[Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II] Recenzja

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II"!

Ocenianie ostatniej i na dobrą sprawę ósmej z siedmiu części filmowej sagi, nie należy do najłatwiejszych. Zwłaszcza, gdy jest ona adaptacją powieści, która – czy się to komuś podoba, czy nie – na stałe zajęła ważne miejsce w historii światowej literatury. By odpowiedzieć na jak najwięcej pytań, stawianych zarówno przez widzów prezentujących skrajne podejścia do filmu, jak i tych mniej zaangażowanych emocjonalnie, postaram się przedstawić wartość ostatniego "Pottera" w możliwie szerokiej perspektywie.... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Odpowiedz
Właśnie wróciłem z kina Czytanie Pottera zakończyłem na 3 części, parę lat temu, także nie znałem do końca historii (tylko ogólniki przez przeklętych spojlerowców z otoczenia ). Film zdecydowanie na plus, bardzo mi się podobał ten mroczny klimat panujący przez cały film. Tylko... ehh, ta ostatnia scena totalnie niepotrzebna moim zdaniem. Jak ktoś obejrzy, to będzie wiedział dlaczego ;p

Jak dla mnie 8/10
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
To i tak nieźle, bo ja skończyłem na 1 rozdziale (no, może byłem w połowie 2) pierwszego tomu. Każdy film od jedynki do Księcia Półkrwi widziałem, aczkolwiek ten ostatni obraz był masakryczny i świetnie nadawałaby się do zanudzania - przebić go może jedynie ustawa o ubezpieczeniu społecznym rolników, ale nie o tym mowa.

Podzielenie końcówki na 2 części to wiadomo, skok na kasę, ale także próba przedłużenia zabawy z Potterem. Inaczej postąpiono przy "LOTR", stąd teraz dłużej chciano czerpać profity. Aktorzy pewnie już się boją, że będzie ciężko - Daniel dla wielu to wciąż będzie Harry podobnie jak Elijah to Frodo. Można więc powiedzieć, że takie role poniekąd uczyniły im nawet krzywdę.

Fabuły mogę się domyślać, bo w internecie są stosowne opisy kto, gdzie z kim, ale jest też inny plus filmowego Pottera - nowe zestawy Lego z logiem HP. I za to dziękuję.

Co do recenzji - zabrakło mi nieco wyjaśnienia co takiego złego było w grze głównej trójki - płaskie dialogi, jedna mina, zbyt mało przekonywująca gestykulacja? Jedynie Rudy porządnie zjechany z przykładem, ale o reszcie już się nie doszukałem.

Pewnie w końcu obejrzę, tak dla spokoju, że widziałem całą serię.
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Odpowiedz
Krzywda dla aktorów? Tytułowy Potter zarobił 48 milionów dolarów na tych filmach, a czek za ten będzie całkiem spory.

Co do filmu, to właśnie wyszedłem z kina i muszę powiedzieć - przy tym filmie transformersy wydają się fajne, a czemu? To wyjaśnię w mojej wściekłej recenzji
Odpowiedz
A ja wam powiem że podobał mi się tylko z powodu efektów. Fajnie popatrzeć sobie na coś co bzyka tu czy tam..
Tyle że nie zgadzam się z faktem że 3 pierwsze części filmu były najsłabsze... tam były bardzo luźne, bajkowe... wręcz magiczne. W dwu słowach- klimat był.
A czym dalej tym słabiej. Zrezygnowano z bajkowej konwencji na rzecz jakichś pseudo ciężkich klimatów. Film w wielu miejscach zamiast budować klimat- nudził, zamiast być straszny- robił się ciemny i sztuczny. Słowem od 3ciej części te filmy miotały się w dwie sprzeczne strony na raz przez co nie były ani mroczne ani magiczne. Bo różnokolorowe pioruny wypadające z różdżek to trochę mało żeby mówić o 'czarach'
Ale może się zestarzałem i biorąc chrześniaka do kina zamiast udawanego 'dorosłego' dzieła chciałem szczyptę naiwności uhaczyć?
Cytując moją babcię: sralis mazgalis rewerendus duptus
Odpowiedz
Możliwe, bo o ile sam pamiętasz, Red, to jednak późniejsze części książki takimi właśnie się stawały - coraz mniej bajkowymi, cięższymi, dojrzalszymi, by ostatecznie około 6 - 7 części zahaczyć o horror i powieść stricte dla dorosłych, jeśli odrzucić parę infantylnych wątków miłości nastolatków. Filmy również poszły w tę stronę, nie poprzez jakoś i wierność adaptacji, lecz zmianę tego klimatu. Czy się udało przełożyć ten klimat i nastrój na ekran? Nie, na pewno nie w pełni, bo to wymagałoby o wiele większej ilości fabuły i wątków, które stanowiły o wartości książki, a na które na ekranie nie było miejsca, czasu, a może też ochoty i umiejętności.
Odpowiedz
Ja się w pelni zgadzam Redem.
Ja jakos nie czulem aby 7 czesc zachaczala o horror. Na koncu ksiazki 7 czesci mowili o Harrym-dorosly(ten kto czytal wie o czym mowie) to czulem sie tak jakbym czytal bajke dla dzieci. A same czesci(filmowe) od 4-7(tylko do paru 1,2 nie ogladalem) nie ogladalem) to nie byly dojrzalsze tylko po prostu czulem sie jakbym ogladal film w ktory za duzo wlozono kasy za malo checia. Klimat za mroczny(i to sztucznie)(w ksiazce tak nie bylo,ze Harry nie chwili spokoju). Ja 3 pierwsze czesci potrafie obejrzec od poczatku do konca a te dalsze jakos mi nie ida(zbyt nudne). Tym dalsza czesc tym gorsza. Ostatnia obejrze tylko z sentymentu.
Odpowiedz
Bez wątpienia wszelkiego ostatni rozdział 7 części powinien być z gwiazdką i jest napisany wyłącznie dla tych najmłodszych fanów, którzy koniecznie potrzebowali dopowiedzenia happy endu. Jednak przez pryzmat tych kilku, zupełnie niepotrzebnych stron, nie można oceniać całej części 7, która w klimacie była dużo dużo cięższa od poprzednich, podobnie jak szósta. Dość mocne opisy morderstw, Voldermort brodzący we krwi zabitych w furii śmierciożeców czy Inferiusy w jaskini z Horkruksem były zdecydowanie bliżej horroru, niż czegokolwiek innego. Oczywiście, że nie jest to może najbardziej dojrzały motyw literackiej grozy w historii, ale nie w ten sposób należy go oceniać. Co zaś się tyczy filmu - to już kwestia gustu (uniwersalny truizm ). Na części 1-3 nie byłem w stanie patrzeć (choć patrzyłem na wszystkie w kinie), gdyż były równie okrojone z treści, co infantylne. Ich oryginały, jako książki dla dzieci, a później dla młodzieży, jakkolwiek bajkowe, infantylnymi nie były. Dużą różnicę zrobił mi pewnie też fakt, że seans "Zakonu Feniksa" był pierwszym, który obejrzałem bez dubbingu i stąd pewnie lepsze zdanie o nim.
Odpowiedz
Co do filmu w zgodzie z autorem tekstu powyżej umieszczonego. Mam takie wrażenie jak by reżyser otrzymał
książkę do przeczytania z urwanymi ostatnimi kartkami ostatniego epizodu. Czytając książkę czułem ten dreszcz
walka na osobności ... ? wstał i walną zaklęcie po czym zaczął uciekać ... Cały film całe prawie 80 minut mi się podobało.
Ale ostatnie 26 min filmu to kompletna klapa.... miałem nadzieje zobaczyć strzępy urywających się badyli , zasłon tarczy...
Harrego biegającego z peleryną walącego zaklęcia. McGonagal walczącą z Voldim. A na końcu uśmiercenie Voldiego na oczach Śmierdziuchów i Uczniów oraz nauczycieli. Producent na pewno nie popisał się ostatnim aktem tej wspaniałej produkcji... i za to
fani HP nie zapomną mu tego na pewno... Film oceniam na 6.5 jak bym nie zdążył oglądnąć ostatniej części filmu dałbym spokojnie 8.5/9.0
Odpowiedz
Jak dla mnie HP od 4- 7 part1 są sztucznie mroczne. Jak dla mnie komnata tajemnic dawała więcej napięcia i miała więcej mroczności (w momencie walki z bazyliszkiem i jeszcze trochę przed), choć jak sam Wiktul pisałeś były bajkowe. Nie mam nic przeciw mroczności, ale ja jej nie czułem. Moje oceny

1 - 9/10
2 - 9/10
3 - 8/10
4 - 8/10
5- 7/10
6 - 5,5/10
7.1. - 6,5/10
Odpowiedz
Aż tak zły film to nie jest, jak wynika to z postu powyżej. To już pierwsza część zasługuje na baty, bo wymęczyłem się ponad 2 godziny niemiłosiernie. Tutaj, w "dwójce", dzieje się znacznie więcej.

Gra aktorska jest faktycznie porażająca. Do tego scenka, gdzie Ron i Hermiona się całują - od tak nagle? Nie przekonała mnie do siebie ta trójka - już Voldemort był ciekawszą postacią, chociaż za dużo uwagi mogłem poświęcać przyglądaniu się jego miejscu na nos, dlatego być może część jego kunsztu mi uciekła.

Dialogi stawiają ten film na półce obrazów dla młodzieży. Nie zrozumiałem też, co się stało się pelerynką niewidką - pojawiła się wcześniej i przeoczyłem? Wybranka Harry'ego mdła, jej rola mdła, do tego jakoś nie czuło się tego zagrożenia szkoły. Leci wszędzie tynk, walą się filary a wszystko jakoś dziwnie dobrze się trzyma. Voldemort też się nie śpieszył do Hogwartu, nie próbował podstępu i w ogóle się dziwiłem, że udało mu się dostać do środka.

Końcówka to największy mankament. Brak widowiskowości, zastój reszty aktorów, banalne dialogi i jeszcze bardziej banalne pokazanie tego, co się wydarzy po latach.

7,5 to trochę za dużo nawet jak za niezłe efekty specjalne. Dam 6. Byłoby 6,5 za to, że Harry wreszcie się całował, ale nie zabili go na koniec, co pomogłoby samemu filmowi, przez co odejmuję i zostaje okrągłe 6.
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Odpowiedz
@Cou Harry nie mógł zginąć na koniec, bo:
1 Fani zalali by tą część negatywnymi recenzjami/opiniami/komentarzami
2 Przecież to jest na podstawie książki, więc Rowling by na to się nie zgodziła.
A tak w ogóle przecież nie oceniłem części 7 part 2, a napisałeś z postu powyżej... Ale zgadzam się 7 part 1 był okropnie nudny...
Odpowiedz

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik krzyslewy dnia poniedziałek, 29 sierpnia 2011, 14:46 napisał

@Cou Harry nie mógł zginąć na koniec, bo:
1 Fani zalali by tą część negatywnymi recenzjami/opiniami/komentarzami
2 Przecież to jest na podstawie książki, więc Rowling by na to się nie zgodziła.
A tak w ogóle przecież nie oceniłem części 7 part 2, a napisałeś z postu powyżej... Ale zgadzam się 7 part 1 był okropnie nudny...



Ah, racja, teraz widzę, że part 1, mea culpa. Co do zabicia Pottera i powodów, dla których warto to:

1) film stawiał na bohaterstwo, a to nieodłącznie wiąże się z poświęceniem
2) LV, zwany Voldim, jak i HP, byli ze sobą w pewien sposób połączeni (tak to zrozumiałem z filmu), więc także dla świata rozsądniej, gdyby ktoś dysponujący taką mocą zniknął
3) wreszcie film to jedynie adaptacja, to fakt, ale ciekawiej zawsze jest wtedy, gdy nie znamy rozwiązania.

Dobrym przykładem ostatniego jest serial True Blood - fani książek oglądają zaciekawieni, bo nie wiedzą, co przygotowano dalej. Wszystko przez to, że scenarzyści pełnymi garściami czerpią z różnych tomów. Tym samym, abstrahując od poziomu TB, scenarzysta mógłby się wykazać. A tak mamy film, gdzie musi być od A do Z zerżnięte z książki, bo fani by się obrazili. Zupełnie jakby nie mogli go zabić a potem cudownie wskrzesić. Tylko nie tak, jak zrobiono to w tym filmie, bo dla mnie, może zbyt wymagającego widza, było to słabe.

Swoją drogą, wątek romantyczny potraktowano po macoszemu. HP się całuje, ale to takie coś w stylu "Dawaj cmoka mała, idę zabić smoka" a ona "Spoczko, masz, wróć mi tylko o czasie na obiad".
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Odpowiedz
"Słabość" HP 7 part 1, wynikała z tego podziału na dwie części, no jednak z reguły w tej serii było tak, że akcja rozkręcała się w każdej części stopniowo, zatem wielkich fajerwerków się nie spodziewałem już na wstępie. Właściwie każdy oczekuje od tych produkcji czegoś innego, jedni uważają, że za mało przypomina książkę, a drudzy, wręcz przeciwnie uśmiercają Harry'ego. Też sądzę że nie są to filmy idealne, ale jednak trzymają pewien poziom i oceny 3/10 bądź 5,5/10 są trochę przesadzone.

Odpowiedz
← Artykuły

[Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...