Wojsko

Tam moim zdaniem najlepsze oznaki patriotyzmu to zabić wroga kraju lub zginąć próbując ale jestem archaiczny.
Odpowiedz
Fav i Strażnik jesteście znakomitymi przykładami na to jak skuteczna jest propaganda.
Polska sprawa, patryjotyzm, eliminacja grup terrorystycznych, biały dom i inne ważne miejsca, zabijanie wroga narodu nim on zabije nasze rodziny.
Zadziwiacie mnie i przerażacie.

Podnosi mnie jednak na duchu postawa Rylda i Arkhama.

Cóż, nie jestem patryjotą, nigdy nie zabił bym drugiego człowieka i wciąż głęboko wieżę w pacyfizm.
Odpowiedz
Buka, to nie jest tak, że nie popieram rozwiązań pokojowych. Preferuję je bardziej od wojny. Ale też nie łudzę się nadziejami na negocjacje z fanatykami, którzy na swój przedziwny sposób interpretują Koran czy inne święte księgi lub idee. Jestem dumny z pokojowego przejścia Polski z komuny na demokrację, ale zarazem mocno popieram walkę z terroryzmem. Nie popieram wojny w Iraku, ale tą w Afganistanie - owszem.

Cytat

Cóż, nie jestem patryjotą, nigdy nie zabił bym drugiego człowieka i wciąż głęboko wieżę w pacyfizm.

Co do pierwszej części twojego zdania - nie na zabijaniu za ojczyznę (przynajmniej moim zdaniem) polega patriotyzm, ale to już mówiłem. Patriotyzm to bycie uczciwym obywatelem swojego kraju, to przestrzeganie i szanowanie prawa, to nie podkopywanie jego autorytetu i nie szerzenie wśród narodu niezgody. Więc, uważam twoje udawane świrowanie przed WKU za działanie nieuczciwe. Mnie też do woja nieśpieszno, ale nie udawałem wariata ani nie skołowałem sobie jakichś zaświadczeń lekarskich.

A co do drugiej części twojego zdania - takiego stwierdzenia nie możesz poczynić, bo po pierwsze - nie wiesz tego, a po drugie - w sytuacji walki z człowiekiem na śmierć i życie twoja instynktowna i naturalna wola do życia zawsze weźmie górę. I walczyłbyś. Ja nie wiem, czy potrafiłbym zabić drugiego człowieka w jakiejkolwiek sytuacji. Wolałbym obezwładnić.

A co do ostatniej części twojego stwierdzenia - każdy ma prawo wierzyć w co chce Mnie do pacyfizmu nie przekonasz, bo choć to jest piękna idea, ale jest ona kompletnie NIEREALNA dla naszego gatunku. I wątpię, by dla jakichkolwiek istot rozumnych była realna.
Odpowiedz
Tam od razu propaganda. W telewizji w obecnych czasach raczej takiej propagandy nie uświadczysz.
W sumie nie jest tak że zostałem źle zrozumiany, nie mogę się skrywać za tym argumentem. Po prostu ty, Ryld i Arkham byście przeciwnika nie zabili (nie wiem jak strażnik) a przynajmniej nie zabili dobrowolnie, bez absolutnego przymusu. No a ja bym zabił. Ale to musi być przeciwnik, to musi być człowiek w bronią, to musi być facet który zabiłby mnie, jeśli dam mu tę szansę.
Odpowiedz
Wiesz, dla mnie "facet który zabiłby mnie gdybym mu dał szansę" to jest sytuacja "absolutnego przymusu". W sytuacji zagrożenia życia i/lub najbliższych (szeroko pojętych) można walczyć. Ba, można walczyć broniąc kogoś kogo się po raz pierwszy zobaczyło.
Ale obrona "kraju" mnie nie porywa.

Ale tak mam z całym czuciem wspólnoty z narodem. Nie kibicuję, raz, że nie przepadam za sportami a dwa, że nie widzę, czemu mam się cieszyć że ktoś wysoko skacze czy dobrze kopie kawałkiem zdechłej kozy. Przecież jest to zupełnie nieznany mi człowiek którego jedyną ważną dla mnie cechą jest, to że urodził się w miarę blisko mnie a nie daleko. To nie jest jeszcze powód do fascynacji. Fakt, że urodziłem się tutaj a nie gdzie indziej jest najzupełniej losowy, co więcej podział na kraje nie jest domyślny i wrodzony tylko ktoś kiedyś siadł pokazał paluchem na mapie i powiedział "ok to macie kochać szanować i walczyć w imieniu ludzi co żyją tu, tu tu i tu a tamtych to już nie"

Odpowiedz
Arkham, twoje tłumaczenie idei państwowości, że to wskazanie paluchem granic na mapie jest takie... proste i płytkie jak jasna cholera i aż w moich marudnych jelitach się przewraca.
Fakt narodzin jest losowy, ale wszystkie późniejsze wydarzenia... też nazwiesz je losowymi? Wspólne tworzenie kultury, języka, rozwijanie sztuki i państwowości, tworzenie takiej wielkiej rodziny, to też przypadek?
Jedni kopią zdechłą kozę w naszym kraju, inni wolą wyrywać koniom włosy z zadu i kombinować z roślinami do stworzenia odpowiednich tkanin, a potem gotować ścięgna itp. by następnie z mieszanek tłuszczy, pyłków, też i jajek tworzyć obrazy. Phie, strasznie całą ideę państwa spłyciłeś, jakby to był proces wojskowego parzenia herbaty, w jednym wielki garze.
A co do powodów do fascynacji... w sportowcach jest ich sporo, tak obiektywnie się patrząc: Ich samozaparcie, konsekwencja, umiejętność wyrzeczeń, twarda postawa. To są cechy godne fascynacji, niewielu ludzi jest w stanie się zdobyć na jedną z nich nawet
Odpowiedz

Cytat

Więc, uważam twoje udawane świrowanie przed WKU za działanie nieuczciwe. Mnie też do woja nieśpieszno, ale nie udawałem wariata ani nie skołowałem sobie jakichś zaświadczeń lekarskich.

Nie mam wyrzutów sumienia. Nie wybierałem się wtedy na studia, miałem inne plany i nie widzę powodu by narzucony mi przez tak zwaną ojczyznę obowiązek je zmienił. Musisz jednak wiedzieć że nie załatwiałem papierów na lewo, nie płaciłem żadnych łapówek. Moje świrowanie przed WKU było niejako dla wzmocnienia efektu i dla zabawy.
Nie jestem patryjotą, są miejsca na Ziemi które lubię bardziej niż Polskę. Nie uważam żeby miał jakiekolwiek obowiązki wobec ojczyzny.
Nie lubię też pozwalać by narzucano mi rzeczy które uważam za niesłuszne.
Odpowiedz

Cytat

nie widzę powodu by narzucony mi przez tak zwaną ojczyznę obowiązek je zmienił.

Nie powinieneś mówić "tak zwaną" ojczyznę. Tak bardzo gardzisz swoim krajem?
Odpowiedz

Cytat

Fakt narodzin jest losowy, ale wszystkie późniejsze wydarzenia... też nazwiesz je losowymi? Wspólne tworzenie kultury, języka, rozwijanie sztuki i państwowości, tworzenie takiej wielkiej rodziny, to też przypadek?


Jasne, to jest jedna wielka rodzina. Rodzina z gatunku tej co wpada raz na święta i czasem na pogrzeb, nic o tobie nie wie ale mówi, że powinieneś się uczyć i pannę sobie znaleźć po czym wyjeżdża.
Poza tym, wspólne tworzenie kultury dzieli też rejony Polski. Masz w końcu Śląsk i Mazury. Kultura tam się różni, więc czemu nie rozdzielić ich na osobne kraje? Kaszubskie to już w ogóle. Z resztą język i sztuka też.
To pójdźmy jeszcze dalej. W mojej rodzinie są różnice kulturowe względem rodziny kolegi. W naszych domach słucha się innej muzyki, są różne zwyczaje i tradycje. To zróbmy z każdej rodziny osobny kraj.
Nie umniejszam wpływu historii i kultury. Jesteśmy uwarunkowani przez historię, czy tego chcemy czy nie. Kiedy się skaleczymy to krwawimy historią i nic na to nie poradzimy. Co nie znaczy, że jest to sytuacja właściwa.
Generalnie uważam, że ludzie powinni się łączyć a nie dzielić i idea państwowości staje się powoli troszkę anachroniczna.

Odpowiedz

Cytat

Nie powinieneś mówić "tak zwaną" ojczyznę. Tak bardzo gardzisz swoim krajem?

Nie chodzi o to że gardzę swoim krajem, nie czuję po prostu do niego przywiązania. Pojęcie "ojczyzna" jest dla mnie dość abstrakcyjne.
Odpowiedz
Dla mnie abstrakcyjna to jest piosenka "Imagine" Lennona I tu właśnie jest ten dysonans.
Odpowiedz
Arkham, zaprzeczasz sam sobie. W ten sposób co opisujesz, to już ludzie wogóle nie mogą się łączyć i jednoczyć, bo w rzeczywistości dzieli ich już zwyczajna ściana między pokojami
Państwa powstały właśnie po to by ludzi jednoczyć, by sobie pomóc... nie, nie wyjeżdżaj, że nie zawsze to wychodziło, bo każdy to wie Jednak w organizmach bezpaństwowych, albo jakichś wielkich federacjach, wychodziło to jeszcze gorzej.
Państwa narodowe nie powstały tylko z nacjonalistycznych kaprysów, ale z faktu, że w takich jednostkach lepiej się współpracuje między ludźmi.
Jak były projekty koncepcji zjednoczenia Europy, to wygrała ta De Gaulle - Europa Ojczyzn. Europa ojczyzną zrobiła by nam szary, jednolity kontynent, z przebłyskami innych barw.
Ja cenię sobie różnorodność, pluralizm państwowy itp. różność daje rozwój, nie jednolitość Tylko dzięi temu, że USA i Japonia oddzielnie pracowały nad, dajmy na to, samochodami które nie wykorzystują benzyny, mamy po drodze wiele innych wynalazków i innowacji.

Jednoczenie państw powinno się opierać na wspólnych akcjach demilitaryzacji, usunięcia zagrożeń wojny i masowej eskalacji przemocy, nie powinno być ujednoliceniem języka na całym świecie, sposobu myślenia, sztuki, muzyki, drzew technologicznych. Rywalizacja musi istnieć, ale tylko na płaszczyznach gospodarczych i technologiczno-konsumpcyjnych, nie militarnych... I tutaj też jest kwestia wojska. Jestem przeciwny armii poborowej, bo to pogwałcenie wolności człowieka. Armia zawodowa? Tak. Skuteczniejsza, tańsza, lepsza, a na obecne czasy jeszcze trzeba mieć armię. Z dwojga złego, lepsze to.
Szanuję ludzi z poglądami Buki i naprawdę, chciałbym by tacy nie musieli zbyt często stawać przed dylematem "Użyć przemocy, czy nie". Jednak tego nie da się uniknąć...

Czyżbym zboczył z tematu i narobił chaosu xD ?
Odpowiedz
No nie spodziewałem się że to kiedyś napiszę ale w większości zgadzam się z Maruasem .
Odpowiedz
W sumie dziwne bo ja też
Odpowiedz
To dlatego że On pisał nie na temat .
Odpowiedz
Ciekawe, twój post, Marudas, dał mi trochę do myślenia.
Musiałem się zastanowić.

Nie jestem przeciwny różnicom kulturowym, masz rację, one napędzają rozwój i jako zatwardziały ewolucjonista nie mogę się nie zgodzić.
Jednak kultura wynika z historii a ja dalej uważam, że zbyt kurczowo się owej historii trzymamy. I ja rozumiem choćby takich młodych Niemców którzy pomału mają dosyć tego ciągłego piętna nazizmu które pozostaje w świadomości innych państw. Bo oni nie są temu winni. Takich przykładów jest masa, nasz prezydent czy były premier są dość skrajnymi przykładami takiej mentalności (a przez tą skrajność nie są nawet traktowani poważnie : p) I temu jestem przeciwny. Odpowiadaniu za coś na co się nie miało wpływu i wychowanie w poczuciu obowiązku oddania życia (zdrowia, pieniędzy...czegokolwiek) za obcych ludzi.


Jakkolwiek dalej nie czuję specjalnej więzi ze swoim krajem i nie do końca rozumiem czemu bym u diabła miał ją odczuwać, to mogę się zgodzić, że z przyczyn czysto ewolucyjno-rozwojowych różnice kulturowe są wskazane a takie różnice są rzecz jasna napędzane przez różnorodność krajów.

Odpowiedz
Niezależnie od różnic poglądowych nie znalazł się tu żaden entuzjasta armii poborowej.
Skoro tak łatwo zauważalne dla nas jest że takowa armia to najgorsze rozwiązanie, to powiedzcie mi czemu nikt nie doszedł do tego wcześniej i nie zmienił?
Odpowiedz
Bardzo prozaiczna przyczyna: Armia poborowa jest droższa w utrzymaniu i więcej na niej pewne osoby zbijały forsy
Odpowiedz
Może opiera się na idealistycznym założeniu, że ludzie sami z siebie nie chcą być żołnierzami?

Odpowiedz
← Karczma

Wojsko - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...