Jeśli tak - czemu akurat chłopiec? Jeśli to była próba indoktrynacji, czemu akurat za pomocą wizerunku dziecka? I to właśnie tego konkretnego? Czy Żniwiarze uznali, że w takiej formie łatwiej można by wpłynąć na Sheparda?

Zawiodłem się trochę na tym, że nie otrzymałem odpowiedzi, na którą tak bardzo liczyłem: skąd wzięli się Żniwiarze? Kto ich stworzył? Bo w końcu ktoś musiał. No, chyba że stworzyli się sami, jako wysoko rozwinięte maszyny, ale w takim razie kto doprowadził do tego, że takie maszyny mogły wyewoluować?
Wiem, że to pewnie powinno pozostać tajemnicą, by można było spekulować i snuć najróżniejsze domysły, no ale od Mass Effect 1 z niecierpliwością oczekiwałem na odpowiedź na to właśnie pytanie.

PS liczyłem też na to, że stanę oko w oko ze Zwiastunem, który przewodził tej zgrai, a tymczasem praktycznie go tam nie uświadczyliśmy;(
Odpowiedz
Guzik prawda.
Na początku wmawianie o wbijającym w fotel zakończeniu.
Potem cisza, w międzyczasie osoba odpowiedzialna za oryginalne ME odchodzi.
Potem 'kaczka dziennikarska' nt zmiany zakończenia w ostatniej chwili.
Tekst Bioware'a o tym że zakończenie jednak się wszystkim nie spodoba.

A dziś albo wczoraj oficjalne stanowisko jak to sie cieszą że ludzie są wkurzeni. Bo gra wzbudza tyle emocji.
To jakby sie cieszyć że pociąg się wykoleił bo głośno teraz o PKP...
Oczywiście mają mase pomysłów na DLC i żywią nadzieje że się cieszymy. Cieszycie się?

Inna spraw to robienie wszystkiego biegusiem. 'Film' z astronomem to wyrenderowane zdjęcie. Nie trzeba wiele szukać, styknie wklepać space wallpaper na googlach.
No i ucięcie palców w zdjęciu modelki. Czyli rozwiązanie sprawy wyglądu quarian.

Spieszyli się, co widać. Gra jest dobra, ostatnie 15min słabe.
Z ich winy. Żadnego wielkiego planu w tym nie ma. A jak się okaże że był, to go sobie doprawili. Na kanwie tej masy teorii wymyślić coś to nie sztuka.
Cytując moją babcię: sralis mazgalis rewerendus duptus
Odpowiedz

Cytat

Jednakowoż na końcu nie zobaczyłem bonusowego, rzekomego "ożycia" Sheparda w gruzach (o którym nie wiem już co decyduje), co według wypowiedzi autora wątku z forum Bioware oznacza, że tak w sumie to przegrałem


Można się natknąć na informację, że zależy to od zgromadzonych Zasobów Wojennych oraz zniszczenia lub ocalenia bazy Zbieraczy. Dowód - klik.
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Odpowiedz

Cytat

Bez gry w trybie multiplayer nie da się uzyskać wystarczających zasobów wojennych (tych efektywnych, o które się rozbija), by się obudzić w gruzach. Co za żal;p


Fakt, że tym pokpili sprawę, jednak multi jest dość strawne i nawet początkujący spokojnie podbije gotowość galaktyczną do 70%.

Cytat

Oczywiście mają mase pomysłów na DLC i żywią nadzieje że się cieszymy. Cieszycie się?


Jasne, że tak i nie. Nie, bo to jak z Prince of Persia - za prawdziwe zakończenie płacisz dodatkowo. Czyli pokazuje, że nie jest z tym "normalnym" zakończeniem tak jak powinno. W ogóle przykład PoP dobry, bo tam padała Elika i ogólnie każdy myślał: "Kurcze, zabili ją a taka fajna, ja się tak nie bawię!", więc zrobili DLC. Tak, bo DLC fabularne do ME2 były znośne i chętnie bym jeszcze parę przygód przeżył, dowiedział się co z towarzyszami, bo takiej Ash przed ostatnią misją obozie nie ma, potem teoretycznie gną wszyscy, którzy ruszyli z nami, więc jakoś trzeba to wyjaśnić.

Cytat

No i ucięcie palców w zdjęciu modelki. Czyli rozwiązanie sprawy wyglądu quarian.


To już nieco osobny temat, ale mogli się chociaż postarać o model postaci a tak sypiamy z Tali w kombinezonie, co jest gorsze nawet od bielizny Ashley.

Cytat

Żadnego wielkiego planu w tym nie ma. A jak się okaże że był, to go sobie doprawili. Na kanwie tej masy teorii wymyślić coś to nie sztuka.


Tak czy owak, na ich miejscu też bym się starał zachować twarz, bo i tak się nie dowiemy, jak było naprawdę.
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Odpowiedz
Gorsze rzeczy widywałem (generalnie myślałem, że jakiś "crap absolutny" po tych jękach na forach, ale nie jest tak strasznie fatalnie), lecz zakończenie faktycznie zrobione na kolanie. Zero odpowiedzi, żadnego podsumowania naszych osiągnięć i wyborów, cofnięcie w rozwoju wszystkich cywilizacji o kilka tysięcy lat. Pomijam już absolutne zerżnięcie z "Buntu Ludzkości", graniczące z plagiatem (tam też trzy "różnokolorowe zakończenia", gdzie mogłeś być pro-technologiczny, pro-ludzki lub pozwolić decydować ludzkości samodzielnie). Generalnie nie kupuję tego. Tak samo, jak wypracowania tego gościa z sociala, gdzie facet ewidentnie dorabia teorię tam, gdzie jej nie ma. Równie dobrze ja mógłbym strzelić wypracowanie, że wszystko to, co dzieje się po misji z serwerem Gethów jest tylko wyobrażeniem Sheparda (nawet Joker pyta - "Skąd wiesz, że to jest rzeczywistość, a nie cwana projekcja przeciwnika?") - nawet pomysł na sequel bym miał.

Generalnie wszystko wskazuje na to, że będzie płatne DLC z odpowiednim zakończeniem. BioWare tak to rozegrało, żeby sami fani poprosili o stworzenie takowego, a oni teraz łaskawie ulęgną inkasując krocie. Winszuję pomysłu.
Odpowiedz
Przeszedłem ME3. Potem przeszedłem jeszcze raz. Wybrałem to zakończenie:

http://www.youtube.c...h?v=-a8F_EP5hbs

Jego imię to Marauder Shields. Uratował mnie i nie żałuję niczego.

Ruch "Retake Mass Effect" nabiera rumieńców i zgromadził już nawet sporo kasy (zbieranej pod tym hasłem na cele dobroczynne). Czy teoria indoktrynacji jest prawdziwa, czy nie, takie zjawisko w świecie gier jest bez precedensu i z zainteresowaniem śledzę do czego doprowadzi. Nie mówiąc już o pewnego rodzaju nadziei, że niezależnie od przyczyn i pobudek BioWare'u zakończenie zostanie zmienione. Jeśli ktoś chce wspomóc, zameldujcie się tutaj:

http://lugoentertain...3ending/#!/Home

Edit:
Jeszcze w sprawie zakończenia, dobrzy ludzie z reddita przygotowali szczegółową analizę obecnego zakończenia. Jest długa, ale niesamowicie dokładna i uwzględniająca poprzednie tytuły i książki z serii. Co lepsze, nie jest potwierdzeniem teorii indoktrynacji, albo zaprzeczeniem, jest po prostu analizą.

Klik!

Zadziwiające jak głęboko ludzie mogą kopać z powodu gry. To powtórka z ARG do Portala2!

A co do wyglądu quarian: http://www.youtube.co...?v=TG0dR5KwNKU



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Odpowiedz
A jak patrzycie na te sprawy:

-Żniwiarze:
W 1 ewidentnie jeden z nich mówił że tworzą własną cywilizację, są samodzielni i nie mają stwórców. Że niby nikt ich nie zaprogramował. Po prostu 'są'. W 3jce ich pochodzenie zostaje zrównane z ziemią i napisane na nowo. No i czemu Suweren jest tym 'naj' z nich? Skoro wszystkie są papką z przeszłych cywilizacji podporządkowane woli Katalizatora?


-Przekaźniki masy:
Czemu wybuchły? Em... jakkolwiek rozumiem ich wybuch przy renegacie (niszczymy katalizator to i powiązane z nim twory) tak przy 2ch pozostałych opcjach jest to totalnie bezsensu.

-Cykl:
Czyli najważniejsza rzecz. Rzecz zupełnie pozbawiona sensu. Chcą wyprzedzić walkę z AI? Nie wychodzi, choćby patrząc na gethy. Chyba chcą tylko zwiększyć siłę swoich...


Już nie wspomnę o tym że do konsoli na finale prowadzi jedna droga a Anderson niby sobie śmiga inną. No i przeprogramowanie opiekunów na Cytadeli. Czemu dziecko temu nie zapobiegło?


No i... kto grał w Arrival to wie czym się kończy wybuch przekaźnika.
Jak wszystkie wybuchły to skasowaliśmy WSZYSTKIE galaktyki w których takowe były umieszczone.
Cytując moją babcię: sralis mazgalis rewerendus duptus
Odpowiedz
Zwiastun, nie Suweren;p

Co do przekaźników masy - Żniwiarze znajdowali się również w innych układach w galaktyce. Nie wszystkie siedziały na ziemi. Wybuchy przekaźników masy prawdopodobnie miały na celu "rozszerzenie" działania czerwonej/niebieskiej/zielonej fali, by objęła absolutnie wszystko. Poza tym, powodem pewnie była też duża moc i inne takie bzdety.

Co więcej, w Arrival zagładę układu spowodował nie wybuch przekaźnika, a wyzwolenie mocy pola masy, któe w tym przekaźniku było. Pewnie w finale ME3 zadziałało to na innej zasadzie. Może jak w razie uwolnienia impulsu elektromagnetycznego. W filmiku końcowym widać wyraźnie, że ta "fala" nie pali wszystkiego na popiół (choć ponoć jest jedno zakończenie z opcji "czerwonej", w którym tak się dzieje, ale to kwestia ilości War Assets), tylko przechodzi sobie jak gdyby nigdy nic, wpływając tylko na Żniwiarzy (nie wiem jak z gethami i EDI, bo nie jest to pokazane, ale można tylko się domyślać, wnioskując z tego, co mówił Katalizator - o ile mówił prawdę).
Odpowiedz
Tyle, że EDI potem wychodzi jakby nigdy nic z Normandii, przecząc wszystkiemu, co powiedziało Gwiezdne Dziecko.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Odpowiedz
Mnie tam zakończenie odpowiada. Według mnie jest świetne. Pozostawia duże braki, jednak możliwości co działo się naprawdę są tak duże, że mi szczęka opada. Bioware mogło to inaczej zrobić, ale dobrze jest jak jest. A cofnięcie rozwoju cywilizacji - super. Shepard - legenda. Taka historia o bohaterze, zapomnianym przez wszystkich i ta muzyka... Cudownie. Gdyby Bioware zechciało dopowiedzieć jednak co się później dzieje, to byłoby dobrze, jednak ja powodów do narzekań nie mam. Być może trochę dlatego, że u mnie Shepard ginie.

Tylko jak oni chcą teraz zrobić grę w uniwersum ME to ja nie wiem. Ciekawe, czy to będzie po Shepardzie czy przed. O ile będą chcieli zrobić.
Odpowiedz
@Hassą - U mnie EDI wyszła z Normandii w "zielonym" zakończeniu. W "czerwonym" jej nie było.

@krzyslewy - mają sporo możliwości, jeśli chodzi o nową grę w świecie ME. Zwłaszcza, że zakończenie jest enigmatyczne. Właściwie to mogą wszystko x]
Odpowiedz
Dla mnie zakończenie mass effect 3 jest logiczne bochater poświęca wszystko ratując innych nie myśląc o sobie ale nie podoba mi się i to bardzo!! wolałbym happy end. A znacie może mit o Odyseuszu? to jka by po wygraniu wojny pod Troią i latach tułaczki pełnej przygód u wybrzerzy Itaki widząc rodzinę, Odyseusza uderzył wielki piorun i zostawił tylko pył. Po co to wszystko skoro prowadziło do śmierci bochatera. Wole komercje niż epickość w tej sytuacji. I do tego to hasło "nie poddamy ziemi" chwytliwe ale shepard zginą i już mu i tak wszystko jedno...
Odpowiedz
O tym, że zakończenie jest złe na tak wielu poziomach świadczy chociażby to, że na mapie galaktyki, wybuchy magicznych, kolorowych laserków nie zaczynają się nawet w systemie Sol, tylko w zupełnie innym. Porównajcie sobie mapę z CIC w grze i animację w zakończeniu.

Generalnie nawet jeśli jest to faktyczne, kanoniczne zakończenie i Bioware po prostu nie miał lepszego pomysłu, to po pięciu latach jest to zwyczajnie policzek dla fanów - jest niedopracowane, jest bzdurną deus ex machiną, nie ma zupełnie sensu w zestawieniu z faktami z poprzednich części i jak dla mnie jest nie do zaakceptowania. Nie mówiąc, że oprócz tak dennego triku fabularnego zostaliśmy oszukani - producenci zapowiadali co najmniej 16 różnych zakończeń, każde miało brać pod uwagę faktory ze wszystkich trzech gier, a tymczasem otrzymujemy trzy, które faktycznie różnią się kolorkiem wybuchu. Pod uwagę brane są tylko assety wojenne i to też nie tak jak obiecano - bez konieczności tykania się trybu multi. Hańba, powiadam.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Odpowiedz


Dobre podsumowanie, które pokazuje wszystkie głupoty tego zakończenia. Jeżeli ktoś nadal uważa, że ono jest znakomite i trzyma się kupy... to ja wysiadam.
Odpowiedz
A ja mam pytanie: czy po wybraniu, że chcemy kontrolować Żniwiarzy to cała technologia nie powinna przetrwać? Ja myślałem, że wszystko to niszczy się tylko, gdy wybierzemy ich zniszczenie.
Odpowiedz
Nie, ten szczyl wyraźnie mówił, że uruchomienie Tygla w jakikolwiek jest równoznaczne z wytworzeniem energii, która zniszczy przekaźniki masy
Odpowiedz
Czytam wasze komentarze i nie wiem, co napisać, bo o tym zakończeniu można spokojnie powiedzieć tyle, że mnie wystarczyłoby tego na pracę maturalną. A tak na poważnie: jak dla mnie fabuła w ME3 jest dziurawa jak sito. Ale końcówka mi się spodobała po pewnym czasie. Na sam koniec, gdy miałem już dokonać jednego z trzech wyborów, zgłupiałem, bo według tego chłopca zniszczenie Żniwiarzy byłoby najgorszym złem jakiego mógłbym dokonać. Do tego ta czerwona otoczka świadcząca o tym, że to jest opcja dla renegata, jeszcze bardziej zniechęciła mnie do tego wyboru (mój Shep był idealistą). Druga opcja, przejęcie kontroli nad Żniwiarzami, również wydawała mi się opcją dla renegata (mimo tej niebieskiej poświaty), bo przecież do tego od samego początku dążył Człowiek Iluzja, który przecież w ME3 jest postacią negatywną. Zdecydowałem się więc na syntezę, z której zrozumiałem jedynie tyle, że nie będzie już żadnych wojen między formami organicznymi i syntetykami (a więc i między Żniwiarzami, nie? Choć w pierwszej części Suweren określił siebie w jakiś specyficzny sposób).

Po obejrzeniu gry byłem zawiedziony, bo faktycznie nie tego się spodziewałem. Poczytałem jednak kilka wypowiedzi fanów, którzy uważali, że od momentu oberwania laserem przez Zwiastuna cała reszta jest snem i próbą indoktrynacji ze strony Żniwiarzy. Że niby to, co się wydaje opcją dla idealisty jest tak naprawdę wyborem renegata i na odwrót. Mój wybór, synteza, miałby mówić o tym, że finalnie nie zostałem ani wyzwolony ani zindoktrynowany.

Co przemawia za tym, że końcówka rozgrywa się w umyśle Sheparda? Ano jest masa faktów świadczących o tym - pojawienie się charakterystycznych drzew ze snów za plecami Sheparda oraz sporo niejasności po trafieniu na Cytadelę. Warto również wziąć pod uwagę fakt, że jeżeli nasza gotowość galaktyczna będzie odpowiednio wysoka, to prawdopodobnie widzimy przebudzającego się Sheparda w gruzowisku, które idealnie pasuje do miejsca, w którym zebraliśmy na klatę atak Zwiastuna.
Odpowiedz
Ammon, ale jesteś świadom tego, iż to jest rozpaczliwe dorabianie własnych teorii do tego zakończenia? To nie była intencja BioWare, gdyż w innym wypadku po prostu napisaliby wprost, co im po głowach chodziło (nawet wystarczyłoby napisanie enigmatycznej zapowiedzi DLC typu "trochę cierpliwości, a dowiecie się więcej") i flame skończyłby się jak dłonią odjął. Poza tym, obejrzyj filmik, który zamieściłem - serio. Nawet pierwsze pięć minut. Tam masz dokładne cytaty, co włodarze obiecywali i jak byk widać, że tych zapowiedzi nie spełnili. Dodaj do tego fakt, że kilka miesięcy temu wyciekł scenariusz do "Mass Effect 3" (było o tym głośno) i zwyczajnie spanikowali, wymyślając to coś na kolanie. Po co, skoro każdy fan i tak nie czytał tego badziewia, tylko cierpliwie czekał na grę? Nawet spoilerów od trolli z tego wycieku nie uświadczyłem w sieci, a zazwyczaj jest ich pełno niczym dziur na polskich drogach.

W taki sposób to można nawet prolog i epilog "Skyrima" (pełen dziur, niedomówień, głupotek) przemienić w coś epickiego, filozoficznego i z potrójnym dnem. Wyobraźnia to naprawdę coś pięknego, ale nie o to chodzi.
Odpowiedz
← Mass Effect

Zakończenie [SPOILERY] - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...