Dan Brown

No cóż - ja, mimo że nie jestem skomputeryzowaną młodzieżą (a przynajmniej nie skrajnie), przeczytałem tak "Kod..." jak również "Anioły i demony" z niemałym zainteresowaniem. Jakoś nie zwróciłem uwagi na to, że fabuła jest bzdurna i w zasadzie wyssana z palca - czytało mi się przyjemnie i to z zapartym tchem, a o to właśnie chodzi. Jakbym chciał się psychicznie wysilić przy czytaniu, to bym sobie przeczytał "Historię filozofii".
Czy muszę przypominać, że książki fantasy są jeszcze bardziej bzdurne od książek Browna?

Vanito - również niepokoi mnie Twoje podejście do ludzi, którzy lubią sobie poczytać Browna:) Gdybym był jego zatwardziałym zwolennikiem, pewnie nazwałbym Cię jakąś pustą wywłoką albo kwoką, heroicznie i histerycznie broniąc mojego ulubionego pisarza, ale nie zrobię tego - bo nim nie jest;) Z pewnością lubię go bardziej niż Homera, który zwyczajnie mnie znudził i zniechęcił ledwie po paru wersach Iliady - po Odyseję nawet nie sięgałem - obejrzałem ją sobie w formie filmu i kabaretu - i mi tyle wystarczy;)

Książki Browna raczej nie mają nawiązywać w pełni do rzeczywistości - wystarczy zebrać parę ciekawych informacji, wpleść w fabułę, podrasować i wychodzi coś o niebo ciekawszego od 10-letniej wojny facetów w spódniczkach;) Wystarczy podejść do książki z dystansem i nastawić się na rozrywkę, nie intelektualną ucztę, a wszystkie problemy wyparowują w mgnieniu oka.
A to, że wielu po przeczytaniu Kodu ruszyło "szlakiem" książkowej fabuły, to już inna sprawa. Skoro można rzucać majtkami na scenę w trakcie koncertu swojego ulubionego zespołu, można też sobie pozwolić na jazdy po świecie - przy okazji można go sobie nieco zwiedzić.

Ps. Nie trzeba wszystkiego co się czyta brać dosłownie, nie trzeba ufać ani autorowi, ani jego słowom - zdrowy dystans wystarczy by czerpać przyjemność z czytania tego typu rzeczy, a teorie spiskowe - nie ma co ukrywać - są ciekawe już z założenia. I niech mi ktoś jeszcze skrytykuje do tego książki Ludluma, to zwyzywam od najgorszych

[Dodano po 10 minutach]

Ps.2. Od dłuższego czasu mam wrażenie, że Umberto Eco stał się taką samą marką jak Adidas - wstyd się bez niego na mieście pokazać, bo jeszcze kto zobaczy i uzna za analfabetę. Ja Umberto Eco ani razu w życiu nie czytałem, bo takie "Imię Róży" odłożyłem po dwóch stronach. Przez film przebrnąłem chyba tylko dzięki Connery'emu. Umberto Eco, Coelho, Marquez i temu podobni wydają się być tymi, których wypada czytać by być kimś w towarzystwie. Ja rozumiem - nagrody jakie zgarnęli świadczą jak najlepiej, ale bez przesady - Wyspiański dostał Nobla za Wesele, a jakoś nie słyszałem, by ktoś go specjalnie uwielbiał To tak jak jest obecnie z Cropp'em - pół miasta ubiera się u Cropp'a, pół miasta przeczytało Coelho, pół miasta przeczytało Eco - a przynajmniej to "pół miasta" tak twierdzi. Ja nie czytałem i nie czuję się jakbym był skończonym kretynem - w zasadzie - dopóki nie ogarnia mnie furia albo inna kur*ica związana z taką błahostką jak porównanie Browna do Homera (chyba tylko wkur*wiony Homer wyglądałby w tej sytuacji poważnie, wybaczcie) - dopóty kretynem czuć się nie będę
Jestem dumny z moich 100%



Odpowiedz

Cytat

Czy muszę przypominać, że książki fantasy są jeszcze bardziej bzdurne od książek Browna?


Z tym, żadną miarą się nie zgodzę. To najohydniejsza generalizacja której nie spodziewałbym się na tym forum...
To, że istnieją, istotnie, bzdurne książki fantasy, nie znaczy, że trzeba cały gatunek od razu od Brownów wyzywać..

A do samego autora w gruncie rzeczy nic nie mam. Niby każdemu wolno pisać to co mu się podoba. Jedynie boom na tę książkę uważam za dość niepokojące zjawisko. Zwłaszcza natchnione głosy mówiące (krzyczące), że wreszcie dzieło mówiące całą prawdę o tajemnicach i knowaniach Kościoła i o wielkim spisku i iluminatach. Nie tyle sam autor mnie martwi co społeczeństwo które zachowuje się tak a nie inaczej...Jak panika ludzi przy słuchowisku "Wojna Światów"...

Odpowiedz
A mimo wszystko uważam, że książki fantasy są tak generalnie bzdurne;) Jedni krzyczą, że Brown ujawnił skrywane przez kogoś tam tajemnice o prawdziwym żywocie Jezusa, a inni piszą gdzie popadnie jakieś modlitwy czy temu podobne z "Zewu Cthulhu" licząc na to, że coś się stanie gdy skończą Wariaci po świecie się kręcą - niepokojąca może też być popularność Biblii - niemożliwe jest, by jej niekończąca się od wielu, wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeelu lat popularność w ogóle nie była wynikiem diabelskich sztuczek pana z widełkami;)

Popularność Browna za to jest po części spowodowana reakcją Kościoła;) Było nie ogłaszać, że "Brown kłamie" - to by ludzie tak masowo nie lęgli po książkę Tak jak w amerykańskich filmach, kiedy ktoś krzyknie "Proszę zachować spokój, bez paniki!"
Jestem dumny z moich 100%



Odpowiedz
Z chęcią powiedziałbym coś na temat zasadności istnienia fantastyki, ale pewnie wiele osób zakrzyknęłoby, że robię offtopa. A szkoda..

Oczywiście, postawa Kościoła podsyciła tylko to szaleństwo, ale gdyby go nie było na początku to Kościół nie miałby czego komentować..

Odpowiedz
No bez przesady, jak się nie lubi autora nie trzeba obrażać go, bzdura i tp, no faktycznie, ale popatrzmy jak ludzie zachwycają się nad biblią to dopiero masa bzdur (w sumie ciekawa książka fantasy, jak ktoś lubi czytać o najgorszego pokroju zbrodniach i mordach).

Porównanie do Homera, tak człowiek (ale prawdopodobniej pokolenia bajarzy, a historia opisana przez Brown'a też byłą wymyślana kilka pokoleń) który napisał opowiada historie (z wieloma elementami fikcji jak Brown, ale utrzymuje że to prawda) i osiąga sukces. Czy to nie wystarcza że obaj są tak podobni?
Odpowiedz
Przede wszystkim Homer miał *odrobinkę* inny styl pisania. Ale mniejsza z tym.
Wedle tej definicji każdy kto napisze cokolwiek jest już na poziomie Browna. A jeżeli to w jakikolwiek sposób nawiązuje do dawnych czasów to już w ogóle ekstra. Nie nazwałbym tego przejawem szacunku dla któregokolwiek z tych autorów..: P

Poza tym wybór Biblii na przykład kiepskiej acz popularnej książeczki jest cokolwiek niefortunny. Sam nie traktuję każdego elementu tam opisanego jako przejawu działania Boga, jednak trzeba przyznać, że bezpośrednio wpłynęła na zmianę moralności ludzkiej i postrzegania świata. I odważę się stwierdzić że na plus.
"Kod Leonarda..." nie zmienił świata i moralności i mam najszczerszą nadzieję, że tak się nie stanie.

Odpowiedz
Na rozważania o biblii lepiej się nadaje temat o religii, a świat nie zmieniła ta książka tylko populiści wykrzykujący hasał i grożący sądem ostatecznym zwący się wiernymi sługami boga lub kościołem, motłoch w to uwierzył w końcu przez to dzisiaj tak przyjęło się tak uważać, wiemy jak świat by wyglądał bez tej książki? Jeszcze dodam czy było moralne mordować ludzi którzy próbowali coś zmienić, przecież inkwizycja nie paliła staruszek które sprzedawały sadło psie jako lek i inne zioła, tylko ludzi którzy próbowali coś zmienić lub prowadzili badania nad rzeczami które według kościoła były kłamstwem (lub mu zawadzały).

Cytat

Wedle tej definicji każdy kto napisze cokolwiek jest już na poziomie Browna.

Wszystko można do wszystkiego porównać i przedstawić na to dowody (wystarczy chwilkę pomyśleć)

Szczerze mówiąc ludzi którzy są od siebie tak odlegli (przez czas, kulturę i przestrzeń) nie powinno się porównywać.

Jeszcze dodam że moim zdaniem ludzie są ofiarami systemu, od dziecka wpaja im się że coś jest piękne, a zatracili umiejętność samo oceny (książka jest piękna bo jest literaturą piękną, masło maślane), niektórych tych pięknych autorów w ogóle nie da się czytać (przynudzają i w ogóle). Dla mnie piękna książka to ta która jest ciekawa i łatwo się czyta, a nie ta której autor dostał pełno nagród.
Odpowiedz
Ja tylko pragnąłbym się usprawiedliwić lekko. Tamte słowa pisałem w 2005 roku, obecnie mamy 2008. Wtedy byłem lekko... no w sumie nawet trochę bardziej niż lekko debilowaty, mało poważny, zbuntowany i chciałem sobie posta nabić. Gdy dzisiaj sobie przeczytałem to, co napisałem, to się za łeb złapałem i wyrwałem parę włosów (no dobra, same wypadły, takie geny...). Zdarzyłem spoważnieć, trochę wydorośleć, dojrzeć i dużo przeczytać. Innymi słowy tamta moja opinia sprzed trzech lat jest jak najbardziej nieaktualna Amen.
Odpowiedz
Uff... Straż, kamień spadł mi z serca i tak właśnie myślałam - potrzebowałam potwierdzenia.

Diego de Gallin, mam mroczne wrażenie, że jak przeczytasz te wierutne bzdury, pierdoły, świętokradztwa dokonywane na kulturze masowej i inne tego typu wykroczenia ze swych postów za dwa lata, to będzie ci znacznie trudniej wytłumaczyć się z tego niż Strażnikowi.

Biblia dla fanów fantasy? Stek bzdur? Nie masz świadomości tego, że przynajmniej 90% postaci w niej występujących to postaci historyczne? Przypomnij sobie, geniuszu, co omawiałeś w szkole jako najważniejszą lekturę na polskim. Na polskim, nie kuźwa na religii. To jest cudo synkretyczne historii literatury! Jak ci się nie podobają treści, to oddziel sobie je od formy i przestań chrzanić o staruszkach sprzedających psie sadło i ludziach, którzy chcą coś zmienić, bo piszesz to jakbyś był bardzo ograniczony, a dobrze wiem, że nie jesteś.

Wyobraź sobie, że kryteria oceny piękna książki powstawały na przestrzeni wieków i nie wymyślił ich, jak to określasz, 'system'. Sugerujesz, że naszą wrażliwość na piękno słowa i znajomość literatury na tle epok rozwinięto by w nas każąc nam czytać "Eragona" czy cholerną Grocholę, która wchodzi jak nóż w masło? Bo dobrze się czyta i jest ciekawe? To nie są kryteria oceny książki... Chyba że chodzi o ocenę na poziomie szarego człowieka z tłumu, któremu nie potrzeba wiele więcej niż przemielonej właśnie 'dobrze wchodzącej' zsyntetyzowanej papki, która ma spełniać nasze potrzeby rozrywki, a nie piękna...

Yarp, chyba się nie wylałeś xP Odwracasz kota ogonem. Lamerem w tłumie jest ktoś, kto nie czytał Browna. Eco nie czyta nikt, a szkoda. Gdyby panowała moda na Eco świat może byłby piękniejszy i ludzie troszkę inni. A zamiast "Imienia Róży" zacznij od "Zapisków na pudełku od zapałek". No i nigdy nie zestawiaj proszę domorosłego filozofa Coelho z genialnym erudytą Eco... A Marqueza nie czyta nikt. Bo to, że przeczytało się "Miłość w czasach zarazy" i mówi się, że czyta się Marqueza, to tak, jak przeczytać "Rudego Jilla i jego psa" i mówić, że czyta się Tolkiena...
[size=14]Możesz mnie wkręcić![/size]

Odpowiedz
Czyli - idąc tym tokiem myślenia - przeczytać Eco to poznać drogę do wspaniałego, pięknego świata? To zahacza o obrazę
Vanita - zaczęłaś dyskusję o gustach, czego zazwyczaj nie wypada robić, bo w najlepszym wypadu jeden wyśmieje gust drugiego, a drugi - pierwszego. W najgorszym zaś poprowadzi się krucjatę przeciw temu czy tamtemu;) Ty uplasowałaś dyskusję gdzieś pośrodku:)

Pojęcie piękna to rzecz względna, tako też uznanie Eco za genialnego erudytę jest subiektywną oceną jego miłośników. Jeśli jakiś jego przeciwnik uznałby go za kogoś zupełnie odwrotnego, np. buraka, niestety musiałabyś przyjąć do wiadomości to, że Eco poza byciem genialnym erudytą, jest też niestety burakiem:) Nie ma pojęcia klasycznego piękna - to jakieś bzdurne dyrdymały. Jest tylko subiektywna ocena i wrażenia - nic więcej.
Równie dobrze można by powiedzieć, że sałatka owocowa z majonezem to syf nieziemski, a jednak w pewnych cywilizowanych krajach jest to tak normalne danie, jak u nas kiszony ogórek. I odwrotnie - nasz kiszony ogórek jest nie do pomyślenia w innych cywilizowanych krajach jako rzecz wybitnie obleśna.

A odchodzę od tematu po to, by Ci choć spróbować pokazać, że to co dla Ciebie jest okropne, dla kogoś innego może być czymś godnym uwagi, a to co dla Ciebie jest przepiękne - dla innego może być stekiem bzdur. Nie chcę mówić jaką postawę polityczną przypomina takie jechanie po gustach, bo zostanę oskarżony od nadinterpretowanie, koloryzowanie i - przy okazji - powodowanie strat moralnych.

Świat przeżył Henryka Sienkiewicza - przeżyje i Dana Browna. Za 5 lat o Brownie nie będziesz już słyszeć, bo szybko minie, a wyrośnie ktoś inny - ktoś kto wymyśli coś jeszcze bardziej absurdalnego, obrazoburczego czy wydumanego. Ktoś, kto za to zgarnie grube miliony i będzie żył dostatnio do końca życia, ciesząc się z tego, że miliony czytają jego dyrdymały, że kolejne miliony chcą go spalić na stosie sztuk, a zainteresowanie nim będzie regularnie na wysokim poziomie:) Szczerze - dla tej kasy, którą sobie nabił Brown na swoich książkach, sam bym chętnie napisał podobne brednie, które - mimo wszystko - przynoszą rozrywkę, bo taki ich cel. A teraz dla kasy, która "leży na ulicy", człowiek gotów zrobić jest wiele:)
Sienkiewicz natrzepał kasy dzięki przegrzebaniu różnych materiałów źródłowych, wygrzebaniu faktów, wpleceniu pomiędzy nie wymysłów i wydaniu w tysiącach egzemplarzy, by ludziom żyło i czytało się lepiej. I nawet ten Nobel, którego dostał, nie zmieni tego, że Sienkiewicz pisał dla "masowego" (odpowiednio do czasów) polskiego odbiorcy i że tylko dzięki takiemu podejściu jest znany bardziej, niż by to pewnie mu się wydawało.

A taki Brown pewnie właśnie pisze coś, co wzbudzi kolejną falę zainteresowania. Skoro niedawno wywleczono na światło dzienne ponownie sprawę Templariuszy, których ponownie przeproszono za wyrządzone przed wiekami krzywdy, warto by zmontować nową, chwytną historię, która rozzłości wierzących, zadowoli fanów teorii spiskowych, a samemu Brownowi jeszcze bardziej rozepcha portfel? Miliony będą się cieszyć - czy to nie szlachetne, przynosić rozrywkę i radochę milionom?

[Dodano po 9 minutach]

Ps. zamiast "Zapisków na pudełku od zapałek" przeczytałem "Zapisków na pudelku" - i, aż strach się tu przyznać, skusiłem się by przeczytać, co tam nowego na pudelku słychać

Ps. 2. Lamerem w tłumie jest ten, kto uważa, że tłum jest tylko bezwolną, ciemną masą, do której on sam nie należy:) Trochę głupio mi to mówić, ale zawsze się jest w jakimś tłumie. Albo w tłumie czytających Browna pożeraczy sieczki, albo w tłumie rzygających Brownem miłośników poczciwych myślicieli. Albo nawet w tłumie pijących dietetyczną Colę, jedzących dietetyczne jogurty, wcinających dietetyczną Wasę ludzi, którzy sądzą, że "dietetyczny" naprawdę oznacza "dietetyczny";p Zawsze jest jakiś tłum, nie ma oryginałów, bo oryginały to też jakiś tłum, nie? A im bardziej pragnący zachowania odrębności i oryginalności, tym bardziej popadający w masowość i pospolitość

Dlatego teeeż... nie opieraj się, poczytaj z nami sieczkę

[Dodano po 3 minutach]

Ps. 3. I jeszcze coś a propos kryteriów oceny książki. Jeśli mówisz, że to, czy dobrze się czyta i czy książka jest ciekawa, to nie są kryteria oceny książki, to powiedz - jakie w takim razie są te kryteria? Czy nie sprowadzają się one do tego właśnie, że dobrą książkę dobrze się czyta? I że jest dla nas ciekawa? W przeciwnym wypadku - kto by czytał książkę, która ani nie jest ciekawa, ani się jej dobrze nie czyta? Chyba tylko umysł zniewolony;)
Jestem dumny z moich 100%



Odpowiedz
Litości, Yarp, w wielu kwestiach masz oczywiście rację, ale chociażby nawiązując do twojego PmS3 kryteriami oceny książki nie może być tylko jej prostota i lekkość czytania. To są jakieś kryteria, ale przecież ważne jest nowatorstwo, ważne jest coś wyjątkowego, czego autorzy ważni dla poprzednich epok nie odkryli, ważny jest język, ważna jest budowa charakterystyczna może tylko dla danego utworu...

Nie czuję się częścią tłumu. Tłum, większość i szarość zdają mi się być czasem obrzydliwe. Przywykłam do życia obok tłumu, do akceptowania identyczności. Ale sama nie mam zamiaru zmieniać swoich poglądów, by być 'jak większość'. Oczywiście nie znaczy to też, że robię wszystko, by być inną, wysublimowaną i wyjątkową na siłę.

Sienkiewicz dla mas? Hmm... Kontrowersyjny pogląd. Jestem pra pra prawnuczką brata rzeczonego Henryka Sienkiewicza. Nie jestem fanką jego twórczości. Ale nigdy nie ośmieliłabym się zakwestionować tego, że był esencją pozytywisty. A to właśnie czyni go wielkim... Jeśli za 100 lat ktoś napisałby, że autorem przełomowym dla epoki, w której my żyjemy, był Dan Brown, to każdemu z was byłabym winna ogromne przeprosiny za to, co uważam o jego czytelnikach i jego 'dziełach'. Natomiast wiele jestem skłonna zaryzykować, że nigdy nie zostanie ochrzczony mianem chociażby wartego przeczytania na tle całokształtu literatury współczesnej...
[size=14]Możesz mnie wkręcić![/size]

Odpowiedz
Przejrzałem sobie raz jeszcze temat. I mnie kilka rzeczy zaskoczyło. Głównie to, że nie zauważyłem paru rzeczy. Wybaczcie, że dopiero teraz, ale musiałem

Cytat

Umberto Eco, Coelho, Marquez i temu podobni wydają się być tymi, których wypada czytać by być kimś w towarzystwie.


W którym towarzystwie wypada chodzić z Alchemikiem pod pachą? Na imprezy gimnazjalne?
Są autorzy którzy są popularni i o których wypada rozmawiać, do takich się zaliczał Brown właśnie. O Eco aktualnie mało kto pamięta.

Cytat

Wyspiański dostał Nobla za Wesele


!!!???
...

Cytat

błahostką jak porównanie Browna do Homera


Ale to jakby Britney Spears przyrównać do Led Zeppelin. Albo film "Król Artur" do "Donnie Darko". Znajdź gałąź sztuki którą lubisz/cenisz/pasjonujesz się a da się zrobić takie porównanie.


Cytat

Dla mnie piękna książka to ta która jest ciekawa i łatwo się czyta, a nie ta której autor dostał pełno nagród.

Harry Potter jest ciekawy i czyta się nad wyraz łatwo. Czy to najlepsza, najpiękniejsza książka XX wieku? Mistrzostwo beletrystyki?

Cytat

uznanie Eco za genialnego erudytę jest subiektywną oceną jego miłośników.


To akurat nie jest subiektywne. Albo się jest erudytą albo się nie jest.


Cytat

Świat przeżył Henryka Sienkiewicza - przeżyje i Dana Browna. Za 5 lat o Brownie nie będziesz już słyszeć


Porównanie bardzo karkołomne. Co więcej można doszukać się implikacji jakoby świat miał zapomnieć o Sienkiewiczu po 5 latach?

Odpowiedz
Vanita jestem zaskoczona i to bardzo.

Cóż, ja te książki czytałam. Są niezłe, dobrze się je czyta, szybko. Zajmują czas, odprężają i ciekawią.

Ubliżanie komuś z powodu gustów jest co najmniej dziecinne. Jeśli zaś jeszcze śmiesz komuś zarzucać nieinteligencję z powodu czytania takich, a nie innych książek to jesteś żałosna. Wypowiadając się w tym temacie wyczuwam jakbyś na siłę chciała się wywyższyć, zaznaczyć swą inteligencję.
Formy i konstrukcje to Ty sobie dalej omawiaj na języku polskim w liceum. Wątpię byś czytając jakąś książkę dla relaksu na prawdę skupiała się na formie i konstrukcji. Po prostu w to nie wierzę.
Nie obchodzi mnie czy twoim przodkiem był Sienkiewicz czy inny pisarz. Konstruktywna krytyka jest mile widziana, ale książki, nie jej czytelników. Pisząc te brednie obrażasz wielu ludzi, którzy tymi książkami się zachwycają. Takie podejście do tematu jest co najmniej niezdrowe i nie na poziomie człowieka wykształconego.
Na prawdę, zaskoczyłaś mnie i to bardzo negatywnie.

Dalej.

Cytat

No bez przesady, jak się nie lubi autora nie trzeba obrażać go, bzdura i tp, no faktycznie, ale popatrzmy jak ludzie zachwycają się nad biblią to dopiero masa bzdur (w sumie ciekawa książka fantasy, jak ktoś lubi czytać o najgorszego pokroju zbrodniach i mordach).

W tym momencie Diego de Gallin obraża wielu katolików. Zauważyłam, że ostatnio moda w takie nic nie wierzenie i wyśmiewanie kościoła. Gdybyś miał choć trochę oleju w głowie wiedziałbyś, że to biblia i kościół kształtowały historię na przestrzeni dziejów. Wiedziałbyś także, że skoro nie jesteś wyznawcą kościoła nie należy krytykować czegoś świętego dla innych. Skoro taki z Ciebie miłośnik fantastyki to Biblię powinieneś znać na pamięć.

Ogółem jestem zaskoczona takim podejściem do sprawy. Niektórzy z Was po prostu nabijają tu nic nie znaczące posty próbując ukazać swą inteligencję, zachwycają się czym innym i wyśmiewają. Proszę Was, zajmijcie się czymś porządnym. Krytykujcie książkę, ale nie czytelników.


Fanclub mój i PaniBógHaliny. Nie dołączysz bo się boisz. Yhym.
Odpowiedz
Zginęłam. Wiele więcej do powiedzenia nie mam. Bo co z tego, że ani razu nie nazwałam nikogo z tu obecnych nieinteligentnym (wręcz podkreślałam, że mam pewnie bezbłędne wrażenie, że forum to tworzą ludzie inteligentni). Krytykuję książkę, a poprzez krytykę książki od razu oceniam czytelnika zachwyconego daną książką. To, że Diego czy Yarp popełniają co najmniej bluźnierstwa wobec autorów honorowanych genialnymi nie przeze mnie, ale przez większą obligowaną do takiego honorowania grupę ludzi, oczywiście przeszło w twej opinii na temat tego tematu bez echa. Sienkiewicza jako przodka przywołałam, bo nie należę do grona jego choćby nawet średnio zagorzałych fanów, a jednak nie jestem w stanie podważyć jego niekwestionowanych umiejętności. Bo mojego kochanego Witkacego czy Wyspiańskiego jechać może każdy, bo to 'lekturowi'! I takim wielkim krytykom nikt by w życiu nie zwrócił uwagi za brak szacunku dla czytelnika klasyki, a kiedy ja proszę o odrobinkę polotu w tych ciężkich dla literatury czasach, to zostaję skrytykowana za rzucanie obelg pod adresem 'arcydzieł', którym obelgi wspomniane się należą...

Powtórzę: zginęłam.

Może jeszcze się na koniec okaże, że mam oficjalnie przepraszać wszystkich miłośników Dana Browna, bo uważam, że porównywanie go do Homera czy Sienkiewicza jest ostatnią słuszną rzeczą zaraz obok nazywania Marudy dupkiem żołędnym...
[size=14]Możesz mnie wkręcić![/size]

Odpowiedz
Yeah. Dam wam basen z kisielkiem. W dechę się czyta dwie cziksy i apostatę i Yarpena i resztę.

TO był dopiero nic nie znaczący post! *Gasi im na czołach szluga*
God, will you give me holly sword? Eee... no?

A Homer wybrał na temat frajerów którzy płynęli z Azji Mniejszej do Grecji 10 lat xD Ja bym przemyślał taki wybór tematu bardzo poważnie. To godzi w tradycję greckiej marynarki i rzuca cień na wiktorię pod Salaminą
Odpowiedz
Jeśli mogę wtrącić, to Vanita w istocie pojechała troszkę po bandzie ale było to pare(naście) postów temu. Potem, jak mi się zdaje, ochłonęła i zaczeła konkretną dyskusję, choć tak rozbudowaną i wielowątkową, że ciężko się połapać co do czego. Coś jak instrukcje składania mebli z Ikei.

I nie chciałbym się chwalić ale to JA obraziłem czytelników pana Browna. W pierwszym moim poście w tej dyskusji.
Ale to szczegół pewnie jest.

Marudas, przechodzimy do streszczeń książek? Daj mi książkę którą lubisz, a ja ją streszcze tak by brzmiala idiotycznie. Władca Pierścieni?
"Mały człowieczek musi wrzucić pierścionek do pewnej dziury, ale jako, ze dziura jest bardzo bardzo daleko to idzie do niej przez trzy książki"
Wiedźmin?
"Sfrustrowany macho i bezpłodna wiedźma adoptują biseksualną księżniczkę o nadnaturalnych zdolnościach"

I teraz pomyśl jakim w pytę pisarzem trzeba być, by pisać o takich looserach tak by wszyscy się tym zachwycali.

Cytat

Yeah. Dam wam basen z kisielkiem. W dechę się czyta dwie cziksy i apostatę i Yarpena i resztę.


Wnioskuję, że to była ironia. Więc ile ci płacą za czytanie wypocin dwóch cziks, apostaty itd? Pytam z ciekawości, bo może się zaciągnę skoro tu już siedzę.

Odpowiedz
Ja cię... Ty sądzisz że ja to czytałem? Swojego czasu dość się nasłuchałem Des, a z Van często nie mamy czasu rozmawiać, bo robimy przyjemniejsze rzeczy niż zastanawianie się czy rzeczywiście runo było złote i czy na pewno Conan był pełnej krwi Cymeryjczykiem.

I w sumie debilne streszczenie Odysei było samo w sobie ironią, ale tam męski narząd rodny z tym.

A dobra książka to taka gruba. Z której papieru da się zrobić eleganckie skręty i przyda się przy rozniecaniu ogniska.
Odpowiedz
Ja uważam, że Marud zwyczajnie chciał gdzieś wtrącić, że dawno nie oglądał kobiet bijących się w 'kiślu'. A pewnie chętnie by na coś takiego popatrzył, jak to z nim bywa...


Moje wywody natury filozoficzno-społecznej miewają nie dwa dna, ale w porywach nawet do dziesięciu. Tym bardziej jeśli chodzi o wątki - jest ich jeszcze więcej niż den. Najlepiej gadam na żywo, wtedy jestem mniej chaotyczna. Jak chcę coś napisać, to wszystko na raz i okazuje się, że to zły i głupi pomysł. Przeraża mnie ta dyskusja...! Coraz bardziej. Zaczynam wątpić w to, czy ja mam rację będąc bastionem obrony klasyki literackiej i realnie pojmowanych arcydzieł, czy też rację mają obrońcy piśmiennictwa ciekawego i łatwego w przyswojeniu, które nie skłania do żadnej refleksji (szit, czy ja napisałam właśnie, że klasyka nie jest ciekawa...? no dobra, mówię z punktu widzenia ogółu...). Już naprawdę wolałabym, żeby ludzie czytali grafomankę Masłowską niż Browna... Może usiłuję wymyślać społeczeństwu zbyt wysokie cele...
[size=14]Możesz mnie wkręcić![/size]

Odpowiedz
...
No ale wiesz... z to Masłowską to przegięłaś...
ekhm..

Tego..
Usprawiedliw się jakoś. Jakkolwiek. Szybko! Zanim mi się to zdanie wryje w mózg. Aaaargh..Już się wgryza!

EDIT:
A panie bijące się w kisielu każdy, na którymś poziomie rdzenia kręgowego, chce zobaczyć, dżentelmena odróżnia to, że o tym nie pisze

Odpowiedz
Natomiast najlepszego kumpla dżentelmena odróżnia się po tym, że potrafi powiedzieć głośno to, czego pragnie po cichu każdy dżentelmen.

Marud, jesteś przyjacielem wszystkich dżentelmenów tego świata.


Uwaga odwołanie:
Ach, odwołuję to o Masłowskiej! Toć to przecież kobieta genialna, która słowa 'kur.wa' użyć potrafi w niemal tak taktowny i trafny sposób, jak wspomniany wyżej przyjaciel wszystkich dżentelmenów.

Tak miało to odwołanie słów o Masłowskiej wyglądać? xP Szanuję ją. I każdy musi przeczytać chociaż jedno 'cokolwiek' przez nią napisane. Ale nie sądzę, żebym potrafiła uznać jej geniusz. Jedna z tych, które się kocha albo nienawidzi. Nie ma pomiędzy.


Nie no, o niej założy się kiedyś oddzielny temat, bo bardzo jej nie lubię i chciałabym któregoś razu porozmawiać o przeroście formy nad treścią *puszcza wam oczko*
[size=14]Możesz mnie wkręcić![/size]

Odpowiedz
← Literatura

Dan Brown - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...